Ambitna drużyna - Jarosław Wykrota, CzlowiekwTERENIE


Czuwaj!

Poradnik, który trzymasz w ręku, postanowiłem napisać dla każdej osoby zainteresowanej tworzeniem i prowadzeniem drużyny harcerskiej, żeby to bardzo ciężkie zadanie, niestety jeszcze bardziej utrudnić i rozwinąć, ale z drugiej strony, żeby zwiększyć też rezultaty naszych działań. Szczególnie dedykowany jest on młodym, ambitnym drużynowym, którzy właśnie zaczynają swoją przygodę na tej wyjątkowej funkcji.

Zawsze zastanawiałem się, skąd młody drużynowy, który właśnie przejął po kimś drużynę, lub założył nową, ma wiedzieć, jaki obrać tor pracy i rozwoju swojej drużyny. Naturalną kwestią jest, że wyobrażenie o wyglądzie drużyny, wyrabia sobie u swojego własnego drużynowego. Zatem najprościej będzie mu kontynuować i powielać raz wypracowane schematy i wzorce. Może nie byłoby to takie całkiem złe, gdyby nie fakt, że niestety realia często są takie, że nasz idealny drużynowy, w świetle pracy metodyczno- harcerskiej, wcale nie postępował tak idealnie. Dodatkowo, jako młody harcerz nie zostaliśmy przez niego nauczeni pewnego obycia prawdziwie harcerskiego. Czy miałoby to oznaczać, że drużyna, w której jednorazowo pojawi się niekompetentny drużynowy, raz na zawsze rozstanie się z prawdziwą wizją harcerstwa?

I właśnie tutaj zaczyna się rola mojego poradnika. Właśnie na to pytanie chciałbym stanowczo odpowiedzieć: „Nie”. W końcu zawsze po takim niekompetentnym drużynowym może przyjść jego następca, jednak całkiem od niego inny, dużo bardziej ambitny, bez tak ograniczonych horyzontów, dla którego wizja jego drużyny to wizja prawdziwie harcerska. Takiemu młodemu drużynowemu chciałbym pomóc ze wszystkich swych sił, bo takich ludzi nam potrzeba i o takich ludzi trzeba dbać. Niniejszy poradnik pokazuje, na jakie aspekty pracy drużyny trzeba zwrócić uwagę, o czym trzeba pamiętać, do czego trzeba chcieć dążyć. Ma pomóc tworzyć drużynę, której nigdy wcześniej się nie widziało.

Oczywiście mam świadomość, że nie wszystkie ważne kwestie zostaną przeze mnie poruszone. Z części z nich nawet nie zdaję sobie sprawy. Część problemów dostrzegam, ale jeszcze nie wiem jak je rozwiązać. Postaram się wtedy chociaż je zobrazować. W końcu sam jako drużynowy ciągle się rozwijam i spotykam nowe problemy, z którymi przychodzi mi się zmierzyć. Jednak te, które już spotkałem, postanowiłem przybliżyć.

Pragnę podkreślić, że nie mam kilkunastoletniego (bądź dłuższego) doświadczenia w prowadzeniu drużyny, nie jestem alfą i omegą, nie mam siwych włosów i nie używam zwrotów, że za moich czasów… Niniejszy poradnik piszę w oparciu o swoje czteroletnie doświadczenie w prowadzeniu drużyny, rozmowy z różnymi instruktorami, ale też w oparciu o książki i obserwowanie pracy kilkudziesięciu różnych drużyn działających na terenie całego kraju. Nie będę ukrywał, że większość opisanych wzorców dostrzegłem wśród drużyn Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, którego jako młody harcerz również byłem członkiem.

Od razu na wstępie informuję, że nie ma w tym poradniku miejsca na kwestie metodyczno- formalne, jak zasady dobrej zbiórki, czy inne typowo kursowe zagadnienia. Takich rzeczy do zapamiętania i wdrożenia uczą kursy drużynowych. Ja postaram się sięgnąć do dna działania drużyny harcerskiej. Nie znajdzie się jednak gotowych rozwiązań problemów, bo te w zależności od środowiska zawsze są inne i niepowtarzalne.

Spis treści

Drużynowy

Jeśli chce się zostać drużynowym ambitnej drużyny, pracę trzeba zacząć od siebie. Dobra drużyna bez porządnego, ambitnego drużynowego nie ma szans na powstanie, nie mówiąc już o ewentualnym późniejszym przetrwaniu. Przypuszczam, że każdy z nas w swoim życiu harcerskim uczestniczył w wypisywaniu na obrysie postaci cech idealnego drużynowego. Ideałów nie ma, ale w końcu mamy do nich dążyć. I chociaż to typowe i oklepane hasło harcerskie, w przypadku drużynowego musi być całkowicie realizowane.

Ponieważ drużynowy ma przewodniczyć drużynie harcerskiej, sam musi być prawdziwym harcerzem, żeby móc innych do tej harcerskości przyciągać. Z drużynowego jego harcerskość musi bić i emanować. To jest punkt wyjścia do jakiegokolwiek prowadzenia drużyny harcerskiej, które wymaga konsekwencji swoich działań. Wbrew pozorom, bycie prawdziwą harcerką, czy harcerzem nie jest takie łatwe. A jeśli dla kogoś to jest banalnie proste, to znaczy, że z byciem prawdziwym harcerzem nie ma nic wspólnego i przez cały czas się oszukuje. Nie będę w tym miejscu tworzył charakterystyki porównawczej prawdziwego harcerza i kogoś, komu tylko się wydaje, że jest harcerzem. Największą i najważniejszą różnicą jest, że albo harcerstwo się czuje, albo nie.

