Idea ogólnoświatowej "Białej Loży" lub BIAŁEGO BRACTWA pojawiła się pod koniec XIX w. lub nawet jeszcze wcześniej. Opiera się ona na tym prostym fakcie, że liczba ludzi, skłonnych do ezoterycznych uogólnień, we wszystkich bractwach i czasach, stanowiła nie więcej niż pięć, maksimum dziesięć procent. Nie dlatego, że pozostali nie byli do tego zdolni, ale po prostu ich to nie interesowało. Dlatego też prawdziwe "Białe Bractwo" - według Bławackiej, Crowley`a i Piotra Donowa -powinno stanowić wspólnotę ludzi, którzy są świadomi roli ludzkości w Kosmosie i powołanych do uświadomienia tego innym, aby uchronić naszą maleńką planetę przed zgubą, nieuchronną w przypadku, gdy 90% jej mieszkańców będzie w dalszym ciągu okłamywane, mordowane, grabione i będzie cierpieć łamanie kanonów wszelkich religii, wówczas Kosmos wcześniej czy później osiągnie stan równowagi.
Por. u św. Augustyna: wszyscy egzoterycy są w stanie stać się stać się ezoterykami i dla Zbawienia Ziemi byłoby lepiej, żeby się nimi stali i później u templariuszy (idea światowego bractwa), nieprzypadkowo bractwa XX w. i wywodzą swoja tradycję od templariuszy.
Założycielami takich bractw były z reguły osoby wysoce sensytywne, tj. ludzie bardzo wrażliwi. Z niewiedzy o tym, jak wyjaśnić pochodzenie swoich idei - lub z powodu pragnienia uczynienia ich bardziej zrozumiałymi dla społeczeństwa - często nazywano ich "głosem Kosmosu", usłyszanym jako taki lub w drodze pewnej personifikacji (Altotas, Dzyal Khual, Ajwas), lub nawet po prostu posłaniem od innych cywilizacji. Chociaż, jak już się domyślamy, był to głos "duszy świata", tj. ich własnej podświadomości.
Jednakże idee, jak pamiętamy, istnieją jedynie w głowach ich twórców. Ani Rerichowski Pax Culturae, ani Bractwo Piotra Donowa nie zaczęły pełnić roli centrów "świadomości kosmicznej". Natomiast wypełniły swoją rolę w charakterze centrów "świadomości etycznej", co również jest zaszczytne.
Rerichów znają wszyscy, zatem wypada przybliżyć nieco sylwetkę Piotra Donowa.
Piotr Donow (1864-1944), bułgarski nauczyciel. W 1938 r. założył Białe Bractwo -swego rodzaju podstawową szkołę ezoteryczną, której celem było rozwijanie duchowych zdolności uczniów. Donow rozpoczynał nauczanie od nauki chrześcijańskiej (uczniowie wszyscy byli prawosławnymi chrześcijanami), mówił, że człowiek powinien mieć "światłe myśli, czyste uczucia i pragnienia w sercu oraz szlachetne i bezinteresowne uczynki". Uczył ich zestrajania swoich uczuć i myśli z rytmami kosmicznymi, uczestnictwa w harmonii kosmicznej. Zbierając się o wschodzie Słońca, uczniowie w rytm szczególnej muzyki wykonywali 28 ruchów, odpowiadających rozwojowi zmysłu rytmu i "dojrzewania duchowego" (pamiętacie u de Saint-Exupery'ego w "Małym Księciu": przenikliwe jest jedynie serce, najważniejszego nie dojrzysz przy pomocy wzroku). Ta metodyka, która otrzymała nazwę PAN EURYTMIl, jest stosowana w wielu krajach także dzisiaj. Koła zwolenników Donowa istnieją także obecnie, w tym w Rosji.
