16. Indywidualista - istota społeczna. Bohater literacki szuka
tożsamości.
Człowiek jest istotą społeczną czy też indywidualistą?
Bohaterowie literaccy na przestrzeni epok prezentują różne
postawy. Jedni szukają miejsca dla siebie w społeczeństwie, w
środowisku. Uznanie otoczenia staje się dla nich miarą własnej
wartości, potwierdzeniem sensu własnych dokonań. Nie chcą czuć
się wyobcowani, niezrozumiani czy też wyśmiani.
Często mamy do czynienia z postawą zupełnie odmienną, gdy
bohater literacki dąży do niezależności, swobody, dostosowanie
się do wymogów życia społecznego traktuje jako zniewolenie.
Jednoznaczne ustalenie czy lepiej jest być istotą społeczną
czy indywidualistą nie jest możliwe. Wielokrotnie tendencje
społeczne i indywidualne ścierają się w osobowości jednego
bohatera literackiego.
Poszczególne epoki literackie także kształtują pewien model
bohatera. Na przykład literatura staropolska kreuje model
obywatela, aktywnie uczestniczącego w życiu społeczeństwa i
narodu, a więc istoty całkowicie uspołecznionej, romantyzm zaś
czci wszelką niezależność, swobodę, indywidualizm, a mimo to
bohater tej epoki to patriota występujący w obronie
zniewolonego narodu. Tak więc można powiedzieć, że ścieranie
się tendencji społecznych i indywidualnych obserwujemy nie
tylko w osobowości poszczególnych bohaterów, ale także w
różnych epokach literackich.
Bohaterów indywidualistów nie trudno odnaleźć już w
literaturze starożytnej. Antygona, tytułowa bohaterka tragedii
Sofoklesa udowodniła, że jest osobą całkowicie niezależną,
która potrafi przeciwstawić się bezdusznemu nakazowi króla
Kreona, zabraniającemu grzebania zwłok Polinika, uznanego za
zdrajcę.
Postępowanie Antygony uczy nas, że człowiek ma prawo do
wolności osobistej i niezależności, a postępować w życiu
powinien przede wszystkim zgodnie z nakazami własnego
sumienia. Minęły wieki a my wciąż podziwiamy tę wspaniałą córę
Edypa, która poświęciła swe młode życie w obronie własnych
ideałów, niezależności i wolności osobistej.
Natomiast Kreona można potraktować jako człowieka, który tak
bardzo utożsamiał się z własnym narodem, tak bardzo pragnął
być wyrazicielem i obrońcą tej społeczności, na której czele
stanął, że pragnienie to zagłuszyło u niego głos rozsądku, w
oczach czytelnika stał się bezdusznym tyranem, sprawcą
tragedii swych najbliższych. Był królem Teb, pragnął
przykładnie ukarać Polinika, który wprowadził do kraju obce
wojska, przy tym nie chciał, aby go posądzono o to, że w swym
postępowaniu kieruje się względami osobistymi, rodzinnymi. Tak
bardzo przejął się społeczną rolą króla, że zapomniał o
racjach uczuciowych. Ten konflikt między jednostką a władzą
państwową przedstawiony w "Antygonie" może też być traktowany
jako starcie się postawy indywidualistycznej, niezależnej z
postawą uspołecznioną.
Literatura staropolska kształtowała przede wszystkim postawy
obywatelskie, człowiek traktowany był jako istota społeczna.
Zadaniem szkoły było właśnie przygotowanie młodego człowieka
do pełnienia funkcji społecznej, do uczestnictwa w życiu
politycznym kraju.
Jak Kochanowski w znanej pieśni "O dobrej sławie" stwierdza
wręcz, że na wdzięczną pamięć potomnych może zasłużyć sobie
tylko ten, kto "jako może, ku pożytku dobra wspólnego pomoże".
