Czyżby Polska była krajem mlekiem i miodem płynąca?
Bo jakże nie postawić takiego pytania, jeśli nagle, wręcz znienacka Żydzi zapałali miłością do Polski i na łono przybranej ojczyzny chcą powrócić?
"Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie"
pisał poeta na emigracji. Czy Janowi T. Grossowi podobne uczucia towarzyszą? Można w to wątpić, zwłaszcza na podstawie paszkwilu, którego jest autorem, a który wydało krakowskie, "katolickie" wydawnictwo Znak. Ten hochsztapler historyczny "udowadnia", ze Polacy z mlekiem matki wysysają antysemityzm, co pożyteczni idioci (określenie Lenina) skwapliwie powtarzają plując na naród polski, czyli...pod wiatr. A pomimo to duszeńki utęsknione
"do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem"
wzdychają intensywnie. Masochistami przecież nie są i do tego siedliska antysemityzmu dobrowolnie nie pchaliby się. Więc dlaczego? Spróbujmy uporządkować fakty. Państwo polskie przez cały okres III RP zmaga się, dodajmy bezskutecznie, z problemem odszkodowań za utracone mienie obywateli polskich, którego byli właścicielami przed 1.IX.1939, a które w wyniku wojny lub powojennej nacjonalizacji utracili. W kolejce po odszkodowania lub zwrot mienia czekają również żydowscy spadkobiercy. I właściwie wydawać by się mogło, że wszystko jest git, w końcu na gruncie prawa rzymskiego (jednego z filarów cywilizacji europejskiej) prawny spadkobierca może dochodzić swoich praw. Problem pojawił się jednak w momencie, gdy okazało się, że środowiska żydowskie starające się o odzyskanie mienia pożydowskiego z prawnymi spadkobiercami mają niewiele wspólnego. Jak żydowski publicysta "NCz" Kataw Zar donosi Żydzi izraelscy z odzyskiwania mienia pożydowskiego stworzyli prężnie działający biznes. "Według autora "Przedsiębiorstwa Holokaust", pana Normana G. Finkelststeina, z hitlerowskich szponów wyrwało się 100tys. Żydów, którzy nie dali się Niemcom zagazować bądź zamęczyć w obozach zagłady. [dodajmy ocalonych głownie, dzięki postawie Polaków - pikojarek] (...)Ale mimo okoliczności, że pewna liczba spośród 100tys. Żydów ocalonych z Zagłady zdążyła rozstać się z życiem z powodów biologicznych bądź zmarła ze zgryzoty w ciągu ponad 60 lat, które minęły od Holokaustu, w Izraelu żyje nadal 350tys. ocalonych i drugie tyle w USA, co jest niewąskim cudem, przy którym blednie sławetne wydarzenie mające miejsce w Kanie Galilejskiej". Z fragmentem felietonu red. Zara [Nr 17-18, 2006] zgrabnie korespondują słowa Gołdy Tencer: Ciągle czekam. Może wydarzy się cud. Sprawa nie jest w najmniejszym stopniu błaha, zwłaszcza, że apetyty na polskie precjoza środowisk żydowskich stawiane są na ostrzu noża. W roku 1996 ówczesny przewodniczący Światowego Kongresu Żydów pan Izrael Singer, przebywając w Polsce ostrzegał, a ściśle groził, że jeśli Polska nie zadośćuczyni roszczeniom żydowskim będzie poniżana na arenie międzynarodowej. Zauważmy, że te bezczelne słowa skierowane pod adresem Polski nie spotkały się z żadną reakcją. Do dziś ustawa o zwrocie mienia nie została uchwalona. Bądźmy szczerzy, nie mogła, gdyż żadna z wersji nie satysfakcjonowała Żydów, a jeśli już Sejm uchwalił A. Kwaśniewski zawetował. A na ile te roszczenia szacuje strona żydowska? Ano, na skromne 65 mld $. A ja naiwny rozmarzyłem się i przez chwilę myślałem, że to "do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych" itd. duszeńki "nasze" zatęskniły. Znaczącego kontekstu nabiera tu również czas wydania "Strachu" światowej klasy bajkopisarza, który zapewne na celu miał wywołanie poczucia winy wśród Polaków i życzliwe zrozumienie dla roszczeń, jakie wysuwają Żydzi wobec państwa polskiego. Roszczeń nieuprawnionych. Książka Grossa okazała się na szczęście wielkim niewypałem, po prostu Gross na bajkopisarstwie został przyłapany już przy okazji "Sąsiadów", a teraz najzwyczajniej w świecie ośmieszył się. Chociaż pożytecznych idiotów i w tym przypadku nie zbrakło. No dobrze, ale skąd ten "dramatyczny" w treści list do prezydenta Kaczyńskiego i aktywność prominentnego działacza PO, Pawła Śpiewaka? Otóż tak się dziwnie składa, że list skierowany do Pałacu Prezydenckiego sprzed pięciu miesięcy, zbiegł się w czasie z reaktywowaniem w Polsce żydowskiej loży masońskiej "B'nai B'rith". W końcu ktoś musi pokierować kolonią polską, zwłaszcza, że wreszcie należałoby zdyscyplinować Polaków i przypomnieć o 65. miliardowym...długu. Ale skąd Paweł Śpiewak? W felietonie St. Michalkiewicza "Herrenvolk i szwabesgoje" w "NCz" z 26 stycznia 2008r [nr 4] możemy przeczytać: "Popatrzmy na założycieli loży B'nai B'rith w Polsce, czyli "loży Polin" Zakonu Synów Przymierza: m.in. Łukasz Biedka, Anna Dudziuk, Andrzej Friedman (prezydent loży), Lidia Goldberg, Paweł Goldstein, Jan Hartman, Artur Hofman, Piotr Kadlcik, Małka Kafka (sekretarz generalny), Alicja Kobus (równocześnie działaczka Krajowej Partii Emerytów i Rencistów), Michał Korzec, Halina Kossowska, Sergiusz Kowalski, ks. Romuald Weksler-Waszkinel, Piotr Wiślicki, Michał Schudrich (naczelny rabin Polski), Katarzyna Zimmerer, Jan Lityński, Ryszard Schnepf, Jan Hetrich i...Paweł Śpiewak." Widać, że ekipa kompletuje się, a Paweł Śpiewak apeluje "Nie wyobrażam sobie, żeby pan prezydent nie odniósł się do apelu podczas uroczystości rocznicowych..." Nie wiem czy premier Tusk miał na myśli akurat tych obywateli polskich, którzy obywatelstwo utracili w '68, gdy mówił w trakcie kampanii wyborczej o stworzeniu warunków do powrotu, wiemy natomiast, że bez mała dwadzieścia lat temu wykoncypował sobie, ze polskość to nienormalność i przez te bez mała dwadzieścia lat owej normalności poszukuje, skoro jednym z wątków w trakcie ostatniej kampanii była tematyka przywracania normalności. Ale skoro polskość to nienormalność, to co wg Tuska jest "normalnością"? Złośliwie przypomnę, że środowiska żydowskie ze Stanów Zjednoczonych entuzjastycznie przyjęły wiadomość o zwycięstwie PO. A na froncie zachodnim roszczenia niemieckie i Traktat Lizboński, którego przyjęcie pozbawi nas instrumentów obronnych przed różnymi zakusami różnych przyjaciół i sąsiadów (w tym strategicznych).] Można by faktycznie uwierzyć, że Polska to wyjątkowo zasobny kraj...tylu petentów do drzwi puka. Co tam pięciuset miliardowy dług Polski, który spłacają (wraz z obsługą długu) jego obywatele...to chyba my...konstatuję przytomnie. Co tam. Nas na wszystko stać. I Żydów spłacimy i z Niemcami się podzielimy...ziemią. Postaw się, a zastaw się. Stać nas. A Tusk nie chce referendum. Wygląda, że boi się samej perspektywy jego przeprowadzenia. To w końcu Tusk rządzi, czy improwizuje, że rządzi. Może Paweł Śpiewak wie?!