Nie reklamują one swojej działalności i nie prowadzą głośnych kampanii odnośnie zbioru funduszy, aby nie mylono ich z licznymi szachrajskimi wspólnotami, utworzonymi na wzór "Białego Bractwa", Jurija Kriwonogowa i Mariny Cwigun, dzięki ich działalności nazwa ta stała się symbolem sekty destruktywnej.
Czym jest sekta destruktywna? Chociaż podobne twory spotykane były także wcześniej, termin ten ukuto w xx wieku. Krótko mówiąc, jest to zakon w jego "fałszywym", najbardziej nikczemnym aspekcie, kiedy to deklarowane szczytne ideały (wiara w Boga, miłość bliźniego, poznanie tajemnic Kosmosu, ekologia itp.) są świadomie wykorzystywane jako przykrywka dla prawdziwego celu jej przywódców- nawet nie władzy, a tylko wyłącznie pieniędzy.
Cechy charakterystyczne sekty destruktywnej: kult jednostki jej przywódcy, odseparowanie zwykłego członka od wszystkich poprzednich grup referencyjnych ("twoja rodzina -to my") i "znaczne potrzeby ekonomiczne", które wcześniej czy później obnażają jej kryminalne tło (R Mitrochin, Religie "nowego wieku"). Stosowanie hipnozy ("kodowania") nie jest konieczne, chociaż także jest spotykane.
Alice Ann Bailey (1880-1949), słynny astrolog i ezoteryk, członek Towarzystwa Teozoficznego. Założyła szereg centrów oświatowych (instytucji naukowych) w Europie i Ameryce istniejących do dzisiaj. Autor wielu książek z dziedziny magii. filozofii, astrologii ezoterycznej, napisanych "pod telepatyczne dyktando" nauczyciela Dzyal Khual z Tybetu.
Jest dla nas oczywiste, że swoje informacje Alice Bailey czerpała z własnej podświadomości. a Dzyal Khual był jedynie jej personifikacją - pomijając nawet to, że istniał fizycznie. Jedną z informacji, otrzymaną przez Bailey "od Dzyal Khuala" było nadanie nowego sensu cyfrze siedem (siódemce). który bardzo szybko posłużył za podstawę amerykańskiej psychologii, która zresztą przedkłada określenie psychosynteza (w przeciwieństwie do psychoanalizy Freuda). Jej nazwa brzmi Seven Rays (Siedem Promieni).
SIEDEM PROMIENI: metoda współczesnej psychologii ezoterycznej, która zakłada podział ludzkiej psychiki na siedem części składowych ("promieni"). Podobnie, jak kosmogram każdego człowieka nosi cechy wpływów wszystkich znaków i planet, ale wyrażone w różnym stopniu, tak i "psychogram" człowieka, przedstawiony w postaci siedmioramiennej gwiazdy (heptagramu), ukazuje, które z "promieni" są aktywne od urodzenia, a nad którymi należy z kolei popracować.
Promień I: wola i wrodzona siła,
Promień II: miłość i mądrość,
Promień III: ostrość umysłu i zdolność do adaptacji (kreatywności),
Promień IV: harmoniczny początek (sztuka, estetyka, zdolność do unikania konfliktów),
Promień V: nauka, uczenie się w ogóle, systematyczność,
Promień VI: religia, medytacja, pobożność, zdolność do myślenia abstrakcyjnego,
Promień VII: zdolności paranormalne, zdolność do pełnienia roli członka tajnych stowarzyszeń.
Dalszy rozwój wczesno- i późnoteozoficznych wyobrażeń na gruncie amerykańskim spowodował powstanie wielu teorii, z których część stopniowo przenika także do nas jednakże u podstaw większości z nich zarówno religijnych, jak i pretendujących do miana ezoterycznych, leży wciąż to samo "prawo kota Leopolda", są one dla nas mało interesujące nie tyle dlatego, że poznaliśmy już większość podobnych teorii, ile z powodu wodnikowego charakteru rosyjskiego egregoru kulturowego, o którym już wspominaliśmy.
