potop tom3, TOM DRUGI


TOM TRZECI

I

Karol Gustaw prze ze swą potężną armią na południe Polski, siejąc po drodze śmierć i zniszczenie. Jednak jego pochód utrudnia pan Czarniecki, który krąży ze swymi wojskami wokół Szwedów niszcząc mosty, przeprawy, za wszelką cenę utrudniając marsz oraz rozbijając raz za razem podjazdy i oddziały, które nieostrożnie odłączają się od głównych sił. Wreszcie Karol Gustaw dopada Czarnieckiego pod Gołębiem i rozprasza jego wojska. Radość Szwedów nie trwa długo, gdyż już następnego dnia zostają wycięte w pień dwa pułki dragonów. Królowi i oficerom nie może się pomieścić w głowie, w jaki sposób rozproszone oddziały mogły się tak szybko na nowo zebrać. Nie przerywa to jednak pochodu Szwedów.

II

Król szwedzki umacnia załogę Lublina i kieruje się w stronę Zamościa. Tymczasem do Zamościa przybywają dwie chorągwie przysłane tu przez Czarnieckiego: laudańska i Szembekowa. Oddziały te zostają przyjęte z radością. Pan Zagłoba zdobywa sympatię pana Zamoyskiego, zaś księżna Gryzelda cieszy się z przybycia najdzielniejszych pułkowników, kiedyś służących u jej męża: Wołodyjowskiego i Skrzetuskiego. Na ucztach i rozmowach schodzi dzień za dniem, aż wreszcie nadchodzi wiadomość o przybyciu Szwedów do pobliskiego Szczebrzeszyna.

III

Następnego dnia wojska szwedzkie rozpoczynają oblężenie Zamościa. Przed rozpoczęciem walk Karol Gustaw przysyła do pana Zamoyskiego poselstwo, mające podstępem i pochlebstwami nakłonić starostę do otwarcia bram twierdzy. Jednak - przy czynnym udziale Zagłoby, którego komentarze wywołują wśród zebranych Polaków salwy śmiechu - poseł zmuszony jest powrócić do swego króla z niczym. Karol Gustaw, który nie podejrzewał, że Zamość jest tak potężną i dobrze zaopatrzoną twierdzą, przystępuje do oblężenia, jednak czyni to bez większego przekonania. Po kilkunastu dniach bezużytecznej strzelaniny osiemnastotysięczna armia, głodna i zmęczona, gdyż pan Czarniecki znów zaczął wokół niej krążyć ze swymi oddziałami, odstępuje spod murów Zamościa i wyrusza dalej na południe, aby uderzyć na Jana Kazimierza.

IV

Wycieńczone głodem, chorobami i ciągłymi napaściami ze strony wojsk Czarnieckiego, tudzież licznych oddziałów chłopskich i szlacheckich, wojska szwedzkie docierają do Jarosławia i tu zatrzymują się na kilkudniowy odpoczynek. W tym czasie Karol Gustaw - celem zasięgnięcia informacji o położeniu wojsk Jana Kazimierza - wysyła na drugi brzeg Sanu liczący tysiąc doborowych rycerzy oddział jazdy, dowodzonej przez pułkownika Kanneberga. Oddział przechodzi przez prowizoryczny most i pełen entuzjazmu i nadziei wyrusza w drogę. Po niedługim czasie w borze Szwedzi spotykają chorągiew laudańską, która pozorując ucieczkę wciąga wroga w zasadzkę, gdzie uderzają na Szwedów pozostałe chorągwie pana Czarnieckiego. Bitwa szybko przemienia się w rzeź. Szwedzi wycofują się bezładnie i uciekają w stronę swego obozu. Polacy siedząc wrogom na karku walczą bezwzględnie i okrutnic. Wreszcie niedobitki oddziału Kanneberga docierają na powrót do Sanu, most jednak zastają rozebrany i nie mogą przedostać się na drugi brzeg. Ostatni akt dramatu rozgrywa się na oczach Karola Gustawa i pozostałych w obozie żołnierzy szwedzkich. Giną ostatni żołnierze Kanneberga, sam ich dowódca pada w starciu z panem Wołodyjowskim, oddziały zaś Czarnieckiego z wolna zawracają ku borom.