Każdy drużynowy chciałby, aby jego harcerze się rozwijali, zdobywali stopnie i sprawności. Jednak bardzo ważną kwestią jest wiedza drużynowego i możliwość sprawdzenia swoich harcerzy. Drużynowy musi sam ciągle szukać i rozwijać się, żeby nadążyć za tempem rozwoju swoich harcerzy, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy nasz harcerz zada nam dziwne pytanie, na które jednak wypadałoby odpowiedzieć. Harcerze nie będą chcieli zaliczać technik harcerskich u kogoś, kto nie zna ich na odpowiednio wysokim poziomie.

Wspomnianego wcześniej rozwoju nie widać na pierwszy rzut oka, gdyż są to tylko na zaś przeczytane w zacisznym kącie książki i rozmowy z innymi wędrownikami. Jednak bardzo ważny jest też rozwój, który widać na mundurze. Często spotykam sytuacje, że młodzi drużynowi nie czują potrzeby posiadania stopnia instruktorskiego. Jednak nie można prawidłowo prowadzić drużyny bez stopnia instruktorskiego. Największym przywilejem instruktora jest odbieranie Przyrzeczenia Harcerskiego, które z kolei jest punktem wyjścia do bycia harcerzem. Przyrzeczenie harcerskie od harcerza moim zdaniem musi odbierać jego drużynowy. Dodatkowo cały rozwój drużynowego, to nie jest spoczęcie na stopniu przewodniczki, bądź przewodnika. Śmiało można zdobywać kolejne stopnie harcerskie, czy instruktorskie.

Wiadomo, że na kolejne zdobywanie stopni, zwłaszcza instruktorskich, potrzeba sporo czasu. Istnieje potrzeba zadania sobie pytania, na jaki okres czasu chce się zostać drużynowym? Żeby osiągnąć coś znaczącego w pracy z drużyną i zbudować silne i niezależne środowisko potrzeba kilku, bądź nawet kilkunastu lat. Nie twierdzę, że wszystkie etapy rozwoju muszą nastąpić za kadencji jednego drużynowego. Byłoby to nawet bardzo trudne. Dlatego tak ważne jest wychowanie swojego dobrego następcy. Jednak okres bycia drużynowym nie może być zbyt krótki. Jeśli miałby być krótszy niż 3 lata, to nie warto stawiać sobie wysokich wymagań, gdyż nawet nie zdąży się do nich zbliżyć. Wiąże się to z kilkoma rzeczami. Po pierwsze, rodzice harcerzy jeśli raz już zaufają drużynowemu, będą później spokojniejsi, kiedy nie będzie ciągłych zmian na tym stanowisku. A po drugie, jeśli drużyna miałaby być partnerem do współpracy dla jakiejkolwiek instytucji, to będzie nim poprzez osobę drużynowego. Żeby ktokolwiek chciał rozmawiać z drużynowym, musi to być osoba już z pewnym bagażem doświadczeń, starsza, pewna, gwarantująca niezachwianą współpracę. Jeśli tylko drużynowy by się zbyt często zmieniał, na żadne kontakty nie ma szans. A takie wspierające nas instytucje mogą mieć dla nas bardzo duże znaczenie, jeśli chcemy zrobić coś ponad poziom niczego.

Czyli jeśli chce się zostać drużynowym ambitnej, pewnej drużyny, trzeba nim zostać na okres co najmniej 3 lat. Wspomniane wcześniej argumenty są bardzo formalne. Jest jeszcze jeden, banalnie prosty. Trzeba się zastanowić, ile czasu potrzeba poświęcić, by wychować instruktora z małej harcerki, czy harcerza, żeby był gotowy kontynuować nasze dzieło. Obawiam się, że 3 lata mogą nie wystarczyć w większości przypadków. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że trudno jest się określić, że przez kilka najbliższych lat nie wydarzy się w naszym życiu nic, co nie pokrzyżuje nam naszych ambitnych planów. Jednak jest to już indywidualna kwestia każdego drużynowego, czy będzie starał się wszystko godzić, bądź na coś postawić. Ja osobiście we wszystkich swoich decyzjach pamiętam, że mam za sobą swoją drużynę, której nie chcę zostawić zbyt wcześnie, w nieodpowiednim momencie. Pragnę zauważyć, że wtedy tak naprawdę nasza praca poszłaby na marne, bo nie ma jeszcze nikogo, kto by ją kontynuował, a czegoś nauczeni harcerze, nawet gdyby pozostali jako grono znajomych, nie mieliby szans próbować ratować swojej drużyny.

W takim razie, jeśli już wiemy, że na pracę z drużyną potrzeba sporo czasu, śmiało możemy dla urozmaicenia naszych działań zająć się zdobywaniem stopni instruktorskich. Dodatkowo w tym miejscu pragnę podkreślić, że rozwój instruktorski drużynowego musi wiązać się z jego drużyną. Jeśli w próbie będzie chciał pozyskać środki finansowe, to właśnie na działalność swojej drużyny, jeśli będzie poszukiwał partnerów do działania, to również dla drużyny. Drużyna musi odczuć, że za rozwojem drużynowego, idą dla niej same korzyści.

