20090506


06.05.2009

6 maja 2009

13:21

 

Czy wiemy, że poznajemy coś prawdziwie?

Przenosimy się do refleksji nad aktem poznania. Poznając coś prawdziwego jednocześnie uznajemy, że rezultat naszego poznania rości sobie prawo do prawdziwości. Inaczej nie można by było odróżnić fałszu od prawdy. Skoro nie każde poznanie jest prawdziwe, to także nie każde poznanie poznania jest prawdziwe. Także na tym poziomie dopuszczalny jest błąd - można brać za prawdę coś, co nią nie jest. Mimo iż jest to oczywiste, nie wszyscy się z tym godzili. Są trzy takie postawy:

  1. Agnosycyzm.

  1. Sceptycyzm.

  1. Dogmatyzm.

Trzeba zauważyć, że wszystkie te trzy stanowiska mogą być traktowane w sensie globalnym, albo w wersji szczegółowej/regionalnej. Wersja powszechna będzie dotyczyła wszelkiego poznania (i ta wersja nas interesuje), natomiast wersja szczegółowa dotyczy pewnych rodzajów poznania (kategorii przedmiotów). Inaczej możemy zapytać - czy chodzi nam o poznanie faktyczne, czy o poznanie możliwe - inaczej: o poznanie w jego istocie? Możemy brać po prostu pod uwagę nasze zdolności poznawcze (poznanie faktyczne, które możemy spełnić). Nam jednak chodzi o istotę naszego poznania, a nie jego faktyczność.

Wszystkie te stanowiska odnoszą się zarówno do rezultatu poznania jak i do poznania samego naszego poznania. Stanowiska te przyjmowały też różne sformułowania i były uwikłane w różne problemy, w związku z czym nie każda używana nazwa oznacza to samo stanowisko.

 

Ad. 1

Sam termin został wprowadzony bardzo późno bo w 1863 roku przez ucznia Spencera - Huxleya. Agnostycyzm twierdzi, że nie istnieje poznanie prawdziwe (przekreśla poziom samego aktu). Drugie stanowisko twierdzi, że nie można poznać, że poznajemy prawdziwie (przekreślony poziom namysłu nad aktem). Widać zatem, że owo stanowisko wikła się w jawną sprzeczność. Jeżeli nie możemy wykazać, że istnieje jakieś poznanie prawdziwe, to nie możemy również wykazać, że istnieje to poznania, które stwierdza poprzednie zdanie. Bez trudu da się zauważyć, że tę antynomię można by usunąć, gdyby zwrócić uwagę na stopnie języka. Natomiast odwołując się do stopnia języka, powoduje się załamane tez agnostycyzmu powszechnego. Nie da się jednocześnie mówić na poziomie języka przedmiotowego i metajęzyka. Trzeba więc odróżniać agnostycyzm na poziomie przedmiotowym i na poziomie metaprzedmiotowym. Agnostycyzm powszechny na poziomie przedmiotowym odpowiadałby jakiejś wersji idealizmu teoriopoznawczego (przedmiotem naszego poznania mogą być treści immanentne, albo to, co zostaje przez świadomość wytworzone). Ale w takim razie się okazuje, że agnostycyzm powszechny również nie jest do utrzymania, bo co prawda odcina się przedmiot transcendentny jako niepoznawalny, ale nie odcina się przedmiotów immanentnych, czy intencjonalnych. Nie ma więc tak naprawdę takiego filozofa, który głosiłby poglądy reprezentujące agnostycyzm powszechni w formie przedmiotowej ale też meta-przedmiotowej. Charakterystycznym przedstawicielem agnostycyzmu regionalnego jest Kant. Przyjmował on, że rzeczy same w sobie są niepoznawalne. Od agnostycyzmu trzeba bardzo wyraźnie odróżnić sceptycyzm.

 