V

Nocą wielu Szwedów wychodzi z obozu i poszukuje w okolicy pożywienia. Jednak większość z nich ginie w starciach z uzbrojonymi grupami chłopów i szlachty, krążącymi wokół obozu. W samym obozie wybucha panika, która z trudnością zostaje opanowana. Następnego dnia król nakazuje odwrót. Czarniecki nie zostawia Szwedów na długo w spokoju. Słysząc też, że zbliża się pan Lubomirski ze swymi oddziałami, wysyła Skrzetuskiego i Zagłobę z listem i prośbą, aby pan hetman koronny połączył swe siły z wojskami Czarnieckiego i by wspólnie walczyli z wrogiem. Pan Zagłoba przejmuje w drodze cały ciężar poselstwa na siebie i w Jarosławiu, gdzie zatrzymał się pan Lubomirski, rozwija przed magnatem i zgromadzonymi oficerami cały swój kunszt oratorski. Swą mową, okraszoną suto pochlebstwami, osiąga taki efekt, że wkrótce Lubomirski oddaje się dobrowolnie pod komendę Czarnieckiego. Dwaj rycerze powracają do swego wodza, wioząc mu ową radosną wieść.

VI

Pan Czarniecki z niecierpliwością i obawą oczekuje na powrót swych posłów. Trudno mu uwierzyć w to, co słyszy od nich i natychmiast wyrusza w otoczeniu swych oficerów, aby podziękować panu marszałkowi za wielce patriotyczną postawę. Następnie obaj wodzowie podejmują wspólne działania. Pewnego dnia Karol Gustaw, idący z tylną strażą, zatrzymuje się na obiad i odpoczynek we wsi Rudnik. Pachołek służący u miejscowego proboszcza donosi o tym znajdującemu się w pobliżu panu Czarnieckiemu, ten zaś niezwłocznie uderza na wrogi oddział. Giną wszyscy szwedzcy żołnierze, wchodzący w skład tylnej straży, król zaś - ścigany zawzięcie przez Rocha Kowalskiego - cudem prawie unika śmierci i wymyka się Polakom z rąk.

VII

Wojska szwedzkie dochodzą do rogu klina utworzonego przez Wisłę i San i tutaj zakładają warowny obóz. Drogą wodną otrzymują nieco prowiantu, który poprawia trochę ich sytuację i samopoczucie żołnierzy. Tymczasem pan Czarniecki zdobywa Sandomierz i rozkłada się obozem naprzeciw obozu szwedzkiego, po drugiej stronie Wisły, na drugim brzegu Sanu pojawia się zaś i również rozbija obóz pan Sapicha. Szwedzi zostają osaczeni. Wodzowie wojsk polskich i litewskich spotykają się i z tej okazji zostaje urządzona wielka uczta. W tym czasie spotykają się ze sobą: Zagłoba, Skrzetuscy, Wołodyjowski, Roch Kowalski i Kmicic. Po uczcie rycerze przechodzą do namiotu Kmicica i dzielą się ze sobą nowinami pochodzącymi z różnych części kraju. Pan Wołodyjowski dowiedziawszy się o porwaniu Anusi Borzobohatej sprzymierza się z Kmicicem, obiecuje mu pomoc w nauce fechtunku i poprzysięga księciu Bogusławowi zemstę. Nocą Roch Kowalski realizuje pomysł, który wpadł mu w czasie wieczerzy do zamroczonej alkoholem głowy: pod osłoną mroku przepływa łodzią na drugi brzeg rzeki i zamierza "porwać straż" ze szwedzkiego obozu. Zostaje jednak przez Szwedów pochwycony, co przysparza Zagłobie, kochającego Kowalskiego prawie jak syna, zgryzoty i żalu z powodu niepewności, czy Roch przeżył ową wyprawę.

VIII

Zagłoba prosi pana Czarnieckiego o pozwolenie posłowania do króla szwedzkiego z prośbą o uwolnienie Kowalskiego. Pan Czarniecki zezwala, do Zagłoby zaś przyłączają się Wołodyjowski i Kmicic. Na drugim brzegu zostają przywitani przez Sadowskiego i doprowadzeni przed oblicze króla, który zabawia się właśnie widokiem Rocha rozkładającego na ziemi kolejno dwunastu silniejszych rajtarów. Następuje prezentacja posłów, a Zagłoba przedstawia swą prośbę i zostaje wysłuchany. Rycerze już we czwórkę powracają do obozu polskiego.

