Petrochem Industries
Autor: Hellbringer
Dodano: 2004-05-25
Życie w Pasie Śmierci nad Missisipi nie jest proste. Wie to każdy. Mutanci, skażenie, chemiczny syf, wszechobecna toksyczna mgła. Taaak, życie nad Rzeką to nie sielanka. Nie zapuszczaj się tam bez porządnej maski i dużego gnata. Bez tego pierwszego wypali ci płuca, a bez drugiego... sam zresztą wiesz...
Niemniej żyją tam ludzie, ba są tam nawet spore osady. Chociażby taki Petrochem Industries. To jedno z większych, tamtejszych "miast". Jednak, wierz mi, jak wszystko w tym rejonie, nie jest to przyjemne miejsce.
Cała osada położona jest na terenie gigantycznej, liczącej sobie kilka (jeśli nie kilkanaście) kilometrów kwadratowych, przedwojennej fabryki chemicznej, rzeczonego Petrochem Ind. Cały kombinat mocno ucierpiał w czasie wojny, jednak jakaś jego część ciągle działa. Hale fabryczne, zbiorniki, rury, a wszystko to tonące w tej cholernej szaro - żółtawej mgle. Tak właśnie jawi się obcym po raz pierwszy Petrochem Ind.
Samo miasto położone jest głównie w tzw. Centralnej Kopule, dawnej, olbrzymiej hali fabrycznej. Może Ci się to kojarzyć (i słusznie) z MechStone w Detroit. Lecz, uwierz mi, z bliska w ogóle go nie przypomina. Nie ma tam klatek, ani podobnych rzeczy. Główna kopuła Petrochemu to ogromna plątanina rur, kabli, kładek z metalowej kraty i improwizowanych budowli. Wszystko to zawieszone jest na kilkunastu nieregularnych poziomach, wszędzie tam gdzie dało się cokolwiek przymocować. No i najważniejszy element ?krajobrazu? ? olbrzymie wentylatory, warczące na okrągło. Cała hala jest hermetyczna. Prowadzą do niej 3 spore śluzy. Wszystko w obawie przed syfem z zewnątrz. Acha, i jeszcze jedno, kopuła jest sztucznie oświetlana. Zresztą, przez tą mgłę i tak nie przebija się słońce.
Poza Centralną Kopułą jest jeszcze kilkanaście innych, mniejszych zabudowań rozlokowanych w obrębie kombinatu. Każde z nich jest podłączone do głównej hali szczelnymi tunelami.
W Pertochem Ind. rządzą ludzie nazywani Inżynierami. W życiu żadnego z nich nie widziałem. Mieszkają ponoć gdzieś poza Kopułą, w miejscu nazywanym Wieżą. Są ważni ponieważ znają się na wszystkim - od produkcji chemikaliów, przez rafinację ropy po wytwarzanie żarcia. Poza tym kontrolują wentylatory - jeśli by je przykręcili, całe miasto podusi się w ciągu kilku godzin.
Jak powiedziałem, żadnego z nich nigdy nie spotkałem. Nie tracą czasu na takich szaraczków jak ty czy ja. Skontaktować się z nimi można jedynie przez ludzi dla nich pracujących. A tych znaleźć można w kilku miejscach Fabryki. Zazwyczaj zajmują się czymś dochodowym - wymianą dóbr, zaprowadzaniem porządku czy, nazwijmy to "administracją". Innymi słowy reprezentują interesy Inżynierów na terenie miasta.
Resztę społeczeństwa stanowią robotnicy. Ci, którzy są w stanie zaoferować tylko swoją pracę fizyczną, stoją najniżej w hierarchii. Ci, którzy potrafią coś więcej, mają lepiej. Niewiele, ale zawsze. Tu warto wspomnieć jak wygląda tamtejszy rynek. Wszystkie transakcje rozliczane są w tzw. roboczo-godzinach. Inżynierowie zainstalowali w całej fabryce system czytników kart magnetycznych. Jeśli chcesz coś kupić lub sprzedać wszystko nabijane jest na twoją kartę. Jedna roboczo-godzina warta jest po ludzku jakieś 10 gambli. Oczywiście obsługiwać czytniki mogą tylko ludzie pracujący dla Inżynierów. Inżynierowie ściśle kontrolują ilość roboczo-godzin będących w obiegu. Barter jest zakazany.
Robotnicy pracują w 3 strefach. Godzina pracy na "jedynce", miejscu dość bezpiecznym i o niskim skażeniu warta jest 1/10 roboczo-godziny. Za "dwójkę" płacą ci równowartość 1/2 roboczo-godziny. W "trójce" jest najciężej, ale przelicznik jest 1 do 1. Cóż, sądzę jednak, że tam nie chciałbyś pracować. Skażenie przekracza tam wszelkie normy, a jakikolwiek wypadek, choćby małe uszkodzenie stroju ochronnego zakończy prawdopodobnie twoją śmiercią. Tam jest naprawdę niebezpiecznie.
No i jest jeszcze oczywiście Zona. Tam nie pracuje nikt o zdrowych zmysłach. Tam wykorzystuje się tylko niewolników. Ludzi lub mutantów sprzedanych Inżynierom. Pracując w Zonie żyje się tylko kilka tygodni, a potem...
Muszę Ci jeszcze wspomnieć o Plugawcach. To mutanci, którzy są tolerowani na terenie Petrochem Ind. Pieprzone wynaturzeńce. Trudnią się łapaniem niewolników, pilnują więźniów w Zonie, rabują konwoje nie autoryzowane przez Inżynierów. Zakały. Nóż mi się otwiera jak o nich pomyśle. Mają swoją własną halę i własne prawa. Można ich często spotkać również w centrum. Tam jednak zachowują się najczęściej spokojnie. Są wielcy, ohydni i śmierdzący, a do tego tak spaczeni, że mogą łazić na zewnątrz bez masek i innych zabezpieczeń. Z tego co wiem doskonale też widzą w chemicznej mgle otaczającej całe Missisipi.
Petrochem trzeba by zrównać z ziemią, lecz to miasto jest niestety ważne. To, że rafinują tam ropę jest oczywiste, ale to też jedyna chyba fabryka w całych zasranych Stanach Zjednoczonych, w której można kupić praktycznie każde chemiczne świństwo jakie się chce. Od nawozów sztucznych, przez leki, syntetyczne żarcie a'la Matix, skończywszy pewnie na gazach bojowych. Ci Inżynierowie posiadają naprawdę wielką wiedzę i trzęsą tym interesem. Miasto nie jest jednak samo wystarczalne. Szczególnie cenna jest tam woda i naturalne jedzenie. Dużo też Ci zapłacą za niewolników. Nie licz jednak, że zrobisz tam interes. Jeśli nie dogadasz się z Inżynierami co do współpracy na ICH warunkach skończysz zapewne jako niewolnik w Zonie.
Hmm, to chyba wszystko co najważniejsze było powiedzenia na temat Petrochem Ind. Uważaj tam na siebie i powodzenia.