16 NIEDZIELA ZWYKŁA ROK B, Lectio Divina, Okres Zwykły, Rok B


Lectio divina na XVI niedzielę zwykłą B Mk 6, 30-34

Akcja i kontemplacja

  I. Kontekst i struktura 

1.         Analizowana perykopa, a zwłaszcza jej pierwszy werset („Wtedy Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali” - 6, 30), nawiązuje bezpośrednio do treści fragmentu 6, 7-13, w którym Jezus przywołuje do siebie Dwunastu i rozsyła ich, aby głosili naukę, uzdrawiali chorych i wyrzucali złe duchy. Jezus dając Apostołom takie przykazanie, udziela im jednocześnie stosownej władzy, pozwalającej na skuteczne realizowanie powierzonej misji. Teraz uczniowie Pana wracają z miejsc, w których ewangelizowali i dzielą się swoimi doświadczeniami.

Z całej Ewangelii wynika, że zanim doszło do owego posłania, Jezus odpowiednio przygotowywał taką działalność. Jego postawa ukazuje planowość podejmowanych decyzji i konsekwentne, a zarazem stopniowe realizowanie określonego celu. Jezus najpierw powołuje pierwszych uczniów, Szymona i Andrzeja oraz Jakuba i Jana (1, 16-20) oraz innych, wśród których z imienia wymieniony jest celnik Lewi (2, 14n). Następnie dokonuje ustanowienia Dwunastu (3, 13n). Podkreślony jest tutaj uroczysty tego charakter i kontekst wypełniania się planu Boga (Jezus „wszedł na górę”), absolutna inicjatywa w dokonywanym wyborze przez Jezusa („przywołał do siebie tych, których sam chciał”) oraz cel takich działań („aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki i by mieli władzę wypędzać złe duchy”).

Tłumaczenie „aby Mu towarzyszyli” (3, 14) nie do końca oddaje wymowę oryginalnego tekstu greckiego, który dosłownie oznacza „aby byli z Nim”. Więź między Jezusem a Jego wybranymi ma być najwyższego stopnia i nie chodzi tu tylko o nabycie pewnych dóbr, zdolności i cech przez powołanych, ale o stworzenie wspólnoty-komunii, w której uczniowie przejmą Jezusowe życie. Jak bardzo Jezus ceni sobie więzy wiary, jako silniejsze nawet niż więzy krwi, świadczą Jego słowa: „Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? I spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł: Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką” (3, 34-35).

Uczniowie wędrują wraz z Jezusem, który głosi naukę o Królestwie Bożym i czyni wielkie cuda (nauka w przypowieściach - 4, 1-34; uciszenie burzy na jeziorze - 4, 35-41; egzorcyzmowanie opętanego - 5, 1-20; uzdrowienie kobiety cierpiącej na krwotok - 5, 21-34 oraz wskrzeszenie córki Jaira - 5, 35-43). Jezus wyraźnie inaczej traktuje swoich uczniów, aniżeli wszystkich pozostałych ludzi, do których dociera ze swoją nauką i czynami. Objaśnia im wszystko osobno i dopinguje ich do zrozumienia, tego co obwieszcza (zob. 4, 10-13. 33-34), a także objawia im swoją niezwykłą moc, wskazując na wiarę jako źródło koniecznej przemiany życia (uciszenie burzy na jeziorze - 4, 35-41). Po tym okresie przygotowawczym posyła ich po raz pierwszy samodzielnie, jako heroldów Jego nauki i mocy (zob. 6, 7-13).

 

2.         Jezus nie pozwala swoim uczniom zachłysnąć się sukcesem, związanym z ich wyprawą misyjną, ale kontynuując nauczanie względem ludu, poparte licznymi cudownymi znakami, prowadzi Apostołów w głąb tajemnicy swojej osoby, Bożego Syna. Tu, niejako na każdym kroku, uwidacznia się wielka trudność, jaką mają uczniowie, by nie tylko zrozumieć nauczanie swojego Mistrza, ale by przyjąć z żywą wiarą sposób życia Nauczyciela, jako ich własny i możliwy do wypełnienia.