IX

Sytuacja wojsk szwedzkich zamkniętych w widłach rzecznych pogarsza się, ale 20 marca Malbork poddaje się generałowi Szteinbekowi i wojska owe - pozbawione zajęcia - zdążają Karolom Gustawowi z pomocą, z drugiej strony zaś w sukurs przybywa margraf badeński z nowo uformowanymi oddziałami. Wojska oblegające króla szwedzkiego dzielą się na dwie części: pan Sapieha pozostaje, aby pilnować oblężonych, zaś pan Czarniecki idzie szybko naprzeciw margrafowi badeńskiemu, który jest już dość blisko i stanowi dla Polaków duże zagrożenie. Po drodze wojska pana Czarnieckiego pokonują pod Kozienicami osiem chorągwi szwedzkich. Wreszcie pod Warką dochodzi do spotkania obu armii, z których szwedzka liczy o kilkuset żołnierzy więcej od polskiej. Oba wojska dzieli rzeka Pilica, przez którą przerzucony jest w tym miejscu most. Pan Czarniecki pozoruje atak na most, w czasie zaś, gdy konstrukcja owa skupia na sobie prawie całą uwagę Szwedów, którzy odwracają się frontem do mostu, polskie wojska wpław przebywają rzekę i uderzają w bok nieprzygotowanego na taki manewr wroga. Bitwa zamienia się w rzeź, która trwa aż do zachodu słońca i kończy się całkowitym rozproszeniem i wyniszczeniem wojsk szwedzkich, po czym pan Czarniecki kieruje się na powrót ku Sandomierzowi.

X

Do Czarnieckiego przybywa Charłamp i oznajmia, że Karol Gustaw wydostał się z wideł rzecznych i ruszył w kierunku Warszawy. Wieść ta martwi niezmiernie kasztelana. Charłamp przywozi też rozkazy dla Wołodyjowskiego, aby ten wraz z laudańską chorągwią przyłączył się na powrót do wojsk Sapieżyńskich podążających właśnie w ślad za Szwedami. Rozkaz ów napełnia smutkiem duszę pana Michała, który musi się rozstać z umiłowanym przez siebie wodzem.

XI

Chorągiew laudańska przybywa do obozu pana Sapiehy. Ten zaś w niedługim czasie zarządza wymarsz ku Lublinowi i oblężenie tego miasta. W czasie trwania oblężenia Kmicic pobiera u Wołodyjowskiego lekcje fechtunku i bardzo szybko staje się jednym z najlepszych szermierzy w polskim obozie. Lublin poddaje się, a pan Sapieha rusza pod Warszawę. Tutaj wojska litewskie rozkładają się obozem i również przystępują do oblężenia, oczekując zarazem na przybycie pana Czarnieckiego, który tymczasem podążył na Pomorze, oraz na Jana Kazimierza. Pan Sapieha co wieczór wydaje huczne przyjęcia, na które zaprasza swoich oficerów. W czasie, gdy Polacy bawią się na jednej z takich uczt, Szwedzi opuszczają Warszawę i napadają na obóz polski. Atak ten ma na celu odwrócenie uwagi oblegających od taboru wiozącego oblężonym prowiant. Polacy orientują się w sytuacji, ale jest już za późno: poza oddziałem rajtarii księcia Bogusława Radziwiłła cały transport wchodzi do miasta. Wśród jeńców pochodzących z Bogusławowej rajtarii znajduje się Hassling, którego Kmicic natychmiast wypytuje o wieści z Taurogów.

XII

Pan Sapieha, nauczony doświadczeniem, nie urządza już wieczorami tak "zapamiętałych przyjęć", a w obozie polskim zwiększono czujność. Z zeznań Hasslinga wynika, że książę Bogusław wraz z bratem króla szwedzkiego znajduje się w warownym obozie położonym "u Narwi i Buga" Karol Gustaw zaś stoi ze swymi wojskami w Prusach. W Warszawie, którą zarządza generał Wittemberg, przebywa wielu wyższych rangą oficerów szwedzkich oraz znajdują się tu liczne skarby, zwiezione z całej Polski. Pod Warszawę przybywa Jan Kazimierz. Wojska polskie tu zgromadzone liczą już ponad 70 000 żołnierzy. 15 czerwca około 6 000 obozowej czeladzi przypuszcza pierwszy szturm, który zostaje krwawo przez Szwedów odparty. Jednak w rękach polskich pozostaje mały, ale dobrze umocniony fort ziemny, z którego Kmicic odpiera uparcie kolejne ataki szwedzkie, mające na celu zdobycie tego - ważnego strategicznie - punktu.