Drużyna

Jeśli mamy tworzyć drużynę, to trzeba właściwie zacząć, bo późniejsze zmiany mogą nie być możliwe. Szczególnie jeśli chodzi o kwestie formalno- organizacyjne. Wiele osób nie zgadza się ze mną, w tym, co za chwilę napiszę. Jednak myślę, że nie mają racji.

Coraz powszechniejsze w Związku Harcerstwa Polskiego staje się tworzenie drużyn koedukacyjnych. Wiele drużyn tracąc odpowiednią liczbę członków, bądź nie mając odpowiedniej kadry, łączy się z inną, np. w obrębie szczepu, tworząc z drużyn żeńskiej i męskiej, jedną drużynę koedukacyjną. Ja sam zostałem kiedyś poproszony o przygarnięcie zastępu harcerek z naszego szczepu do swojej męskiej drużyny. Jednak niestety kategorycznie odmówiłem. Takie posunięcie będzie w przyszłości bardzo trudno odwrócić, co sprowadza się do tego, że drużyna pozostanie już drużyną koedukacyjną. A prawda jest taka, że drużyny rozdzielnopłciowe są dużo lepsze i pewniejsze, niż drużyny koedukacyjne. Głównie mam tutaj na myśli wytworzenie ducha w obrębie drużyny oraz jej trwałość i stabilność. Również wynika to z pewnych różnic w działaniu harcerek i harcerzy. Doskonale widać, że specyfika działania drużyn męskich jest całkowicie inna, niż drużyn żeńskich. Podejmowane działania, specjalizacje, ukierunkowywanie się drużyn, mają jednak główny związek z płcią harcerzy w drużynie. Drużyna koedukacyjna nie pozwoli jednocześnie w pełni wykorzystać potencjału drzemiącego w harcerkach i harcerzach. Natomiast ostatnią kwestią, która stoi za drużynami koedukacyjnymi jest to, że często starsze osoby będą do niej wstępować tylko i wyłącznie z powodu osób o przeciwnej płci. Wtedy to nie duch harcerski, ale czyste ludzkie zainteresowanie partnerem/ partnerką, będzie czynnikiem przyciągającym do drużyny. A to również potrafi być zgubne dla działania drużyny.

Wprowadzenie nowego pionu metodycznego, jakim są harcerze starsi, spowodowało, że drużyny podzieliły się na drużyny harcerskie i drużyny starszo harcerskie. Pierwsze dla uczniów klas 4-6 szkół podstawowych, a drugie dla uczniów szkół gimnazjalnych. Wprowadzono dla takiego układu nowy stopień. Można jeszcze określić się jako drużyna wielopoziomowa, która łączy dzieci starsze i młodsze. Jednak zadajmy sobie podstawowe pytanie związane z pracą drużyny. Od kogo w drużynie mają się uczyć wszyscy nowi kandydaci na harcerzy? Od kogo czerpać postawy godne naśladowania? Odpowiedź jest bardzo prosta. Od harcerzy, którzy już są w tej drużynie, którzy mają za sobą kilka sprawności, stopni, jakiś obóz, jednym słowem większe doświadczenie. I dla nowych potencjalnych harcerzy muszą to być osoby parę lat starsze. Zawsze lepiej mieć wśród bliskich osób jakiegoś starszego znajomego, który pomoże w jakimś problemie, obroni przed innymi. Więc jeżeli drużyna będzie chciała być typowo harcerska, czyli tylko dla uczniów klas 4- 6 to zabieramy naszym harcerzom wzorce. Nie mają wtedy osób na wzór których chciałyby się rozwijać. Możemy powiedzieć, że od tego jest drużynowy, ale jednak to do końca tak nie działa. Bo grupę trochę starszych osób można gonić w rozwoju, a jednemu sporo starszemu drużynowemu można się tylko podporządkować. Natomiast problemy związane z działalnością drużyny starszoharcerskiej są takie, że gdy mamy do czynienia z samymi gimnazjalistami, to trudno jest u nich wywołać chęć do działania i przeciwdziałać ogólnemu rozleniwieniu. Grupa samych gimnazjalistów nie traktuje drużynowego aż tak poważnie, jak ma to miejsce u młodszych. Czują się oni panami swojego losu i chociaż najczęściej sami są bezradni wobec różnych problemów, to każdą formę pomocy odbierają za swoją słabość, do której nie wypada się przyznać. Dopiero kiedy zestawimy w działaniu młodszych i starszych wszystko zaczyna nam się rozkręcać. Młodsi mają się od kogo uczyć, a starszych możemy uczyć odpowiedzialności za to co robią i za powierzonych im ludzi, doceniając ich jednocześnie i kreując ich wizerunek w drużynie. Bardzo łatwo może się przy takim założeniu okazać, że starsze harcerki/ starsi harcerze nie nadają na wzorce dla młodszych. Jednak jest to problem, który trzeba bardzo szybko rozwiązywać, żeby nie przenosić złego zachowania na młodszych. Wtedy najczęściej okazuje się, że starsze grono jest w drużynie nie ze względu na swoje własne poczucie do harcerstwa, jednak tylko i wyłącznie z powodów towarzyskich. Wtedy to starsi niech zostaną dla siebie bliskimi osobami i niech trzymają się razem, ale nie jako członkowie drużyny harcerskiej. Najczęściej takie sytuacje kończą się odejściem z drużyny harcerskiej kilku osób. Jeśli tylko cel, który przyświeca drużynowemu jest wysoki i ambitny, to zrozumie w takiej sytuacji, że z tymi osobami go się nie zrealizuje, gdyż był on pewnie dla nich za trudny i zbyt harcerski.

