Starość niezubożona - z perspektywy seniora i z perspektywy fachowo pomagającego
Rok 1999 nazwany został Rokiem Seniora. Starość czeka na nas wszystkich, niezależnie od tego, czy zastanawiamy się nad tym, jaka ona kiedyś będzie, czy nie. Zdobywanie rzetelnych informacji na temat starości - jej prawdziwego oblicza - a następnie snucie na ich podstawie refleksji jest rzeczą przydatną dla każdego. Niektóre osoby odnoszą z niej podwójną korzyść: nie tylko pomaga im ona w przygotowaniu się do własnej starości, ale także ułatwia codzienną pracę zawodową, czyniąc ją skuteczniejszą i bardziej profesjonalną. Chodzi oczywiście o tych fachowo pomagających - personel pielęgniarski, opiekuńczy, terapeutów, psychologów, pracowników socjalnych - którzy skoncentrowali się na szeroko rozumianej pomocy seniorom. Z myślą o nich przygotowaliśmy ten artykuł, będący złożeniem luźnych, lecz głębokich przemyśleń oraz informacji ściśle fachowych, odnoszących się bezpośrednio do praktyki pracy.
I.
"(...) tajemniczy proces starzenia się nie jest równoznaczny ze schodzeniem w ciemną dolinę; o wiele bardziej przypomina wspinanie się na ostatni szczyt, przed którym trzeba odłożyć każdy zbędny bagaż. Oczywiście wspinaczka na szczyt jest męcząca. Jednak szczyt wiele również obiecuje: szeroki widok, który uzyskuje się tylko tam; inną perspektywę; spojrzenie na przebytą drogę; dystans do tego, co się za sobą pozostawiło; oddech, nowe widzenie; wolność od tego, co przygniata; być może nowe nastawienie do codzienności."
Theresia Hauser, Zeit inneren Wachstums
Ktoś nazwał kiedyś starość czasem pożegnań. Spostrzeżenie to wydaje się słuszne. Rzeczywiście, w okresie starości przychodzi się nam niejeden raz pożegnać: z życiem zawodowym, z pewnymi rolami społecznymi i rodzinnymi, z rówieśnikami, partnerem, przyjaciółmi, którzy odchodzą wcześniej niż my. To ujęcie starości nie powinno jednak zdominować perspektywy, w jakiej starość widzimy. Jesień życia czy wieczór życia - jak bywa często nazywany ten etap ludzkiego istnienia - może być jak najbardziej okresem, w którym realizuje się nowe zadania, obiera nowe cele i podejmuje nowe zainteresowania. Również tę fazę życia można i należy świadomie kształtować. Starość nie jest bowiem pozbawiona dynamiki rozwojowej. Prawda, że dynamika ta ukazuje się w innych aspektach niż dotychczas, prawda, że więcej niż dotychczas wysiłku wymaga jej dostrzeżenie. Mimo to można ją znaleźć, tylko pociąga to za sobą konieczność pewnej życiowej reorientacji, a raczej nowej orientacji, polegającej na znalezieniu nowych wartości i celów.
Nie chodzi tutaj tylko o to, co potocznie rozumie się pod pojęciem "aktywna starość". A więc zajęcie się wreszcie długo odkładanym hobby, rzetelne poszerzenie swej wiedzy, pogłębienie starych i nawiązanie nowych kontaktów, robienie tego, na co dawniej nie było czasu itd. Aktywna starość może mieć także głębsze znaczenie, na przykład w sensie poszukiwania odpowiedzi na pytanie: kim jestem?, czyli określaniu własnej tożsamości. Niektórzy wprawdzie powątpiewają, czy w okresie starości potrzebne jest jeszcze ludziom poszukiwanie i określanie własnej tożsamości. Wydaje się, że przecież stary człowiek już od dawna wie, kim jest. Być może wielu osobom nietrudno będzie udzielić takiej odpowiedzi. Z pewnością jednak nie wszystkim. Ponadto każdy etap życia stawia przed człowiekiem pewne zadania, czegoś od niego wymaga. Nie inaczej starość. Upływające lata nie zwalniają od obowiązku pracy nad sobą. Teraz właśnie jest dobry czas na to, by się dookreślić, może jeszcze coś zmienić, poprawić. Na pewno znajdzie się jeszcze coś nie dopracowanego, coś co aż do tej pory czeka na dokończenie.
W wielu książkach poświęconym problemom starości rozważa się kwestię tożsamości seniora. Jedna z autorek, cytowana już Theresia Hauser, zastanawiając się nad tym, jaki powinien być człowiek w starości, przytacza odpowiedź pewnego seniora na to pytanie: Trzeba być sobą, tylko lepszym. Z każdą minutą, z każdą sekundą wszyscy stajemy się coraz starsi. Już od niemowlęctwa nieubłaganie zaczynamy zmierzać w stronę wieku podeszłego. Starzenie się to proces automatyczny. Automatyczne nie jest natomiast osiąganie wraz z upływającymi latami mądrości i dojrzałości. To zależy już od nas samych, od naszych osobistych wysiłków. Każdy etap życia ma swoją perspektywę. W starości staje się ona węższa, ale może nadal pozostać pozytywna, tyle, że wymaga to pracy.