XIII

Po kilku dniach przybywają: pan Zamoyski prowadzący piechotę i ciężkie działa oraz pan Czarniecki. Polacy przygotowują się do przypuszczenia ostatecznego szturmu. Kmicic powraca z fortu ziemnego, który przekazał w ręce generała Grodzickiego. Po powrocie zostaje wezwany do króla, który nie szczędzi bohaterowi niezliczonych pochwał. Później Kmicic udaje się do swego namiotu, gdzie wieczorem przybywają też: Zagłoba, Wołodyjowski i Hassling. Ten ostatni opowiada, co działo się do tej pory w Taurogach.

Bogusław - zakochany w Billewiczównie - urządzał huczne zabawy, turnieje, polowania i wiele innych rozrywek. Ze względu na swój afekt nie pomógł nawet oblężonemu księciu Januszowi. Oleńka początkowo brała udział w zabawach, ale gdy spostrzegła, że są one urządzane specjalnie dla niej, zmieniła swe postępowanie. Bogusław, który uparł się, aby ją zdobyć, oświadczył się nawet Oleńce, która jednak kategorycznie odmówiła. Książę postanowił zniewolić ją siłą, ale tego wieczoru, kiedy zamierzał zrealizować swe zamiary, zwaliła go nagle z nóg ciężka choroba. Nie interesował się już więcej Oleńką i wyjechał. Najpierw znalazł się pod Tykocinem, gdzie porwał między innymi pannę Borzobohatą, którą również odesłał do Taurogów, a po swej klęsce podążył do elektora. W Taurogach zaś rozpoczęła swe "królowanie" Anusia która natychmiast zaprzyjaźniła się z Oleńką i rozkochała w sobie wszystkich oficerów i dostojników, nie wyłączając samego Sakowicza, który pod nieobecność księcia sprawował tam absolutną władzę. Osoba panny Borzobohatej oraz jej wpływ na oficerów sprzyjały planom ucieczki i faktycznie został ułożony plan, dzięki któremu Oleńka, Anusia i pan Tomasz mieli zbiec do puszczy i przedostać się do Białowieży. Rozmowę oficerów przerywa przybycie gońca, który przynosi rozkazy zajmowania stanowisk przed mającym nastąpić nazajutrz szturmem.

XIV

1 lipca następuje wielki szturm przypuszczany ze wszystkich stron równocześnie. Po krwawych i zaciętych walkach Polacy przedostają się za mury i prą wciąż naprzód aż do momentu, kiedy Szwedzi decydują się na kapitulację. W walce pan Zagłoba mając komendę nad czeladzią, która stawała na równi z wojskiem i szlachtą - wsławia się swym męstwem i walecznością, ale w momencie wymarszu z Warszawy wrogich wojsk wszczyna wielki tumult wśród szlachty i wojska polskiego, i tylko szybka interwencja kilku chorągwi królewskich ratuje Wittemberga i innych generałów szwedzkich przed śmiercią z rąk rozwścieczonego tłumu. W wyniku zaistniałej sytuacji generałowie ci zostają oddani pod opiekę i nadzór pana Zamoyskiego, który ma przez pewien czas przetrzymać ich u siebie w Zamościu. Polacy radują się odniesionym zwycięstwem. Kmicic - mając królewskie pozwolenie - wyrusza z półtora tysięcznym oddziałem na Litwę, aby prowadzić tam wojnę podjazdową.

XV

Billewiczówna przebywa w Taurogach. Książę Bogusław pożąda jej, ale boi się z wielu powodów zdobyć ją siłą i próbuje w delikatny sposób - otaczając ją przepychem i wciąż składając jej hołdy -przełamać opór dziewczyny i nakłonić ją do uległości. Oleńka natomiast cierpi przy każdym wspomnieniu Kmicica którego za zdradę i wszystkie inne występki rzeczywiste i urojone zaczyna nienawidzić a jednak nie potrafi o nim zapomnieć. Zabiegi księcia odbiera jako - nieco może zbyt wystawną, ale zawsze - gościnność. Po kilku miesiącach jednak dowiaduje się z ust Ketlinga (Hasslinga) całej prawdy. Dowiaduje się też między innymi o tym, że książę jest sprzymierzeńcem Szwedów. Wszystko to sprawia, że Billewiczówna planuje ucieczkę do Białowieży i postanawia w przyszłości wstąpić do klasztoru.

