Lectio divina - X Niedziela Zwykła, rok A (Mt 9,9-13)
LECTIO
Kontekst:
Czytana perykopa jest umieszczona w obszerniejszej części opisującej czyny Jezusa (Mt 8-9). Wcześniejsze 3 rozdziały - to wielka mowa katechetyczna - Kazanie na Górze. Po nauce przychodzi pora na czyny, które będą potwierdzać wcześniejszą naukę (por. J 14,10n).
Pośród serii uzdrowień i egzorcyzmów opisanych w 8 i 9 rozdziale wyróżniają się tam 2 fragmenty jakby „nie pasujące” do całości. Jest nim rozważany przez nas tekst o powołaniu Mateusza i bezpośrednio z niego wynikające rozważanie sprawy postów gorliwie przestrzeganych przez faryzeuszów i uczniów Jana a jakoby zaniedbanych przez Jezusa i Jego uczniów. Umieszczenie w takim kontekście opisu powołania Mateusza i dwóch krótkich przypowieści o nowości nauki Jezusa wyraźnie wskazuje, że obecność Zbawiciela w towarzystwie celników i grzeszników wpisuje się w serię uzdrowień dokonywanych poprzez Jezusa. Wyraźnie o tym mówi sam Chrystus, opisując swoją obecność pośród grzeszników słowami: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. (Mt 9,12) Odpuszczanie grzechów jest wypełnieniem misji Boskiego Lekarza.
Kontekst rozważanej przypowieści wskazuje nam zatem na sposób ratowania przez Jezusa grzeszników - powołuje ich, aby szli za Nim, jest z nimi, swoją obecnością prowadzi do przemiany ich życia.
Streszczając dalszy kontekst rozważanego fragmentu (rozdziały od 5 do 11) widzimy następujący obraz: wielka mowa katechetyczna - Kazanie na Górze, poprzez opis uzdrowień dokonywanych przez Jezusa prowadzi nas do mowy misyjnej. Mateusz jakby zaprasza nas do pewnego doświadczenia:
Słuchaj słów Jezusa (Kazanie na Górze)
Doświadcz mocy Jezusa (Słowo, które uzdrawia i egzorcyzmuje)
Zanieś innym Dobrą Nowinę (Mowa misyjna Jezusa)
Rozdziały 8 i 9 są opisem znaków czynionych przez Jezusa wg stałego schematu: 3 wydarzenia pokazujące moc Chrystusa (cuda, znaki) są zakończone opisem konieczności pójścia za Nim:
po opisie uzdrowienia trędowatego, sługi setnika z Kafarnaum, teściowej Piotra i wielu innych (8,1-17) pojawiają się tacy, którzy sami chcą iść za Jezusem (8,18-22)
po opisie uciszenia burzy, egzorcyzmie i uzdrowieniu przez odpuszczenie grzechów (8,23-9,8) Jezus powołuje Mateusza (9,9-13)
po uzdrowieniu kobiety cierpiącej na krwotok, córki Jaira, dwóch niewidomych, opętanego i wielu innych (9,18-36) Jezus nakazuje modlitwę o to, by Bóg posyłała nowych głosicieli Ewangelii.
W tym kontekście należy rozważać powołanie Mateusza - celnika. Jest to zakończenie centralnego fragmentu pokazującego moc Chrystusa - uzdrowiciela, Pana panującego nad światem, pokonującego złego ducha i odpuszczającego grzechy. Jezus - Kyrios pragnie dać człowiekowi szatę nowej natury, stworzyć na nowo człowieka (sprawić, aby powtórnie się narodził, por. J 3,3) i w serca tak odnowionych ludzi wlać nowe wino swej nauki.
Ten fragment składa się z 2 części: powołania Mateusza i opisu uczty z celnikami i grzesznikami.
Tekst jest paralelny do Mk 2,13-17 i Łk 5,27-32
Egzegeza:
w. 9 Odchodząc stamtąd, Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» On wstał i poszedł za Nim.
Jezus odchodzi z Karfarnaum, gdzie uzdrowił paralityka obwieszczając mu odpuszczenie jego grzechów. Fakt ten bardzo oburzył faryzeuszów, uważali, że Jezus bluźni. Ale Jezus kontynuuje swoją misję, nie przejmując się oskarżeniem. Robi kolejną rzecz, która gorszy faryzeuszów. Powołuje do grona swoich uczniów celnika i spotyka się z grzesznikami na kolacji.
