„Pe�en Pakiet”
Nigdy nie by�am typow� nastolatk�. Nigdy nie marzy�am o œlubie, dzieciach, psie i domu z bia�ym p�otem. Przysz�oœ� wyobra�a�am sobie u boku Lissy. Ona jako polityk nios�cy zmiany, a ja jako jej cie�. Stra�niczka i przyjaci�ka. Teraz ja by�am w Rosji a ona za oceanem w Stanach. Co nie zmienia�o faktu, ze nasze po��czenie nadal funkcjonowa�o.
W tej chwili, gdy sta�am przed lustrem staraj�c si� rozczesa� w�osy, cho� nie przynosi�o to zbyt wielu pozytywnych efekt�w, poprawka, �adnego efektu, chyba �e uzna� za efekt to, ze wydawa�y si� jeszcze bardziej potargane.
Przys�uchiwa�am si� myœl� Lissy. Od naszej ucieczki min�o sporo czasu i wi�kszoœ� plotek ucich�a. Ona te� wr�ci�a do normalnego �ycia. Uczy�a si�, planowa�a swoj� przysz�oœ� i czasami tak jak teraz marzy�a �eby ze mn� porozmawia�. Zastanawia�a si� gdzie jestem, czy Dymitr jest ze mn�, czy mo�e b��kam si� sama po œwiecie. Tak chcia�am z ni� porozmawia�. By�a moj� przyjaci�k�, jedyn� jak� mia�am przez d�ugi czas. Chcia�am uspokoi� j� i powiedzie�, ze nie musi si� o mnie martwi�, �e nie jestem sama i �e nawet moja paranoja ostatnio wydawa�a si� blakn��. Ale to nie by�o mo�liwe. Nie mog�am si� z ni� skontaktowa� nie wydaj�c naszego miejsca pobytu, co sprawia�o �e t�skni�am za ni� jeszcze bardziej. Z reszt� nie tylko za ni�. T�skni�am za wszystkimi kt�rych pozostawi�am. Nawet za wrednymi odcinkami Christiana, Za Eddim, za Adrianem... Chocia� tego ostatnie zgodnie z obietnic� spotyka�am w swoich snach co jakiœ czas. Olœni�o mnie Jestem kretynk�, przecie� Adrian m�g�by si� zakraœ� do snu Lissy i powiedzie�, ze ze mn� wszystko w porz�dku. Musz� poprosi� go o to przy najbli�szej okazji.
Rose?
G�os Dymitr wyrwa� mnie z rozmyœla�. Po�o�y� mi r�k� na ramieniu i przygl�da� si� jak staram si� zrobi� cokolwiek by ujarzmi� swoje w�osy.
Gotowa?
Zapyta� po chwili z uœmiechem, kt�rego nie m�g� powstrzyma� patrz�c na moje wysi�ki.
Pff...
Prychn�am.
Jak mam si� gdziekolwiek pokaza� z czymœ takim na g�owie?! To wygl�da uh...
Dymitr zabra� mi szczotk� i po�o�y� na p�ce obok lustra.
Wygl�dasz pi�knie.
Powiedzia� wsuwaj�c mi jeden z szalonych lok�w za ucho.
Tak, a moje w�osy wcale nie przypominaj� snopka siana.
Jego œmiech �askota� moj� sk�r�.
Nie Rose, twoje w�osy s� cudowne i dzikie zupe�nie jak tw�j charakter.
Odsun�� kolejne pasmo z mojej twarzy, jakby na dow�d tego co powiedzia�.
Trudno by�o si� sprzecza� z kimœ takim jak on. W�aœciwie to by�o wr�cz nie mo�liwe. Dymitr chcia� �ebyœmy mieli normalne �ycie, stara� si� da� mi namiastk� normalnoœci na jak� mogliœmy sobie pozwoli�. Dlatego zabiera� mnie na randki tak jak dziœ. Od czasu ucieczki oboje si� zmieniliœmy. On przesta� by� taki powa�ny, uœmiecha� si� zdecydowanie cz�œciej a jego uœmiech by� prawdziwy i szczery. Ja cz�sto chodzi�am zamyœlona, ci�gle zastanawia�am si� nad przysz�oœci�, boj�c si� �e jutro mo�e nie nadejœ�. Kiedyœ gdy powiedzia� mi, ze czasami trzeba postawi� siebie na pierwszym miejscu pomyœla�am o tym jak o zdradzie. W�aœciwie nadal tak myœl�, tyle �e zacz�am dostrzega� pozytywne aspekty bycia „zdrajc�”.