Tutaj przechodzimy do kolejnego zagadnienia, z którym się trzeba borykać w pracy z drużyną. Mianowicie odchodzenie ludzi z drużyny. Najczęściej do drużyny trafia się mając lat 11- 13. Wtedy na drużynę patrzy się tylko jak na formę rozrywki, gdzie robi i uczy się rzeczy, których nigdzie indziej by się nie spotkało. Jednak wraz z upływem czasu dochodzą kolejne elementy jako wymagania stawiane młodemu człowiekowi. I wtedy to nasi harcerze zaczną sobie zadawać pytania po co im przynależność do drużyny, co im to daje, czy bardziej im to utrudnia, czy bardziej ułatwia życie. Nie dziwmy się temu, że dla kogoś coraz wyżej podnoszona poprzeczka będzie zniechęcająca. Nie wszyscy czują potrzebę, żeby przeć do przodu. Nie wszyscy odnajdą się w coraz trudniejszej sytuacji. Niektórzy woleliby zostać tylko na poziomie młodego harcerza, który nic nie musi, za nic nie odpowiada, wobec którego nie ma wysokich oczekiwań. Ale taka sytuacja nie jest możliwa w chcącej rozwijać się drużynie. Jeśli drużyna ma się rozwijać, to muszą się rozwijać wszyscy jej członkowie. Każdy harcerz, który się nie rozwija, pokazuje innym, że w zasadzie oni też nie muszą, jeśli nie chcą. Będzie to miało katastrofalne skutki dla przyszłości drużyny. Dlatego trzeba zrozumieć, że nie sposób wszystkich przy sobie zatrzymać. Zwłaszcza gdy się przejmuje rozleniwioną drużynę, w której harcerze są nauczeni, że za wiele to nie trzeba robić. Po roku działania z nowym drużynowym nie będzie z nich prawie nikogo. Z ciężkim bólem serca przyjmuje się decyzję, że osoba, z którą tyle się pracowało i w którą tyle energii i poświecenia włożyliśmy, dziękuje nam za współpracę. Jednak w życiu każdego człowieka zachodzą zmiany, trzeba podejmować decyzje, na coś się decydujemy, z czegoś rezygnujemy. Nie omija to tak samo harcerstwa. Należy jednak zawsze wtedy patrzeć, że pomogliśmy jakoś temu człowiekowi w jego życiu. Bez nas nie spotkałoby go tyle radosnych chwil, nie przeżyłby tylu przygód, nikt inny by go nie nauczył tylu nowych rzeczy. Należy jednak zawsze pamiętać, że w drużynie harcerskiej to Ci słabsi uczą się od tych lepszych i dopóki tych lepszych jest więcej, niż tych słabszych, to nie ma problemu. Gorzej gdy Ci słabsi będą szybciej ciągnąć pracę drużyny w dół, niż Ci lepsi w górę. Kiedyś tak sobie myślałem, że pomogę każdemu harcerzowi, który się pojawi w mojej drużynie, albo który będzie chociaż trochę zainteresowany współpracą z drużyną. Jednak po pewnym czasie doszedłem do wniosku, że wszystkim i tak nie pomogę, że drużyna to nie jest jakiś ośrodek resocjalizacyjny. Drużyna harcerska ma zbierać dobrych i wyjątkowych ludzi i pozwalać im razem być jeszcze lepszymi.

Odpowiedzialność. O tym chciałbym Cię uświadomić Druhno drużynowa, Druhu drużynowy. I nie mam tutaj na myśli odpowiedzialności za czyjeś zdrowie i życie podczas zbiórek i wyjazdów harcerskich. Z tego każdy opiekun świetnie sobie zdaje sprawę. A jak nie zdaje, to powinien i niech się trochę zorientuje za co jako opiekun i wychowawca odpowiada. Natomiast mam na myśli świadomość tego, że prowadząc drużynę wpływamy na życie naszych harcerzy. Druhna drużynowa, druh drużynowy będzie uczyć harcerza Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego. Czy zdajemy sobie sprawę, że chcąc, aby nasz harcerz przestrzegał Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego, w przypadku prawdziwych harcerzy, wpajamy mu te idee do końca jego życia? Że chociaż odwiesi mundur do szafy, to dzięki nam (lub przez nas, zależy jak kto na to spojrzy) będzie tak, a nie inaczej, na pewne rzeczy patrzył do końca życia. Ja zdecydowanie uważam, że to wielka zasługa drużynowych, jednak trzeba sobie zdawać z nich sprawę. Trzeba pamiętać, że chwile spędzone w harcerskiej drużynie zostają do końca życia. Przyjemnie jest spotkać po latach swojego byłego harcerza, który się do nas uśmiechnie, pozdrowi i podziękuje. Stajemy się w ten sposób dla kogoś kolejnym nauczycielem życia. Jednak błędy i pomyłki przez nas popełnione będą również długo się utrzymywały. Gdy nauczymy kogoś pewnego rodzaju zachować, postaw, później już tak najprawdopodobniej pozostanie. Nie mówię przez to, że drużynowy ma być nie wiadomo jaką osobą, bo nie ma ludzi nieomylnych i oczywiste jest, że jako angażujący się drużynowy pomylimy się wielokrotnie, jednak nie należy się tym, aż tak przejmować, a jedynie wyciągać wnioski i uczyć się na przyszłość.