Winston Churchill (1874-1965) po długim okresie życia, spędzonym na działaniu w różnych partiach politycznych, został premierem w takim momencie, w którym większość osób rozważa wycofanie się na emeryturę. Jego najbardziej aktywnym okresem były lata między 65 a 80 rokiem życia. Umarł mając 90 lat, 10 lat po rezygnacji ze stanowiska premiera. Warto też zaznaczyć, że Margaret Thatcher w momencie, kiedy została wybrana na premiera, była już od kilku lat na emeryturze.
Lord Bertrand Russell (1872-1970) kojarzy się z ruchem na rzecz pokoju, którym zainteresował się w późnych latach swego życia. Jego zainteresowania i uzdolnienia były liczne, obejmowały matematykę, pisarstwo, filozofię. Żył 98 lat i do końca był przekonany o słuszności swoich poglądów na temat jednostronnego rozbrojenia.
Picasso (1881-1973) żył długo, ciągle pracując. Śledzenie jego rozwoju artystycznego daje nam świetny przykład postępu, jakiego można dokonać w pracy i technice. Jako młodzieniec malował w stylu dawnych mistrzów. Na początku XX wieku stworzył "błękitny okres" swej twórczości. Następnym etapem był "okres różowy". Eksperymentował z kubizmem, aż doszedł surrealizmu i ekspresjonizmu w czasie szalejącej w Europie wojny. Po zakończeniu II wojny światowej powrócił do najbardziej spokojnych tematów i metod. Jego praca odzwierciedla nie tylko jego własny rozwój, ale także otoczenia, w którym żył.
Artur Rubinstein żył 95 lat i koncertował w wieku 80 lat. Pod koniec kariery był niezależny finansowo i nie obawiał się opinii krytyków, co pozwalało mu na nowe eksperymenty muzyczne.
Coni N.: Starzenie się, Warszawa 1994
Od czego zależy, czy starość będzie rzeczywiście piękną złotą jesienią? Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście stan zdrowia. Prowadząc zdrowy tryb życia już od młodości i kontynuując to w wieku średnim, obniżamy prawdopodobieństwo wystąpienia na starość wielu dolegliwości chorobowych. Na dobre zdrowie w wieku podeszłym trzeba zacząć pracować znacznie wcześniej. Iluż seniorów zmuszonych jest do przedwczesnego zdania się na opiekę innych, ponieważ kiedyś zaniedbali, zlekceważyli, pominęli - ponieważ sami kiedyś zawinili i teraz ponoszą tego konsekwencje. Oczywiście żadne nasze staranie nie zatrzyma zegara biologicznego. Tyka on równomiernie i nieustannie, a każde przesunięcie jego wskazówek oznacza, że organizm z upłynięciem tej chwili stał się słabszy i starszy. Dlatego by jesień życia była pogodna, potrzebujemy nie tylko dobrej kondycji fizycznej. Równie ważną rolę odgrywa pozytywne nastawienie psychiczne. Co pod nim rozumieć? Najogólniej mówiąc, jest to po prostu zaakceptowanie starości, a jeszcze lepiej: znalezienie w niej elementów dodatnich, które pozwolą się cieszyć i tym etapem życia.
To ostatnie zadanie nie jest jednak łatwe. Starość bowiem posiada dwa oblicza. Z jednej strony, jak już mówiliśmy, jawi się jako okres spokoju, odpoczynku, kiedy ma się wreszcie czas, aby pomyśleć, powspominać, zając się ulubionymi sprawami. Z drugiej zaś strony starość przynosi ze sobą strach. Strach ten mogą wywoływać codzienne, zwykłe zdarzenia, jak na przykład to, że zapominamy, że nie umiemy się już wypowiadać tak szybko i precyzyjnie jak kiedyś, że pojawiły się nowe dolegliwości. Strach budzi się także na myśl o przyszłości: czy będziemy obłożnie chorzy?, czy nie staniemy się dla rodziny zbyt wielkim ciężarem?, czy będziemy samotni?, jak może wyglądać życie w domu pomocy społecznej?, gdy nadejdzie wreszcie coraz bliższa śmierć - jak ona będzie?, co stanie się z nami potem?, czy w ogóle jest jakieś "potem"?
