To prawda, że zakochanie, to jeszcze nie miłość. Po najpiękniejszym nawet okresie fruwania w emocjach przychodzi czas na dosyć mozolne budowanie miłości. W musicalu "Skrzypek na dachu" Żyd mleczarz Tewje pyta swoją żonę: "Czy ty mnie kochasz?" Pytanie niezrozumiałe w tamtym środowisku. O małżeństwie młodych decydowali rodzice, zdanie samych narzeczonych zupełnie się nie liczyło. Dlatego żona odpowiada ze zdumieniem: "Czy ja co???" Dalsza rozmowa zmienia się w śpiewany duet. Żona mówi: "Przez dwadzieścia cztery lata sprzątam twoje mieszkanie, piorę twoje rzeczy, przygotowuję ci jedzenia, wychowuję twoje dzieci..." Tewje jednak nie ustępuje i ponownie pyta: "Tak, ale czy mnie kochasz?" Żona znowu wyśpiewuje: litanię o ich wspólnym dwudziestoczteroletnim życiu. W końcu zmuszona kolejnym pytaniem Tewjego konkluduje: "Jeśli to nie jest miłość, to czym ona jest?" "A więc mnie kochasz". "Chyba tak" - odpowiada żona i wspólnie - z radością kończą śpiewając: "To właściwie nic nie zmienia, ale mimo wszystko, po dwudziestu czterech latach, miło jest to wiedzieć".
Ten fragment musicalu jest jednym z najpiękniejszych, choć skrótowych opisów, czym jest prawdziwa miłość małżeńska. Sprawdza się ona i realizuje w codziennym postępowaniu, a nie w uczuciach. Może być tak, że człowiek, tak jak Tewje i jego żona, nie uświadamia sobie, że oto właśnie bardzo kogoś kocha. Jednak miłość jest obecna. Wyraża się ona w decyzji bycia z tym człowiekiem na dobre i na złe, i w pragnieniu dobra dla niego.