To on nalega� na bycie normalnym, co nie zmienia faktu, ze zrobi� mi awantur� kiedy dowiedzia� si� �e znalaz�am prac�. W tym wypadku chyba jednak chodzi�o o rodzaj tej pracy. Mia�am by� barmank�. Kocha�am go, by� moim przyjacielem i drug� po�ow�, jedyn� osob� kt�rej bezgranicznie ufa�am. Ale czasami jego zachowanie doprowadza�o mnie do sza�u. W akademii szkoli� mnie do walki ze strzygami a teraz robi problem z nalewania piwa miejscowym pijakom. Czasami miewam wra�enie, �e najch�tniej przyku�by mnie do ��ka i nie pozwala� ruszy� si� na krok. Z jednej strony to by�o mi�e, ze si� troszczy� ale z drugiej traktowanie mnie jak dziecko po tym co robiliœmy gdy uda�o nam si� pozby� wszystkich z domu delikatnie m�wi�c by�oby hipokryzj�.
Byliœmy na miejscu. Dymitr wzi�� mnie za r�k� i to definitywnie zako�czy�o moje rozmyœlania. Uœmiechn�am si� do niego a on lekko zaskoczony niespodziewan� popraw� mojego humoru odda� mi uœmiech promienny jak 100 watowa �ar�wka. Kiedy tylko mnie dotkn�� przez sk�r� przemkn�y mi miliony iskier, coœ jak pora�enie pr�dem, o odpowiedniej cz�stotliwoœci, sprawiaj�ce przyjemnoœ� nie b�l. Zawsze tak na reagowa�am, to by�o niezmienne. Weszliœmy do œrodka i pozwoliliœmy zaprowadzi� si� do stolika. Podczas podr�y w�aœciwie nie rozmawialiœmy, ale ta cisza nie by�a z�a. By�o w niej coœ intymnego, ciep�ego, coœ co ogrzewa�o moje serce i sprawia�o, ze nie potrafi�am si� an niego wkurza�.
Nadal nie rozumiem dlaczego marnujesz pieni�dze na przychodzenie tutaj.
Droczy�am si� z nim gdy kelner odszed� z naszym zam�wieniem.
Jedzenie jak wsz�dzie, obs�uga nie szczeg�lnie kompetentna, sam przyznaj.
Moje komentarze wywo�a�y kolejny uœmiech. Czy dziœ by� wiecz�r oœlepiaj�cych uœmiech�w? Tak na prawd� oboje lubiliœmy to miejsce.
Mo�e lubi� jak twoje w�osy b�yszcz� w œwietle œwiec?
Takie s�owa sprawia�y, ze rumieni�am si� bardziej ni� na myœl, o rzeczach na kt�rych robienie tej nocy mia�am nadziej�. Ju� mia�am rzuci� dowcipn� uwag� �e b�yszcz� tka dzi�ki nowemu szamponowi, ale kelner przyni�s� nasz� kolacj�.
Jedzenie by�o ca�kiem smaczne, siedzieliœmy i tka po prostu rozmawialiœmy o zwyk�ych rzeczach. O jego pracy.(Dymitr chwilowo pracowa� na budowie, a ja by�am zdolna co rano zanosi� mu œniadanie tylko po to �eby popatrze� na jego mi�œnie gdy pracuje bez koszuli - nie �ebym mu si� do tego przyzna�a.) Po kolacji spacer po parku i powr�t do domu, taki by� plan. W nasze �ycie wkrad�y si� okruchy rutyny, ale obojgu by�o nam z tym dobrze.
Nied�ugo kupimy w�asny dom
Powiedzia� Dymitr splataj�c swoje palce z moimi.
Zaczniemy nowe �ycie.
