"Żale Sarmaty" to przepojona smutkiem elegia, napisana po utracie niepodległości:

"Ojczyzno moja, na końcuś upadła!

Zamożna kiedyś i w sławę, i w siłę!

Ta, co od morza do morza władła,

Kawałka ziemi nie ma na mogiłę!".

Karpiński z goryczą mówi o tym, że w najtrudniejszych dla kraju chwilach zabrakło obrońcy równego Jagiellonom, który "rozrzucałby strach i uszanowanie".

Poeta nie widzi już żadnej nadziei dla Polaków i siebie:

"Składam niezdatną w tej dobie

Szablę, wesołość, nadzieję

I tę lutnię biedną! ...".