Wojna obronna Polski.
Atak na Polskę nastąpił bez wypowiedzenia wojny. Dnia 1 września o godzinie 4 45 lotnictwo niemieckie zbombardowało lotniska, węzły komunikacyjne i poszczególne ośrodki miejskie. Pancernik „Schleswig - Holstein” rozpoczął ostrzeliwanie Westerplatte. Jednostki wojskowe przekroczyły granice państwa polskiego od strony Śląska, Moraw i Słowacji. Trzecia Rzesza skierowała przeciwko Polsce równowartość 61 dywizji, liczących łącznie ok. 1,5 miliona żołnierzy, w tym wszystkie swoje wojska pancerne i zmotoryzowane. Rzucono również prawie całą Luftwaffe. Polska mogła przeciwstawić tej nawale tylko 21 dywizji piechoty, 8 brygad kawalerii i 1 brygadę zmotoryzowaną; łącznie w pierwszym rzucie ok. 850 tys. żołnierzy, znacznie gorzej uzbrojonych i wyposażonych.
Skazany przez politykę sanacyjnych rządów na osamotnienie, naród polski bronił Ojczyzny w tragicznie trudnych warunkach.
Bitwa Warwszawska
Był 1 września 1939 r. godzina 600 rano, gdy odezwała się syrena Stacji Filtrów przy pl .Starynkiewicza. W chwilę później spadły na miasto pierwsze bomby. Przeciągłe sygnały syren fabrycznych zbiegały się z komunikatem rozgłośni radiowej:
- Ogłaszam alarm lotniczy dla miasta Warszawy ! . . .
W kilka godzin później radio i dodatki nadzwyczajne dzienników podały orędzie do narodu prezydenta Mościckiego, rozkazy naczelnego wodza do armii i zarządzenia władz cywilnych. Tłuste czcionki dodatków nadzwyczajnych głosiły:
„Cały naród w obronie wolności !
Dziś w nocy Niemcy napadły na Polskę !”
Ogłoszono w Warszawie stan wojenny, zawieszając swobody obywatelskie; prezydent miasta Stefan Starzyński wezwał ludność do pracy przy kopaniu rowów i schronów przeciwlotniczych.
Warszawa jescze nie znała sytuacji na frontach. Wiadomo, że bohatersko broniło się Westerplatte, że trwa bitwa graniczna.
Na wieść o wypowiedzeniu wojny Niemcom przez Wielką Brytanię i Francję ludność stolicy gorąco manifestowała przed ambasadami tych państw, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo formalna będzie pomoc tych sojuszników.
Trzeci dzień wojny przyniósł ważne dla miasta decyzje. Minister spraw wojskowych Tadeusz Kasprzycki zarządził obronę stolicy. Dowódcą mianowany został generał Walerian Czuma.
Związki zawodowe wespół z PPS utworzyły Warszawski Robotniczy Komitet Pomocy Społecznej. Kierownictwo PPS pertraktykowała z dowództwem obrony Warszawy w sprawie sformowania ochotniczych oddziałów robotniczych. I właśnie wtedy, kiedy najwartościowsze elementy ofiarowują swe siły obronie Warszawy, radio nadało w nocy dwa oficjalne przemówienia. Przedstawiciel sztabu naczelnego wodza płk. Umiastowski wezwał wszystkich mężczyzn do opuszczenia miasta, a premier Sławoj - Składowski zapowiedział, że „z powodu niebezpieczeństwa zagrażającego stolicy rząd musi opuścić Warszawę . . . Do widzenia po zwycięskiej wojnie !”.
Dwie godziny po północy wyjechał z Warszawy rząd i wódz naczelny marszałek Rydz - Śmigły.
Tysiące mężczyzn i kobiet rozpoczęło marsz na wschód. Opóściła miasto lotnicza Brygada Pościgowa, reszta urzędów centralnych, wojska, personel szpitali wojskowych. Natomiast do miasta przybywały nadal znaczne grupy uchodźców cywilnych, transporty rannych, żołnierze z rozbitych oddziałów.