Następca

Jeśli już mowa o wyciąganiu wniosków i uczeniu się na własnych błędach, to na własnych błędach należy również uczyć swojego następcę. Każdy drużynowy chciałby przecież oszczędzić swojemu następcy nieprzyjemnych sytuacji i gorzkich chwil. Przychodzi taki moment w prowadzeniu drużyny, że ledwo co przejęliśmy drużynę, a uwzględniając tak szybko upływający czas, trzeba będzie ją komuś przekazać. I teraz w zależności od tego, czy samemu się zakładało drużynę, przejęło się drużynę po dobrym, bądź po złym drużynowym, mamy różne podejście do tematu przekazywania drużyny i przygotowywania następcy. Tak naprawdę, to następcę zaczyna się wychowywać od razu od momentu przejęcia drużyny. Cały nasz okres pracy uczy czegoś naszych harcerzy, a uwzględniając, że któryś z nich „przejmie po nas pałeczkę”, następca wyrasta z małego harcerza.

Najlepiej ducha harcerstwa będą czuły osoby, które z harcerstwem spotkały się wcześnie i w takim duchu wyrosły. Osoby, które miały kontakt z harcerstwem w późniejszym wieku, będą nim zafascynowane i bardzo zaangażowane w działalność środowiska, jednak tak jak nagle się pojawiły, tak samo nagle znikną. Tylko ktoś, kto był młodą harcerką, młodym harcerzem, potem zastępowym, przybocznym, miał jakieś funkcje w drużynie, potem jako drużynowa, drużynowy zrozumie sposób myślenia i działania tych naszych najmłodszych podopiecznych. Nie mówię, że nie można być drużynową/ drużynowym nie będąc od wielu lat w harcerstwie, jednak nigdy taka osoba nie zrozumie harcerstwa. Może być wspaniałym wychowawcą i pedagogiem, ale ducha harcerstwa nie poczuje. Tylko wspomniany wcześniej układ pozwala nam najpierw korzystać jak gdyby z czyjegoś poświęcenia oraz pracy, aby później w pewien naturalny sposób spłacać ten dług wobec swoich nowych harcerzy.

Ale powracając do przygotowywania następcy. Drużynę po nas przejmie nasz przyboczny, z którym się razem pracowało. To właśnie ten okres, wspólnej pracy jako drużynowy i przyboczny, jest kluczowy dla późniejszego prawidłowego rozwoju i funkcjonowania drużyny. Jeśli nas nikt wcześniej nie nauczył pewnych rzeczy i wszystkiego musieliśmy próbować sami, to chociaż swojemu następcy ułatwijmy życie i oszczędźmy mu tego błądzenia. Po harcerzach widać od pierwszych wspólnych gier, który będzie miał ku czemu predyspozycje. Nie wolno nam jednak z góry wytypować swojego następcy i tej jednej osoby przygotowywać psychicznie oraz wiedzą na przejęcie drużyny, gdyż taka osoba bardzo szybko wypadnie z drużyny, bo będzie odczuwała naszą presję oraz jednocześnie presję rówieśników. Osoba taka wyłoni się w pewien naturalny sposób wraz z upływem czasu i naturalną koleją rzeczy będzie to, że będziemy z nią więcej rozmawiać, coraz bardziej wtajemniczać i coraz więcej z nią ustalać. Jednak najbardziej prawdopodobne jest, że w drużynie wyrośnie grupa wyróżniających się osób i to ktoś z nich będzie przejmował drużynę. Wtedy wybór będzie trudny i zawsze dla kogoś krzywdzący. Jednak nawet w tej grupie powinna być osoba, która ma najlepsze predyspozycje do przejęcia i poprowadzenia drużyny. Jeśli już mamy z kim rozmawiać i kogo przygotowywać do przejęcia drużyny, należy rozmawiać o pracy drużyny podczas swojej „kończącej się kadencji”, oceniać różne sytuacje i szukać najlepszych rozwiązań. Po pewnym czasie przekonujemy się, jak różne historie się zakończyły i czy dokonaliśmy trafnego wyboru. Jednak decyzje nie są takie oczywiste w czasie ich podejmowania i to właśnie te rozwiązania należy omawiać ze swoim następcą. Nie można się bać spojrzeć prawdzie w oczy, że gdzieś się popełniło błąd, chociaż nasz przyboczny nas zatwierdza, że świetnie wtedy zrobiliśmy, bo on był jednak wtedy jeszcze młodym harcerzem i na wszystko patrzył inaczej. Najtrudniej jest wytłumaczyć następcy, że to, co robiliśmy w pewnych sytuacjach, nie było do końca słuszne i moglibyśmy to zrobić inaczej i pewnie lepiej. Przecież on to wszystko przeżył jako odbiorca i nie zauważył żadnych problemów. Na tym polega różnica pomiędzy ustępującym drużynowym, a jego następcą. Dopiero pod koniec bycia drużynowym wiele rzeczy się dostrzega i zaczyna rozumieć. To właśnie te wnioski należy przekazać następcy, żeby nie błądził i nie tracił czasu i zapału. Chcemy przecież, żeby wraz z następnym drużynowym drużyna była coraz lepsza i coraz lepiej się rozwijała, a nie za każdym razem startowała z tego samego poziomu i zawsze na początku popełniała te same błędy.