XVI

Oleńka wspólnie z panem Tomaszem układa plan ucieczki, którego realizację uniemożliwia jednak niespodziewany przyjazd księcia Bogusława. Dowiaduje się on o istnieniu pieniędzy ukrytych w majątku Billewiczów. Pieniądze te, zgodnie z deklaracją pana Tomasza, mają stanowić pożyczkę ofiarowaną księciu. Bogusław potrzebuje gotówki, gdyż ma się wyprawić na Podlasie przeciw panu Sapieże. Dlatego następnego dnia rozmawia z Oleńką i miecznikiem na ten temat, ale z uporu, z jakim pan Tomasz nalega, aby puszczono go po pieniądze tylko z panną i bez żadnej eskorty, książę wnioskuje, że zamierzają oni uciec i nie pozwala na ich wyjazd. Między nim a miecznikiem dochodzi do ostrej sprzeczki. Później Sakowicz podsuwa księciu myśl, aby wziął on ślub z panną, ale - z uwagi na osobę udzielającego sakrament, ma nim być kapłan katolicki, który przeszedł na luteranizm - ma to być ślub nieważny, o czym jednak wiedzieliby tylko Sakowicz i książę Bogusław, zaś po zaspokojeniu żądz książęcych, łatwo by było ów związek unieważnić.

XVII

Następnego dnia książę udaje się do pana Tomasza z przeprosinami i prosi go o rękę panny Aleksandry, nie szczędząc przy tym pochlebstw. Miecznik czuje się wniebowzięty i udaje się do Oleńki, aby oznajmić jej nowinę. Książę z Sakowiczem cieszą się już z odniesionego zwycięstwa, gdy wchodzi pan Tomasz i oznajmia, że zgodnie z testamentem zmarłego ojca panna nie może poślubić księcia. Bogusław wpada w gniew, potężnym uderzeniem obala szlachcica i biegnie do komnaty Oleńki. Tam jednak doznaje ataku swej choroby, który nie pozwala mu wykonać żadnego ruchu, o czym wzburzona panna informuje Sakowicza, który niezwłocznie rzuca się na pomoc swemu księciu.

XVIII

Po dwóch dniach książę odzyskuje przytomność, zaś trzeciego dnia - choć jest jeszcze bardzo osłabiony - wyrusza na Podlasie ze swymi wojskami. Po drodze wykopuje billewiczowskie pieniądze i zabiera je ze sobą, o czym ku wielkiemu oburzeniu i rozpaczy miecznika donosi listownie panu Tomaszowi i Oleńce, pozostającym w Taurogach.

XIX

Po pewnym czasie Oleńka zwierza się Ketlingowi ze swych planów i prosi a pomoc w ucieczce. Ten jednak-choć z bólem serca - odmawia, gdyż otrzymał wyraźny rozkaz zatrzymania Billewiczów w Taurogach jako jeńców wojennych, a jego honor żołnierski nie pozwala mu nie wykonywać otrzymanych rozkazów. Pan Tomasz z panną Aleksandrą widzą chwilowo tylko jedno wyjście: czekać. Jakoż oczekują z niecierpliwością na wieści dotyczące Bogusława, ale przez długi czas dochodzą ku ich zmartwieniu - jedynie wiadomości o zwycięstwach wojsk książęcych, zaś jedyną pociechą są informacje o bohaterskiej i zwycięskiej obronie Jasnej Góry.

XX

Pewnego dnia przybywa do Taurogów Anusia Borzobohata. Od razu zawiera przyjaźń z Billewiczami i podbija serca wszystkich oficerów. Swym ciągłym radosnym szczebiotem sprawia, że rozjaśniają się najbardziej zachmurzone twarze. Zostaje wtajemniczona w plany ucieczki. Billewicze oczekują jednak na moment, gdy do Taurogów zbliżą się jakieś większe polskie oddziały. Po niedługim czasie dochodzą ich wieści o działalności pana Babinicza i drobnych ale dotkliwych stratach zadawanych przez niego Bogusławowym oddziałom.

