A czy globalizacja doprowadzi w końcu do tego, że wszyscy staniemy się kosmopolitami, bez jakiejkolwiek państwowości?
Teoretycznie biorąc pod uwagę kierunek przemian globalizacyjnych można stwierdzić, że jest to prawdopodobne, ale przy bliższym spojrzeniu perspektywa ta staje się jednak mglista. Przy czym rozróżnić trzeba utratę państwowości od zniknięcia narodów. Oto bowiem możemy mieć do czynienia z zanikiem granic, ale nie oznacza to kosmopolityzmu- objawiającego się w życiu społecznym jako uznawanie za swą ojczyznę całego świata. Nawet gdy znikną granice- pozostaną więzi społeczne, poczucie jedności narodowej. Poza tym utopią wydaje się zaistnienie kosmopolityzmu w wymiarze gospodarczym. Cóżby on oznaczał? - Przede wszystkim współodpowiedzialność człowieka za wydarzenia na drugim krańcu świata, poczucie więzi z tamtymi ludźmi i ich sytuacją materialną. Wątpliwe wydaje się, by nawet duże grupy społeczne były zainteresowane czymś więcej niż ich najbliższe otoczenie i chciały się np. wyzbywać części swych dóbr na rzecz innych „obywateli świata”. Procesy takie mogą zachodzić na poziomie narodu, państwa, ale czy na wyższym poziomie wspólnoty międzyludzkiej jest to możliwe? Zależnie od tego jak odpowiemy na to pytanie- taka też będzie odpowiedź na pytanie- czy ogólnoświatowy kosmopolityzm jest możliwy.