JUŻ NIGDY...
BY LY
Filia uderzyła gwałtownie plecami w ścianę. Nie mogła krzyczeć, nie była w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Rzucił na nią jakiś czar. Cały czas brutalnie ją całował. Płakała. Jego ręka chwyciła i ścisnęła jej udo. Rozdarł sukienkę z prawej strony. Próbowała użyć lasera ale jej się nie udawało.
- jedyna osoba, która może mi pomóc....
*
Xellos siedział na Wolf Pack Island
- Xellos! Pomóż mi proszę!!!
- C....co? kto to?
Nalał sobie herbaty. Zdawało mu się, że słyszał głos Filii.
- Zaczynam mieć majaki. Heh
- Xeeellooooos!- zawyło przeraźliwie w jego głowie
- To ona! Jest w kłopotach! Muszę jej pomóc!
Zniknął
*
- To koniec... nie przyjdzie... ma mnie w nosie!
Płakała coraz bardziej. Chciała umrzeć, skończyć to upokorzenie. Jego ręka zaczęła wędrować po jej ciele. Nagle ryknął przenikliwie. Resztkami świadomości zrozumiała, że coś go przebiło. Coś podłużnego
i czarnego
- Laska Xellosa!- zdążyła pomyśleć po czym osunęła się na ziemię.
*
Otworzyła oczy. Leżała w ciemnym pokoju. Była ubrana w swoją sukienkę. CAŁĄ sukienkę.
- Filia?
Zerwała się z łóżka i stanęła pod ścianą.
- Nie bój się..- powiedział wesoły głos. Znajomy głos- to ja
Ujrzała Xellosa. Z płaczem rzuciła mu się na szyję.
- Xellos...
Kątem oka zauważyła, że był lekko zaskoczony. Przytulił ją. Schowała głowę.
- Już dobrze... spokojnie...
- Gdzie on jest?
- Prawdopodobne właśnie umiera w straszliwych męczarniach...
- Jak to...?
- Kiedy Lina zobaczyła jak wyglądasz, ze łzami w oczach pytała o sprawcę- przełknął głośno ślinę- musiałem jej powiedzieć. Wybiegła z pałacu z wściekłością i bólem...
Załkała
- Kto mnie przebrał?
- Amelia.
- Czemu mi pomogłeś?
- Prosiłaś o to.
- Powinno ci zależeć żebym cierpiała...
Ciągle szeptała łzawo
- Ja chcę żebyś ty była szczęśliwa...
- Czemu?
- Bo cię kocham, Filio... dlatego cię usłyszałem, dlatego ci pomogłem i dlatego jestem tu teraz
- Nie zostawiaj mnie już...
- Nie zostawię. Nigdy. Już nigdy...
1