MOJA FILOZOFIA
Od momentu, gdy w moim umyśle zaczęła formować się świadomość, zagościł w nim na stałe strumień pytań dotyczących JAK JEST. Odpowiedź na jedno pytanie, generowała kolejne pytania, a te z kolei na nowe pytania. Dziś wiem, że zbiór prawd jest nieskończony i wiem też, że słowo PRAWDA jest nieokreślone-jest to pewna idea, lecz nie da się jej ująć w słowa. Może i dobrze... bo dzięki temu nasze istnienie w ujęciu duchowym sięga w nieskończoność.
O miłości
Miłość jest kolejną ideą, której nie da się jasno określić. Czujemy ją (bądź nie umiemy odczuwać) jak ciepło, czy zapach, jednak nikt nie podał do tej pory w pełni doskonałego sposobu na odróżnienie miłości od innych uczuć, które nami rządzą.
Bo miłość jest jak człowiek, który jest jej gospodarzem-nosicielem. Dobry człowiek ma miłość szczodrą i łaskawą, zazdrośnikiem włada miłość pazerna, nudziarz kocha nudno, a głupiec swoją miłością robi dużo szkód. Nie ma dwóch dokładnie takich samych miłości na świecie i nie ma miłości, która nie zmieniałaby się w miarę tego jak zmienia się człowiek.
Jednak jest pewien rodzaj miłości, wyższy nad inne miłości. To taka miłość „naprawdę”
naprawdę kochać kogoś, oznacza szanować go bez względu na to co się stanie; oznacza m.in. to, że będziemy godzić się na to, że może on działać z naszą wolą-odmawiając komuś wolności, zaprzeczamy temu, że jest ona OSOBĄ.
naprawdę kochać oznacza wyrzeczenie się części swojej autonomii, oznacza zgodę na zakłócenie swojej hierarchii ważności rzeczy - bo być może, trzeba będzie poświęcić swój czas, energię, cierpienie dla tej innej osoby. Lecz poprzez te wyrzeczenia pokazujemy, że ta druga osoba stanowi dla nas WARTOŚĆ
miłość prawdziwa musi nieść w sobie radość wspólnoty i poszukiwanie kontaktu z drugą osobą-słowo miłość bierze się przecież z stąd, że jest nam po prostu ”miło''.
prawdziwa miłość wymusza z naszej strony aktywność-bo przecież gdy się naprawdę kocha, wtedy nigdy nie jest dość bycia razem, bycia w przyjaźni i porozumieniu. Więc będziemy szukać coraz to doskonalszych sposobów na miłość.
kochać naprawdę oznacza poszukiwanie dobra dla drugiej osoby - bo tylko w atmosferze DOBRA osoba może ukazywać to, czym jest w istocie, a więc tym na czym nam zależy.
Kochać, jak z tego wynika, oznacza w pewnym sensie zatracać swoje JA. Ale czy mamy co zatracać?- czy ktoś potrafi powiedzieć co to jest jego JA? Przecież patrząc na to inaczej można powiedzieć, że poprzez oddanie części naszego JA zyskujemy poszerzenie tegoż JA o nowe JA tej drugiej osoby. Czy więcej na tym tracimy, czy zyskujemy? - nie ma tu odpowiedzi, bo tak do końca nie wiemy co tracimy, i nie wiemy co zyskujemy.
Miłość jest też mechanizmem nadawania WARTOŚCI osobom. Jeśli coś kocham, to staje się to dla mnie ważne. W świecie, w którym wszystko jest nieważne, nie ma wartości - ani dla mnie, ani dla nikogo, bo ich nie ma w ogóle. Inaczej mówiąc człowiek, który nie daje z siebie wartości (nie buduje w sobie miłości, która jest jakby formą tej wartości), sam skazuje się na bycie wewnętrznie bezwartościowym.
Pogarda jest zaprzeczeniem miłości, bo odmawia ona osobie wartości. Pogarda dominuje w świecie przestępczym - pogarda dla: życia, ludzkiej pracy, piękna. Dzięki pogardzie złoczyńca ma poczucie wolności, bo już nie musi się troszczyć o to czy to co robi jest dobre. Jednak wraz z pogardą traci on głębszy sens życia - pozostaje mu jedynie zaspokajanie instynktownych potrzeb. W końcu wydzielanie hormonów słabnie, zaspokajanie tych samych potrzeb nudzi się - człowiek się wypala. Można przedłużać ten stan wegetacji duchowej oszukiwaniem się w najróżniejszy sposób poprzez generowanie sztucznych wartości. Jednak istnieje w naszym wnętrzu (przynajmniej u większości ludzi) jakaś nieusuwalna wrodzona świadomość prawdy, a ona nigdy nie da się oszukać.
Innym sposobem burzenia miłości jest nienawiść, która jest wynaturzeniem miłości i wynika z zaburzeń duchowych. Czasami te zaburzenia spowodowane są ciężkimi przeżyciami, czasami niedojrzałością. Nienawiść jest łatwiejsza od miłości, bo opiera się na wrodzonym, prostym mechanizmie odwetu, który zaobserwować można u większości zwierząt. Dlatego, żeby pokonać nienawiść, trzeba wzbić się ponad naszą zwierzęcą naturę - a to wymaga pewnej dojrzałości i siły wewnętrznej.
Ktoś kiedyś powiedział:
prawie każdy zastanawia się „czy jestem kochany?”
mniej ludzi zastanawia się „co zrobić abym był kochany?”
ale jeszcze mniej ludzi zastanawia się nad tym „czy ja sam potrafię kochać?”