Następcę należy odpowiednio wcześniej przygotować pod względem chociażby stopni harcerskich i instruktorskich. Póki to my jesteśmy jego drużynowym, mamy jeszcze na niego jakiś wpływ, możemy przyznawać mu stopnie harcerskie i przygotowywać do bycia instruktorem. Potem będzie już jednostką niezależną, która będzie czyniła to, co będzie uważała za stosowne.

Tak jak wspominałem na początku, drużynowy musi mieć stopień instruktorski. Jest on mu niezbędny podczas prawie całego okresu bycia drużynowym. Jednak pojawia się taka sytuacja, że nasz następca będzie chciał zdobywać stopień przewodniczki/ przewodnika i będzie chciał, żeby jego drużynowy był jego opiekunem próby. Do takiej sytuacji należy się wcześniej przygotować i samemu pomyśleć o tym, żeby takim opiekunem móc być. A do tego celu niezbędny jest stopień podharcmistrzyni/ podharcmistrza. I okazuje się, że sytuacja najlepsza jest wtedy, gdy przewodnika robi się przed lub na początku prowadzenia drużyny, a podharcmistrza w trakcie lub pod koniec. Nie ma lepszej sytuacji dla drużynowego, niż fakt, że jego harcerz składa Przyrzeczenie Harcerskie na jego ręce, a potem jeszcze będzie mógł odebrać od niego Zobowiązanie Instruktorskie. Wypełnił on w ten sposób swoje Zobowiązanie Instruktorskie, gdyż wychował w pełni swojego następcę, który dalej będzie mógł wychowywać harcerzy, odbierać od nich Przyrzeczenia Harcerskie, a może kiedyś znów Zobowiązania Instruktorskie.

Zaplecze

Pomysłowy drużynowy będzie chciał ze swoją drużyną zrobić wszystko, natomiast bardzo szybko się okaże, że drużynowy sam jeden pewnych rzeczy nie przeskoczy oraz że zaraz będzie brakować pewnych możliwości.

Dlatego bardzo ważne jest, aby wytwarzać, mieć, poprawiać w środowisku pewnego rodzaju zaplecze do działania. Gdy zakładamy gdzieś drużynę od początku, jest to bardzo trudne, bo najprawdopodobniej nie mamy nic, ani innych starszych osób do pomocy, ani żadnego zaplecza technicznego do działania. W drużynie, którą się przejmuje jest jednak inaczej i dużo, dużo łatwiej: jest jakieś grono byłych drużynowych, najprawdopodobniej gotowych pomóc w różnych sytuacjach, drużyna ma więcej, bądź mniej sprzętu, jakąś harcówkę, biblioteczkę, magazyn, itd. Ma punkt wyjścia do dalszego rozwoju. Skupiłbym się na tej drugiej sytuacji, gdyż sam pierwszy przypadek zająłby cały poradnik dla drużynowych, a jednak częściej drużyny są przejmowane po kimś, niż zakładane od nowa. Oczywiście spostrzeżenia dotyczą obu sytuacji.

Jeśli mogę w tym momencie coś powiedzieć na ten temat, to jestem akurat przeciwnikiem zakładania nowych drużyn w naszym związku. Mamy pełno słabych drużyn. W prawie każdej szkole jest oddzielna drużyna, licząca maksymalnie do 10 osób. I zdolne osoby wychodzące z drużyn próbują właśnie zakładać swoje drużyny. Na samym starcie napotykają wymienione wyżej problemy i bardzo szybko się zrażają do wszystkiego. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest rozrost tej samej drużyny na parę szkół, dzięki czemu drużyna jest silniejsza, a ludzie z zapałem skupiają się na pracy z harcerzami, a nie na pokonywaniu problemów organizacyjno- logistycznych. Ale to taka mała uwaga na marginesie

Planując pracę drużyny należy pamiętać o dwóch grupach osób. Pierwsza to grono dorosłych przychylna drużynie. Będą to zaprzyjaźnieni z drużyną rodzice harcerzy, grono instruktorskie środowiska, jacyś bliscy znajomi i przyjaciele drużyny. Ci ludzie będą zawsze w stanie pomóc drużynie, ale w wyjątkowych i bardzo sporadycznych sytuacjach. Im większa będzie ta grupa, tym częściej będzie można korzystać z ich pomocy. Zwłaszcza są oni bardzo przydatni, gdy drużynowy jest jedyną osobą pełnoletnią w drużynie, nie wspominając o sytuacji, gdy drużynowy nie jest pełnoletni. Zwłaszcza z rodzicami harcerzy należy utrzymywać jak najlepsze kontakty. Druga grupa, to młodzi ludzie przewijający się przez drużynę, którzy np. zajęliby się czymś konkretnym albo jakoś by mogli cały czas regularnie pomagać. Tutaj pojawia się sytuacja, jak taką pomoc wykorzystać. Rozwiązaniem byłoby stworzenie takiego systemu organizacyjnego drużyny, który pozwalał będzie wykorzystać poprzedniego drużynowego, najstarszych harcerzy, pojawiających się już bardzo rzadko. W ten oto sposób, gdy zajdzie taka potrzeba organizacyjna, będzie grupa ludzi gotowa pomóc w planowanym przez drużynę przedsięwzięciu. Ludzie Ci mogą też odciążyć drużynowego w pewnych sprawach organizacyjnych.