Moje myœli poszybowa�y za tym obrazem. Wiedzia�am, ze Dymitr chcia� mie� dzieci, jednak szansa �e b�dzie my je mie� by�a nik�a. Do czasu a� brutalnie mi to uœwiadomi� by�am przekonana �e to w og�le nie mo�liwe. Problem w tym, ze nie by�am pewna, czy ja chcia�am mie� dzieci, czy by�am na nie gotowa. Niew�tpliwie jednak gdyby nam si� uda�o by�abym najbardziej rozpieszczana kobieta w ci��y an œwiecie - tego by�am pewna.
Widzia�am nas dwoje w ma�ym przytulnym domku. Ale potem przysz�o otrzeŸwienie. Podziwi�am Dymitra za jego si��, wiar�, zdolnoœ� radzenia sobie z przeciwnoœciami losu, ale budowanie takich wizji gdy w ka�dej chwili mog� zjawi� si� tu stra�nicy by�o g�upie i naiwne, tak samo jak przyjazd do Rosji, dziwi�am si� szczerze, �e jeszcze nikt si� tu nie zjawi�.
Jak ju� m�wi�am moja paranoja os�ab�a, a nie znikn�a ca�kowicie.
Coœ nie tak?
Spyta�. Wida� wyraz mojej warzy musia� zdradzi� mu, �e w mojej g�owie szaleje tornado.
Nie... to znaczy tak. To co m�wisz. Dymitr, ta nadzieja...
Nie potrafi�am powiedzie� jak wiele emocji to we mnie budzi�o.
To jest cudowne i ... i takie nie na miejscu. Jak chcesz budowa� przysz�oœ� skoro przesz�oœ� uzbrojona po z�by mo�e zjawi� si� w ka�dej chwili?!
Rose, jak d�ugo mam ci powtarza�, ze nikt tu po ciebie nie przyjdzie? Nic nie grozi naszej przysz�oœci. Nic czym musia�byœ si� martwi�.
Powiedzia� cierpliwie przytulaj�c mnie do siebie.
Nie mam si� o co martwi�?
Wyrwa�am si� z jego obj�� opar�am o mask� naszego samochodu, do kt�rego w�aœnie doszliœmy.
Po pierwsze
unios�am palec wskazuj�cy.
Zosta�am osadzona w wi�zieniu i skazana na œmier� za zabicie kr�lowej - chocia� nie mia�am z tym nic wsp�lnego.
Po drugie
kolejny palec.
Uciek�am z wi�zienia
Trzeci
Uciek�am z twoj� pomoc�, po tym jak pozbawi�eœ przytomnoœci czterech stra�nik�w.
Mam doda� fa�szowanie dokument�w?
Zapyta�am z�oœliwie przypominaj�c sobie dane jakie figuruj� na moim paszporcie - nie �ebym mia�a coœ przeciwko.
Coœ pomin�am?!
Rose
Powiedzia� uœmiechaj�c si� i wyci�gn�� do mnie r�k�.
Nikt po nas nie przyjdzie.
Ta jego pewnoœ� siebie dzia�a�a mi na nerwy.
Co do cholery daje ci t� pewnoœ�?!
Wrzasn�am.
Rose, uspok�j si�
Powiedzia� �agodnie.
Poci�gn��em za kilka sznurk�w, wykorzysta�em zaleg�e przys�ugi tak by nikt nas nie szuka�. Zaraz po ucieczce by�o du�o szumu, ale tak na prawd� nikogo za nami nie wys�ali. Nawet jeœli nie wszyscy wierz�, �e nie stoisz za œmierci� Tatiany to i tak nie b�d� ci� œciga�, a� tak lubiana nie by�a.
Czy ja si� w�aœnie przes�ysza�am?! Od samego pieprzonego pocz�tku wiedzia�eœ, ze nikt nas nie szuka i pozwoli�eœ mi si� zadr�cza�?! Wiesz jak ja si� czu�am budz�c si� co rano nie maj�c nawet pewnoœci, czy akurat ktoœ si� nie zakrada by nas zabi�?! Pozwoli�eœ mi wariowa� ze strachu o ciebie i reszt� rodziny! Jak mog�eœ mi to zrobi�?! Jak kurwa mog�eœ?!
