Program królewskiego obozu reform w krzywym zwierciadle...
Satyra "Do króla" jest poświęcona racjom obozu królewskiego, do którego przyznawał się I. Krasicki. Autor pozornie zgadza się z sarmackimi oskarżycielami króla, równocześnie ośmieszając ich, a tym samym głosząc pochwałę monarchy. Krasicki podkreśla tu zasługi króla na polu sztuki i kultury, pomijając jednak dziedzinę polityki. Zdaje się rozumieć sytuację króla, dążącego do odbudowy państwa i odrodzenia narodu i potępia tych, którzy zarzucają władcy tendencje despotyczne i prorosyjską politykę. Osoby mówiącej w owej satyrze nie należy utożsamiać z jej autorem. Człowiek wypowiadający tu swój sąd o królu to zawistny, zazdrosny o władzę Sarmata - "Jestem Polak rodem, a do tego szlachcic"; to snob zapatrzony w obce wzory, leciwy konserwatysta, zwolennik rządów silnej ręki, a do tego nieuk i prostak. I ten człowiek pozwala sobie na stawianie królowi zarzutów, że nie pochodzi z królewskiego rodu, a jest tylko synem kasztelana. Oznacza to, że król jest równy każdemu szlachcicowi - "Tyś królem, czemu nie ja?". Zarzuca także królowi, że nie jest władcą obcego pochodzenia i że ma za dobre serce dla poddanych - "Dobroć serca monarchom wcale nie przystoi". Kolejny absurdalny zarzut to umiłowanie przez króla sztuki i otaczanie się doradcami. Krasicki tak skonstruował swoją satyrę, by bezsensowne zarzuty obróciły się w walory króla i krytykę konserwatywnej szlachty i jej wyobrażeń o rządzeniu państwem.