Tolerazizm to przybierający na sile ruch, ukierunkowany politycznie poprawnie czyli lewacko. Toleraziści każą nam tolerować wszelkie zboczenia, anomalie, plugastwa moralne, bluźnierstwa, satanizm, obrażanie uczuć religijnych, opluwanie własnego narodu i jego bohaterów (tzw. odbrązawianie). Jeżeli ktoś owych ohydztw tolerować nie chce, obrzucany jest inwektywami, jako fundamentalista, ciemniak, oszołom, faszysta, umysłowo ograniczony, klerykał, moher, czy zacofaniec.
Tolerazizm głoszony jest w mediach, przez które swój tolerazistowski - jedynie słuszny - głos, dają różnego rodzaju i typu autorytety (żeby nie rzec: autoryteciule), które z gigantyczną dozą "autorytawności", gromią ciemnotę, zaściankowość, moherów, PiS i Radio Maryja.
Tolerazizm to nurt wysoce bojowy. Toleraziści kierując się duchem tolerancji jak też etosem wolności słowa, niejednokrotnie niszczyli wystawę, pokazującą straszną prawdę o aborcji. Uniemożliwili kilka lat temu wystąpienie na UKSW (rektorstwo zatrzęsło porciętami) doktora Camerona z Ameryki - prezentującego bardzo niewygodne fakty na temat wynoszonej aktualnie na wszelkie możebne piedestały, mniejszości gejowskiej (żeby nie rzec: gejowalniętej). Ostatnio zaś tolerazistowski front jedności (GW, lewacy i geje) storpedował konferencję - planowaną na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu - poświęconą terapii homoseksualistów, pragnących wyrwać się z niewoli swej dewiacji. Zazwyczaj zresztą tolerazistowskim czynom społecznym przewodniczy Gazeta Wyborcza. Pod GWnianym sztandarem, tolerazistowscy bojówkarze czują się bezpieczni.
Toleraziści entuzjastycznie robią klakę dla osobników, szargających polskich bohaterów narodowych (generałów, hetmanów). Jednocześnie "kanonizują" nowych gierojów (tak żywych jak i umarłych), czyli tzw. autorytety moralne tudzież intelektualne "europejskiego" formatu, niejednokrotnie o nieposzlakowanej przeszłości opozycyjnej. Im stawiają pomniki, ich wskazują jako przykłady dla nacji nadwiślańskich moherów.
I zapewne wszystko byłoby dobrze i politycznie poprawnie - prawdziwie tolerazistowsko - gdyby nie to, że nierzadko zjawiają się jakieś "lustracyjne oszołomy", czyli "ziejący nienawiścią zoologiczni antykomuniści", którzy ośmielają się skrobać politurki na pomnikach GWnianych gierojów. A spod owych lukrowanych politurek.... ojojoj.... straszny fetor agenturalności się wydobywa.
Wobec tak niebywałych potworności i koszmarności skandalicznych (chodzi rzecz jasna o to zdrapywanie!), wstrząśnięci toleraziści - kochający "odbrązawianie" polskich generałów i hetmanów - wpadają w istną wściekliznę. Można by rzec: nieomal delirium tremens nimi telepie. Szczególnie "autorytetowanych" z tą "nieposzlakowaną przeszłością kombatancką" trzeba tu zrozumieć. A bo to wie jeden z drugim, czyj monumencik w następnej kolejności zostanie poskrobany? Ciężki jest los tolerazistów, oj ciężki.