Salon24
Obama w Europie Środkowo-Wschodniej
Długo oczekiwana wizyta prezydenta amerykańskiego w Polsce dojdzie do skutku dziś wieczorem. Od wielu dni toczy się umiarkowanie intensywna debata na temat znaczenia tej wizyty. Z debaty jasno wynika, że wszyscy mamy problem z oceną polityki prezydenta Obamy wobec Polski i naszego regionu. Trudno też jednoznacznie ocenić samą wizytę.
Problem ma polski rząd, który nie może zdecydować się na jednoznaczną ocenę i wskazanie własnych priorytetów. Z jednej strony rząd PO tradycyjnie ogłasza z góry wielki sukces tego wydarzenia. Jednak z drugiej strony przestrzega przed nadmiernymi oczekiwaniami i utrzymuje, że relacje polsko-amerykańskie nabrały „dojrzałego” charakteru.(Nie wiadomo o co chodzi ale brzmi nowocześnie)
Problem mają też Amerykanie. Obama ewidentnie nie ma nic do powiedzenia żadnemu z państw zaproszonych na szczyt środkowoeuropejski do Warszawy. Administracja nie poprzedziła tej wizyty żadnym oświadczeniem czy artykułem prasowym. Obama nie zaplanował też żadnego publicznego wystąpienia, w którym zawarłby jakieś przesłanie dla naszego regionu, lub skorzystał z okazji do zaprezentowania jakiegoś projektu o szerszym zasięgu. Wiele zatem wskazuje, że to „hurtowe” spotkanie z przywódcami naszego regionu jest przedwyborczym gestem dla elektoratu amerykańskiego o korzeniach wschodnioeuropejskich. Trudno sobie wyobrazić, aby w czasie dwu godzinnej kolacji z dwoma tuzinami polityków prezydent amerykański mógł coś istotnego przedyskutować, a tym bardziej uzgodnić. Może już lepiej byłoby zaprosić całe towarzystwo na balet (oczywiście rosyjski) do teatru wielkiego lub do filharmonii na koncert chóru Aleksandrowa. (Udowodnilibyśmy pozytywny stosunek do resetu z Rosją, zaś pokazywanie naszej rodzimej kultury byłoby po europejsku politycznie niepoprawne, pachniałoby aspektem narodowym)
W poprzednich latach współpracowaliśmy z USA na wielu płaszczyznach i w wielu regionach świata. Na początku naszej transformacji Amerykanie doprowadzili do poważnej restrukturyzacji naszego długu, pomogli ustabilizować złotówkę i wsparli naszą przedsiębiorczość specjalnymi fundacjami. Przez następne lata dokładali się do modernizacji naszej armii. Refundowali ponad 60% naszych kosztów udziału w operacji irackiej. Zapewniali osłonę bojową w Afganistanie, gdy współpracowaliśmy z nimi w ich prowincjach. Wynegocjowany w 2008 roku pakiet umów o tarczy antyrakietowej uzupełniał NATO-wskie gwarancje bezpieczeństwa. Amerykanie zobowiązywali się do zapewnienia bezpieczeństwa Polsce i znacznej części Europy przed jakimkolwiek atakiem rakietowym. Apogeum tej współpracy przeżywaliśmy za czasów administracji prezydenta Georga W. Busha. Dziś relacje polsko-amerykańskie są na dnie. Nasza zmarginalizowana dyplomacja nie może wiele zaoferować Amerykanom. Jeśli jesteśmy mało aktywni w świecie to i agenda rozmów jest uboga.
Od kilku tygodni strona polska i amerykańska przekonywały nas, że w rozmowach bilateralnych poruszone będą trzy zagadnienia. Demokratyzacja świata (a jakże!), sprawy gospodarcze, a szczególnie energetyka oraz współpraca wojskowa. Pozornie wygląda to na wszechstronną i rozbudowaną agendę rozmów. W rzeczywistości to atrapy i wypełniacze.
Kwestia demokratyzacji mogłaby być istotnym elementem naszej współpracy, gdyby dotyczyła problemów transformacji państw Europy Wschodniej. Wymagałoby to powrotu do procesu rozszerzenia NATO na wschód. Patrząc też na wydarzenia w Afryce Północnej należałoby przedyskutować zachowanie instytucji międzynarodowych (ONZ i NATO) wobec Libii, aby przygotować się i uniknąć błędów na wypadek podobnego kryzysu w niedemokratycznym państwie na naszych wschodnich granicach. Sprzedawanie natomiast państwom arabskim naszych doświadczeń z okresu wychodzenia z komunizmu jest pomysłem chybionym, co dostrzegł chyba już Lech Wałęsa rezygnując ze spotkania z Obamą.
Obie strony mamią nas też informacjami o pozytywnie rozwijającej się współpracy wojskowej. A więc podobno Amerykanie nadal chcą budować u nas tarczę antyrakietową i to już w 2018 roku. Przypominam zatem, iż jak dotąd Amerykanie nie przeznaczyli żadnych środków na ten cel. Tarczę budują ale w Rumunii, a ewentualne rakiety dla przyszłej bazy w Polsce nie zostały nawet jeszcze zaprojektowane. (SM3 z okrętów nie mogą być zainstalowane, gdyż nie mają odpowiedniego zasięgu). Warto też pamiętać, że nawet jeśli Obama wygra reelekcję to zakończy urzędowanie w styczniu 2017 roku. To nie on już będzie wypełniał swoje dzisiejsze deklaracje. Zapowiedzi Obamy należy czytać zatem, iż za jego dwóch kadencji prezydenckich żadna tarcza w Polsce nie powstanie!!!
No to może samoloty amerykańskie będą u nas stacjonować, bo wszystko wskazuje, że bateria patriotów już się nie pojawi. Otóż nie tak szybko, gdyż dopiero w połowie 2013 koku, jak Obama wygra drugą kadencję. Nie będą stacjonować tylko przylatywać z wizytą. Nie na wspólne manewry bojowe i patrolowanie naszego nieba lecz na ćwiczenia pilotażu z naszymi lotnikami.
Pozostaje zatem współpraca gospodarcza. Polska w przyszłości może stać się poważnym producentem, a nawet eksporterem gazu z łupków. Może stać się jeśli nasze władze nie zlekceważą sprawy i nie uznają jej za zwykłe przedsięwzięcie biznesowe, które powinno być kierowane zasadami wolnego rynku. Gaz ten może radykalnie zmienić geopolitykę naszego regionu. Dostrzeżono to już w Moskwie i niektórych stolicach zachodnich. Warto to uświadomić Obamie, że możemy kolejny raz stać się przedmiotem geopolitycznych rozgrywek.
Wizyta Obamy nie dokona radykalnej zmiany w naszych relacjach. Obie strony tego nie chcą. On nie dostrzega nas. Wychodzi z mylnego założenia, że region Europy Środkowowschodniej jest już pomyślnie zakończonym projektem transformacji ustrojowej i gospodarczej. O tym, że tak nie jest przypomnieli Obamie politycy z naszego regionu w liście z lata 2009 roku. Na wschód od Polski jest grupa państw, które nadal borykają się z problemami transformacji. Są też nierozwiązane, zamrożone konflikty. Niektórych problemów Europa nie rozwiąże bez wsparcia Stanów Zjednoczonych. Ale i nasz rząd coraz mniej chce współpracować z Amerykanami wierząc, że wszystko rozwiążą magiczne procedury Unii Europejskiej. Przecież wystarczy być w głównym nurcie.
Witold Waszczykowski
Instytut Sobieskiego