Te momenty lęku, niepewności, obaw są czymś naturalnym i zrozumiałym na tym etapie życia. Specjaliści radzą, aby nie uciekać przed nimi, nie spychać ich w podświadomość, nie wypierać. Strategią o wiele skuteczniejszą jest zmierzenie się ze swym strachem, stanięcie z nim oko w oko. Pomoc tu może rozmowa z innymi seniorami mającymi podobne kłopoty, a także spojrzenie w przeszłość, na inne etapy życia, które przecież też miały swoje specyficzne trudności, które nie były wolne od lęków i ciężkich doświadczeń, a mimo to w końcu wszystko się jakoś ułożyło, minęło, rozwiązało.
Ktoś powie, że taka rada wygląda dobrze na papierze, ale czy przyda się na coś seniorowi realnie zagrożonemu albo już dotkniętemu przez ciężką chorobę? Choroby starości to rzeczywiście trudny i osobny temat. Starzenie się samo w sobie nie jest chorobą, ale bardzo często przywodzi ze sobą choroby, które będą seniorowi towarzyszyć już do końca życia. Wtedy z chorobą trzeba się nauczyć żyć, bo innego wyjścia nie ma. A jest to proces długi i trudny, zanim zaakceptuje się, że choroba ta stanowi odtąd część mojego życia, a w pewnym sensie również część mnie. Proces "dogadywania się" z chorobą może mimo wszystko zakończyć się sukcesem, jeżeli zrealizujemy w nim następujące etapy:
1. Zasięgnięcie dokładnych informacji o chorobie: jak przebiega, jakie charakteryzują ją cechy, jak można się leczyć, czy warto sięgać dodatkowo po pomoc medycyny niekonwencjonalnej itp. Przyjęcie takiej aktywnej postawy mobilizuje, dodaje sił, poprawia umiejętność samoobserwacji. Senior póki dysponuje odpowiednimi siłami psychicznymi i fizycznymi, powinien podjąć aktywną współpracę z lekarzami, pielęgniarkami, opiekunami. Bezwolne i bezczynne poddawanie się temu, co robią wokół nas inni, może być usprawiedliwione tylko wtedy, gdy rzeczywiście wymaga tego ogólny stan psychofizyczny seniora.
2. Pogodzenie się z tym, że potrzebuje się pomocy i wdzięczne jej przyjęcie.
3. Unikanie egocentrycznego ustawiania siebie i swojej choroby w centrum. Oznacza to, że nie tylko nie należy dominować najbliższego otoczenia, aby zajmowało się tylko naszą chorobą, ale i nie można redukować naszego Ja wyłącznie do wymiarów choroby, zaniedbując zdrowe aspekty naszej osoby i osobowości.
4. Pamiętanie, że oprócz nas cierpi na świecie wiele innych ludzi - także młodych i dzieci, a nasza choroba dotyka nie tylko nas, ale i otoczenie - rodzinę, bliskich przyjaciół. Zaobserwowano, że seniorzy, którzy pomimo choroby zdołali pozostać przyjaznymi, cierpliwymi, miłymi i dobrymi ludźmi, często stają się dla innych jakimś przyciągającym punktem, jakimś centrum dodającym otuchy.
Nie wszyscy seniorzy boją się starości ze względu na choroby i śmierć. Dla niektórych te problemy wydają się bardzo dalekie lub zgoła ich nie dotyczą, ponieważ ci ludzie zaprzątnięci są wcale czymś innym. Otóż nie mogą się pogodzić z zewnętrznymi oznakami starzenia się organizmu. Siwe włosy, zmarszczki, utrata figury, zmniejszenie się potencji - oto co ich przeraża najbardziej, z czym nie mogą się pogodzić. Rozpaczliwie szukają sposobów zatrzymania lub cofnięcia tego procesu. Za wszelką cenę pragną się odmłodzić. Tracą w ten sposób możność starzenia się z godnością, która temu etapowi życia nadaje jego niepowtarzalny charakter. Trudno też powiedzieć, że starzeją się z godnością ci, którzy po zakończeniu życia zawodowego pogrążają się w zupełnej bezczynności, choć znaleźliby w sobie jeszcze dużo siły, aby produktywnie spędzać czas. Właściwego sposobu postępowania nie obrali także ci, którzy oddają się tylko i wyłącznie przyjemnemu, rozrywkowemu przeżywaniu każdego dnia - bez żadnych zadań, obowiązków czy aktywności nie obracających się jedynie wokół ich własnej osoby.
Starzeć się z godnością oznacza między innymi sensowne wypełnianie czasu (oczywiście jeśli dopisują siły), czasu, którego ma się teraz tak dużo, najczęściej w nadmiarze. Spora grupa seniorów pomaga swej rodzinie, szczególnie chętnie zajmując się warunkami. Inni angażują się w sprawy swej wspólnoty wyznaniowej. Jeszcze inni podejmują pracę jako wolontariusze w rozmaitych organizacjach, zapisują się do towarzystw, organizują koła zainteresowań itp. Wypełnić puste godziny pomaga także spacer, praca na działce lub w ogrodzie, słuchanie muzyki, wreszcie rozmowa, choćby telefoniczna, ze znajomym. Dużo mówi się bowiem o komunikacji między generacjami - i dobrze, ponieważ jest ona niezwykle istotna. Jednak równie ważna jest komunikacja pomiędzy samymi seniorami, w obrębie ich grupy. Seniorzy muszą się ze sobą porozumiewać, aby w swoim gronie rozmawiać o ważnych problemach dzisiejszego świata, o swych ocenach obecnej sytuacji, o zainteresowaniach, a także aby wspominać.