            Gdy Jezus po raz pierwszy będzie sprawiał cudowne rozmnożenie chleba, to wpierw poleci swoim uczniom: „Wy dajcie im jeść” (6, 37). Reakcja Apostołów jest czysto ludzka i nie zakłada rozwiązania problemu związanego z brakiem pożywienia dla wielkiego tłumu. Mimo, że Jezus uczyni cud przez ich ręce, a potem doświadczy ich, gdy będzie kroczył po jeziorze, to umysł ich pozostanie nadal „otępiały” (zob. 6, 52). Także w innych sytuacjach, w których Jezus objawia swoją chwałę, uczniowie nie potrafią przeskoczyć ograniczonego horyzontu swojego postrzegania Jezusa. Świadczą o tym dobitnie słowa samego Zbawiciela, który stawia Apostołom pełne wymowy pytania: „I wy tak niepojętni jesteście?” (7, 18); „Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiałe są wasze umysły?” (8, 17); „Jeszcze nie rozumiecie?” (8, 21).

           

            Biorąc pod uwagę obydwa konteksty, zarówno poprzedzający badaną perykopę 6, 30-34, jak i następujący po nim, można powiedzieć, że uczniowie są zaprezentowani w analizowanym fragmencie Ewangelii, jako ci, którzy są na pewnym, określonym etapie swojej apostolskiej dojrzałości. Doświadczają pierwszych owoców skuteczności Jezusowej mocy w ich życiu, choć później będą przekonywani o wielu swoich brakach. Z jednej strony uwidacznia się rosnąca więź między Jezusem a Apostołami, z drugiej zaś odsłania się obszar różnic między Synem Bożym, a ludzkimi wybrańcami.

 

3.         Postaciami obecnymi w analizowanym fragmencie 6, 30-34 są: Jezus, Apostołowie i tłum. W strukturze tekstu można wyróżnić dwie nakładające się płaszczyzny:

a) naprzemienność występowania:

- osobno Jezusa wraz z Apostołami

- ludzi, którzy szukają z nimi kontaktu i przybywają do nich

b) ruch, ukierunkowane zwracanie się i przemieszczanie

poszczególnych podmiotów opisywanego zdarzenia (w. 30-33)

i osiągnięcie punktu stałego (w. 34)

 

Obrazowo wygląda to następująco:

w. 30-31a: Apostołowie wracają do Jezusa (są z Nim sami)

w. 30: Apostołowie mówią do Jezusa

w. 31a: Jezus mówi do Apostołów

w. 31b: Przychodzą do nich ludzi

w. 32: Apostołowie z Jezusem odpływają (sami)

w. 33: Przybiegają za nimi ludzie

w. 34: Jezus i tłum (nie przemieszczają się); rozpoczyna się nowe

zdarzenie (nauczanie na pustkowiu)

            Wnioski wynikające ze struktury:

1. Działalność Jezusa jest bardzo dynamiczna, misyjna, wiąże się z docieraniem do coraz to nowych środowisk. Jezus jest stale zaangażowany w dzieło ewangelizacji.

2. Apostołowie są inaczej traktowani przez Jezusa w porównaniu do innych ludzi. Jezus ma ich osobno, troszczy się o ich formację, uczy ich swojego życia.

3. Ludzie sami szukają Jezusa i tych, od których mogą doświadczyć Jego niezwykłej mądrości i mocy. Są spragnieni tego wszystkiego, co może przemienić ich życie. Dla osiągnięcia tego są gotowi ponosić wiele trudów.


 

 II. Lectio

w. 30. Wtedy Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. 

Apostoł to znaczy wysłannik, ten, który jest posłany. Stanowi imię-funkcję, która określa jego tożsamość. Termin ten pojawia się w Ewangelii Marka bardzo rzadko, zawsze w odniesieniu do ustanowionych Dwunastu i tylko w liczbie mnogiej. Wybrani uczniowie Jezusa mają tworzyć wspólnotę, która formułuje się w określonym celu. Jezus powierza im misję głoszenia i czynienia tego samego co On. Nie mają wymyślać sobie sami zadań, ani opierać się jedynie na ludzkim rozumowaniu, zwyczajach i tradycjach tego świata. Dlatego posłuszny i ufny apostoł jest jakby samym Jezusem, który powiedział: „Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje…” (Mt 10, 40; zob. też Mk 9, 37). Jezus, zgromadziwszy Dwunastu, zaczął ich wysyłać (apostellein), a oni poszli i wzywali do nawrócenia, uzdrawiali chorych oraz wyrzucali złe duchy (6, 7-13).