Mateusz był Żydem, synem Alfeusza (Mk 2,14), pochodził z Kafarnaum. W Ewangelii Mateusza utożsamiany jest z Lewim. Jako celnik był traktowany jako grzesznik i stawiany na równi z poganinem. Celnik to ktoś interesowny: Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią?(Mt 5,46); przebywanie w jego obecności jest rzeczą źle widzianą (porządni ludzie nie powinni się z nim zadawać): Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije. a oni mówią: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników. (Mt 11,19); osoba celnika jest synonimem wyrzutka społecznego: Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! (Mt 18,17).
Celnicy byli przez Żydów uznani za kolaborantów, którzy wykorzystywali poparcie okupantów (Rzymian) dla zdobywania swoich fortun przez nakładanie dodatkowych podatków. Są utożsamiani z grzesznikami i bardzo często do grona osób im podobnych dołączano nierządnice i pogan. Byli otoczni tak wielką niechęcią społeczną, że Talmud nawet przyjmowania jałmużny od celników zakazywał. Stosunek Jezusa do celników, których traktował jak innych biedaków odepchniętych przez społeczeństwo, zdumiewał i szokował, zwłaszcza faryzeuszów, stąd można wnioskować, ze niechęć do tej grupy społecznej miała podłoże przede wszystkim religijne.
w. 10 Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami.
Spożywanie posiłków z celnikami równało się w opinii faryzeuszów ucztowaniu z poganami, a tego pobożny człowiek nie powinien czynić, ponieważ poganie nie przestrzegali zasad czystości rytualnej pokarmów i obmyć rytualnych przed posiłkami (por. Kpł 11,34-35.43; Mk 7,2-4). Podobnie pobożny człowiek nie powinien zasiadać w gronie grzeszników (por. Ps 1,1). Jezus więc świadomie łamie zasady podawane i przestrzegane przez faryzeuszów, a to nie mogło się im podobać.
w. 11 Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?»
Faryzeusze są oburzeni - nie mieści im się w głowie, że pobożny człowiek może łamać rytualne przepisy Prawa (np. łamanie szabatu przez Jezusa rodzi chęć zabicia Go: Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu (J 5,18)). Łamanie tak rozumianego Prawa jest dla nich powodem do odrzucenia Jezusa, pomimo oczywistego znaku otwarcia oczu niewidomemu: Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu (J 9,16).
Także w pierwszych wspólnotach chrześcijańskich pojawiały się problemy traktowania niektórych pokarmów jako nieczyste, co gorszyło słabych w wierz. Dlatego św. Paweł napisał: Wiem i przekonany jestem w Panu Jezusie, że nie ma niczego, co by samo przez się było nieczyste, a jest nieczyste tylko dla tego, kto je uważa za nieczyste. Gdy więc stanowiskiem w sprawie pokarmów zasmucasz swego brata, nie postępujesz już zgodnie z miłością. Tym swoim stanowiskiem w sprawie pokarmów nie narażaj na zgubę tego, za którego umarł Chrystus. Niech więc posiadane przez was dobro nie stanie się sposobnością do bluźnierstwa! Bo królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. (Rz 14,14-17) Z powyższego tekstu wynika, że także wspólnota chrześcijańska borykała się z problemem uznania przykazania miłości za najważniejszą zasadę postępowania wobec braci. Dużo łatwiej przychodził im zewnętrzny formalizm religijny (na wzór faryzeuszów).
w. 12 On usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają.
Grzesznik to człowiek chory, potrzebuje lekarza. Zdanie to jest szczególnie ważne, kiedy spojrzymy na kontekst całego rozdziału 8 i 9. Jezus-uzdrowiciel chce przede wszystkim uzdrawiać z choroby grzechu. Uleczenie chorób cielesnych jest znakiem nadejścia Królestwa Bożego. Tak Jezus odpowiada uczniom Jana: Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi (Mt 11,4-6).
Istotą Królestw Bożego nie jest jednak zdrowie cielesne, jako że Bóg dopuszcza słabość w życiu człowieka, jest ona bowiem okazją dla doświadczenia mocy Boga (por. 2 Kor 12,7-10). Królestwo Boże jest miejscem pełnienia woli Ojca (por. Mt 6,10) i nie ten, kto deklaruje, że zrobi to, czego Ojciec oczekuje, lecz ten, kto faktycznie to wypełnia, wchodzi do Królestwa Bożego, co Jezus ilustruje przypowieścią o dwóch synach, których ojciec prosi, aby pracowali w winnicy (por. Mt 21,28-31). Wolę ojca wypełnił ten, który poznawszy swój grzech (bunt wobec ojca, niechęć do wypełnienia jego woli), zastanawiając się nad tym, co uczynił, idzie do winnicy. Komentarz Jezusa jest tu jednoznaczny: Któryż z tych dwóch spełnił wolę ojca? Mówią Mu: Ten drugi. Wtedy Jezus rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego (Mt 21,31).