Ja chciałbym dodać tu jeszcze kilka pytań:
czy zastanawiałem się nad tym co zrobić (jak działać, jak myśleć) aby kochać naprawdę?
czy miłość powinna być intensywna? - a może powinna być spokojna, ale bogata w treści?
czy fakt, że miłość się kończy, nie oznacza czasem tego, że nigdy jej naprawdę nie było?
jaki jest związek miłości z cierpieniem?
czy można kochać naprawdę będąc absolutnie pozbawionym poczucia piękna?
czy można naprawdę kochać nie osobę, a np. ideę, organizację, przedmiot?
(daruję sobie resztę pytań, bo można ich tworzyć bez końca)
Miłość a seks.
Dość często (szczególnie w systemach religijnych) przeciwstawia się seks „prawdziwej” miłości, a więc miłości, która nic nie żąda, a wiele z siebie daje. Ja uważam, że miłość, która składa się niemal wyłącznie z poświęcenia, nie jest prawdziwą miłością. Jeżeli wszystko co robimy dla drugiej osoby wynika z tego, że tak trzeba, że to jest obowiązek, że to się należy, to w istocie nie kochamy tej osoby.
Miłość w pełnym znaczeniu tego słowa musi wiązać się z tęsknotą, pragnieniem, pożądaniem OSOBY i radością obcowania z nią. I dobrze, że jest na świecie seks, być może dla wielu jest to jedyne światełko wiodące do miłości, w której inna osoba jest czymś więcej niż konkurentem do pieniędzy, przestrzeni, powietrza....
Jednak jak wszystko co jest w pewnym zakresie dobre, tak i seks może prowadzić człowieka do zaprzeczenia dobra i miłości. Dzieje się tak, gdy druga osoba jest traktowana instrumentalnie. Niestety często seks staje się instrumentem nacisku na inne osoby, niby nam bliskie, kolejną bronią w wymuszeniu szacunku, pieniędzy, posłuszeństwa....
O sprawiedliwości
Sprawiedliwość jest ideą blisko związaną z odpowiedzialnością. Sprawiedliwie jest, aby ktoś kto dużo pracuje, mógł korzystać z owoców swojej pracy. Jednocześnie sprawiedliwym jest, aby złoczyńca musiał odpowiedzieć za zło, które zrobił.
Niektórzy myślą, że sprawiedliwość jest związana z równością. Ale tak nie jest - nie jest sprawiedliwie, żeby ludzie mieli po równo dóbr , pracy, miłości, odpowiedzialności. Bo jeden na nie zasłużył, inny nie; ktoś umie dźwignąć ciężar jakiejś odpowiedzialności, czy dobra, podczas gdy innych ta sytuacja przerasta. --> [Author:L.J.]
Aby uniknąć niesprawiedliwości ludzie tworzą prawo. Niestety, prawo w dzisiejszych czasach w coraz mniejszym stopniu służy sprawiedliwości, a w coraz większym prawnikom, którzy się nim zajmują i cwaniaczkom, którzy umieją je wykorzystać. Bo do tego, aby prawo stawało się sprawiedliwością potrzebni są ludzie dobrej woli.
Głupota
Głupotę można w skrócie określić jako sądzenie po pozorach. Jest takie kapitalne chińskie przysłowie : „gdy mędrzec pokazuje księżyc, wtedy głupiec widzi palec”. Dla głupców to co ważne, miesza się z tym co drugorzędne, oni nie potrafią umysłem podążać za istotą sprawy .
Poza tym głupca poznasz po tym , że rzadko ma wątpliwości. Łatwo mu jest uznać, że już coś wie, bo nie ma on szacunku dla prawdy, nie czuje czym różni się stan zrozumienia od niezrozumienia i tak naprawdę poszukuje wyłącznie poklasku i taniej akceptacji otoczenia, a nie prawdziwej wiedzy, na którą trzeba zapracować. On myśli, że wątpliwość jest oznaką braku wiedzy, podczas gdy najczęściej wątpliwości wynikają właśnie z wiedzy o tym jak skomplikowany jest ten świat i jak wiele możliwych rozwiązań ma dany problem.
Mądrość
Mądrość jest darem. Ktoś skazany przez los na głupotę ma niewielkie szanse
Na zmianę tego stanu. Bo tak jakoś jest, że niektórzy patrzą a nie widzą, czytają a nie rozumieją - w rozumieniu istoty rzeczy jest jakaś tajemnica. Zdobywanie mądrości to takie ciągłe przelewanie się tej mocy, która tkwi w słowach i obrazach z ich nieuchwytnym źródłem, czyli rzeczywistością. Próbujemy tę rzeczywistość zamknąć w słowa, lecz nigdy nam się to nie uda, bo przecież świat jest nieskończony w swych przejawach. Więc próbujemy nowych słów, nowych obrazów i ciągle przekonujemy się, że tylko muskają one to, co moglibyśmy nazwać „prawdą o rzeczy.”
Głupcy myślą, że w słowach jest prawda. Myślą tak, bo nie czują i nie chcą widzieć nieskończoności . Wydaje im się, że poprzez słowa opanowują świat. Mędrcy byli zawsze pokorni, bo wiedzieli, że nie w słowach tkwi prawda, lecz wyłania się ona z obrazu jaki powstaje w umyśle i duszy człowieka. Wiedzieli, że najpierw trzeba długo patrzeć, zanim się pomyśli - „ja wiem”. I dopiero jak się pozna wiele aspektów danej sprawy, to można powiedzieć sobie: „no chyba trochę rozumiem”. Później w nowych sytuacjach daje to im możliwość uwzględniania wszystkich ważnych dla danej sprawy czynników. I wtedy inni mówią „mądrej głowie dość dwie słowie” - w mądrej głowie jest już przygotowane miejsce na wiedzę.
I tak już jest, że choć mędrcy i głupcu używają niekiedy tych samych słów, to w ich umyśle mają one całkiem inne znaczenie.