Od dłuższego czasu powtarzają się informacje o tym, że społeczeństwa wielu krajów, zwłaszcza tych wysoko rozwiniętych, starzeją się. Jest to zjawisko stwierdzone, którego nikt już nie poddaje w wątpliwość. Tym bardziej dziwi więc fakt, że te przyprószające się siwizną społeczeństwa nie darzą zbytnią sympatią ludzi starszych. Czy nie jest to jakiś wielki paradoks? Seniorzy nadal są dyskryminowani w wielu dziedzinach życia społecznego. Nie chodzi tu nawet o jakąś szczególną wrogość czy pogardę, chociaż i takie demonstracje w stosunku do osób starszych nie należą do wyjątków. Głównym problemem wydaje się jednak ta szczególna i mocno obraźliwa protekcjonalność, z jaką traktuje się seniora, to zbywanie i lekceważenie jego potrzeb, to niechętne akceptowanie seniorów jako samostanowiących i samoświadomych osobowości.
Skutkiem powyższego nastawienia jest to, że starość postrzega się jako coś "specjalnego", coś, co znajduje się niemal na granicy tak zwanej normalności. Panuje powszechna tendencja, aby wszystkie sprawy związane ze starzeniem się były specyficzne "specjalne". Zupełnie tak, jakby starość należało uważać za nader dziwną formę życia ludzkiego. Na przykład stale podkreśla się, że w starości ogromnie ważną rolę odgrywają kontakty międzyludzkie. Ale przecież te kontakty potrzebne są wszystkim ludziom, niezależnie od wieku, na wszystkich etapach życia. Podobnie jest ze zdrowiem, poziomem materialnym i wieloma innymi czynnikami. Potrzeby seniorów zatem nie są wcale potrzebami specyficznymi, "specjalnymi", ale po prostu ludzkimi i bardzo zwyczajnymi.
Zapominanie, że starość jest naturalnym stadium życia - pociąga za sobą realne niebezpieczeństwo izolowania starości od reszty tego życia, a tym samym zamykania seniorów w ich specyficznym świecie. I w ten sposób seniorzy stają się wygnańcami, outsiderami, przebywającymi na ziemi niczyjej, zawieszonymi gdzieś "pomiędzy", bo odseparowanymi od toczącego się obok życia a jednocześnie odległymi jeszcze od śmierci.
Opieka nad seniorami, którzy jej już wymagają, nie może przypominać wypędzania tych ludzi ze społeczeństwa. Przyzwyczailiśmy się, że to przeważnie inni decydują, co jest dla osób starych dobre i właściwe. Oczywiście bywają sytuacje, w których takie postępowanie jest słuszne, bo senior nie potrafi już samodzielnie podjąć decyzji. Jednak w wielu przypadkach sformułowanie: "to dla ich dobra" jest po prostu nadużywane. Pamiętajmy, że sposób organizacji pomocy oraz jej rozumienia mówi wiele nie tylko o osobie potrzebującej, ale także o tym, który tej pomocy udziela.
Może nadszedł już czas na to, aby odmitologizować starzenie się i starość. Trzeba wreszcie wyraźnie powiedzieć, że senior to zupełnie normalny, zwykły człowiek, tyle że stary. Nie ma właściwie podstaw do tego, by seniorowi szczególnie zazdrościć ani by okazywać mu wyolbrzymione współczucie. Nie ubolewajmy nad starym człowiekiem jak nad nieszczęśnikiem. Z drugiej strony nie traktujmy go z przesadną, fałszywą rewerencją. Obie te postawy są nienaturalne i sprzyjają ryzyku wyobcowania seniora; grożą wytworzeniem się u niego poczucia, że jest inny, a przez to nie pasujący do otaczającego świata. Tymczasem starość nie jest szczególnym honorem, ale także nie jest wcale szczególnym obciążeniem. Wiele z problemów pojawiających się w starości nie jest generowanych przez nią samą, ale bierze swój początek we wcześniejszych etapach życia, jest wynikiem wcześniejszych doświadczeń. Z całą mocą powtórzmy więc po raz kolejny: starość to po prostu kolejny rozdział ludzkiego życia.
II.