Wszystkie swoje umiejętności i talenty należy spożytkować dla
kraju. Tak więc ludzie obdarzeni darem wymowy powinni uczyć
poczucia sprawiedliwości, umiłowania wolności, przestrzegania
dobrych obyczajów, zaś odważni i silni powinni walczyć z
wrogami ojczyzny z bronią w ręku. Model obywatela i patrioty
ustawicznie zatroskanego o losy swej ojczyzny ukazał Jan
Kochanowski także w "Odprawie posłów greckich". Jest nim
Antenor, którego nadaremnie próbuje przekupić Aleksander.
Kiedy rada trojańska wbrew ostrzeżeniom Antenora postanawia
zatrzymać Helenę w Troi bohater ten nie obraża się, lecz
natychmiast zastanawia się, jak skutecznie bronić się przed
atakami Greków.
Bohater renesansu jest więc człowiekiem mocno osadzonym w
realiach życia społecznego, obywatelem uczestniczącym w
wydarzeniach politycznych, kształtującym oblicze państwa i
narodu, jest po prostu istotą społeczną.
Zupełnie odmiennie kształtują się osobowości bohatera
literackiego epoki romantyzmu. Romantyzm przyniósł bowiem kult
uczucia, oryginalności twórczej oraz indywidualizmu. Bohater
literacki tej epoki nie integruje się ze środowiskiem, w
którym żyje, przeciwnie buntuje się przeciwko konwenansom i
sztywnym regułom życia społecznego. Jest indywidualistą
stojącym ponad szarym tłumem, jednostką wybitną, wyobcowaną ze
swego środowiska. Czy jednak jest w tej sytuacji człowiekiem
szczęśliwym? Oczywiście tak nie jest, wyobcowanie i bunt rodzi
poczucie tragizmu. Polski bohater romantyczny był także
indywidualistą, jednostką nieprzeciętną, ale mimo to działał,
walczył w obronie wolności swego narodu. Powstaje więc
sytuacja wręcz paradoksalna, gdyż bohater jest indywidualistą,
stojącym ponad tłumem, a jednak działającym w imię interesów
własnego narodu, przedstawicielem konkretnej społeczności,
zniewolonej przez wroga. Przejawem romantycznego
indywidualizmu jest monolog Konrada, bohatera "Dziadów" cz.
III, zwany Wielką Improwizacją. Bohater odczuwa cierpienia
swego narodu w sposób zwielokrotniony, szuka ratunku w ufności
religijnej, w modlitwie, a widząc obojętność Stwórcy buntuje
się przeciwko jego potędze. Postawa indywidualistycznego buntu
przeciwko Bogu w imię szczęścia ludzkości była bardzo bliska
polskim romantykom. Funkcjonował wówczas wśród udręczonych
niewolą i kolejnymi klęskami narodowych powstań mit jednostki
niezwykłej, zbuntowanej, o wybitnej indywidualności,
działającej w osamotnieniu, mającej przynieść upragnioną
wolność uciemiężonemu narodowi. Ulega on pewnej
demitologizacji już w późniejszej twórczości samego
Mickiewicza, który w "Panu Tadeuszu" kreuje postać
przeciętnego polskiego szlachcica, mającego na sumieniu wiele
grzechów burzliwej młodości, który ostatecznie staje się
patriotą całe życie poświęcającym ojczyźnie. Integruje się
także ze swym szlacheckim środowiskiem, gdyż nie wierzy już w
skuteczność samotnego działania. Wędruje wytrwale od wsi do
wsi, od karczmy do karczmy, od dworu do dworu, powtarzając że
należy "oczyścić dom ze śmieci" czyli usunąć Moskali z kraju.
Jacek Soplica nie jest już indywidualistą na miarę Konrada
lecz istotą społeczną szukającą porozumienia ze swym narodem.
Pozytywiści zdecydowanie przeciwstawiający się romantycznej
uczuciowości, tendencjom indywidualistycznym stworzyli także
nowy model bohatera. Była to istota całkowicie społeczna,
działająca na tle społeczeństwa, czy też własnego środowiska.
