Jak poprawić poczucie własnej wartości
Elżbieta Szadura-Urbańska 08-07-2004, ostatnia aktualizacja 08-07-2004 18:16
Nie trzeba do tego ciężkiej, mozolnej pracy. Wystarczy, by na ekranie twojego komputera migały co jakiś czas słowa "mądry", "miły", "uczciwy" - odkrył holenderski psycholog
Wszystko idzie ci źle, dzieci traktują cię jak wielkie nic, obcy ludzie obrażają, a ty wciąż masz o sobie jak najlepsze mniemanie. Jak to możliwe? - To, jak oceniamy siebie, w dużej mierze zależy od czynników, których istnienia kompletnie sobie nie uświadamiamy - twierdzi na łamach czasopisma "Journal of Personality and Social Psychology" Ap Dijksterhuis z uniwersytetu w Amsterdamie.
Jestem mądry. To testy są głupie
Dijksterhuis przeprowadził serię eksperymentów z udziałem studentów. Najpierw sprawdził, jak oceniają siebie. Potem przez ułamek milisekundy może pokazywał im na ekranie komputera pojedyncze słowa. Trwało to tak krótko, że studenci nie uświadamiali sobie, co zobaczyli. Jedna grupa "widziała" takie słowa jak "mądry", "uczciwy", "miły". Drugiej zaś serwowano wyrazy typu "krzesło" czy "rower". Każdą prezentacją psycholog poprzedzał wyświetleniem słowa "ja". Po zakończeniu eksperymentu ponownie zmierzył studentom poziom samooceny.
Co się okazało? Osobom, którym prezentowano "miłe" słowa, zdecydowanie poprawiło się poczucie własnej wartości. Na ich tle samoocena studentów, którzy napatrzyli się na "krzesła" i "rowery", wypadała niezwykle blado.
Doświadczenia Dijksterhuisa na tym się jednak nie skończyły. Chciał on sprawdzić, jak obie grupy studentów sprawdzą się w trudnych zadaniach. Kazał im więc wykonać test na inteligencję. W jednym z eksperymentów badani mieli odpowiadać na 15 pytań. W drugim na ekranie komputera prezentowano im różne kółka. Jeśli jedno z nich zmieniło kolor, student musiał wcisnąć guzik.
Oczywiście dobry wynik tego testu poprawiał samopoczucie badanych. O wiele ciekawsze było jednak to, co myślały o sobie osoby, które w sprawdzianie inteligencji wypadły bardzo słabo. Te, którym przed testem podwyższono samoocenę poprzez pokazywanie "miłych" słów, zupełnie nie zrażały się niepowodzeniem. Ich dobre mniemanie o sobie nie zmieniało się ani na jotę. Potwierdza to więc obiegową opinię, że ludzi wierzących w siebie nie załamują przeciwności. Czy jednak motywuje to ich do dalszego wysiłku? Czy zwiększa ich wytrwałość w osiąganiu celu?
Nie chce mi się tego robić. I tak jestem wspaniały
Odpowiedź na te pytania przyniósł kolejny eksperyment Dijksterhuisa. Tym razem uczestnicy rozwiązywali test skojarzeń, który - jak ich poinformowano - sprawdza zdolność "kreatywnego myślenia". Polegał on na tym, że do sekwencji kilku słów studenci mieli dobrać jeszcze jedno, blisko kojarzące się z nimi. I tak na przykład z zestawem "jedzenie, czerwone, pikantne" należało skojarzyć słowo "chili". Zadania, które dostawali studenci, były zarówno niezwykle trudne, jak i bardzo łatwe. Zawsze jednak mówiono, że zagadka jest "średnio trudna". Po każdym zadaniu na ekranie wyświetlała się informacja, czy skojarzenie wybrane przez studenta było poprawne.
Po zakończeniu testu znów proszono studentów o rozwiązanie podobnych zadań. Tym razem mierzono czas, jaki zajęło badanym znalezienie poprawnej odpowiedzi. Okazało się, że osoby, których samooceną nie manipulowano, wykazywały dużo cierpliwości i zapału w kolejnych testach skojarzeń. I to niezależnie od tego, czy za pierwszym razem odnieśli porażkę, czy sukces. Wyglądało to tak, jakby studenci starali się poprawić poczucie własnej wartości. Natomiast te osoby, którym za pomocą "miłych" słów podwyższono już mniemanie o sobie, były bardziej leniwe w rozwiązywaniu zagadek. I to bez względu na liczbę popełnionych wcześniej błędów. - Studentom zabrakło motywacji do poprawienia samooceny. Przecież już wcześniej została ona wzmocniona - twierdzi psycholog.
Czy badania Apa Dijksterhuisa mogą mieć znaczenie praktyczne? Owszem. Zdaniem psychologa wyniki jego eksperymentów pomogą terapeutom w pracy z ludźmi o zaniżonej samoocenie. Jedyną przeszkodą jest to, że nie wiemy, na ile trwałe jest podświadome wzmacnianie poczucia własnej wartości. Tak czy siak, jeśli nasze mniemanie o sobie jest zadziwiająco wysokie, warto się zastanowić, czy na ekranie służbowego komputera nie miga czasem zdanie "Jesteś wielki!".
Dlaczego tak na zależy na dobrym mniemaniu o sobie
- Mamy naturalną skłonność do podtrzymywania dobrej opinii o sobie - twierdzą psycholodzy. Niektórzy przyrównują wręcz nasze "ja" do totalnego reżimu, który manipuluje informacjami i zniekształca je, tak aby za wszelką cenę podtrzymać pozytywny obraz siebie. Na co dzień stosujemy różne techniki ułatwiające ochronę wysokiej samooceny. Jedni z nas próbują "grzać się w blasku cudzej sławy" (wiecie, kto mieszka na moim osiedlu!). Inni stosują strategie typu "nie dostałem pracy tylko dlatego, że spóźniłem się na rozmowę kwalifikacyjną". Dlaczego tak nam zależy na dobrym mniemaniu o sobie? - Pozytywna samoocena zmniejsza lęk przed śmiercią - twierdzą zwolennicy teorii opanowania trwogi. Ich zdaniem jedynym sposobem na symboliczną nieśmiertelność jest przynależność do pewnej kultury - np. grupy kibiców lub członków partii. By zostać zaakceptowanym przez grupę, trzeba jednak być dobrze ocenianym. Inna koncepcja zakłada z kolei, że dążenie do wysokiego poczucia własnej wartości wynika ze strachu przed społecznym wykluczeniem. Osoby nielubiane, "bezwartościowe", "gorsze" trafiają na margines społeczeństwa.
Co ciekawe, obok potrzeby dobrego mniemania o sobie istnieje u nas też konieczność zachowania spójnego wizerunku "ja". Obie potrzeby są równie silne, a niekiedy bywają sprzeczne. Dlatego właśnie można napotkać osoby o niskiej samoocenie, u których pozytywna opinia o sobie wywołuje zawstydzenie.