Z pełną energią pracowało Dowództwo Obrony Warszawy, władze miejskie z prezydentem Starzyńskim , Straż Obywatelska . Otwarte miasto zamienili w twierdzę, budowano barykady i rowy przeciwczołgowe. Do Warszawy przybył dowódca armi „Łódź” gen. Juliusz Rómmel, który jako najstarszy rangą oficer obją komendę. Miał on bronić miasta, „jak długo starczy amunicji i żywności, aby jak najwięcej sił nieprzyjaciela ściągnąć na Warszawę”.
Dowództwo wyraziło zgodę na utworzenie Robotniczych Batalionów Obrony Warszawy, nad którymi komendę objął kap. Marian Kenig. Komuniści z więzienia przy ul. Daniłowiczowskiej, gdy administracja uciekła w ślad za rządem, wyłamali kraty i bramy, by zgłośić się do robotniczych batalionów.
8 września około godziny 15 wozy 4 niemieckiej dywizji pancernej zajęły Okęcie, lecz zostały zatrzymane na przedpolach Ochoty. Następnego dnia rozpoczął się pierwszy wielki szturm niemiecki na zachodnim odcinku miasta. 4 dywizja pancerna gen. Reinharda uderzyła na Wolę i Ochotę bez powodzenia. Po czterech godzinach walki Niemcy zostali odparci, pozostawiając blisko 50 czołgów zniszczonych, tyleż uszkodzonych i kilkudziesięciu poległych, podczas gdy straty polskie były minimalne. Na samej tylko Ochocie ze 120 atakujących wozów bojowych wróciło zaledwie 57. Dalsze walki trzeba było odłożyć, tym bardziej że poważne siły niemieckie zostały zaangażowane w rozpoczętą w nocy z 9 na 10 września bitwę nad Bzurą.
Cała ludność Warszawy stanęła do pomocy obrońcom. Duszą obrony był prezydent Starzyński, organizator całości życia oblężonego miasta. Jego płomienne przemówienia radiowe podsycały zapał ludności. Przy głośnikach radiowych mieszkańcy miasta czekali na jego rozporządzenia, wydawane spokojnym, pewnym głosem. Kiedy zaapelował, aby przekazać wojsku wszelką broń i lornetki, tłumy ludzi zniosły broń myśliwską, lornetki teatralne, a nawet stare szable - pamiątki rodzinne. Kiedy 12 września zaapelował przez radio:
- Wzywam 600 młodych ludzi, aby się natychmiast zgłosili, ludzi zdecydowanych umrzeć za ojczyznę, za Warszawę !
Na miejsce zbiórki zgłosiło się 6 tysięcy ochotników.
Siły niemieckie zamiast triumfalnego wkroczenia do stolicy Polski w dziesiątym dniu wojny zaległy na długo pod murami Warszawy.
Warszawa słuchała swego prezydenta, który pozostał w mieście, który dzielił losy ludności stołecznej. Wraz z decyzją o podjęciu obrony miasta Starzyński zażądał powrotu do normalnego życia, wezwał do otwarcia sklepów. Sklepy zostały otwarte, a żywność sprzedawano po nie zmienionych cenach nawet w czasie bombardowań.
Z biegiem czasu przerwy w dostawach i rosnące zniszczenia sprawiły, że zapasy żywności szybko topniały.
W końcu zabrakło nawet chleba i wody, a szalejące pożary utrudniały wszelką działalność.
Gdy nad Bzurą toczyły się walki, które związały znaczne siły niemieckie, Warszawa mniej była zagrożona. Wzrosła też liczba jej obrońców niemal do 60 batalionów wojsk regularnych, wspieranych 200 działami różnych typów. Nie spełniły się jednak nadzieje wiązane z bitwą nad Bzurą . 15 września wróg zamknął pierścień okrążenia i rozpoczął atak od strony Pragi, gdzie ogniskami walk stały się kolejno Wał Gocławski, Grochów, stacja Warszawa Wschodnia, cmentarz Bródnowski, Annopol i Golędzinów. Mimo ciężkiej artylerii i broni pancernej napastników, załoga Pragi odparła wszystkie ataki. Zadano przeciwnikowi znaczne straty i wzięto 300 jeńców. Sam Hitler obserwował tego dnia osobiście walki o miasto.
