W końcu kocięta zaprowadziły Miko do rodziców. Bella na ich widok uspokoiła się.
-Malce, gdzie wyście by... Miko?
-Witam pana. Kim pan jest? -Powiedział Burito. Mruczek ucieszył się i krzyknął:
-MIKO!!!
Kocur rzucił mu się w objęcia.
-Kopę lat, przyjacielu! Ale się zmieniłeś!
-Tak... Wy też... -Mruknął Miko. -Urocze dzieci, Belluniu... A to pewnie mąż?
-Tak... Jestem Burito. -Przedstawił się kocur.
Miko przeszedł do rzeczy:
-Muszę z przykrością zawiadomić, że mój ojciec Erik nie żyje. Chciałem powiadomić o pogrzebie, który nastąpi pojutrze. Czy wybierzecie się na niego?
Bella zamyśliła się.
-Erik to przyjaciel mych rodziców? Tak, wybiorę się na pogrzeb. Idziecie maluchy?
-Tak... -Zaczęła Psotka.
-No... -Mruknął Bilon.
-Ale... -Kontynuowała Łatka.
-Co to jest pogrzeb? -Dokończyła Buria zdziwiona.
-Najadłem się do syta... -Rzekł Puszek z zadowoleniem. -Dzięki Soniu...
Suczka uśmiechnęła się.
-To nic wielkiego, mały. Każdy ma prawo mieć pełny żołądek...
Puszek wskoczył na szafkę z klatką Klementyny.
-A ty już po obiedzie? -Zagadnął ją.
-Tak, ale to stanowczo za mało, pół miski... -Świnka pokazała ryjkiem na pusta miseczkę.
Puszek zasmucił się.
-Może trochę mojej szynki? -Zaproponował wielkodusznie. Zwierzątko stanowczo zaprotestowało.
-Nie, niedoczekanie! Szynka+ świnka morska = bleee!
Kocurek roześmiał się.
Gdy dorośli rozmawiali o Eriku, kociaki miały dużo ciekawsze tematy.
-Ale było fajnie w tym strasznym domu! -Cieszył się Bilon. Buria prychnęła:
-Fajnie? O mało nie zginęliśmy... Łatka nam uratowała tyłki!
-E tam... -Speszyła się koteczka. -Każdy by tak zrobił na moim miejscu...
-A jaka skromna! -Dodała Psotka.
-Dzieci, musimy już wyruszać w podróż do domu Miko, żeby zdążyć do pojutrza! -Powiedziała Bella.
-Gotowi? -Zapytał Burito.
-Tak... -Odparł Bilon. Bella uśmiechnęła się.
-To idziemy!
-Patrz, mały! to jest balkon! -Rzekła Sonia, wychodząc na duży taras.
-Ładnie tu! -Puszek wskoczył na poręcz i zaczął po niej chodzić. -Teraz jestem akrobatą, który spaceruje nad publicznością!!! -Wymyślił.
Sonia przymrużyła oczy grzejąc pysk w słońcu. Otworzyła je, słysząc przeraźliwy pisk kociaka.
-Puszek? -Spytała zaniepokojona, lecz malucha już tam nie było.
-Patrzcie, na tej łące mieszkałam jak byłam mała! -Mówiła Bella. Buria spoglądała na rozległe tereny i orzekła:
-Fajnie tu!
Wskoczyła w dmuchawce. w jej ślady poszła reszta kociaków. Wyszli cali w nasionkach. Mruczek roześmiał się.
-Fajnie wyglądacie! -Stwierdził.
Kociaki zaczęły robić zawody, kto ma na sobie więcej nasionek.
-Psotka wygrała! -Westchnął Bilon z zawodem. Rzeczywiście-nie było porównania! Koteczka wyglądała jakby sama była dmuchawcem.
Biała Psotka uśmiechnęła się.
-Jestem królową dmuchawców! -Oznajmiła dumnie.