„Szybciej, szybciej, bo mamy mało czasu!” Jak często słyszymy coś takiego na co dzień? Niby zwykłe powiedzenie, ale co jeśli czasu codziennie naprawdę ubywa?
Według grupy naukowców z Hiszpanii czasu mamy w naszym wszechświecie coraz mniej. Opracowali oni teorię, mówiącą o tym, że czas z każdą chwilą zwalnia, aż w pewnym momencie zatrzyma się zupełnie. Teoria ta ma wyjaśniać zagadkę przyspieszonej ekspansji wszechświata. Pierwszy matematyczny model wszechświata stworzył Albert Einstein w 1917 roku. Zakładał on, że wszechświat jest statyczny, czyli po rozszerzeniu się po wielkim wybuchu do pewnego rozmiaru, przestał zwiększać swoją objętość. Było to jednak błędne założenie. W 1929 roku Edwin Hubble dokonał pomiaru odległości galaktyk i odkrył, że wszechświat nie stoi w miejscu, lecz się ciągle rozszerza. Jednak Hubble także popełnił błąd, gdyż założył, że wszechświat rozszerza się ze stałą prędkością. Dzisiaj wiemy już, że ekspansja wszechświata przyspiesza. Zaobserwowano, że gwiazdy nazywane Supernowymi, w zależności od tego jak daleko się do nas znajdują, oddalają się od nas z różnymi prędkościami. Im dalej znajduje się gwiazda, tym szybciej „ucieka” od Ziemi.
Długo szukano wytłumaczenia dla tego zjawiska, aż w końcu uznano, że musi istnieć jakaś siła odpychająca, która by ciągle rozpychała wszechświat. Siłą tą jest siła antygrawitacyjna, a jej źródłem jest ciemna energia. Ciemna energia według obliczeń matematycznych powinna zajmować aż 72% przestrzeni całego wszechświata. Nikt jednak nie potrafi doświadczalnie udowodnić istnienia tej energii, jedyne co można zaobserwować, to jej wpływ na ekspansję wszechświata. Na temat pochodzenia i natury ciemnej energii istnieje wiele teorii.
W 2008 roku zaproponowano również inne wyjaśnienie przyspieszonej ekspansji wszechświata. Głównym założeniem nowej teorii było umieszczenie Ziemi w miejscu, w którym gęstość materii byłaby dużo mniejsza niż w pozostałych miejscach we wszechświecie. Teoria ta jednak, ze względu na niezgodności z głównymi zasadami kosmologii oraz brak potwierdzenia doświadczalnego, została bardzo szybko obalona.
Inne nowatorskie wyjaśnienie zagadki coraz szybszego rozszerzania się wszechświata zaproponowali naukowcy z Hiszpanii. Profesor Jose Senovilla, Marc Vars i Raul Vera twierdzą, że za przyspieszoną ekspansję nie jest odpowiedzialna ciemna energia, lecz to zwykle złudzenie! Przyjęli oni założenie, że czas zwalnia. Zjawisko to jest tym bardziej odczuwalne im dalej jesteśmy od Ziemi. Dla nas spowolnienie czasu jest tak niewielkie, że nie jesteśmy w stanie go zaobserwować, ale podczas obserwacji obiektów dalekich od nas obserwujemy zanik czasu. Efektem spowolnienia czasu jest właśnie mylny wniosek, że wszechświat rozszerza się w przyspieszonym tempie.
- Nie mówimy, że rozszerzanie się wszechświata to iluzja. Mówimy jedynie, że iluzją może być przyspieszenie tego rozszerzania - czyli możliwość, że proces ten zwiększał i nadal zwiększa swoją szybkość- wyjaśnia Jose Senovilla. Oznaczałoby to, że w obliczeniach możemy wrócić do założeń Hubble'a, który przyjął stałą prędkość ekspansji wszechświata. Dodatkowo obalona zostałaby teoria o istnieniu ciemnej energii, co znacznie uprościłoby modele matematyczne wszechświata.
Skoro jednak czas zwalnia, to czy istnieje możliwość, że w pewnym momencie się zatrzyma?
Według hiszpańskich naukowców, jest to nieuniknione.
- Wszystko wówczas zostanie zamrożone, jak fotografia jednej chwili, na zawsze - powiedział Senovilla w rozmowie dla New Scientist. Jednak moment ten nastąpi na długo po tym, jak nasza planeta przestanie istnieć.
Teoria o zwalniającym czasie ma swoich zwolenników wśród naukowców na całym świecie. Gary Gibbons, kosmolog z Uniwersytetu w Cambridge, twierdzi że skoro czas w jakimś momencie zaczął płynąć, to tak samo może w pewnym momencie znowu stanąć. Niektórzy naukowcy starają się wykorzystać koncepcję zaproponowaną przez Hiszpanów do stworzenia M-teorii, która byłaby uniwersalną teorią zdolną wyjaśnić wszystkie zjawiska we wszechświecie.
Problemem jednak ciągle pozostaje koncepcja zatrzymania się czasu. Przecież jak czas się zatrzyma i wszystko zastygnie w miejscu, to dalej będzie trwało po prostu w bezruchu, czyli teoretycznie czas będzie płynął dalej. Niektórzy uważają, że problem ten można rozwiązać wprowadzając zamiast jednowymiarowego czasu, czas dwuwymiarowy. Jednak wtedy pojawia się problem jak te dwa wymiary opisać. Jak widać jeszcze sporo czasu upłynie, zanim będzie można wprowadzić oficjalnie teorię zwalniającego czasu. Być może w najbliższych latach koncepcja ta zostanie zupełnie obalona lub ktoś wprowadzi nową teorię lepiej wyjaśniającą zagadkę przyspieszającej ekspansji wszechświata. Jak mówi stare porzekadło - czas pokaże.