Bella siedziała na stryszku z dziećmi. Nagle zawołał ją Mruczek.

-Bella, idziemy na spacer! Wiesz, że nie możesz stracić formy!

-Dobrze, już idę...

Spojrzała na dzieci.

-A wy wiecie co robić. -Przypomniała. -Nie wychodzić mi z legowiska, siedzieć spokojnie. Postaram się przyjść za pięć minut!
Psotka postanowiła zainterweniować.

-Ależ mamo, nie musisz się dla nas spieszyć... My poczekamy...

Bella zamyśliła się.

-No... Dobrze... Ale naprawdę bądźcie ostrożni... Tym razem nie będę mogła złapać kogoś, jeśli spadnie!

Gdy tylko kotka oddaliła się, Bilon wyskoczył z legowiska.

-No to zabawa jest murowana!

-Cztery, pięć, sześć... -Mówiła cicho Buria monotonnym głosem.
-Najpierw pobawmy się w berka! -Gadał wciąż Bilon.

-Jedenaście, dwanaście...

-A później jeszcze może...

-Szesnaście, siedemnaście...
Bilon spojrzał na nią wyraźnie zirytowany.

-Buria! Co ty robisz?!

-Liczę, ile kawałeczków siana jest w naszym legowisku.

Bilon złapał się za głowę.

-Jak dojdziesz do tysiąca pięćset, to daj znać...

-Ok...

Kociak skrzywił się. Najwyraźniej Buria potraktowała to poważnie.

-Chodź, daj spokój... Musimy wszyscy poszaleć!

-Ale mama... -Zaczęła Łatka niepewnie. Psotka spojrzała na nią krzywo.

-Łatka... Nie wygłupiaj się! -Powiedziała.

-Ale...

-Ale, ale... -Przedrzeźniał ją Bilon. -Wyluzuj!

Łatka wskoczyła na krzesło stojące na stryszku, i spytała:

-Czy jestem wystarczająco wyluzowana?

Usłyszeli pisk. Bilon zbladł.

-Psotka... Spadła na dół!

Podbiegli do krawędzi. Spojrzeli w dół, gdzie szczerzyła się Psotka.

-Skoczcie, na siano... Tutaj gdzie ja, nic wam się wtedy nie stanie... -Zapewniła koteczka.

Bilon natychmiast skoczył. Zawołał Łatkę i Burię.

-Ja nie wiem... -Mruknęła Buria, a Łatka czując się wystarczająco wyluzowana postanowiła pomóc w tym także jej.

-Wyluzuj... -Rzekła beztrosko i skoczyła.

Gdy znalazła się przy nich także Buria, Psotka oparła się o drzwi.

-Jeeeej.... -Szepnęła z przejęciem. -Jeśli doskoczymy do tamtej dziury w szybce, znajdziemy się TAM.

-Co? -Zdziwiła się Łatka, a Psotka wyjaśniła:

-Na zewnętrz! Hm, Bilon, podnieś mnie!

Bilon pomógł siostrze znaleźć się wyżej, lecz nie na tyle, ile potrzeba było.

Psotka spojrzała na Łatkę.

-Mam pomysł... Podrzućmy ją do góry, niech wyjdzie na zewnątrz... I tam może będzie jakieś wejście które z tamtej strony zobaczy!

-Ale... -Łatka znów zwątpiła, lecz Bilon wyszczerzył zęby w uśmiechu i odparł:

-Łatka! Pełen luz...

Łatka westchnęła.

-Dobra...

Kocięta podniosły ją do góry. Koteczka chwyciła się okienka w miejscu gdzie nie było szyby i wyskoczyła na zewnątrz.
Usłyszała głos Bilona:

-Łatka? Żyjesz?

Łatka podniosła się z betonu i przybliżyła się do drzwi.

-Mmm... Tak... -Odpowiedziała niepewnie. Psotka poleciła:

-Rozejrzyj się po terenie... Poszukaj czegoś fajnego i nam daj!

-Dobra... -Zgodziła się jej siostra.

Pobiegła w bok. Zobaczyła: zielsko, jakaś dobudówkę z drewnem, zielsko, bramkę...

Wybiegła za bramkę i ruszyła szybko w stronę ogródka przy bloku. Zerwała pięknego niebieskiego kwiatka i już miała wracać, gdy zobaczyła kocie oczy wśród kwiatów.

-Mama? -Zapytała naiwnie.

Cisza. Łatka nie miała zamiaru tracić czasu, wiec poszła z powrotem. Natknęła się na Bellę.

-Łatka! Gdzie ty jesteś! -Krzyknęła kocica z wyrzutem. -Miałaś być w legowisku... No, dobra, chodźmy ale żeby to się nie powtórzyło...

Scenkę obserwowały kocie oczy z kwiatów. Ich właścicielka, Tonia, uśmiechnęła się do towarzysza, chudego kocura z lasu.

-Widzisz, Fliko, mamy ją!

-A co tak ciekawego odkryłaś?

Tonia objaśniła:
-Bella ma dzieci! I to już całkiem duże... Niedługo zapewne weźmie ich na dwór... A jak zostawi ich na chwilę samych...

Wbiła pazury w grubą łodygę słonecznika, przecinając ją na pół.