Bohater romantyczny to najczęściej jakaś tajemnicza, na
dodatek skłócona ze środowiskiem jednostka, którą wielokrotnie
trudno było osadzić w konkretnych realiach historycznych i
społecznych. Natomiast bohater pozytywistyczny działał zawsze
w konkretnych realiach, był przedstawicielem konkretnej grupy
społecznej, której interesy reprezentował. Jego konkretna i
wymierna praca miała przynosić korzyść nie tylko jemu samemu
ale także społeczeństwu. W ten właśnie sposób narodził się
pozytywistyczny kult pracy, która nadaje sens ludzkiemu życiu,
przynosząc korzyść nie tylko jednostce, ale także krajowi. Tak
działający bohater był całkowicie zintegrowany ze
środowiskiem, w którym, a przede wszystkim dla którego
pracował.
Tak pojęty pozytywistyczny sens pracy wyjaśnia "Legenda o
Janie i Cecylii" zamieszczona w powieści Elizy Orzeszkowej
"Nad Niemnem", legendarnych przodkach Bohatyrowiczów, którzy
wykarczowali kawał nadniemeńskiej puszczy i założyli osadę, a
okoliczna ludność nauczyła się od nich wielu umiejętności. Nie
lęka się też wejścia w środowisko chłopów z zaścianka Justyna
Orzelska, decydując się wyjść za mąż za Janka Bohatyrowicza.
Wierzy, że praca nada sens jej życiu, pragnie też jeśli umie
coś więcej od prostych chłopów wiedzę tę przekazać im właśnie.
Justyna jest bohaterką, która pragnie poczucia więzi ze
społeczeństwem, z własnym środowiskiem, a ponieważ we własnym
środowisku szlacheckim czuje się wyobcowana z ufnością i
nadzieją zwraca się do prostego, wiejskiego ludu, czując
instynktownie, że tu zostanie lepiej przyjęta. Na takiego
społecznika i demokratę wolnego od przesądów klasowych
wyrośnie jej kuzyn Witold Korczyński, student szkoły
agronomicznej, częsty gość w zaścianku, który swą praktyczną
wiedzą, zdobytą w szkole pragnie się podzielić z tymi, którzy
nie mieli szansy jej zdobywać. Podobnie jak Justyna zapewne
nie będzie czuł się obco w środowisku, z którym od młodych lat
szuka porozumienia i integralnej więzi.
W literaturze młodopolskiej daremnie by szukać tak jednolitej
koncepcji bohatera literackiego. Pogłębia się analiza
psychologiczna działań bohaterów, którzy stają przed coraz
bardziej skomplikowanymi problemami moralnymi, a nawet
egzystencjonalnymi.
Wśród bohaterów Żeromskiego należy zwrócić uwagę przede
wszystkim na doktora Tomasza Judyma, bohatera "Ludzi
bezdomnych", chociaż bardzo trudno będzie rozstrzygnąć czy był
on indywidualistą, czy istotą społeczną. Z jednej strony
uznany został za wybitnego społecznika, nazwisko jego stało
się symbolem uspołecznienia jednostki. Judym bowiem całe swe
życie poświęcił spłacaniu "tego przeklętego długu", jaki
pozostał mu do spłacenia wobec własnej klasy w momencie, gdy
udało mu się zdobyć wykształcenie i dzięki temu przekroczyć
granice klasowe. Cały czas Judym konsekwentnie występuje w
obronie najbiedniejszych, pokrzywdzonych i wyzyskiwanych.
Odważnie atakuje warszawskich lekarzy na spotkaniu u doktora
Czernisza, oskarżając ich o znieczulicę społeczną, walka o
osuszenie stawów w Cisach kończy się wepchnięciem
administratora Krzywosąda do błotnistego, malarycznego stawu,
równie konsekwentny jest Judym w swych poczynaniach w
Zagłębiu. Tak więc misja Judyma ma charakter zdecydowanie
społeczny, natomiast metody jego działań są całkowicie
indywidualne, pozwalające porównać Judyma z wielkimi
bohaterami romantycznymi, którzy także buntowali się przeciwko
światu w imię szlachetnych idei i stawali przed koniecznością
dokonywania tragicznego wyboru między szczęściem rodzinnym i
osobistym a wybranym posłannictwem. Judym przecież dokonuje
wyboru na miarę Konrada Wallenroda, gdyż odrzuca miłość Joasi
w obawie, że będzie ona stanowiła przeszkodę w realizacji jego
idei.