Potem przychodzi kolej na Śródmieście. Bombardowano je z powietrza i z dział. 17 września Warszawa przeżyła najcięższy dzień: na miasto spadło ponad 5 tys. pocisków. Straty były ogromne. Uszkodzony został Zamek Królewski, płonęła katedra Św. Jana, filharmonia, sejm. Zginęło bardzo wiele kobiet i dzieci, zwłaszcza oczekujących przed sklepami na żywność. Na podwórkach i skwerach pojawiało się coraz więcej mogił obrońców i mieszkańców miasta.
Warszawa broniła się nadal. Jej dramatyczne apele radiowe o pomoc słyszał cały świat. Ale świat milczał. Po ciężkich bojach przebiły się tylko w dniach 19 - 21 września wycieńczone resztki armii „Poznań” i „Pomorze”, wycofujące się z pola bitwy nad Bzurą. W dniach 21 -27 września rozegrał się ostatni akt obrony stolicy. Jeszcze 21 września wyjechali z miasta członkowie misji dyplomatycznych, ambasad i konsulatów. W obliczu najeźdźcy Warszawa została sama. 25 września przedłużono ogień artyleryjski na cały dzień i wzmocniono go nalotami blisko 300 samolotów bombowych. Od 8 rano do 8 wieczór naloty trwały niemal bez przerwy. Pożary objęły całe miasto. Przerwany uprzednio dopływ wody i elektryczności utrudniał jakikolwiek ratunek. Chmury dymu i ognia zawisła nad miastem.
Bezpośrednio po nalocie rozpoczął się szturm generalny. Naprzeciw dywizji niemieckiej stawał do walki jeden, a najwyżej dwa bataliony polskie. Na odcinku pólłnocnym utracono Babice, krwawe walki toczyły się cały dzień w okolicy Dworca Zachodniego. Odparto wszystkie ataki niemieckie na Mokotowie i Pradze. Nieprzyjaciel zdobył tylko na południowym odcinku fort Dąbrowskiego i fort Czerniakowski. Nigdzie jednak obrona polska nie została przełamana, a drobne sukcesy oblegających spowodowane były jedynie brakiem amunicji artyleryjskiej po stronie polskiej.
Jeszcze tego dnia świat usłyszał tragiczne przemówienie radiowe prezydenta Starzyńskiego:
„ Warszawa płonie! Warszawa, bombardowana bez przerwy z powietrza i ziemi, zamieniła się w rumowisko gruzów! Nie mamy światła, nie mamy wody, nie mamy żywności ! Sześćdziesiąt tysięcy zabitych, sto tysięcy rannych - oto rezultat straszliwej furii najeźdźcy! ”
W tej sytuacji Dowództwo Obrony Warszawy i Doradczy Komitet Obywatelski rozważały 26 września wieczorem możliwości i perspektywy dalszej walki. Decyzja była jednomyślna: przerwać walkę. Choć bowiem obrona mogła by trwać dalej, jej cel przestał równoważyć ofiray, które poniosło miasto i jego mieszkańcy. Rozpoczeły się pertraktacje o zawieszeniu broni.
Mimo pertraktacji walki trwały z niesłabnącą siłą również przez cały następny dzień, ich wyniki były dość kożystne dla obrońców. Ale już o 12 w południe nastąpiło przerwanie ognia, a następnego dnia o godzinie 1300 w fabryce Škoda na Rakowcu gen. Kutrzeba ze strony polskiej i gen. Blaskowitz ze strony niemieckiej podpisali umowę kapitulacyjną miasta Warszawy. Objęcie warty głównej przy Komendzie Miasta przez wojsko niemieckie stalo się symbolem przejęcia władzy nad stolicą Polski. Dopiero po tym nastąpiło oficjalne wmaszerowanie wojsk niemieckich na ulice Warszawy.
Sojusznicy zachodni ograniczyli pomoc dla Polski i Warszawy we wrześniu 1939 r. do kilku nalotów z ulotkami. Nastąpiły lata okupacji.