Teraz uczniowie wracają do swojego Nauczyciela i dzielą się swoimi przeżyciami. Biorąc pod uwagę zlecone im zadanie oraz wskazówki dotyczące sposobu zachowywania się podczas ewangelizacji, można sformułować przypuszczalne tematy, poruszone w rozmowie z Mistrzem. Pytania problemowe mogłyby brzmieć:

czy uczniowie szli odważnie, czy lękali się?;

na ile zawierzyli Bożej Opatrzności, ufając, że wszystko co potrzebne do życia, otrzymają od ludzi, do których poszli?;

jak byli przez nich przyjmowani i jak sami też reagowali w obliczu akceptacji bądź odrzucenia?;

co czuli, gdy doświadczyli władzy uzdrawiania i egzorcyzmowania?

 w. 31-32. A On rzekł do nich: „Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco”. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu. Odpłynęli więc łodzią na pustkowie, osobno. 

Wieść o Jezusie, który leczy z różnych dolegliwości i o jego uczniach dysponujących władzą uzdrawiania, rozchodzi się szybko po okolicy. Ich działalność okazała się skuteczna, skoro zostali „oblężeni” przez ludzi. Stąd w naturalny sposób rodzi się potrzeba „wyjścia” z tej sytuacji. Wypoczynek, o którym mówi Jezus, ma podwójną wymowę. Istnieje bowiem warstwa podstawowa, dosłowna oraz pogłębiona jego znaczenia.

Przybywający z misji uczniowie są obciążeni jej trudami i potrzebują zwykłego nabrania sił. Jezus zaznacza przy tym, że mają odpocząć „nieco”. Przez to słowo zwraca uwagę na charakter tego wymiaru życia, który jest w funkcji intensywnej pracy, a nie w oderwaniu od niej. Celem wypoczynku nie jest beztroska i leniuchowanie, ale regeneracja, odnowa całego człowieka, by mógł na nowo podjąć swoje życiowe zadania. Wypoczynek ma mieć zatem stosowny umiar, inaczej aniżeli apostolstwo, które ma być całkowitym zaangażowaniem, żarem.

Uczniowie udają się na pustynię, która w całej Biblii ma głęboką symbolikę i stanowi kontekst do pogłębionego odczytania znaczenia tego miejsca. Pustynia to bez-życie; znalezienie się na niej stanowi więc potężne wyzwanie dla człowieka, który doświadcza wówczas swoich słabości, pozostając jakby obnażony przez prawdę o ludzkiej kondycji. Bóg wyprowadza jednak w takie miejsce, by okazać swoją potęgę i nauczyć człowieka, gdzie leży źródło jego życia. Podstawowym doświadczeniem Izraela, przekazywanym sobie później przez pokolenia, była 40-letnia wędrówka z Egiptu, domu niewoli, do ziemi obiecanej. Temat ten podejmą autorzy Pism i Prorocy wskazując, jeśli tak można powiedzieć, na pedagogiczną działalność Pana Boga. Ozeasz, używając metafory miłości oblubieńczej, jaka zachodzi między Jahwe a Jego ludem - wybranką, wyraża pragnienie Boga: „Dlatego zwabię ją i wyprowadzę na pustynię, i przemówię do jej serca” (Oz 2, 16). Sam Jezus w swojej działalności wyraźnie nawiąże do sposobu przeżywania relacji z Bogiem przez doświadczenie pustyni. To w takie miejsce pozwala się wyprowadzić Duchowi u zarania swej publicznej misji (zob. Mk 1, 12). Tu staje w otwartej konfrontacji z szatanem, zwycięża go i zaprowadza pokój (zob. 1, 13). Także na miejsca pustynne Jezus oddalał się, by się modlić, co pozwalało Mu później głosić z mocą słowo i czynić cuda (zob. np. 1, 35n).