Natomiast bohaterowie "Chłopów" Reymonta to istoty społeczne,
ukazane nie tylko na tle przyrody, ale także we własnym
chłopskim środowisku. Pisarz starał się ukazać całą
społeczność wiejską, typowe cechy chłopskiej zbiorowości, a
każdy z bohaterów indywidualnych ma ściśle wyznaczone miejsce
w tym środowisku. Na czele w tej hierarchii stoją najbogatsi
gospodarze wójt, kowal, młynarz, Maciej Boryna. Mimo dużych
różnic majątkowych w sprawach, dotyczących całej wsi
bohaterowie czują się bardzo zintegrowani. W bitwie o las
występują gromadnie i solidarnie, podobnie niestety się
zachowują, kiedy zapada decyzja o wywiezieniu Jagny ze wsi na
kupie gnoju, będąca straszliwą zemstą zdradzanych kobiet i
zatroskanych o los swych synów matek. Nawet Antek, kochanek
Jagny, mimo napomnień Mateusza, nie decyduje się stanąć w jej
o bronie, mówiąc:
"W gromadzie żyję, to z gromadą trzymam". Poczucie więzi z
wiejskim środowiskiem jest dla Antka ważniejsze niż względy
osobiste i uczuciowe.
Bohaterem, który uporczywie poszukuje dla siebie miejsca w
społeczeństwie jest Cezary Baryka, główna postać
"Przedwiośnia" Stefana Żeromskiego. Działa on w nowej
rzeczywistości politycznej, gdyż Polska po wielu latach
niewoli odzyskała niepodległość. Na tę doniosłą chwilę czekały
całe pokolenia Polaków. Czy ziściły się ich marzenia, czy tak
wyobrażali sobie nową ojczyznę. Cezary Baryka jest
reprezentantem całego pokolenia Polaków, którzy pragnęli
służyć swej ojczyxnie pracą i energią. Trudno jednak było
odnalexć właściwą drogę. Młody bohater "Przedwiośnia" znajduje
się w samym centrum wydarzeń rewolucji rosyjskiej, w Chłodku,
uczestniczy w zebraniu komunistów, prowadzi dyskusje z
Szymonem Gajowcem, koniecznie chce znaleźć dla siebie miejsce
w społeczeństwie. Nie jest też indywidualistą, a raczej
typowym przedstawicielem ówczesnego młodego pokolenia Polaków.
Wybór właściwej drogi wcale nie był łatwy, nowe państwo było w
najtrudniejszym okresie i rozwijało się metodą prób i błędów.
Młody Baryka także ostatecznie nie odnajduje dla siebie
miejsca. Chociaż w końcowym fragmencie powieści widzimy go na
czele robotniczej manifestacji maszerującej na Belweder,
jednak znalazł się tam przypadkowo, a nie z racji swych
ideowych przekonań, nie identyfikował się też chyba całkowicie
z manifestującym tłumem, gdyż "parł oddzielnie" na "mur
żołnierzy" zagradzający w okolicach Belwederu drogę
manifestantom.
Zupełnie inny charakter ma powieść Witolda Gombrowicza
"Ferdydurke". Dla tego artysty wszelkie formy życia
społecznego, do których jednostka musi się dostosować są
zniewalaniem człowieka, ograniczaniem jego wolności osobistej,
niezależności, indywidualizmu. Na określenie tych zjawisk
używa Gombrowicz sugestywnych neologizmów takich jak
"upupianie" i "ugębianie". Bohater Gombrowicza nie szuka dla
siebie miejsca w społeczeństwie, przeciwnie chce od niego za
wszelką cenę uciec, ale niestety nie jest to możliwe. Tak więc
bohater powieści Gombrowicza jest istotą aspołeczną, za
wszelką cenę chce on wyzwolić się z formy. Człowiekowi jednak
wciąż od najmłodszych lat narzuca się ustalone formy życia.