Jeśli mamy już rozwijające się zaplecze personalne, warto pomyśleć o zapleczu technicznym. Jak ja to zawsze powtarzam, sprzętu w drużynie nigdy nie za wiele. Drużyna harcerska w miarę możliwości powinna być niezależna jeśli chodzi o sprzęt potrzebny do swojej działalności. Jeśli drużyna działa w jakimś szczepie i szczep dysponuje sprzętem, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ilość posiadanego sprzętu powiększać. Jedynym utrudnieniem będzie tutaj możliwość magazynowania w odpowiednich warunkach. Także pracę nad sprzętem należy zacząć od zorganizowania bezpiecznego, przede wszystkim suchego miejsca. W tym celu należy organizować różne akcje zarobkowe, brać udział w różnych formach rywalizacji między drużynami, itd. Nie o tym. Własny sprzęt pozwala zachować niezależność harcerskiego środowiska od innych zewnętrznych czynników. Jeśli mamy już własny sprzęt, to wykorzystujmy naszych harcerzy do naprawy i konserwacji tego sprzętu. Jest to jedyny sposób, w którym harcerze będą szanować narzędzia, sprzęt. W każdej innej sytuacji nasi harcerze nie będą szanować pracy i środków włożonych w przygotowanie sprzętu do użytku.

Jeśli środowisko będzie już miało trochę kadry i sprzętu, to warto wybrać się na obóz samodzielny. Jest to forma bardzo trudna logistycznie i organizacyjnie, wymagająca olbrzymich przygotowań, ale za to dająca organizatorom olbrzymią satysfakcję, a całemu środowisku olbrzymi rozwój, poprzez sprzęt, doświadczenie, nowe znajomości, zaufanie rodziców harcerzy. Środowiska harcerskie powinny dążyć do wyjazdów na obozy samodzielne, bo tylko taka forma obozowania w pełni pozwala rozwinąć się drużynie oraz powoduje, że to środowisko ustala, co i jak się będzie działo na obozie. Jak zorganizować obóz własnej drużyny, szczepu może być dobrym materiałem na nowy poradnik, gdyż jest to długi, skomplikowany proces, a z kolei warty do opisania, żeby pokazać, że można jeździć na takie obozy i że przy odrobinie silnej woli i chęci uda się go zorganizować.

Raz skompletowany sprzęt będzie służył środowisku bardzo długo, wystarczy o niego dbać. Każda kolejna rzecz przybliża szczep do coraz to nowych możliwości, również programowych.

Program

Jeśli mowa już o nowych możliwościach, to chciałbym chociaż przez chwilę poruszyć kwestię programu. Często spotykam się w różnych środowiskach ze sformułowaniem, że celem dla działającej drużyny ma być powiększenie stanu liczebnościowego drużyny. Jednak nie do końca bym się zgodził z tą teorią. Bo nowi harcerze w drużynie to nie jest cel działania. To jest konsekwencja ambitnych planów i dobrego śródrocznego funkcjonowania. Lepiej zastanowić się, co ciekawego i wyjątkowego zrobić ze swoją drużyną, aby poprzez te działania zareklamować się ze swoją drużyną w szkołach, na osiedlu, w mieście. Działania drużyny muszą powodować, że harcerze będą chcieli być w takiej drużynie oraz dodatkowo będą dumni z tego, że to akurat ta, a nie inna drużyna. W końcu to głównie dobry program będzie czynnikiem, który zatrzyma młodego człowieka przy harcerstwie. Mam wrażenie, że harcerstwo w naszym związku nabiera jakiegoś takiego świetlicowego charakteru, że będziemy robić tylko to, co jest nam wygodne, lekkie i przyjemne. Za rzadko widuję drużyny, dla których głównym miejscem zbiórek i wyjazdów jest las, miejsce na odludziu, gdzie nie będzie prądu i innych wygód. A to w końcu takie warunki są dla harcerstwa środowiskiem naturalnym. I możemy utrzymywać, że postęp technologiczno- społeczny wymusza na nas pewne warunki, które musimy zapewnić dziecku, bo rodzice nie będą chcieli wysłać go w trudne i niewygodne miejsce, ale wiem z własnego doświadczenia, że to jest jedynie czasami problem tylko dla rodziców, nigdy dla dziecka. Im więcej będzie biwaków pod namioty w osamotnione miejsca na uboczu, im więcej działania w plenerze, tym nasza drużyna będzie bardziej zaradna i odporniejsza na niesprzyjające czynniki, a rodzice dzieci bardziej wyrozumiali i spokojniejsi. Trzeba tylko uwierzyć we własnych harcerzy i ich rodziców.