�zy p�yn�y mi po twarzy niszcz�c makija�, upad�am na kolana. Nie przejmowalm si� zbytnio faktem, �e pobrudz� sukienk�. Teraz wa�na by�a moja z�oœ�. Gniew wywo�any przez Dymitra. Gdybym mia� w r�kach coœ ci�kiego to chyba bym go zdzieli�a. Albo siebie, ze nie zapyta�am wczeœniej, sk�d wie, �e nikt nas nie b�dzie szuka�.
Rose...
Szepn�� kl�kaj�c obok mnie.
Rose... ja...
Urwa�, bo co m�g� powiedzie�? „przepraszam? Lepiej �e tego nie powiedzia�. Odepchn�am r�ce, kt�re do mnie wyci�gn�� i wsta�am opieraj�c si� o auto. Wsiad�am do samochodu i z ca�ej si�y trzasn�am drzwiami. Mog�am wr�ci� do domu pieszo, ale spacer w sukience i szpilkach przez las nie wydawa� si� dobrym pomys�em, zw�aszcza bior�c pod uwag� spadaj�c� temperatur�.
Patrzy�am jak podnosi si� z ziemi i wsiada do samochodu, w przeciwie�stwie od mnie delikatnie zamykaj�c drzwi. Jechaliœmy w ca�kowitej ciszy. Kiedy tylko zgasi� silnik pobieg�am do drzwi wejœciowych i wyci�gn�am klucz z torebki. To mia�by by� nasz wiecz�r wi�c pozbyliœmy si� wszystkich domownik�w. Wbieg�am po schodach i trzasn�am drzwiami naszego pokoju. Trzaskanie nie roz�adowuje z�oœci -szkoda. Rzuci�am si� na ��ko i zakry�am d�o�mi twarz. Nie p�aka�am, wbrew temu co powinnam czu� po czymœ takim, zala�a mnie ulga i spok�j. Nikt nie przyjdzie mnie zabi�, nikt nie skrzywdzi moich bliskich by mnie znaleŸ�. Odczuwa�am ulg�.
Le�a�am i gapi�am si� w sufit. Moje myœli biega�y jak szalone, czepiaj�c si� wszystkiego co napotka�y na swojej drodze.
Dlaczego mi nie powiedzia�?
Jaki b�dzie nasz, tylko nasz dom? Czy b�dziemy mie� dziecko?
Czy jutro b�dzie zimniej?
Jak d�ugo mam si� na niego wœcieka�?
Co by by�o gdyby Lissa mog�a tu by�?
Czy Lissa mog�aby tu przyjecha�?
Co mam mu powiedzie�, gdy wejdzie?
Nazwanie tego co mia�am w g�owie m�tlikiem to tak jak m�wienie do s�onia mr�weczko. Wiedzia�am, �e przyjdzie, kiedy w ko�cu si� zjawi� walczy�am sama ze sob� �eby wygl�da� na oboj�tn�. Us�ysza�am dŸwi�k odstawianych kubk�w i poczu�am zapach ciep�ej czekolady. W�aœciwie to ju� prawie mu wybaczy�am, a czekolada �ama� ostanie moje postanowienie, ale chcia�am si� �eby si� troch� po�aszczy�.
Rose...
Powiedzia� cicho, jakby ba� si� m�wi� normalnym g�osem.
Rose... ja nie wiem dlaczego ci tego nie powiedzia�em. Czasami... uh robimy coœ irracjonalnego. Ja nie chcia�em �ebyœ myœla�a, �e wymog�em na innych obietnic�, ze zostawi� nas w spokoju. Nie chcia�em �ebyœ Ÿle o mnie myœla�a. Chcia�em �ebyœ by�a bezpieczna.