"Stopień zapoznanie się z psychologią gerontologiczną jest niewystarczający. A przecież przekazywanie jej opiekunom seniorów wydaje się pilne i konieczne. Wszyscy rozumiemy dzieci, bo kiedyś sami byliśmy dziećmi. Rozumiemy młodzież, bo kiedyś sami byliśmy młodzi. Rozumiemy także wiek dorosły. Ale opiekunowie osób starych nie przeżyli jeszcze sami na sobie starości. Dlatego są po prostu przeciążeni."
Henritte Schwung, Lebenswertes Altern?
Wokół starości stale krążą rozmaite stereotypy i uprzedzenia. Trudno jest się z nimi uporać. Na miejsce już zwyciężonych szybko pojawiają się nowe, równie szkodliwe. Jednym z zadań gerontologii jest właśnie walka ze stereotypami dotyczącymi starości. Na przykład ze stereotypem, który utożsamia starość z utratą wszystkiego, co wartościowe oraz z nieuniknionym zniedołężnieniem i demencją. Jednak ostatnio w fachowych środowiskach podnoszą się głosy, że sama gerontologia również tworzy pewne stereotypy. Na przykład przez szereg lat akcentowano intensywność i rozmiary szoku związanego z porzuceniem życia zawodowego i przejściem na emeryturę. Tymczasem najnowsze badania (Mayring i Saup) pozwalają wywnioskować, że problem ten był wyolbrzymiany, gdyż obserwacje nie potwierdziły, aby przejście na emeryturę wywierało na seniorów wpływ aż tak negatywny, jak to przyjmowano.
Wiek subiektywny jest ważną składową własnego autoportretu (self-concept). Obraz samego siebie formuje się ostatecznie w późnych latach młodzieńczych. Oczywiście zmienia się on później zależnie od wahań nastroju i od różnych okoliczności życiowych (klęsk, sukcesów itp.), ale jego zasadniczy zrąb pozostaje niezmienny. Subiektywne odczucie własnego wieku jest dość mgliste, można jednak zaryzykować pogląd, że jakieś pierwotne poczucie własnego wieku zatrzymuje się na okresie ostatecznego formowania się własnego autoportretu, czyli na latach późnej młodości. Oczywiście w miarę narastania lat kalendarzowych coraz częściej odczuwa się niezgodność między wiekiem subiektywnym, utrwalonym w okresie ostatecznego formowania się własnego obrazu, a wiekiem rzeczywistym.
A. Kępiński, Rytm życia, Warszawa 1992.
Spotykamy wielu smutnych, depresyjnych, pełnych obaw, załamanych seniorów. Jednocześnie większość osób w podeszłym wieku zupełnie dobrze radzi sobie ze starością. Przeprowadzone badania (m. in. Marx oraz Filipp) wykazały na przykład wytwarzanie przez seniorów specyficznych strategii, których celem jest stabilizacja i pozytywne ujęcie perspektywy przyszłości. Spójrzmy na krótką charakterystykę owych strategii:
1. Seniorzy wiążą swe plany i oczekiwania z przyszłością bliską, a nie daleką.
2. Ogólna koncepcja przyszłości jest mniej wyraźna, mniej sprecyzowana.
3. Wielu seniorów nie zajmuje się swą przyszłością zbyt intensywnie.
4. Ważniejsza od przyszłości staje się przeszłość.
5. Myśląc o przyszłości, senior ma przede wszystkim na uwadze przyszłość swych najbliższych - dzieci, wnuków.
6. Życzenia stają się skromniejsze. Dla wielu seniorów jedynym marzeniem na przyszłość jest utrzymanie dotychczasowego stanu zdrowia i/lub kontaktów socjalnych.
7. Seniorzy przyjmują do wiadomości ograniczenia i starają się jak najlepiej wykorzystać zaoferowaną im sytuację.
Gerontologia jako nauka nie ustaje w poszukiwaniu właściwych odpowiedzi na trudne pytania związane ze starością. Okazuje się, że nie wszystkie głoszone przez nią tezy są odkryciami zrobionymi raz na zawsze. Niejednokrotnie trzeba weryfikować dotychczasowe ustalenia, poprawiać przyjęte koncepcje, a nawet zupełnie odchodzić od pewnych przekonań, jeżeli te okażą się niesłuszne. W tej dziedzinie trzeba więc przez cały czas "być na bieżąco". Stałego zgłębiania wymaga też psychologia gerontologiczna. Jest to dziedzina węższa, bardziej wyspecjalizowana. Mówiąc najogólniej, psychologia gerontologiczna zajmuje się bowiem problemami psychologicznymi wieku starczego. Oczywiście związany jest z tym ogrom informacji. Jednak dla opiekuna seniora, dla osoby pielęgnującej zaawansowanego wiekiem podopiecznego - szczególnie ważne i przydatne w praktyce pracy są tylko pewne aspekty naświetlane przez psychologię gerontologiczną, które teraz w skrócie omówimy.