Nie jest to rzeczą trudną, przecież bohaterem "Ferdydurke"
jest trzydziestoletni Józio, który został siłą przez profesora
Pimkę doprowadzony do szkoły. Tutaj gra rolę ucznia tak
doskonale, że ani koledzy z ławy szkolnej, ani profesorowie
nie zauważyli jego dorosłości. Witold Gombrowicz przedstawił w
swej powieści niezwykle ważny i często dyskutowany przez
artystów problem wolności człowieka w konfrontacji z
ograniczeniami, jakie niesie kultura, tradycja i uznane wzory
zachowań. Oczywiście pisarz broni wolności jednostki, uznaje
bezwzględne prawo człowieka do obrony przed wszelkim
zniewoleniem. Niestety wnioski z lektury nie są optymistyczne,
gdyż społeczeństwo narzuca każdemu pewne role i niejako zmusza
do ich odgrywania. Człowiek powraca wtedy do stereotypowych
zachowań, niszcząc swoją osobowość. Niestety życie w
społeczeństwie jest sformalizowane, a ucieczki przed formą nie
ma, co uświadamia sobie w końcu Józio, który za wszelką cenę
chciał wyzwolić się z formy, mówiąc:
"Nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę, a przed
człowiekiem schronić się można jedynie w objęcia innego
człowieka. Przed pupą zaś w ogóle nie ma ucieczki."
Podobny problem został też przedstawiony w "Tangu" Sławomira
Mrożka. Rodzice głównego bohatera Artura w młodości walczyli o
wyzwolenie z okowów moralności i religii, czyli o możliwość
zatańczenia tanga. Można powiedzieć, że walczyli o tę samą
niezależność, której tak bardzo pragnęli bohaterowie
Gombrowicza. Rodzicom Artura Stomilowi i Eleonorze w pewnym
sensie się to udało. Są na pewno indywidualistami. Stomil,
protestując przeciwko konwenansom, posiadł swą narzeczoną w
teatrze, wywołując tym niemały skandal. Ich salon sprawia
wrażenie "niechlujstwa, pomylenia i przypadkowości". W
niesamowicie zagraconym wnętrzu nikt nie pomyślał o usunięciu
katafalku, chociaż od śmierci dziadka minęło dziesięć lat. Na
ogół bohaterowie są zadowoleni z panującej anarchii, babcia
zamiast umrzeć wciąż gra w karty, wuj Eugeniusz zaniedbuje
pisanie pamiętników. Stomil toleruje obecność w domu jakiegoś
podejrzanego typa półinteligenta Edka, który siorbie przy
jedzeniu i romansuje z jego żoną, gdyż wszelki protest byłby
nienowoczesny. Pozornie więc jest to świat o jakim marzył dla
swoich bohaterów Gombrowicz. Tym bardzo indywidualnym formom
życia przeciwstawia się Artur, nie podoba mu się taki świat,
który całkowicie wyszedł z formy. Nie udaje mu się jednak ten
zamiar, gdyż Edek w walce o władzę wykańcza go paroma ciosami.
Wszyscy będą musieli dostosować się do nowej formy dyktatury.
Podobnie jak w życiu tak i w literaturze nikt nie zdołał
jednoznacznie ustalić, czy lepiej być indywidualistą, a więc
człowiekiem wyalienowanym ze swego środowiska, czy też istotą
uspołecznioną, człowiekiem w pełni zintegrowanym ze
środowiskiem jednocześnie skrępowanym pewnymi ustalonymi
formami życia społecznego. Zawsze każda skrajność budzi
zastrzeżenia. Tak więc postawy skrajnie indywidualne, choć
niewątpliwie oryginalne i bardzo cenione w sztuce mogą
prowadzić do alienacji, a w ślad za nią do frustracji. Jednak
bez takich ludzi oryginalnych, twórczych świat nigdy nie
wkroczyłby na drogę postępu i wspaniałego rozwoju. Tak więc
zdając sobie sprawę z tego, że jesteśmy integralną cząstką
środowiska i społeczeństwa, w którym przyszło nam żyć, idźmy
jednak przez życie odważnie, broniąc ludzkiego prawa do
wolności osobistej i niezależności.