Piewcom globalnego ocieplenia robi się za gorąco - John Horvat
Nastały niezbyt sprzyjające czasy dla orędowników globalnego ocieplenia. Zasypywani doniesieniami o fałszowaniu danych i bezwartościowej pracy naukowej, stoją w obliczu kryzysu wiarygodności, który, by użyć ich retoryki, może osiągnąć “apokaliptyczne” rozmiary.
Za przykład niech posłuży Phil Jones, szef Działu Badań nad Klimatem (Climate Research Unit, CRU) na Uniwersytecie Wschodniej Anglii w Norwich. Do niedawna Jones wygrzewał się w blasku jupiterów światowych mediów za bicie na alarm w związku ze wzrostem temperatury spowodowanym przez czynnik ludzki w krajach uprzemysłowionych. Jones został okrzyknięty ekologicznym “zbawicielem”. Już nikt go tak nie nazywa.
Dziś dla Phila Jonesa światło jupiterów może okazać się trochę za mocne. Jego osoba stanowi centralny punkt afery “Klimatgate”, która rozpoczęła się od e-maili CRU wykradzionych przez hakerów i udostępnionych całemu świat. Po tym jak ujawniono bezczelne fałszowanie danych oraz próby zatuszowania faktów pozycja CRU uległa totalnemu załamaniu. Świat - karmiony dotąd zniekształconym obrazem rzeczywistości - poznał teraz prawdę.
Bliscy Jonesa mówią, że bez medykamentów nie jest on w stanie normalnie funkcjonować w ciągu dnia ani zasnąć. Jones ma drgawki, jest wyraźnie blady, rozważał nawet popełnienie samobójstwa. Odkąd ujawniono całą aferę znacznie się zestarzał. Jones stał się obiektem internetowych złośliwości, prowokacyjnych zniewag, otrzymywał też śmiertelne pogróżki. Szef CRU spędza większość swego czasu na posiedzeniach komisji śledczej Uniwersytetu Wschodniej Anglii oraz w brytyjskim parlamencie, który obecnie analizuje jego pracę.
Niedawno zostały nagrane słowa Jonesa: “Jestem stuprocentowo pewny, że klimat się ocieplił. Nie zmanipulowałem ani nie sfabrykowałem żadnych danych”. Dalej stwierdza: “Średnia temperatura na ziemi wzrastała o 0,166 stopnia Celsjusza na dekadę w okresie między 1975 a 1998″.
Teraz już nikt mu nie wierzy. Udając polityka i karmiąc świat umyślnie sfałszowanymi danymi, Jones bez wątpienia poczuł na sobie gniew ludzi, którzy podejrzliwie patrzyli na tę pseudonaukę2 nazywaną “globalnym ociepleniem”.
Naukowy bubel i celowa manipulacja
Phil Jones nie jest osamotniony. Za działaniami CRU stoi Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC), oenzetowska organizacja, która nie przeprowadza własnych badań oraz nie monitoruje klimatu i zjawisk z nim powiązanych. IPCC oraz były wiceprezydent USA Al Gore w 2007 roku otrzymali Pokojową Nagrodę Nobla.
Szef IPCC Rajendra Pachauri często powtarzał swe pełne alarmistycznego tonu deklaracje na temat globalnego ocieplenia. Ostrzegał na przykład przed ryzykiem niepodejmowania działań: “Każdy rok zwłoki oznacza większe zmiany klimatu w przyszłości”.
Metodologia badań oraz szacunki IPCC są od dawna kwestionowane. Organizacja przyznała się na przykład do błędnego założenia, że himalajskie lodowce roztopią się do 2035 roku. Okazuje się również, że zespół IPCC podał nieprawdziwą informację o tym, że ponad połowa powierzchni Holandii znajdzie się poniżej poziomu morza. Innym podawanym zarzutem jest częste używanie przez IPCC danych z “szarej literatury”, które nie przechodzą naukowej weryfikacji.
Chociaż panel odrzucił swoje błędne doniesienia o topniejących lodowcach, to zaczyna panować zgodne przekonanie o tym, że establishment badań nad klimatem jest głęboko upolityczniony. Określanie przez szefa IPCC dowodów naukowych krytykujących IPCC mianem “voodoo-nauki” nie zostało dobrze przyjęte przez opinię publiczną. W dodatku, tego typu wypowiedzi dają sceptykom globalnego ocieplenia dokładnie to, czego szukają.
Nic dziwnego, że ONZ utworzył radę złożoną z 15 państwowych akademii nauk, która dokona przeglądu prac badawczych prowadzonych przez IPCC. Ktoś mógłby jednak zapytać: kto będzie kontrolował kontrolujących?
Zarzuty dotyczące upolitycznienia badań nie są bezpodstawne. Zbyt często państwa uprzemysłowione są przedstawiane w nich w złym świetle, natomiast kraje rozwijające się dzięki tym pracom na pewno mogą dużo zyskać. Istnieją z pewnością bodźce stojące za “odpowiednimi” wnioskami z badań naukowych.
System cap-and-trade3 to arena wielkiego biznesu. Państwa takie jak np. Malediwy na podstawie alarmistycznej wizji spektakularnego podniesienia się poziomu mórz mogą uzyskać znaczne środki pomocowe. Być może właśnie dlatego prezydent Mohamed Nasheed oskarżył USA o udział w intrydze mającej na celu ośmieszyć klimatologię. Taką krytykę nazwał on nawet “diabolicznym planem”.
“Naukowy” śmieć potrzebuje recyklingu
Afera “Klimatgate” została ujawniona w najbardziej niekorzystnym dla zielonych czasie. Tak jak burza śnieżna “pokryła” kopenhaski szczyt klimatyczny z grudnia 2009 roku, podobnie skandal związany z CRU ostudził poparcie dla globalnego ocieplenia. Kompromitacja IPCC et consortes sprawiła, że organizacje tego typu zarzuciły mantrę o “globalnym ociepleniu” na rzecz bardziej ogólnikowej “zmiany klimatu”. To oczywiste, że te do niedawna szeroko nagłaśniane badania okazały się nic nie wartym “naukowym” śmieciem, który potrzebuje utylizacji.
Źródło: tfp.org
Tłumaczenie i przypisy: Maciej Maleszyk
Przypisy:
1 Nawiązanie do filmu dokumentalnego o zmianach klimatycznych pt. “Niewygodna prawda”, którego głównym bohaterem jest były wiceprezydent USA, Al Gore.
2 W każdym miejscu, gdzie jest mowa o pseudonauce, w oryginale występuje junk science (ang.) - pseudonauka, która zasługuje tylko na to, by wylądować w koszu na śmieci.
3 System cap-and-trade - system polegający na dorocznym zmniejszaniu limitów emisji dwutlenku węgla oraz handlu tymi limitami między samymi emitentami.
Za: Krucjata.org