Przede wszystkim psychologia gerontologiczna zwraca uwagę na to, że osoby stare nie są jednolitą grupą. Na zespół ludzi określanych mianem "seniorzy" składają się zróżnicowane podgrupy czy podzespoły. Kryteria podziału są tu bardzo różne. Można na przykład dzielić seniorów według wieku (to zagadnienie omawialiśmy dokładnie w artykule Wiek podeszły, wiek starczy, wiek sędziwy, numer 9/1998). Innym kryterium - i nim to zajmiemy się nieco szerzej - jest podział ze względu na redukcję sił fizycznych, psychicznych i umysłowych. To rozróżnienie przedstawia się następująco:
A. Seniorzy o zredukowanych siłach i umiejętnościach zarówno fizycznych, jak również psychicznych i umysłowych.
B. Seniorzy sprawni fizycznie, u których nastąpiła jednak redukcja w obszarze psychiczno-umysłowym.
C. Seniorzy o nie zmniejszonych możliwościach umysłowych, w dobrej kondycji psychicznej, ale o silnie zredukowanych siłach fizycznych.
Opiekun człowieka starego musi zdawać sobie sprawę z tych różnic i brać je pod uwagę podczas wykonywania pracy. Wypływają z nich bowiem istotne konsekwencje dla sposobu podchodzenia do podopiecznego podczas sprawowania nad nim codziennej opieki.
Tak więc seniorzy należący do grupy pierwszej wymagają opieki całościowej, we wszystkich obszarach swego życia. Z tym wiążą się dwa zasadnicze wyzwania czekające na profesjonalnie pomagających.
- Po pierwsze: tak całkowita opieka wymaga ze strony pomagającego nie tylko dużego wysiłku, odpowiedniej wiedzy teoretycznej i właściwych umiejętności praktycznych, ale także szybkiego, sprawnego, a mimo to dokładnego i sumiennego wykonywania obowiązków. Personel znajduje się stale pod presją czasu - podopiecznych jest zbyt dużo w stosunku do pomocnych rąk. W wielu placówkach problem stanowią też braki wyposażenia w specjalistyczny sprzęt (podnośniki, wózki transportowo-kąpielowe itd.). Nic dziwnego, że przeciążonym opiekunom trudno czasem pogodzić ideały zawodowe z codzienną rzeczywistością swej pracy.
- Po drugie: opieka całościowa wiąże się z ryzykiem popadnięcia w niedobrą rutynę - niedobrą, to znaczy taką, która uprzedmiotawia podopiecznego. Senior, którego opuściły praktycznie wszystkie siły, jest całkowicie zdany na pomoc otaczających go osób. Ta bezsilność starego człowieka sprawia, że pojawia się pokusa traktowania go autorytarnie. Często personel nie uświadamia sobie, że tak właśnie postępuje. Bo też uprzedmiotowienie seniora zazwyczaj nie jest wynikiem złej woli. Po prostu zależność podopiecznego od profesjonalnie pomagających sprzyja temu, iż wpada się w koleinę takich zachowań i przez długi czas nie zdaje sobie sprawy, że się nią idzie.
Opieka nad seniorami z grupy B także charakteryzuje się pewnymi specyficznymi problemami. Kontakt z tymi podopiecznymi jest mocno utrudniony. Proces komunikacji napotyka na liczne przeszkody, zacina się, w wielu przypadkach ulega zupełnemu zahamowaniu. Jednocześnie w przeciwieństwie do grupy pierwszej - seniorzy ci są jeszcze w stanie aktywnie przeciwstawiać się podejmowanym przez personel aktywnościom, które są konieczne dla ich dobra. Niekiedy protesty podopiecznych mogą być bardzo energiczne i uciążliwe dla otoczenia. Mówi się wtedy o "trudnych mieszkańcach". Zdarzają się wśród nich i tacy, wobec których trzeba zastosować przymus, bo nie ma innego wyjścia z sytuacji. W ślad za taką koniecznością idzie jednak ryzyko nadużyć. A oznacza to wywieranie na seniora nacisku nie tylko tam, gdzie jest to absolutnie niezbędne, ale i w sytuacjach, w których z powodzeniem można byłoby tego uniknąć. Niestety, nie należą do wyjątków i takie przypadki, gdy przymus stosuje się raczej dla wygody personelu, niż dla dobra podopiecznych. I tym razem powoływanie się na przeciążenie pracą, zagonienie, stres, wieczny brak czasu nie jest argumentem usprawiedliwiającym podejmowanie takich kroków.
