Bajka o Matematyce
Matematyka
jest jak muzyka:
tu z każdej czynności
działanie wynika.
Działania wynikają z różnych czynności,
ale robimy je w tej kolejności:
wykonujemy mnożenie,
potem robimy dzielenie,
następnie jest dodawanie,
na końcu - odejmowanie.
*
Była raz sobie pani,
pani Matematyka.
Nie była jednak sama -
miała pomocników:
wesołego Plusa,
ładnego Minusa,
grzecznego Mnożnika,
mądrego Dzielnika.
Plus wszystko dodawał,
Minus odejmował,
Mnożnik mnożyć umiał,
a natomiast Dzielnik
dzielenie rozumiał.
Były to dzieci wesołe,
lubiły swoją królową.
Dla nich liczenie było
tylko zabawą wesołą.
Poszła raz Matematyka
do małego kotka.
Kotek płakał, bo uciekła
koteczkowi szprotka,
gdy w jeziorku rybki
łowił swoją wędką.
A Matematyka
pyta się go prędko:
"Ile ryb złapałeś,
mój kotku malutki?"
Kotek mówi: "Miau, miau!
Dwie płocie, dwa sumy,
cztery małe szprotki."
"Ile to jest w sumie?"
pyta się Matematyka
Plusa wesołego.
Plus powiedział na to:
"Razem będzie osiem."
"Tam siedzi mój tato,
niech mi on policzy
wszystkie moje rybki"
mówi mały kotek.
Tata przyszedł szybko.
A Matematyka
rybki policzyła
i mówi: "Masz dziewięć
rybek, kotku miły!
Czy nie umiesz liczyć?
Szproteczek jest pięć!
Daj mi jedną rybkę,
gdy masz na to chęć."
A koteczek na to: "Miau!"
I Matematyce
płoć dorodną dał.
Tata kotka tak powiedział:
"Żebym to ja zawsze wiedział,
ile czasu się mój synek
bawi nad jeziorkiem..."
A Matematyka na to:
"Tak nie będzie całe lato!
Zostaniemy z wami tu
i cię nauczymy liczyć,
tato kotka! Będziesz z nami
mógł matematykę ćwiczyć."
"Jakże ja wam się odwdzięczę?
Bardzo wam dziękuję za to!"
Na to kotek: "Będę grzecznie
z tobą uczył się, mój tato!"
Mama kotka usłyszała,
o czym synek jej rozmawia,
a że też kochała matmę,
chciała się liczeniem bawić
i też przyszła do koteczka.
A pani Matematyka
dała kotom wypić mleczka.