XXI

Dwa tygodnie później do Taurogów przybywają resztki Bogusławowych wojsk, przynosząc wieść o klęsce pod Janowem. Tuż za nimi przybywa sam książę. Sakowicz - zamierzając konkurować do ręki Anusi - prosi Bogusława o pozwolenie na pozostanie w Taurogach. Książę, dowiedziawszy się o zamiarach swego powiernika, nie sprzeciwia się temu i pozostawia posiadłość w jego rękach, sam zaś przygotowuje się do wyjazdu do Prus.

XXII

Następnego ranka książę Bogusław otrzymuje od elektora pismo z wezwaniem, aby ruszył niezwłocznie do Królewca i objął tam komendę nad świeżo utworzonymi oddziałami. Bogusław wyrusza po jego odjeździe rządy obejmuje Sakowicz, który jest oczarowany Anusią. Pan Tomasz, słysząc wciąż nowe wieści o zwycięstwach Czarnieckiego, niewiele myśląc wymyka się z Taurogów, a następnie zbiera innych Billewiczów i tworzy zbrojny oddział, do którego licznie ściąga szlachta z całej okolicy. Oddział ten odnosi liczne zwycięstwa nad pomniejszymi oddziałami szwedzkimi, działającymi na tych terenach. Sakowicz decyduje się na wyjazd do Prus, jednak Anusia nie zezwala mu na to. Dochodzą wieści o kapitulacji Warszawy. Po długim okresie niepewności Sakowicz otrzymuje od księcia Bogusława list, z którego dowiaduje się, że Karol Gustaw wraz z Bogusławem i generałem Szteinbekiem podąża do stolicy Polski, aby stoczyć tam decydującą bitwę. Sakowicz widzi, że ziemia pali mu się pod stopami gdyż okoliczna szlachta powszechnie chwyciła już za broń i zwalcza bez litości Szwedów oraz wszystkich ich stronników. Anusia nakłania jednego z oficerów (Brauna) do pomocy w zorganizowaniu ucieczki. Przekazuje też Oleńce wiadomość o tym że pan Babinicz znajduje się już niedaleko i niesie ze sobą śmierć i zniszczenie wszystkim wrogom Polski.

XXIII

Generał Duglas wraz z Radziejowskim i Bogusławem Radziwiłłem mają zamiar powstrzymać Kmicica zdążającego ku Prusom i Litwie. Jednak ich wysiłki spełzają na niczym, gdyż pan Andrzej, którego wojsko składa się w głównej mierze z Tatarów, nie tylko jest dla wroga nieuchwytny, ale jest nawet niebezpieczny i dość poważnie daje się Szwedom we znaki swymi niespodzianymi napadami, zwrotami i ciągłym krążeniem wokół oddziałów szwedzkich. W okolicach tych pojawia się też hetman polny Gosiewski z 6 000 Litwinów i Tatarów. Zdąża on w kierunku wschodniej części Prus Książęcych. Duglas porzuca zamiar walki z Kmicicem i próbuje powstrzymać pochód Gosiewskiego. Pan Andrzej spotyka się z hetmanem polnym pod Ostrołęką. Spotyka tu też swych przyjaciół Zagłobę i Wołodyjowskiego, którzy przyprowadzili chorągiew laudańską. Kmicic dowiaduje się, że Roch Kowalski, aby móc w boju uderzyć osobiście na króla szwedzkiego, wstąpił do huzarów dowodzonych przez kniazia Połubińskiego.

XXIV

W tydzień później Kmicic dostaje się do Prus i tu już nie powstrzymuje dłużej swych Tatarów, którzy cały kraj pogrążają we krwi. Po pewnym czasie docierają do niego wieści, że Jan Kazimierz poniósł pod Warszawą wielką klęskę. Wiadomość ta rozpala tylko w sercu pana Andrzeja zaciekłość. Często atakuje przeważające liczebnie oddziały pruskie, roznosząc je w proch. Następnie wycofuje się w granicy Rzeczypospolitej aby odświeżyć siły i dowiaduje się, że polskie wojska przegrały bitwę pod Warszawą, ale cała potęga - oprócz pospolitego ruszenia, któremu zabrakło zapału do walki i karności w wykonywaniu rozkazów - pozostała nienaruszona. Za to wsławił się Czarniecki, zadając wycofującym się Szwedom kilka kolejnych potężnych ciosów. Los armii szwedzkiej jest już przesądzony. Kmicic przyłącza się do Gosiewskiego, który podąża w ślad za wojskami księcia Bogusława i grafa Waldeka. W czasie spotkania z Wołodyjowskim pan Andrzej dowiaduje się, że Bogusław okopuje się pod Prostkami. Wołodyjowski opowiada też o bohaterskiej śmierci Kowalskiego, który - po wspaniałej i niepowstrzymanej szarży husarii polskiej pod Warszawą - starł się z samym królem szwedzkim i miał go już nawet pod swym mieczem, gdy polskiego rycerza powalił wystrzałem z pistoletu książę Bogusław. Pan Zagłoba wpadł w wielką rozpacz po stracie Rocha i pozostał w obozie Sapiehy. Gosiewski wyrusza ze swymi wojskami w kierunku obozu księcia Bogusława.