I wreszcie ostatnia z wymienionych grup - seniorzy słabi, wątli, schorowani, ale znajdujący się w pełni władz umysłowych. Kruche ciała tych ludzi potrzebują pomocy, opieki i pielęgnacji. Jednocześnie ich umysły wymagają zajęcia, komunikacji, pożywki dla prowadzenia procesów intelektualnych. Ci seniorzy chcą współdecydować, współmyśleć. Pragną, by ich słuchano i by rozmawiano z nimi. Oczekują, że otoczenie będzie respektować ich niezależność umysłową. Personel musi sprostać tym wymaganiom. Odrzucenie czy zlekceważenie wymienionych potrzeb, utożsamianie niedołęstwa fizycznego z umysłowym - szybko prowadzi do tego, że seniorzy zamykają się w sobie, popadają w zwątpienie, rezygnację, wreszcie w depresję. Oczywiście profesjonalnie pomagającym nie jest łatwo stanąć na wysokości zadania. Codzienne obowiązki wymagają nieraz błyskawicznego przestawiania się. Na przykład gdy po dłuższym zajmowaniu się seniorem mocno osłabionym i fizycznie, i intelektualnie, przychodzi się do starszej osoby, która w równie bezsilnym jak poprzednik ciele zachowała jednak jasny, sprawnie funkcjonujący umysł.
Na wszystkie wymienione do tej pory trudności, z jakimi spotykają się opiekunowie seniorów, psychologia gerontologiczna stara się udzielić pewnej ogólnej recepty. Jest nią ciągłe podkreślanie, że każda aktywność dotycząca starszej osoby musi być przesiąknięta odpowiednim nastawieniem, czyli szanowaniem godności ludzkiej w starym człowieku.
Wyróżniając wśród seniorów grupy według różnych kryteriów, psychologia gerontologiczna zwraca też uwagę na zjawiska typowe dla nich wszystkich - przede wszystkim na osłabienie pamięci krótkotrwałej i na spowolnienie rytmu życiowego, co sprawia, że teraz wolniej przebiegają takie procesy, jak myślenie, mówienie i działanie. Dla opiekunów seniora jest to znowu bardzo ważna informacja. Wreszcie psychologia gerontologiczna uczula profesjonalnie pomagających na to, by sprawowana przez nich opieka nie stała się opieką ubezwłasnowolniającą i odzierającą seniora z tych aktywności, które może jeszcze wykonywać. Wyręczanie seniora we wszystkim, także tam, gdzie nie jest to potrzebne, bardzo przypomina przysłowiowe zagłaskiwanie kota na śmierć i z pewnością przynosi seniorowi daleko więcej szkody niż pożytku.
Wzięcie pod uwagę wszystkich wymienionych do tej pory aspektów opieki nad seniorami chroni profesjonalnie pomagających przed popełnianiem błędów w codziennej pracy. A zwłaszcza przed szczególnie niebezpiecznym błędem polegającym na ślepym zapatrzeniu we własną fachowość. Może to prowadzić do pokusy nadużywania swej władzy profesjonalisty, a więc do nakazywania, dyrygowania, rządzenia, zamiast inicjowania pomocy do samopomocy wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Seniorzy to podopieczni szczególnie słabi i bezradni, szczególnie zdani na wszechstronną pomoc osób trzecich. Z tego powodu wszyscy opiekunowie i inni w różny sposób zajmujący się seniorami muszą zważać pilnie na to, czy nie nadużywają swych uprawnień, czy każde działanie rzeczywiście jest działaniem podjętym w interesie podopiecznego i czy bezradność seniorów nie budzi w nich, opiekunach, nutki despotyzmu.
Psychologia gerontologiczna postawiła przed sobą liczne zadania. Najczęściej wymienia się wśród nich jako trzy podstawowe:
- Badanie stopnia wydajności i możliwości obciążenia ludzi starych.
- Poszukiwanie terapeutycznych możliwości wpływania na proces starzenia się.
- Kształtowanie odpowiedniego dla seniorów otoczenia.
Personel domów pomocy społecznej szczególną uwagę powinien zwrócić na ten ostatni cel. Co zrobić, aby placówki opieki stacjonarnej były dla przebywających tam mieszkańców choć po części prawdziwym domem? By społeczeństwo nie miało podstaw do obdarzania ich epitetem "umieralnie"? By zaspokajały nie tylko fizyczne potrzeby seniora, ale dbały też o jego dobry stan psychiczny, emocjonalny i duchowy?
W Europie Zachodniej już jakiś czas temu specjaliści doszli do wniosku, że przeniesienie się seniora z własnego mieszkania do domu pomocy społecznej nie może być gwałtownym i brutalnym wyrwaniem z dotychczasowej egzystencji. Aby szok związany ze zmianą zmniejszyć jak najbardziej, coraz więcej placówek daje nowym mieszkańcom możliwość sprowadzenia ze sobą choćby części swych mebli, ulubionych przedmiotów codziennego użytku, nie mówiąc już o pamiątkach, takich jak fotografie, listy, obrazy itp. Niektóre domy nie stawiają nawet przeszkód, gdy seniorzy przywożą ze sobą ukochanego psa, kota lub kanarka. Poza tym coraz powszechniej odchodzi się od olbrzymich placówek-molochów, w których przebywa dobrych parę setek mieszkańców, na rzecz mniejszych domów, gdzie bardziej kameralne warunki pozwalają na wytworzenie cieplejszej atmosfery.
