Newski Prospekt jest ogólną arterią Petersburga, miejscem spacerowym gdzie wszyscy uwielbiają się spotykać, a wokół unosi się przyjemna słodycz kawy. W ciągu doby N-P potrafi kilkakrotnie zmienić swoje oblicze: rano, kiedy cały Petersburg pachnie świeżymi bułkami, staruszki zmierzają do cerkwi, Prospekt śpi, chodzą po nim jedynie bezdomni, którym restauratorzy rzucają suche pierogi i resztki z wczoraj, oraz robotnicy w brudnych ubraniach, spieszący do pracy. Od wczesnego rana do ok. 12, Prospekt nie stanowi dla nikogo celu, jest tylko środkiem, od 12 zjawiają się guwernantki z podopiecznymi, ulica zmienia się w „prospekt pedagogiczny”, a od 14 schodzą się ludzie, którzy skończyli już pracę i chcą poplotkować, napić się kawy. Wszyscy wtedy wdzięczą się i stroją, chcąc pokazać się z jak najlepszej strony. Wybija godzina 15 i tłum rzednie, wychodzą urzędnicy w zielonych mundurach - młodsi korzystają z uroków Newskiego Prospektu, idą uśmiechnięci, prężą się, cieszą; starsi spieszą się do domów ze spuszczonymi głowami. Od 16 N -P pustoszeje aż do zmierzchu, kiedy pojawiają się ludzie młodzi, by się rozerwać. W tej właśnie atmosferze, dwóch przyjaciół - porucznik Pirogow i malarz Piskariew, zauważają dwie piękności, rozstają się i podążają w dwóch różnych kierunkach, za kobietami. Malarz był człowiekiem nieśmiałym, potulnym, roztrzepanym - typowy romantyk. Biegł za brunetką, która urzekła go swoją urodą, aż doszła do kamienicy, kiwnęła na niego, aby szedł za nią. Weszli oboje do mieszkania, wewnątrz siedziały trzy kobiety zajęte swoimi sprawami, nawet nie zwróciły uwagi na niego. Wreszcie zorientował się, że znalazł się w domu publicznym, doznał szoku. Przyjrzał się nieznajomej, nadal była piękna, miała koło 17 lat, wyglądała całkiem niewinnie. Kiedy się wreszcie odezwała, napełniło go obrzydzenie i wybiegł na ulicę. Pół nocy przeżywał, że taka piękna, a się marnuje, dopóki nie zasnął. Obudziło go pukanie do drzwi, to był lokaj i poinformował go, że jego pani czeka, przysłała karetę. Piskariew wsiadł do niej, dojechali do pałacu, gdzie było mnóstwo ludzi, wkrótce zaczął się pokaz taneczny, od razu zwrócił uwagę na najpiękniejszą z tancerek, a zaraz zorientował się, że ma na sobie surdut cały pomazany farbami i już miał zamiar zapaść się pod ziemię, gdy spotkali się wzrokiem z ową tancerką - rozpoznał w niej swoją nieznajomą. Po skończonym tańcu udali się w kąt sali, aby porozmawiać. Nieznajoma chciała wyjaśnić malarzowi, dlaczego znalazła się wtedy w tak okropnym miejscu, ale zaraz podszedł do niej mężczyzna i wyprowadził. Piskariew zaczął rozpaczliwie szukać jej po sali, nie mogąc jej nigdzie znaleźć, aż w końcu obudził się. Szybko poszedł spać znowu, ale tym razem śniły mu się same bzdury. Cały dzień nie mógł o niczym innym myśleć, z utęsknieniem czekając nocy, ale gdy ta w końcu nastała i wreszcie mógł zasnąć - znowu miał jakiś błahy sen. W końcu sny stały się dla niego życiem, a jawa snem - aż w końcu sny przestały go nawiedzać, postanowił zdobyć opium. Gdy dostał specyfik od znajomego Persa, po wielu dniach przyśniła mu się ona, tym razem w