Wezwanie zatem Apostołów, aby udali się na pustkowie, jest wskazaniem na podstawowy wymiar życia ucznia Chrystusa, który żyje Bogiem. W tym znaczeniu pustynia przestaje być miejscem samotności, a staje się przestrzenią koniecznego spotkania z Najwyższym. Przestaje być miejscem klęski, choć pozostaje czasem próby i walki, ale daje sposobność do objawienia zwycięstwa Ducha i ukształtowania nowego człowieka. Apostołowie na tyle będą mogli kontynuować swoją misję, na ile będą naśladowali Tego, który ich posyła. Istnieje niebezpieczeństwo zagłuszenia ich serc przez tłum, dlatego udają się na odludzie, by zyskać wolność dzieci Bożych.

 w. 33. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich wyprzedzili. 

Ten ruch i przyspieszenie tłumu podsuwa refleksję, że w wydarzeniach tych nie chodzi tylko o zaspokojenie ciekawości i szukanie jakiejś sensacji. Działalność Jezusa i Apostołów rozbudziła pokłady nadziei złożone w ludziach doświadczonych różnymi cierpieniami. Ich „wyprzedzanie” ma w sobie coś z walki na śmierć i życie. Jezus objawił już w wielu miejscach swoją chwałę przez liczne uzdrowienia, egzorcyzmy, a nawet wskrzeszenie. Ewangelista Marek zaznacza w bardzo wielu miejscach, jak wielu ludzi garnęło się do Jezusa (później szukało także Dwunastu):

„…przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi” (1, 32-33);

„…a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: Wszyscy Cię szukają” (1, 37);

„Wtedy przyszedł do Niego trędowaty” (1, 40);

„Ludzie zewsząd schodzili się do Niego” (1, 45);

„Cały lud przychodził do Niego” (2, 13);

„A przyszło za Nim wielkie mnóstwo ludzi z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, Z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie…” (3, 7-8);

„Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby Go dotknąć” (3, 10);

„Potem przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli” (3, 20).

 

Z pewnością konkretne uzdrowienia były magnesem przyciągającym tłumy, choć dla Jezusa priorytetem było głoszenie słowa. Większość zdumień tłumu nawiązuje do zewnętrznych znaków, w czym upatrywać można ich, przynajmniej na tym etapie, ograniczony sposób przeżywania osoby Jezusa, jako Tego, który zaspokaja ich ważne, choć jednocześnie doraźne potrzeby. Nie brakuje jednak wskazówek, że także sama nauka Jezusa ożywiała ludzi i wzbudzała autentyczne tęsknoty serca, które pragnie Bożego Królestwa:

„Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie” (1, 22);

„Znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim” (4, 1);

„A liczny tłum chętnie Go słuchał” (12, 37).

 w. 34. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać. 

Pragnienie ludzi szukających Jezusa zaczyna być zaspokajane. Po czasie intensywnych zabiegów, zmierzających do doświadczenia Jego obecności, przychodzi spokój jednego miejsca - spotkania.

Spojrzenie Jezusa nie jest zwyczajnym skierowaniem wzroku. Rzecz dotyczy głębokiego poruszenia wnętrza, które widzi w perspektywie powołania do życia wiecznego. To spojrzenie nie tylko człowieka, ale przede wszystkim Bożego Syna. Ten sam czasownik, eiden (gr.), użył ewangelista, gdy Jezus „ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na Niego” (1, 10), podczas chrztu w Jordanie. To samo dotyczy rozpoznania pierwszych uczniów, jako powołanych do grona Dwunastu (zob. 1, 16. 19; 2, 14). Jeśli Jezus „ujrzał”, to znaczy wejrzał w głąb serca; rozpoznał wszystkie jego tajniki, po to, by dać to dobro, które przyczyni się do osiągnięcia Królestwa Bożego. Jest to jakby antycypacja wielkiej chwały zbawionych, których „ujrzał” autor Apokalipsy, jako „wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem.” (Ap 7, 9).

Znany jest obraz Jezusa jako dobrego pasterza, nakreślony zwłaszcza w Ewangelii wg św. Jana (zob. 10, 1-18). Przychodzi po to, aby „owce miały życie, i miały je w obfitości” (w. 10). Źródłem Jego postawy jest nieskończone miłosierdzie. To nie ludzka litość, która bezradnie rozkłada ręce, ale gotowość do ciągłego udzielania przemienionego życia.