Przykładem takiej teorii może być oficjalnie zarejestrowane w USA towarzystwo URANTIA i gruba księga pod tym samym tytułem, której "prezentacja" odbyła się w Moskwie w 1993 roku (sama książka została wydana po raz pierwszy w roku 1955).
Urantia -to w terminologii współczesnej filozofii protestanckiej w USA nazwa naszej planety (Afrodyta Urania jako symbol duchowego początku, plus hieroglif jako symbol aktywnego u Wieśimira Chlebnikowa). Sens tej ogromnej księgi można wyrazić w trzech słowach: "świat jest skomplikowany". Z tym można by się jeszcze zgodzić, chociaż genialny grecki poeta, laureat Nagrody Noblajorgos Seferis pisał: "świat jest prosty", jednakże autorzy wyciągają z tego wniosek, że należy myśleć o nim w sposób skomplikowany, tj. ponownie gmatwają sprawę, zamiast ją upraszczać. W swoim czasie "uproszczenia sprawy" podjął się Rudolf Steiner, który uznał, że klucza do struktury makrokosmosu i mikrokosmosu należy szukać nie we Wszechświecie, a w człowieku.
Rudolf Steiner (1861-1925): niemiecki filozof, który przebył drogę rozwoju od Nietzschego do filozofii i teozofii indyjskiej. 1902: Generalny Sekretarz niemieckiego oddziału Towarzystwa Teozoficznego, 1913: twórca ANTROPOZOFII. Steiner, nie usatysfakcjonowany teozoficzną paleofantastyką i poszukiwaniami "początku wszelkiego początku" poza człowiekiem, wystąpił z Towarzystwa Teozoficznego i założył własne Towarzystwo Antropozoficzne, którego celem było przebudzenie w człowieku jego ukrytych sił duchowych. Zamysł imponujący, z tym, że Steiner także okazał się być filozofem religijnym: swoją wspólnotę nazwał "świątynią" (Gioteanum, siedziba w Dornach, Szwajcaria, 1920) i poświęcił swoje siły głównie problemowi wzajemnego związku między człowiekiem i Bogiem. Nawiasem mówiąc, rozwiązał on także kilka praktycznych problemów ezoterycznych - np. określenie wieku planetarnego w okresie prenatalnym i dzieciństwie człowieka; wykazał on, że ciało eteryczne zstępuje (ujawnia się) wraz z wyrzynaniem się stałych zębów (w wieku 7 lat), zaś astralne -wraz z osiągnięciem dojrzałości płciowej. W nurcie tym -teraz już starodawnej mody- nieustannie powstają nowe zjednoczone zakony i "świątynie" "oświeconych", z których każdy uważa się za ogólnoświatowe bractwo "nowych ludzi" i zajmuje się selekcją i przygotowaniem adeptów na swój obraz i podobieństwo. One także dzielą się na ezoteryczne (najczęściej mistyczne), religijne i filozoficzne.
Wikariusz paryskiego kościoła Saint-Sulpice Alphonse Louis Constant (1810-1875) głosił wszechświatowe braterstwo i powrót do "prawdziwie komunistycznych" zasad pierwszych chrześcijan, którzy nie znali ani rozkoszy, ani bogactwa. Naturalnie, wykluczono go za to z Kościoła. Wtedy napisał on i wydał "Biblię wolności" (1840), w której piętnował bogaczy i tyranów, natomiast oficjalny Kościół nazywał "kurtyzaną". Jednakże zyskał on sławę nie jako pierwszy "komunista", ale jako jeden z największych teoretyków okultyzmu pod imieniem Elephas Levi: wszystkie pozostałejego prace zostały poświęcone historii i teorii magii, pneumatologii (nauce o duchach) i chrześcijańsko- kabalistycznej symbolologii. Najbardziej znana jego książka, "Nauka i rytuał wyższej magii" (w dwóch tomach) została wydana w języku rosyjskim w Sankt- Petersburgu w 1910 roku, możliwe, że została już wydana ponownie.
