Bajka o pyskatej królewnie.
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami żyła sobie królewna Andżelina, jedyna następczyni tronu, która była taka zła, jak piękna. A była bardzo piękna. Kiedy się budziła i otwierała swe piękne błękitne oczy - słońce jako pierwsze wstawało, żeby je zobaczyć. Ale kiedy tylko się dobrze rozbudziła od razu wszyscy tego żałowali. Królewna była bardzo krzykliwa i okropnie przeklinała. Nie było dnia, żeby nie słychać było jej donośnego głosu rozlegającego się po całym zamku. Królewna przeklinała na służących, że zupa mleczna jest za zimna, że nie podali jej dziś odpowiedniego stroju, była arogancka dla nauczycieli, którzy przychodzili ją uczyć i dla gości swoich rodziców, którzy czasem przyjeżdżali do zamku. Z czasem gości było coraz mniej. Królewna nie miała też żadnych przyjaciół. Kolejni służący rezygnowali z pracy na zamku, bo nie chcieli wysłuchiwać od rana do wieczora okropnych słów. Król i królowa wstydzili się swojej wulgarnej córki, która była taką złośnicą, że echo roznosiło jej przekleństwa po całym niemal królestwie.Z czasem nawet ptaki zaczęły odlatywać i każdej kolejnej wiosny coraz mniej z nich zakładało gniazda w pobliżu zamku. Każdej też wiosny, coraz mniej kwiatów rozkwitało na łąkach pod murami, a wkrótce cała okolica stała się smutna i ponura. Nawet słońce najczęściej przesiadywało schowane za chmurami. Martwili się rodzice, że nikt nie zechce poślubić pyskatej i wulgarnej księżniczki. Aż któregoś dnia , gdy królewna wraz z rodzicami przybyła na turniej rycerski do sąsiedniego królestwa zobaczył ją tam młody królewicz Daniel. Od razu zakochał się w pięknej dziewczynie. Kiedy powiedział o tym swoim rodzicom oni tylko pokręcili głowami. - to nie jest dziewczyna dla ciebie. Nie będzie dobrą żoną. Nie słyszałeś jak się wyraża? Posłuchaj co mówią o niej ludzie:..... i rodzice opowiedzieli królewiczowi jaką to ona jest osobą, jak traktuje innych i jakich używa słów. Młody królewicz nie chciał tak łatwo zrezygnować z pięknej Andżeliny i postanowił coś na to poradzić. Przebrał się za ubogiego chłopa i zatrudnił się w królewskim ogrodzie jako pomocnik starego i wiernego ogrodnika, który od wielu lat tam pracował, ale tylko dlatego, że był przygłuchy i nie docierały do niego wszystkie słowa królewny. Królewicz Daniel wziął ze sobą swój ukochany i magiczny kwiat, który dostał od pewnego mnicha. Kiedyś i on był nieznośnym chłopakiem, ale długie rozmowy z mnichem i ten magiczny kwiat bardzo go odmieniły. Królewna niemal od razu wypatrzyła z okien zamku jedyny kolorowy punkt w całym ogrodzie, w którym już od dawna nie kwitły kwiaty. Wybiegła aby go zerwać, ale zanim doszła do ogrodu kwiat się zamknął i schował swe piękne tęczowe płatki. - Gdzie ten głupi kwiat, do stu zdechłych ropuch!!! - zaklęła szpetnie wściekła księżniczka. Natychmiast ma się znaleźć!!! - zakrzyczała do przebranego księcia - ogrodnika - bo jak nie, to mnie długo popamiętasz! I tu posypały się dalsze przekleństwa i wyzwiska. Książę czekał spokojnie, aż księżniczka skończy krzyczeć, a gdy już opadła z sił opowiedział jej o magicznym kwiecie. To jest taki kwiat, który zakwita tylko dla tego, kto ma czyste serce, dobre intencje i miłe słowo dla innych. Nie każdy więc może go zobaczyć. Trzeba się bardzo postarać, ale ten, kto go raz zobaczy, już na zawsze będzie chciał się mu przyglądać i wdychać jego piękny zapach. Królewna postanowiła, że musi zobaczyć czy to prawda. Zabrała więc kwiat razem z doniczką do zamku. Pierwszego dnia już od rana królewna milczała i tylko chodziła nachmurzona po zamku. Wszyscy byli bardzo mile zaskoczeni, ale kwiat nie zakwitł. Wieczorem Andżelina już chciała przeklinać cały świat, a najbardziej zwyzywać młodego ogrodnika, który ją oszukał, ale zacisnęła tylko zęby i postanowiła zacząć jutro jeszcze raz. Nazajutrz, gdy wstała, uśmiechnęła się promiennie i była uprzejma dla wszystkich, których spotkała tego dnia. Wszyscy byli tak mile zaskoczeni, że aż bali się oddychać, aby niczego nie zepsuć i aby te chwile trwały jak najdłużej. Każdy poczuł, jak może być spokojnie i miło w zamku, jak przyjemnie można żyć, gdy ludzie ze sobą zwyczajnie rozmawiają bez wyzwisk i przekleństw. Tego wieczora kwiat rozchylił swe płatki. Był tak piękny, że królewna stała z zapartym tchem. Kiedy tak patrzyła jak urzeczona, poczuła niezwykle cudowny zapach, a do jej uszu dobiegła cudowna muzyka. Kwiat śpiewał, a niebiańska muzyka i ten niezwykły zapach napełniały pokój. Królewnie zadawało się, że umrze ze szczęścia. Serce waliło jej jak młotem . Była szczęśliwa jak nigdy w życiu. Poderwała się z krzesła i zaczęła biec do ogrodu, chciała powiedzieć ogrodnikowi, że to prawda, że kwiat zakwitł. Że otworzył się właśnie dla niej! W ogrodzie wpadła wprost w ramiona księcia Daniela. On już wiedział, że odzyskał swoją Andżelinę, że odtąd będzie ona pracować nad sobą każdego dnia, aby stawać się lepszą dla innych, oglądać cudowny kwiat i czuć to ogromne szczęście. Każdy z nas ma w sobie taki kwiat, który rozkwita, gdy jesteśmy dobrzy dla innych. Wtedy wypełnia nas szczęściem. Pozwólmy mu tylko rozkwitnąć.
Joanna Kowalkowska