Idiota
Burkn�am i sturla�am si� z ��ka. Cholerne m�skie ego. Posz�am do �azienki i wzi�am szczotk� do w�os�w, kt�r� zaraz potem rzuci�am w Dymitra i usiad�am na pod�odze tu� przed nim. Gdy siada�am z�apa� szczotk� i pos�a� mi zdziwione spojrzenie- Sama nie wiedzia�am dlaczego to zrobi�am -
Zacz�� szczotkowa� moje w�osy. Nawet to wychodzi�o mu lepiej ni� mnie. Wydawa�o si� jakby pasma same przep�ywa�y po szczotce, natomiast kiedy ja to robi�am... by�o sporo b�lu i du�o, du�o wyrwanych w�os�w. Jego dotyk sprawi�, ze zapomnia�am o moich d�sach i zacz�am mrucze�. Dopiero gdy parskn�� œmiechem uœwiadomi�am sobie jak g�upio to wygl�da�o, nie tylko w œwietle wydarze� tego wieczora. By�o ju� jednak za p�Ÿno na udawanie niezadowolonej czy niedost�pnej. Dymitr podni�s� mnie z pod�ogi i posadzi� sobie na kolanach. Poczu�am jego gor�cy oddech na szyi, w odpowiedzi moje serce gwa�townie przyspieszy�o. Jego usta sun�y wzd�u� mojej szyi a d�onie rozpracowywa�y zapinanie sukienki. Haftki nie stawia�y mu oporu zbyt d�ugo. W czasie gdy zaj�am si� rozpinaniem guzik�w jego koszuli, d�onie Dymitra sun�y po moich udach zsuwaj�c sukienk� do g�ry. Podnios�am si� do g�ry by u�atwi� mu zadanie. Czerwona tkanina wraz z koronkow� bielizn� wyl�dowa�a na pod�odze. By�am naga i gotowa a on igra� z moj� cierpliwoœci�. Jego usta pieœci�y moje, jego j�zyk pieœci� m�j. Lekko ugryz� moj� doln� warg� i zsun�� si� ni�ej. Przesun�� j�zykiem po lewym sutku i wsun�� d�o� mi�dzy moje uda. Wsun�� we mnie dwa palce i pieœci� a� zacz�am dr�e�. Oddycha�am tak jakbym przebieg�a maraton. Przeni�s� mnie an ��zko i opar� o poduszki. Jego usta by�y cudowne, mi�kkie, gor�cem, zmys�owe, jego d�onie pieœci�y moje cia�o, upora� si� ze spodniami i kolanem rozsun�� moje nogi. Uœmiecha� si�, czu�am �e wci�� si� uœmiecha nawet gdy zn�w mnie ca�owa�. By�am jego i on doskonale o tym wiedzia�. Wsun�� si� we mnie wywo�uj�c mi�kki krzyk rozkoszy. Wysun�am biodra do g�ry i szybko znaleŸliœmy wsp�lny rytm. Wi�am si� pod wp�ywem jego dotyku, j�cza�am i szepta�am jego imi�. On szepta� moje tak jakbym by�� jego najdro�szym skarbem i obsypywa� mnie poca�unkami. Wi�cej nie by�am w stanie znieœ�., moje cia�o wygi�o si� w �uk. Obieg�am go i przyci�gn�am do siebie. Do��czy� do mnie wype�niaj�c mnie swoim nasieniem.
Roza
Wyszepta� w moje w�osy, obejmuj�c mnie.
Nadal jesteœ na mnie z��?
By�o mi cudownie, ca�a z�oœ� gdzieœ wyparowa�a. Czu�am si� kochana i dopieszczona.
Czy aj wiem
Droczy�am si�.
Roza...
Jego usta zacz�y pieœci� puls na mojej szyi, kt�ry momentalnie przyspieszy�.
Mmmmmrrrr
Zamrucza�am
Nie b�d� si� z�oœci� ale...
Zn�w zamrucza�am. Bo�e ten facet wiedzia� jak nikt co zrobi� �ebym nie mog�a si� skupi�.
...ale od dziœ to ty b�dziesz szczotkowa� mi w�osy.
Wybuchn�� œmiechem, kt�ry chwile p�Ÿniej nale�a� te� do mnie. Gdy ju� przestaliœmy si� œmia� wtuli�am si� w niego, za�enowana, ze tak �atwo uda�o mu si� mnie przeb�aga�.
No i czekolada wystyg�a
Tym razem œmia� si� o wiele d�u�nej, ale ja nie mia�am nic przeciwko temu œmiechowi. Kocha�am ten dŸwi�k i wszystko pozosta�e co by�o w pakiecie z Dymitrem.
Taaa podobie�stwo do scen, kt�re ju� pewnie mieliœcie okazje czyta� nie jest przypadkowe, sk�dœ natchnienie czerpa� musz� xD
Dla
Wszystkich niecierpliwie czekaj�cych
i przepraszam za mas� g�upot.
By moja chora wyobraŸnia czarna_wilczyca