Elephas Levi wierzył. że na początku czasu istniała jedyna księga, napisana przez wielkich mędrców. Później zaginęła ona, zaś Biblia. Awesta i Wedy - stanowią tylko bardziej lub mniej udane próby jej odtworzenia. Mędrcy próbowali zachować wiedzę, przekazując ją wciąż nowym oświeconym. ale do naszych dni przetrwały jedynie jej żałosne okruchy i zadaniem teraźniejszych okultystów jest -poszukiwanie i odtwarzanie utraconej wiedzy. Teoria ta szybko stała się popularna i znacząco wpłynęła nie tylko na rozwój okultyzmu, ale i na retrospektywną rekonstrukcję historii. Podobnie jak Księżyc, jak wiadomo, wstaje w Hamburgu (Gogol), tak też pod koniec XIX wieku powstał okultyzm paleofantastyczny, w który wierzy dzisiaj minimum połowa sympatyków ezoteryzmu w naszym kraju. Jednak my wiemy już, że prawdziwa historia ezoteryzmu, po pierwsze, nie jest aż tak długa (z pomocą Boską rozpocząć ją można od VI wieku p. n. e), a po drugie, kroczyła swoją drogą tak, jak jest przyjęte. od najprostszych do najbardziej skomplikowanych problemów, od "Żałosnych okruchów" do coraz głębszej wiedzy, nigdy odwrotnie.
Nie jest winą Prawdy, że ludzie za każdym razem są zmuszeni do odkrywania jej dla siebie na nowo. Można ująć to inaczej. Spuścizna rzeczywiście istnieje: widzieliśmy, jak z pokolenia na pokolenie. z kraju do kraju była przekazywana i gromadzona wiedza, jak ludzkość wspinała się na coraz wyższe stopnie świadomości ezoterycznej. Okultyści XIX w. mają co do tego całkowitą rację. Ale Prawdy należy tym niemniej szukać nie w przeszłości. a w przyszłości.
ZAKONY- także wznowiły swoją działalność: ostatnie dziesięciolecia XIX w. były epoką politycznej liberalizacji. Jednak celem ich członków nie była już przebudowa świata i wychowanie nowego człowieka. Niektóre z nich, jak masoni i Kawalerowie Maltańscy, integrowały się z systemem burżuazyjnego państwa, starając się zdobyć jak największe wpływy, inne, jak różokrzyżowcy i martyniści, w całości poświęciły się poszukiwaniom okultystycznym. Mam na myśli, oczywiście, "świeckie" zakony: prawo zabraniało zakonom kościelnym (benedyktyni, franciszkanie i in. włączając w to jezuitów) zajmowania się okultyzmem, zaś analiza ich politycznej działalności znacznie wykracza poza ramy niniejszego opracowania. W latach 80-tych markiz Stanislas de Guaita ( 1862-1897), okultysta odłamu poetycko-mistycznego, postanowił zjednoczyć wszystkich rzetelnych badaczy i ukierunkować ich prace w celu ukrócenia lub przynajmniej zdemaskowania działalności "czarnych magów", sekt pseudo ezoterycznych i po prostu szarlatanów. Jego zakon, jak podaje tradycja, także posiadał trzy stopnie, jednakże członkowie nie byli obowiązani do przechodzenia ceremonii wtajemniczenia, natomiast zdawali egzamin na stopień bakałarza, magistra i doktora Kabały. Zajmowali się oni monumentalna pracą: przekładali, komentowali i wydawali klasyczne prace z dziedziny ezoteryki. Sam Guaita zaczął pisać fundamentalną pracę: Le Serpent de la Genese ("Pierwotny wąż" lub "Wąż Bytu", jeśli rozumieć ostatnie słowo jako nazwę pierwszej księgi Starego Testamentu), w której podjął próbę syntezy całej nagromadzonej do tej pory wiedzy okultystycznej, jednak zdążył