Ad. 2

Początek jest w sceptycyzmie greckim a dalej aż do czasów współczesnych, np. Leszek Kołakowski. Sceptycyzm głosi, że nie można twierdzić ani p ani nie-p. Trzeba zachować dystans do jakichkolwiek twierdzeń. Jest to więc zawieszenie stanowiska - sceptycyzm nie zajmuje żadnego stanowiska ani c do tego, że jest tak, ani co do tego, że nie jest tak. Sceptycyzm więc kwestionuje możliwość racjonalnego (ale nie racjonalistycznego) poznania, czy poznania uzasadnionego. Gdyby chcieć przyjąć stanowisko sceptycyzmu w wersji radykalnej, to powinno się zamilknąć. Wyraża się jakąś myśl po to, aby odbiorca ją zrozumiał. Potrzebny jest fizyczny nośnik myśli i rzetelne poznanie tego nośnika oraz rozpoznanie, że ten nośnik podpada pod określony model tego nośnika i wreszcie - jaki sens jest z tym nośnikiem związany. Konsekwentny sceptyk nie powinien wypowiadać nawet zdania, że "nie można twierdzić ani p, ani nie-p". Nie mamy zatem powszechnych sceptyków. Mamy tylko sceptyków regionalnych. Np. w przypadku Sekstusa Empiryka chodzi o zdanie w sensie logicznym o świecie transcendentnym. U Kartezjusza, a potem tak samo u Husserla sceptycyzm był metodyczny. Nie przyjmuję określonego stanowiska, dopóki to stanowisko nie zostanie poznawczo usprawiedliwione. U Kartezjusza wątpienie zatrzymało się na ego cogito. Rozważmy stanowisko klasyczne - dot. transcendentnego świata. Kołakowski w jednej ze swoich prac zwątpił we wszystko, nawet ego cogito, ale nie podał racji wątpienia. Nam chodzi o to, czy istnieje racja logiczna wątpienia w świat realny. Co bowiem tak naprawdę głosi owe stanowisko? Głosi tyle, że to, co transcendentne różni się od tego, co immanentne, lub to, co transcendentne nie różni się od tego, co immanentne. Trzeba zatem przyjąć przynajmniej jedno zdanie o świecie transcendentnym. O sceptycyzmie mówi się jako o stanowisku teoriopoznawczym - i faktycznie tak jest. Ale u podstaw tego sceptycyzmu leżał pewien sceptycyzm etyczny. Choć poznanie teoretyczne jest bardziej godne, to jednak jest ono wypreparowane z poznania praktyczne i poietycznego. Sceptycyzm teoriopoznawczy jest pewnym sposobem uzasadnienia zachowania woluntarystycznego. Pewną odmianą sceptycyzmu jest propabilizm. Będzie się on opowiadał za relatywizmem odnośnie właściwości prawdy, a więc będzie głosił, że wszelkie poznanie świata transcendentnego jest jedynie prawdopodobne. Trzeba zatem odróżnić trzy sprawy, jeżeli chodzi o sceptycyzm: 1) pewną postawę psychiczną, stan lub przeżycie wątpienia, które możemy posiadać, 2) i 3) sceptycyzm metodyczny można nazwać krytycyzmem i odróżnić go od właściwego, który mówi, że albo całej rzeczywistości, ale pewnego jej regionu nie można poznać ani prawdziwie, ani fałszywie, lub też, że nie można rozpoznać, czy to poznanie było prawdziwe, czy fałszywe.

 

Ad. 3

Będzie on twierdził zarówno, że poznajemy prawdziwe przynajmniej niekiedy, w tym zwłaszcza rzeczy transcendentne (=realizmowi teoriopoznawczemu) oraz, że poznawalna jest prawdziwość naszego poznania. Dogmatyzm ten może być naiwny lub krytyczny. Odnoście do przedmiotów, naiwny będzie mówi, że rzeczy są takie, jak je spostrzegamy. Krytyczny będzie poddawał rezultaty poznania krytyce - będzie szukał uzasadnienia. Dogmatyzmu w teorii poznania nie można mylić z dogmatyką jako nauką teologiczna o prawdach objawionych. Dzisiaj spotykamy się z innymi terminami - fundamentalizm albo fundacjonalizm. Istnieje stanowisko mówiące o tym, że pewne teorie, które przyjmują niewzruszone podstawy należy nazwać fundamentalistyczny lub fundacjonalistycznymi (gdy ktoś coś mocno twierdzi - np. Kant, Husserl). Powyższe są również nazywane dogmatyzmem. W tym znaczeniu dogmatyzmem byłoby stanowisko przyjmujące niewzruszone podstawy. Dlaczego dwa terminy? Mówi się np. o fundamentalizmie żydowskim, chrześcijańskim itd. Żeby zatem nie mieszać fundamentalizmu filozoficznego z ideologicznym odwołano się do innego terminu - fundacjonalizmu. Znowu wydaje się, że mamy do czynienia z pewnym nieporozumieniem. Nie można twierdzić, że nie daje się przyjąć żadnych podstaw - popada się w relatywizm.

 

Agnostycyzm powszechny i sceptycyzm powszechny same siebie znoszą. Można przyjąć ew. wersje regionalne lub metodyczne, które nie są niczym innym, niż krytycyzmem. Jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest zatem dogmatyzm - ale nie naiwny, tylko krytyczny, poddający usprawiedliwieniu także podstawy nauk.



Wyszukiwarka