XXV

Dowiedziawszy się, że wojska szwedzkie opuszczą swe umocnienia, aby połączyć się z nadciągającą od strony Ełku piechotą, pan Gosiewski postanawia przyspieszyć marsz i uderzyć na wroga w otwartym polu. Tak się też dzieje. Jako pierwszy rzuca się do ataku Kmicic ze swymi Tatarami, a po pewnym czasie jego oddziałowi przychodzą z pomocą chorągwie lekkiej i ciężkiej jazdy. Szwedzi ponoszą wielką klęskę. Kmicic puszcza się w pogoń za księciem Bogusławem. W dość dużej odległości od pola bitwy obaj rycerze ścierają się ze sobą, ale książę nie może sprostać sile i umiejętnościom pana Andrzeja i pada raniony. Jednak udaje mu się ujść z życiem, gdyż oświadcza Kmicicowi, że w razie jego śmierci zginie też panna Aleksandra. Pan Andrzej walczy ze sobą, ale w końcu ulega i oddaje jeńca w ręce swych Tatarów, od których następnie książę dostaje się w ręce polskich oddziałów i ma stanąć przed trybunałem, aby odpowiadać za swą zdradę i popełnione zbrodnie. Kmicic jest bohaterem dnia i wszyscy zgodnie twierdzą, że to dzięki niemu bitwa została wygrana.

XXVI

Oleńka i Anusia wydostają się pod opieką Brauna z Taurogów i chronią się pod opiekę pana Tomasza, który wraz z kilkuset żołnierzami znajduje się niedaleko grodu. Idąc za radą Oleńki miecznik prowadzi swój oddział ku Wodoktom i po pewnym czasie zatrzymują się oni w Lubiczu. Tutaj wszystko przypomina pannie Aleksandrze osobę Kmicica, wspomnienia te zaś ranią boleśnie jej serce. Na wieść o powrocie pana Tomasza i panienki okoliczna ludność wychudzi z lasów i powraca do swych zagród. Wkrótce potem dochodzą tu wieści o polskim zwycięstwie pod Prostkami i pochodzie pana Babinicza, który przez Prusy dostaje się na Żmudź i po drodze tylko "ziemię a niebo zostawuje". Słysząc wreszcie, że pan Babinicz spalił Taurogi, Sakowicz zaś zbliża się do posiadłości Billewiczów, wyraźnie poszukując oddziału pana Tomasza, Anusia wysyła przez posłańców dwa jednobrzmiące listy, w których prosi ona pana Andrzeja o pomoc. Jednak obaj posłańcy giną, listy zaś dostają się w ręce wroga.

XXVII

Sakowicz, który pragnie się zemścić przede wszystkim na Anusi, po przejęciu listów adresowanych do Babinicza wysyła do miecznika przekupionego człowieka z listem pochodzącym rzekomo od pana Andrzeja. Pan Tomasz przenosi się do Wołmontowicz, przy nim zaś zbiera się licznie okoliczna szlachta, gdyż wszyscy pragną zobaczyć owego wielkiego wojownika, który ma tu przybyć. Tymczasem Sakowicz wzywa do pomocy załogę szwedzką zajmującą niezbyt odległy Poniewież, otacza Wołmontowicze i uderza znienacka. Pan Tomasz jest dobrym dowódcą i przygotował się na ewentualne niespodzianki, jednak przeważające siły wroga podczas zaciętej bitwy biorą górę nad oddziałem miecznika. W pewnym momencie na Sakowicza uderza od tyłu Babinicz, zwycięża wroga. Walczący w mgnieniu oka znikają z oczu zaskoczonych obrońców. Później dochodzą wieści, że pan Andrzej wziął jeszcze Poniewież i zniknął. Nikt z tutejszych mieszkańców nie jest świadomy tego, że ich wybawcą jest ten, którego imię niegdyś było tu przeklinane.