ukończyć jedynie dwa tomy z zamierzonych trzech. Wśród kierownictwa zakonu (Guaita, J. Peladan,j. Enkoss, znany jako Papus), jak głoszą plotki, szybko pojawiły się tarcia, w rezultacie zakon rozpadł się na kilka grup. Tym niemniej działalność zakonu wydała swoje owoce: praktycznie wszyscy obecni różokrzyżowcy, a także po prostu ezoterycy, którzy zajmują się działalnością naukowo-dydaktyczną, opierają ją na fundamentach, stworzonych przez markiza de Guaitę. Jako dobry przykład może posłużyć kolonia różokrzyżowców "Mount Ecclesia" na południu Kalifornii, założona w 1910 r. przez Maksa Heindela. Było to w istocie sanatorium, w którym różokrzyżowcy studiowali astrologię i inne nauki okultystyczne, leczyli chorych i pocieszali nieszczęśników, tj. zajmowali się w naszym pojęciu astro medycyną i psychoterapią. Sam Maks Heindel (właściwie Carl Louis von Grasshoff, 1865-1919) był Duńczykiem. Do zakonu wstąpił w 1907 r. w Niemczech. Napisał cały szereg książek, w tym cytowaną wyżej "Kosmogoniczną koncepcję różokrzyżowców". Przed wstąpieniem do zakonu był członkiem Towarzystwa Teozoficznego.
TOWARZYSTWO TEOZOFICZNE - (ang. Theosophical Society) zostało założone przez H. P. Bławacką i pułkownika Henry'ego Olcotta w 1875 r. w Nowym Jorku w celu stworzenia "jądra ogólnoświatowego bractwa", badania niezgłębionych dotąd praw przyrody i ukrytych zdolności człowieka na podstawie syntezy duchowych osiągnięć Wschodu i Zachodu. Samo słowo teozofia oznacza "poznanie Boga". Zostało ono także wymyślone przez Greków, którzy oczywiście nadali mu własny sens (poznanie woli bogów i losu). Natomiast w danym przypadku posłużyło ono za nową nazwę ezoteryzmu: Bławacka wolała nazwać swoją doktrynę w ten właśnie sposób, aby podkreślić jej odmienność od innych, a także w sposób możliwie nienatrętny ogłosić jej pretensje do roli religii światowej.
Helena Pietrowna Bławacka- urodzona von Hahn-Rottenstern (1831-1891), po rozwodzie z mężem, generałem Bławackim, przez kilka lat podróżowała po Indiach i Himalajach. Wschodnie nauki wywarły na niej ogromne wrażenie (padły one na "protestancki grunt". W końcu z pochodzenia była ona luteranką, choć później przyjęła prawosławny chrzest). Przyjęła ona ezoteryczny pseudonim Radda-Baj i po uzyskaniu pozwolenia swego nauczyciela o imieniu Koot Humy założyła międzynarodowe w Stanach Zjednoczonych Towarzystwo Teozoficzne (gdzie protestanci, jak wiadomo, stanowią większość ludności). Bławacka nie zrozumiała oczywiście wszystkiego ze wschodnich nauk, a i tego, co pojęła, nie potrafiła wyrazić sensownie. Jej książki porażają wielką ilością niczym nie dowiedzionych twierdzeń i całkowitą asystematycznością wykładu (nie mówiąc już o zazwyczaj agramatycznych przekładach, przecież pisała ona po angielsku). Nowe "Światło ze Wschodu" nie było w stanie do końca rozjaśnić mroku, jaki nagromadził się w jej świadomości w rezultacie uprzedniego zetknięcia się z teoriami Andrew Davisa i Elephasa Leviego. Racjonalnym zatem wydaje się twierdzenie, że współcześni teozofowie powinni być zobowiązani, poprzez oczywiście swoją rolę odgrywaną na scenie ezoterycznej, nie tyle samej założycielce bractwa, ile pracom jej następców, którzy zdołali