Duży nacisk kładzie się także na potrzebę integracji seniorów ze społeczeństwem, także tych seniorów mieszkających na stałe w dps. Nawet najlepiej urządzony i prowadzony dom, otoczony najpiękniejszym ogrodem, ale pozbawiony kontaktów ze światem zewnętrznym - jest tylko złotą klatką. "Dni otwartych drzwi", wizyty wolontariuszy, odwiedziny bliskich (choć o to może najtrudniej), nawiązywanie współpracy z innymi domami - to niektóre metody przeciwdziałania izolacji seniorów. Sposobem godnym polecenia, ale wciąż niestety zbyt mało praktykowanym, jest budowanie ośrodków opieki stacjonarnej tuż obok miejsc pulsujących życiem: przedszkola, parku, muzeum itp. Prawdopodobieństwo nawiązywania kontaktów pomiędzy mieszkańcami, którzy mogą jeszcze wychodzić a otoczeniem jest wówczas na pewno większe, niż w dps samotnie i odlegle położonym.
Osoba czytająca ten artykuł zapewne powie teraz, że większość przedstawianych postulatów możliwa jest do spełnienia tylko w państwie bogatym. "We Francji czy w Niemczech mogą sobie na to pozwolić. My tutaj nieraz musimy się dobrze nagłowić, aby zapewnić mieszkańcom utrzymanie i najniezbędniejszą opiekę." To niestety prawda. Istotnie tak właśnie wygląda jeszcze często nasza polska rzeczywistość. Wiele planów pozostaje wciąż marzeniami. Nie oznacza to jednak, że trzeba zrezygnować z wizji przyszłości. W końcu nadejdzie czas, gdy choć niektóre z ambitnych zamierzeń będzie można zrealizować. Wtedy trzeba wiedzieć, co chcemy robić, trzeba dysponować taką zaktualizowaną i fachową wiedzą, która pozwoli wybrać nam najlepsze i sprawdzone rozwiązania. Zresztą środki materialne nie są jedynym czynnikiem, który decyduje o tym, czy mieszkańcy dps będą prowadzili satysfakcjonujące życie w placówce. Profesjonalizm, właściwe podejście, zaangażowanie i dobra wola personelu to nieraz przyczyna tego, że w dps spotykamy schorowanych, słabych, ale zadowolonych seniorów.
Weźmy choćby najprostszy przykład: zachęcanie podopiecznych do stworzenia rady mieszkańców, aby w ten sposób posiadali prawo głosu w kwestiach ważnych i nie mieli poczucia, że już nic nie znaczą, bo o nich decyduje się bez nich. Albo w czasie terapii zajęciowej położenie większego nacisku na to, żeby senior samodzielnie wybrał to, co chce najchętniej robić. Niektóre zajęcia lepiej jest w ogóle rzadziej określać jako terapię, a raczej akcentować je jako zasięganie pomocy i rady u mieszkańca, jako zapraszanie go do wspólnej troski o dom i współmieszkańców. Dla sprawniejszych seniorów ma to ogromne znaczenie: wzmacnia ich poczucie własnej wartości, pozwala znowu czuć się potrzebnymi, wyrywa z osamotnienia, przepędza ponure myśli. Taka pomoc ze strony mieszkańca zazwyczaj ogranicza się do najprostszych czynności (odwiezienie wózka z pustymi talerzami i sztućcami do kuchni, podlanie kwiatów, wywiezienie na spacer niesprawnej koleżanki, głośne czytanie współlokatorowi, którego zawodzą oczy itp.), ale jakże może ożywić i uprzyjemnić dzień mieszkańca.
Starość ma różne oblicza, nieraz tak od siebie odmienne, że trudno uwierzyć, iż czysto teoretycznie chodzi o ten sam etap życia. Zadaniem psychologii gerontologicznej jest ukazanie prawdziwego obrazu starości, bez ukrywania licznych negatywnych zmian, ale także zwracając uwagę na oczywiste pozytywy. Ta uświadamiająca rola psychologii gerontologicznej ważna jest nie tylko w społeczeństwie, pełnym stereotypów związanych ze starością i skłonnym do etykietowania seniorów jako grupy. Istotne znaczenie odgrywa również dla zawodów fachowego pomagania, a zwłaszcza dla osób bezpośrednio opiekujących się ludźmi starymi. Psychologia gerontologiczna to nauka o starości, ale także o starzeniu się. Pierwsze z nich jest procesem, drugie - bardziej stanem. Ale dla poprawnego sprawowania opieki nad seniorami konieczna jest dobra orientacja na obydwu tych polach.