 

III. Meditatio 


 


            JEZUS przyjmuje swoich uczniów, którzy wracają do Niego po zakończonej misji. Są w Jego szkole. Wie jak długa jeszcze droga przed nimi, by mogli przemienić swoje życie, według tego wzoru, którym jest On sam dla nich. Boski nauczyciel wprowadza ich we wszystkie tajniki swojego powołania, dając również im, na tym etapie, zakosztować głoszenia wezwania do nawrócenia oraz mocy uzdrawiania i egzorcyzmowania. Wie, że Dwunastu potrzebuje nie tylko ludzkiego odpoczynku, ale przede wszystkim wejścia w głąb relacji z Jego Ojcem. Formowanie się tej zażyłości może odbyć się w odosobnieniu od zgiełkliwego tłumu. To na pustkowiu Pan będzie przemawiał do ich serc i wypełniał je sobą. Jezus niestrudzenie objawia nowe Królestwo także wszystkim ludziom i jest prawdziwie tym, który zaspokaja ich potrzeby.

            APOSTOŁOWIE wychodzą od Jezusa i powracają do Niego. On jest centrum ich życia i stanowi o sensie i sposobie ich życia. To zatem nieustanny kontakt. Teraz Apostołowie rozmawiają ze swoim Mistrzem o wszystkim, co zaszło podczas ich misji. Nie jest to zapewne jakiś suchy raport, ale żywa wymiana wrażeń i doświadczeń. Każdy z nich inaczej przeżył ten czas, miał inne wizje, problemy, ale i radości, może nawet ekscytacje, związane z cudami, które działy się przez ich ręce. Teraz napływają również do nich samych ludzie. Oni oddalają się jednak od nich, usuwając się na miejsce pustynne. Są pierwszymi eremitami! (pustynia po grecku to eremos). Nie ma apostolstwa bez picia na co dzień ze źródła…

            TŁUM dosłownie goni za swoim szczęściem. Wszędzie, gdzie jest Jezus i Apostołowie, wszędzie tam, jeśli tak można powiedzieć, wciska się. Ale to przecież, zgodnie ze słowami Pisma, ludzie gwałtowni zdobywają królestwo niebieskie (por. Mt 11, 12). Tak wielkie są pragnienia i tęsknoty. Prorok mówi: „Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć…” (Iz 55, 6). Gorliwość ludzi zostaje nagrodzona. Odnajdują Jezusa, który ma dla nich i czas, i słowo, i cud. Dobry Pasterz prowadzi owce na urodzajne pastwiska, ale będzie je też uczył znajdowania innego szczęścia, o którym być może wcześniej nie myśleli. Jezus powie bowiem: „Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 10, 39).


 

 IV. Contemplatio et actio 

Pytania pomocnicze do przeprowadzenia własnej modlitwy w oparciu o przeprowadzoną lectio:

Czy Jezus stanowi centrum twojego życia? Czy jest Tym, od którego wychodzisz we wszystkich twoich pomysłach, planach? Jak zatem wygląda twoja modlitwa, prośba o uświęcenie i błogosławieństwo dnia? Czy wracasz do Jezusa, by z Nim o wszystkim rozmawiać?

Czy jest w tobie właściwa (zgodna z powołaniem, dostosowana do twojego życia) proporcja między kontemplacją a akcją, działaniem? Czy twoje działania wypływają z inspirowanego Duchem Świętym wnętrza?

Czy pragniesz Boga? Czy On jest dla Ciebie odpoczynkiem, a może Kimś, Kto cię męczy?

Skąd czerpiesz radość życia? Czy bierzesz ją od otaczających cię zewsząd ludzi, albo od elitarnej grupy przyjaciół? Czy potrafisz byś sam, żeby doświadczyć „jak słodki jest Pan”(PS 34, 9)?

Ile szukasz słowa Pana, a ile Jego cudów? Co dla ciebie jest ważniejsze i dlaczego? Jak sądzisz, co Bóg chce, abyś dostrzegł w sobie, w drugim człowieku, w wydarzeniach życia, w świecie?

Czy szukasz Jezusa, Jego jako osoby, czy też skupiasz się na Jego darach, na tym, co chcesz od Niego uzyskać? 

Widzisz siebie w gronie Dwunastu, czy w tłumie? Na jakim etapie rozwoju duchowego się znajdujesz? Jak myślisz, do czego zaprasza cię Bóg? 



Wyszukiwarka