W Ewangelii św. Jana Jezus bardzo jasno wyjaśnia, jaki jest zamiar Boga względem człowieka: Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. (J 6,39-40)
w. 13 Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».
Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary to zadanie zacytowane z proroka Ozeasza (6,6). Prorok potępia poleganie na zewnętrznym kulcie, któremu nie towarzyszy przestrzeganie przykazań. Sam Bóg jest zainteresowany dobrem człowieka, chce go uleczyć, przewiązać jego rany, ale potrzeba poznania Pana, powrotu do Niego z drogi grzechu, poznania Jego natury. Niestety poleganie na składaniu ofiar i zewnętrznym kulcie nie sprzyja prawdziwemu nawróceniu, zaprzecza naturze Boga, dla którego ważne jest serce człowieka.
Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary - u Mateusza to zdanie pojawia się dwukrotnie. Pierwszy raz w rozważanym fragmencie, drugi raz w podobnej sytuacji, kiedy Jezus broni swoich uczniów, którzy z głodu łuskali w szabat kłosy, a więc czynili to, czego wg faryzeuszów Prawo zabraniało czynić w szabat. Jezus pokazuje Boga, jako wyrozumiałego dla człowieka, dla jego potrzeb, jego głodu (Mt 12,7). Brak rozumienia prawdziwego sensu tego zdania, czyli brak prawdziwego poznania Boga, prowadzi do potępiania niewinnych.
Najważniejszym jednak i najpiękniejszym uzasadnieniem wzięcia w obronę grzeszników i zasiadania z nimi do stołu jest przypowieść o miłosiernym ojcu wraz z przypowieściami o zagubionej owcy i zagubionej drachmie (Łk 15).
Bóg kochając człowieka obdarowuje go wolnością tak wielką, że człowiek może odrzucić Boga, wyprzeć się Go. Ale obraz ojca oczekującego na powrót syna to wprost figura Boga, który nieustannie pragnie powrotu swego dziecka, pragnie aby syn był pewien miłości ojca. Jednak potrzebna jest droga nawrócenia: marnotrawny syn musi doświadczyć, że grzech go upodlił, zniszczył w nim człowieczeństwo, sprowadził go do poziomu świń, które pasł, aby przeżyć. Dopiero świadomość nieszczęścia, w które popadł pozwala synowi zastanowić się na tym, że w domu ojca najemnicy mają lepiej niż on. Ta refleksja prowadzi do decyzji powrotu do domu ojca, upokorzenia się przed nim, uznania swojej winy i prośby o przyjęcie w poczet sług. Tylko taki wewnętrzny proces pozwala wracać do domu. Ojciec jednak nie chce upokarzać syna, nie potrzebuje jego „mowy pokutnej” ale przywraca mu jego godność zniszczoną przez grzech.
Jest jednak w tej przypowieści postać starszego brata, wiernego ojcu, który nie cieszy się z powrotu grzesznika. Ta postawa jest wprost odniesieniem do zachowania faryzeuszów, zgorszonych faktem zasiadania w towarzystwie grzeszników. Zresztą cały 15 rozdział Łukaszowej Ewangelii jest odpowiedzią na szemranie faryzeuszów identyczne z szemraniem opisanym w rozważanym fragmencie. Bóg, Ojciec miłosierdzia, nie może nie zauważyć, że Jego dzieci cierpią z powodu swoich grzechów, dlatego posyła Jezusa, aby ten szedł i odszukiwał tych, którzy się zagubili i sprowadzał ich do domu Ojca.
Starszy brat fałszywie wierzy, że miłość ojca jest odpowiedzią na jego zasługi, osobiste starania i wierną służbę, ale Ojcu zależy nie na ofiarach czynionych z własnego życia i pragnieniu wypełnienia w doskonały sposób przepisów Prawa, lecz na sercu przepełnionym miłością do drugiego człowieka (por. przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, Łk 10,30-37). Doskonałym komentarzem postawy starszego brata jest wypowiedziane siedmiokrotnie Biada… odniesione wprost do faryzeuszów (por. Mt 23,1-36).