wiejskiej chacie, ubrana jak chłopka, a przy tym niesamowicie piękna. Przez kolejne dni, zażywał opium i śniła mu się owa dziewczyna, za każdym razem w jak najbardziej niewinnych rolach, a najpiękniejszym snem był ten, w którym byli razem w pracowni - a ona już jego żoną. Ten sen go natchnął, po wielu dniach postanowił wyjść na zewnątrz i odszukać ją. Gdy wreszcie trafił do nieszczęsnej kamienicy, otworzyła mu jego ukochana, całkiem zaspana - przeprosiła go, tłumacząc że wróciła wczoraj kompletnie pijana, na te słowa malarz szybko wszedł jej w słowo i wyznał jej wszystko oraz oświadczył się. Słuchała z uwagą, doznała niemałego szoku i z oburzeniem odrzuciła oświadczyny ze słowami „czy to ja praczka jaka, żebym pracowała?”. Piskariew znowu uciekł, zamknął się w mieszkaniu, a po tygodniu sąsiedzi znaleźli jego trupa z poderżniętym gardłem. Pochowano go bez ceremonii, a na pogrzeb nikt nie przyszedł. Teraz autor wraca do sytuacji, z początku, kiedy to przyjaciele się rozstają. Porucznik Pirogow należał do ludzi wykształconych, inteligentnych, a także umiejących rozmawiać z kobietami, kochał wszystko co piękne, także sztukę - dzięki czemu zaprzyjaźnił się z malarzem. Pirogow szedł więc za blondynką, zagadując ją i starając się zrobić na niej wrażenie. W końcu weszła do jednej z kamienic, na piętro, do izby - on wciąż za nią. W izbie zobaczył coś, co go zaskoczyło - siedzieli Schiller i Hoffman, ale nie ci pisarze, tylko znani blacharz i szewc, kompletnie pijani. Sprzeczali się o tabakę, a Hoffman już miał zamiar odciąć nos Schillerowi, gdy zauważyli gościa. Gospodarz wyrzucił go za drzwi, a porucznik następnego dnia postanowił odwiedzić zakład, spotkał oczywiście blondynkę, spytał o właściciela, piękna powiedziała, że za chwilę męża zawoła. Wyszedł Schiller, przywitał oficera chłodno, a tamten zamówił u niego ostrogi, oczywiście po zawyżonej cenie. Blondynka wciąż opierała się zalotom, czego Pirogow zrozumieć nie potrafił (nadmieniając, że żona blacharza była strasznie głupia - tak głupia, że aż urocza). Kiedy Niemiec wykonał robotę, oficer zlecił mu następną, rzemieślnik czuł się coraz bardziej zazdrosny, ale nie mógł nic poradzić na natręta. Pirogow pewnego dnia przechadzał się po ul. Mieszczańskiej, kiedy w oknie zobaczył Schillerową, spytał się kiedy męża nie będzie w domu, i dowiedziawszy że w niedzielę, nie omieszkał skorzystać z okazji. Kiedy zjawił się nieproszony, blondynka zlękła się, ale wpuściła gościa. Na każde jego pytanie odpowiadała monosylabami, więc porucznik zaproponował taniec. Ledwo wstali, a już zaczął obsypywać ją pocałunkami, kobieta zaczęła piszczeć i w tym momencie pojawili się Schiller, Hoffmann i stolarz Kuntz - pijani. Szybko zabrali się za Pirogowa, pobili i potarganego wyrzucili za drzwi. Oficer popędził do domu przebrać się i miał zamiar iść do generała na skargę o pobicie. Jednak przechodząc przez Prospekt Newski zmienił zdanie i spotkał się z przyjaciółmi. Prospekt Newski jawi się teraz jako złudny, pozorny, gdzie wszystko jest tym, czym nie jest, a każdy pragnie być kimś innym, teraz jest to kłamliwy Prospekt.