XXVIII

Kmicic ściga Szwedów aż do Androniszek, gdzie wymęczeni i pragnący raczej umrzeć od miecza niż z głodu rajtarowie zwracają się przeciw goniącym i stają do walki. Wojska pana Andrzeja błyskawicznie pokonują Szwedów, po czym zatrzymują się na nocleg. Do rąk Kmicica docierają listy Anusi znalezione przez Tatarów przy jednym z poległych oficerów. Jest uradowany ich treścią i zamierza niezwłocznie podążyć do odległych o tydzień drogi Wołmontowicz, aby spotkać swą ukochaną Oleńkę. Jednak w tym samym momencie otrzymuje list od hetmana Gosiewskiego, który donosi o nowej wojnie: od południa do granic Polski zbliża się 80-tysięczna armia złożona z Węgrów, Siedmiogrodzian, Wołochów i Kozaków. Pan Andrzej otrzymuje rozkaz, aby wyruszyć niezwłocznie na południe. W jego duszy toczy się walka gdyż od szczęścia dzieli go tak niewiele. Jednak sumienie podpowiada mu, że byłoby to poświęcenie dobra ojczyzny dla własnej prywaty i pan Andrzej godzi się z dostrzeżoną w tych wydarzeniach wolą Bożą i wyrusza nie oglądając się za siebie.

XXIX

Polska pokonała na południu swych nowych wrogów. Jest jesień 1657 roku. Na Żmudzi wszystko powraca do normalnego życia. Billewiczówna mieszka wraz z Anusią i panem Tomaszem w Wodoktach. 1 stycznia następnego roku Oleńka zamierza wstąpić do klasztoru benedyktynek. Pewnego razu pan Tomasz wybiera się z panną Aleksandrą konno do Mitrunów. Pomiędzy Lubiczem a Wołmontowiczami napotykają wóz otoczony przez kilku jeźdźców. Okazuje się, że wiozą ciężko ranionego w czasie jednej z ostatnich bitew wojny węgierskiej Kmicica. Oleńka jest wstrząśnięta. Szybko powraca z panem Tomaszem do Wodoktów i posyła po księdza, aby niezwłocznie pojechał do rannego. Panna natomiast gorąco się modli, prosząc dla pana Andrzeja o odpuszczenie jego grzechów. Przez następne dni posłańcy wyprawiani do Lubicza przywożą wieści że chorąży orszański "żyw jeszcze". Wreszcie okazuje się, że pan Andrzej powraca do zdrowia. Oleńka uspokaja się, ale nie może wybaczyć swemu byłemu narzeczonemu jego przewinień.

XXX

W kilka tygodni później, pewnej niedzieli, osłabiony jeszcze Kmicic jedzie wraz z Soroką do Upity na mszę świętą. W ławce obok niego zajmuje miejsce Oleńka i towarzyszący jej pan Tomasz. Przed samą mszą przybywają do kościoła rycerze z chorągwi laudańskiej, która właśnie powróciła z wojny. Po mszy kapłan zatrzymuje się jeszcze przy ołtarzu i odczytuje list królewski, w którym monarcha wymienia wszystkie zasługi, jakie Kmicic położył w czasie wojny ze Szwedami i wojny węgierskiej. Oleńka zamroczona ogromem cierpień, jakie pan Andrzej przeszedł wychodzi szybko z kościoła i powraca do Wodoktów, gdyż czuje się niegodna jego osoby. Jednak wkrótce potem Kmicic, niesiony prawie na rękach rozradowanego tłumu, dociera do dworku Billewiczów. Odbywają się huczne zaręczyny dwóch par: Kmicica z Billewiczówną i pana Wołodyjowskiego z Anusią Borzobohatą.

W krótkim czasie po ślubie pan Andrzej wyrusza na nową wojnę, ale po jej szybkim zakończeniu powraca i osiada na stałe w Wodoktach, zaś w nagrodę za swe zasługi otrzymuje urząd starosty upickiego.



Wyszukiwarka