Ze swoją drużyną kiedyś sobie postanowiliśmy we wrześniu, że podczas zaczynającego się roku, wszystkie zbiórki będą odbywać się tylko na polach i w lasach, bez względu na pogodę i porę roku. Gdy przyszedł listopad i pogoda przestała nam sprzyjać, trzeba było przygotować się psychicznie, że przez najbliższe kilka miesięcy będziemy musieli funkcjonować w chłodzie i przy padającym na głowę deszczu i śniegu. Nie był to jednak żaden problem. Odpowiednie odzienie wierzchnie i nastawienie psychiczne pozwoliło w pełni zrealizować założony program oraz co najważniejsze, wracać zawsze zadowolonym ze zbiórki. Znowu jedynie obawy rodziców o zdrowie dzieci były największym problemem do przeskoczenia. Polecam wszystkim taką jednoroczną próbę dla drużyny, pomimo tego, że drużyna dysponuje wygodną i ciepłą harcówką. Tak samo polecam biwaki pod namioty, gotowanie na kociołku nad ogniskiem, wszelkie rajdy piesze i rowerowe, zwiedzanie całego kraju od gór do morza, a nawet wyprawy zagraniczne. Drużyna harcerska będzie dla naszych harcerzy sposobem na najtańsze, a zarazem najlepsze poznanie naszego regionu i kraju. Wystarczy tylko chcieć i nie bać się organizować rzeczy dużych. Tak samo mogę polecić inny pomysł. Postanowiliśmy z drużyną zwiedzać kolejno najważniejsze miasta Polski oraz miejsca o największym znaczeniu kulturalno- turystycznym. Ktoś zawsze przygotowuje się jako przewodnik wycieczki i opowiada na miejscu o wszystkim, co najważniejsze.

Do drużynowych

Druhno drużynowa, druhu drużynowy, jest jedna najważniejsza rzecz, którą chciałbym Ci przekazać i bez zrozumienia której będzie Ci bardzo trudno prowadzić drużynę. Otóż chodzi mi o poczucie własnej osoby i własnej funkcji. Nie wiem dlaczego, ale w naszym związku odchodzimy od jednego najważniejszego spostrzeżenia.

To drużynowi są siłą napędową naszej całej organizacji. To drużynowi decydują o tym, jak ten związek wygląda i będzie wyglądał. Przy różnych okazjach, uroczystościach państwowych i kościelnych, sytuacjach wyjątkowych i nagłych, gdzie widać harcerzy, to tam są drużyny, nikt inny. To takie chwile tworzą wizerunek naszej organizacji, jako organizacji ludzi chętnych, pomocnych, nieliczących na zbyt wiele, ale aby pomóc. Bez drużynowych nie będzie drużyn, a bez drużyn nie będzie hufców, chorągwi, całego związku. Nikt nie poświęca tyle czasu, pracy, zaangażowania co drużynowi. To drużynowym należy się szacunek za to co robią, ale sami muszą mieć poczucie własnej wartości i znaczenia, aby móc momentami upomnieć się o swoje. Drużynowy nie może być przytłoczony przez ogrom organizacji, której jest częścią. Nie może się bać, że są nad nim inni instruktorzy. Liczne grono instruktorskie naszej organizacji, nie ma pojęcia, jaka jest sytuacja w drużynach i z jakimi problemami przychodzi się borykać codziennie drużynowym, więc wydaje im się, że tylko oni, jako ludzie starsi i bardziej doświadczeni, mają prawo budować przyszłość naszego związku i podejmować różne decyzje.

Innym częstym problemem jest nieinteresowanie się przez drużynowych aktualną sytuacją w innych środowiskach, w hufcu, problemami całego związku. Tutaj mam wielką prośbę do wszystkich drużynowych, żeby wiedzieć chociaż trochę co się dzieje w naszych kręgach, z jakimi problemami spotykają się inne środowiska, co dobrego robią i co warto, a czego lepiej nie próbować. Tylko zżyte grono instruktorskie, tworzone głównie przez drużynowych, będzie w stanie poprowadzić drużyny do rozwoju i zrobić coś wyjątkowego. Nie dajmy sobie wmówić, że ktoś zrobi coś za nas. Tylko drużynowi wiedzą, czego aktualnie potrzebuje ich drużyna i co by ją zainteresowało. Dlatego największym powodzeniem cieszą się imprezy programowe organizowane bezpośrednio przez środowiska.

Ale z drugiej strony drużynowy musi wiedzieć jedną rzecz. On nic nie musi, on może tylko chcieć. Jeżeli nie chce czegoś, albo nie widzi gdzieś swojej drużyny, to po prostu jej tam nie będzie. Musi pamiętać, że w tym związku to on pełni najważniejszą funkcję, że nie ma w tym związku ważniejszej funkcji, niż drużynowy. Każdy drużynowy powinien mieć świadomość, że komendant hufca jest dla niego, że cała komenda jest dla niego, że grono instruktorskie jest dla niego i jeżeli będzie miał ochotę skorzystać z ich pomocy, to ją na pewno otrzyma, a oni mają obowiązek mu pomóc, natomiast jeżeli nie będzie odczuwał takiej potrzeby, bo poradzi sobie ze swoim środowiskiem sam, to też ma do tego pełne prawo. Teraz dla drużynowych jeszcze jedno bardzo ważne zadanie. Trzeba taki sposób myślenia przenosić w swoje hufce. Jeżeli gdzieś jest inaczej, to drużynowi mają pełne prawo to zmieniać.

Mam do drużynowych ostatnią prośbę. Pamiętajcie, że harcerstwa nie tworzy się na papierze. Pamiętajcie, że harcerstwo dzieje się w plenerze i wspólnie z przyrodą. Pamiętajcie, że harcerstwo tworzy się czynem, a nie niepotrzebną biurokracją i dokumentacją. Pamiętajcie, harcerstwa nie tworzy się zza biurka, niczym urzędnik w biurze, ale wszędzie tam, gdzie ma się bezpośredni kontakt z dziećmi, od tych najmłodszych, do tych najstarszych.

„Ambitna drużyna”, pwd. Jarosław Wykrota H.O.

„Ambitna drużyna”, pwd. Jarosław Wykrota H.O.

str. 26

str. 25



Wyszukiwarka