MEDITATIO
Jezus czyniąc znaki (uzdrawiając, egzorcyzmując, panując nad siłami przyrody) objawia swoją moc i swoją naturę. Przyszedł jako Mesjasz aby zbawić człowieka, uratować go z jego niedoli. Ale największym nieszczęściem człowieka wcale nie jest choroba ciała (chociaż Jezus uzdrawia bardzo wielu) lecz oddzielenie od Boga poprzez grzech i brak wiary w to, że Bóg może wybaczyć grzesznikowi jego nieprawości. Bardzo skutecznie niszczą obraz Boga jako Ojca Miłosiernego faryzeusze, którzy pogardzają publicznymi grzesznikami i utwierdzają ich w przekonani, że dla nich nie ma szans na Boże miłosierdzie i Jego błogosławieństwo. Ich postawa płynie wprost z przekonania, że na miłość Boga trzeba sobie zasłużyć poprzez dobre uczynki. I oni je gorliwie wypełniają, więc każdy uczciwy prorok powinien tylko z nimi się zadawać. Jezus jest przez nich odrzucony, ponieważ idzie do grzeszników i zamiast ich potępić, zasiada z nimi do stołu, tworzy wspólnotę braterską, jakby się z nimi utożsamia.
Ale taka postawa Jezusa jest wprost wypełnieniem misji powierzonej Mu przez Ojca, aby niczego nie stracić, a zagubione owce na własnych ramionach przynieść do owczarnia Ojca. Jezus nie przychodzi potępiać, ale ratować; nie sądzić ale usprawiedliwiać; nie oskarżać grzeszników ale być ich adwokatem. A okazując im miłość i przebaczenie pragnie, aby człowiek bardzo umiłował Boga, widząc jak wiele grzechów Bóg mu odpuścił (por. Łk 7 41-47). Postawa faryzeuszów prowadzi do egoistycznego „posiadanie Boga dla siebie”. Miłość, którą okazuje Jezus grzesznikom, otwiera człowieka na drugiego człowieka, tworzy chęć dzielenia się Bogiem z innymi. I może właśnie dlatego uczonego w Piśmie, który pragnie być uczniem Jezusa, ostrzega On przed trudami związanymi z życiem apostołów (por. Mt 8,18-22), natomiast publicznemu grzesznikowi mówi po prostu Pójdź za mną! (por. Mt 9,9).
CONTEMPLATIO
Apostoł Jakub napisał w swoim Liście: Będzie to bowiem sąd nieubłagany dla tego, który nie czynił miłosierdzia: miłosierdzie odnosi triumf nad sądem. (Jk 2,13; por. także Łk 16,19-31). Czyny miłosierdzia to te, które pozwalają człowiekowi zobaczyć dobroć Boga. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie. (Mt 5,16)
Warto sobie postawić pytanie, czy ludzie, którzy widza moje dobre czyny chwalą Ojca? A może całą chwałę (uznanie, wdzięczność) chcę zaskarbić dla siebie? Czy przypadkiem dobre uczynki są dla mnie okazją, żeby się wywyższać, wynosić nad innych, potępiać ich, może pogardzać kimś?
Jezusowe dobre czyny (uzdrowienia, egzorcyzmy, rozmnożenie chleba, uciszenie burzy) zawsze wskazują na źródło dobra - na Boga. Każdy czyn Jezusa jest okazją do tego, aby ludzie słyszeli o dobroci i miłości Boga.
Więc warto przyjrzeć się swoim dobry czynom: komu one służą? Kto czerpie z nich zysk? Warto przyjrzeć się swoim motywom pełnienia dobry czynów. Słowa Jezusa zapisane przez Mateusza są tutaj bardzo twarde: Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości! (Mt 7,21-23)
Jezus jest miłosierny także dla mnie, mnie także chce obdarzyć przebaczeniem grzechów i w ten sposób uczynić ze mnie głosiciela Dobrej Nowiny. Ten, kto doświadczył takiego odpuszczenia grzechów chętnie głosi miłosierdzie Boga (Mateusz, św. Piotr, św. Paweł, Maria Magdalena i wielu innych). Warto także popatrzeć na swoją postawę wobec grzeszników. Jezus idzie do nich, aby im objawiać miłosierdzie ojca i w ten sposób przywoływać do przemiany życia. A jaki ja jestem dla grzeszników, co mam im do powiedzenia i zaproponowania? Bo moja postawa wobec grzeszników wskazuje na to, czy ja osobiście poznałem Ojca Miłosiernego, który odpuszcza mi moje grzechy.
ACTIO
Jakie moje czyny są naprawdę czynami miłosierdzia? Bo te warto rozwijać, pracować nad nimi. Modlić się o siły i chęć do ich wypełniania.
Jakie czyny miłosierdzia mogę podjąć wobec grzeszników, aby zobaczyli dobroć Ojca?
W każdym z nas jest postawa młodszego brata, który chce swoje życie układać po swojemu i starszego, który jest zarozumiały i uważa, że na miłość trzeba sobie zapracować i chętnie patrzy z góry na innych. Rozpoznanie tych postaw pomoże mi być miłosiernym, wyrzekać się potępiania innych.
Ks. Maciej Warowny