uwypuklić i zachować najcenniejsze elementy jej doktryny. Natomiast bezsporną zasługą Bławackiej jest to, że jako pierwsza z zachodnich badaczy zebrała w jedną całość mnóstwo unikalnych materiałów na temat Wschodu i zwróciła uwagę społeczeństwa na tożsamość podstawowych zasad wschodnich i zachodnich nauk. Zasady te są takie same, jak zasady innych współczesnych szkół ezoterycznych: równość wszystkich ludzi niezależnie od ich przynależności rasowej, pilne studia nad dziełami ezoteryków Wschodu i Zachodu, ciągłe doskonalenie zdolności psychicznych człowieka. Dewizą Towarzystwa Teozoficznego jest: "Nie ma wyższej religii od Prawdy". Obecnie centrum tego ruchu znajduje się w Indiach (Adjar, niedaleko Madrasu), prezydentem jest -pani Padha Berne. W Rosji Towarzystwo zostało założone w 1908 r.; do czasu zakazania jego działalności przez kierownictwo bolszewików (1918) prowadziło aktywną działalność kulturowo-oświatową, wydawało czasopismo "Wiestnik teozofii" (1908-1918). W 1991 r. ponownie założono Rosyjskie Towarzystwo Teozoficzne, które od 1992 r. wznowiło wydawanie czasopisma.
Zakończymy teraz nasze rozważania na temat MASONÓW; MARTYNISTÓW I ILUMINATÓW -wielu z nich należało do kilku lóż jednocześnie- sympatyzowali z Rewolucją Francuską, choć nie oni ją wywołali. Co prawda, wśród rewolucjonistów znajdowali się masoni (Danton, Robespierre, Mirabeau i in.), ale i wśród samych masonów znajdowali się szlachetnie urodzeni arystokraci i nawet osoby królewskiej krwi. Z tych i innych powodów masoni nie odegrali znaczącej roli w Rewolucji Francuskiej, a wraz z początkiem terroru w ogóle "zanikli" przekształciwszy się w patriotyczne koła mistyczne. Ich odrodzenie miało miejsce dopiero po 1870 r. W Rosji ich działalność została zakazana w 1786 r. za wolnomyślicielstwo ("farmazoństwo"), mimo że ich oświatowe zasługi były niewątpliwe. Imperator Paweł I uchylił ten zakaz i rosyjscy masoni zaczęli brać aktywny udział w walce politycznej uważając, że ani oświecona monarchia Katarzyny II, ani pruski (lub jeśli wolicie rosyjski) despotyczny reżim Pawła I nie odpowiadają ich wysokim ideałom i muszą zostać zastąpione przynajmniej monarchią konstytucyjną. Wiadomo, czym się to skończyło. Paweł I został zamordowany, jak niektórzy obecnie uważają, "w rezultacie masońskiego spisku" (Aleksander l także był "bratem"), chociaż nie jest do końca jasne, ponieważ wówczas niemal wszyscy znaczący ludzie należeli do masonów. 15 lat później na fundamentach lóż masońskich (moskiewska "Loża Neptuna" i in., głównie wojskowe) zawiązały się pierwsze związki dekabrystów. Imperator Aleksander I zakazał działalności tajnych stowarzyszeń ( 1822), ale to nie pomogło; dopiero zakaz imperatora Mikołaja I (grudzień 1825) położył ostateczny kres działalności "starych masonów". Ożywienie działalności masonów miało miejsce w drugiej połowie XIX wieku. "Cały system III-ej Republiki Francuskiej (1870-1932) został na wskroś przeniknięty przez członków tajnego stowarzyszenia, jego Areopagami, Kapitułami, Konsystoriami, tajnymi powiązaniami i dyscypliną, nie mówiąc już o Tajemnicy i Klątwie" - pisze Nina Bierbierow w książce „Ludzie i loże: rosyjscy masoni XX stulecia".
