Odjazd
Bohater powieści po kolacji z przyjaciółmi wsiadł do kibitki (kryty wózek lub sanie). Podróżuje za pomocą usług poczty, która niegdyś oprócz listów przewoziła i osoby. Podczas jazdy kontempluje pożegnania, szczęście i smutek, a potem zasypia. Śni, że znajduje się w spieczonej słońcem dolinie. Samotny bez nadziei na ochłodę w cieniu. Niepokoi się, ze wszystko, co radowało go w życiu było tylko snem. Budzi go wybój na drodze, o który uderzyła kibitka.
Sofia
Dotarł do Sofii - pierwszej stacji pocztowej. Bohatera otacza cisza, jego kibitka jest od dawna wyprzężona, a woźnica prosi go o drobne na piwo.
Odnalazłszy komisarza pocztowego, podróżnik budzi szturchnięciem, a ten oburza się, że ktoś chce nocą wyjeżdżać z miast. Twierdzi, że koni nie ma i każe „rozmówcy” iść spać lub napić się herbaty.
Podróżnik sprawdził ilość koni w stajni i wrócił do komisarza, twierdząc, że go okłamał. Komisarz wstał i chciał mu nawrzucać (: P), ale opamiętał się, widząc z kim rozmawia. Powiedział tylko „Widać, że waćpan zuch i przywykł tak obchodzić się z dawnymi woźnicami. Tamtych bijało się kijem, ale dziś nie są dawne czasy.” i znów zasnął. Na szczęście nasz bohater długo nie czekał aż woźnice zaprzęgną konie do kibitki, ponieważ dawał nie lichy napiwek.
Znów wyruszył, a woźnica śpiewał tęskną piosenkę. („Kto zna dźwięki rosyjskich pieśni ludowych ten przyzna, że jest w nich coś, co znamionuje ból serdeczny”). Narrator sugeruje, że Rosjanin jest melancholikiem i na podstawie pieśni obrazuje funkcję społeczną folkloru. Tęskna piosenka woźnicy stanowi zapowiedź cierpienia ludu.
3.Tosna
W kolejnym domu pocztowym, podróżnik spotyka registratora archiwum. Twierdzi on, że może dowieść pokrewieństwa swojego klienta z najznamienitszym rodem rosyjskim na kilkaset lat wstecz. Opowiada o zniesieniu miestniczestwa, a przy tym, pokrzywdzeniu szlachty rodowej, stawiając ją na równi ze szlachtą nowogrodzką. A Piotr Wilelki skrzywdził ich jeszcze bardziej tabelą rang, która każdemu pozwalała stać się szlachcicem. I wspomina o nowa ustawa nadająca najstarszym rodom tytuł markiza (taka ustawa nigdy nie weszła w życie). Bohater ostrzegł registratora, że powinien rzucić robotę(?), bo markizostwo może zawrócić w głowie, a on zostanie przyczyną odrodzenia zła wyplenionego z Rosji - przechwalania się starożytnym rodem.
Lubanie ( w pdf)
Czudowo
Podróżnik spotyka swego przyjaciela „Cz...”(prawdopodobnie Piotra Czeliszczewa, który był podejrzewany przez Katarzynę o współautorstwo „Podróży..”), który opowiada mu o tym jak wybrał się do Sisterbeku łodzią. Z początku żeglowało się dobrze, jednak rozpętała się burza, którą podziwiał (przypis od skryby: bo oni tacy wrażliwi i romantyczni byli, że nie mogli normalnie funkcjonować...) niczym malarz Vernet. W pewnym momencie ich łódź znieruchomiała i zauważyli że znajdują się między dwoma wielkimi głazami i (przykro mi...) wiatru nie ma. Sternik po kamieniach przedostał się do S. Łódź nabiera wody, a przyjaciel podróżnika ze swoim towarzyszem traci nadzieję na pomyślne zakończenie. Kak żal! Za chwilę ujrzeli łódź ze sternikiem, która przybyła im na pomoc. Dalej nie napiszę, bo brak mi strony w książce i reszta wychodzi bez sensu.