W latach 1905-1906 niektórzy z rosyjskich dworzan wstąpili do francuskich lóż masońskich, a wkrótce zostały one ponownie otwarte w Rosji. Ale nie była to już "masoneria Pierre'a Biezuchowa", członków tych lóż interesowały tylko wpływy polityczne, Mniej więcej wtedy w Rosji ożywiła się działalność martynistów - przy pomocy dwóch szarlatanów Papusa i Filippa (poprzednicy Rasputina na dworze rosyjskim). Wkrótce też hrabia Musin- Puszkin został ich Wielkim Mistrzem. Mówiono, że w młodości car Mikołaj II był martynistą, na wzór swoich angielskich, niemieckich i duńskich krewnych. Mikołaj II wystąpił jednak dość szybko z tajnego stowarzyszenia... Trwało to do 1916 r., kiedy to martyniści zostali zmuszeni do zakończenia swojej działalności" (N. Bierbierow). Parę słów jeszcze o Papusie, którego książki zyskały u nas w ostatnich latach dużą popularność.
Papius (Papus): to ezoteryczny pseudonim Gerarda Encausse (1865-1916), "wskrzesiciel francuskiego hermetyzmu" (M. Paleolog). Znany pisarz okultystyczny, chiromanta i astrolog, przewodniczący Rady Najwyższej Martynistów Francji. W 1902 r. po raz pierwszy przyjechał do Rosji, gdzie zyskał wielu zwolenników. W październiku 1905 został przedstawiony imperatorowi Mikołajowi II, który pragnął poznać przyszłość Rosji. Papus faktycznie był kontynuatorem dzieła Cagliostra (lub ściślej Saint- Germaina), był bardzo inteligentnym człowiekiem, tj. w zamierzony sposób wyolbrzymiał i naginał do aktualnych potrzeb swoją wiedzę. Dlatego w najlepszym przypadku jego własne dzieła - możemy uznać za kompilację innych autorów. Jednak on i jego pomocnicy dokonali jednej bardzo istotnej rzeczy: odnaleźli i przełożyli na język francuski ogromną ilość starożytnych dzieł, wprowadzając je do obrotu naukowego.
Po 1917 r. aktywna działalność lóż masońskich i oni sami przenieśli się do Francji. jeśli chodzi o Rosję, to ,,50% masonów Lenin zlikwidował w czasie pierwszych łat po rewolucji, część wyjechała za granicę, a pozostali zostali wykończeni przez Stalina. Zadaniem masonów jest -wywieranie wpływu na wewnętrzne i zewnętrzne życie polityczne na świecie -Rosjanie nigdy nie mogli wprowadzić tej zasady w życie". (N. Bierbierowa). Przed II wojną światową masoni rzeczywiście zajmowali kluczowe stanowiska w wielu krajach i byli poddawani krytyce zarówno przez prawą ("żydomasoni na czele z komunistami"), jak i przez lewą ("przestępcza organizacja światowej burżuazji") stronę sceny politycznej. Wojna położyła temu kres: w samych Niemczech i w krajach okupowanych naziści rozprawili się z masonami w ten sam sposób, jak z Żydami i komunistami - rozstrzeliwano ich setkami i tysiącami wysyłano do obozów koncentracyjnych.
Po wojnie w jakimś stopniu zdołali oni odbudować swoje organizacje, ale świat już się zmienił, zainteresowanie tajemnicami pradziadów zmalało do zera i "nawet mit światowej potęgi masonów rozwiał się jak dym" (N. Bierbierowa). Począwszy od 1990 roku masoni wznowili swoją działalność w Rosji. Obecnie istnieje już ponad 20 łóż, co prawda głównie w Moskwie i dwóch- trzech innych większych miastach. Są oni bardzo nieliczni i nie afiszują się swoją działalnością słusznie obawiając się, że "naród ich nie zrozumie". Zatem, mimo że w xx w. zaczęto przyjmować w szeregi masonów także Żydów, nie ma sensu epatowanie pojęciem jakiejś "masońskiej ekspansji".
.