"Panorama Północy" mimo iż ukazywała się w Olsztynie nigdy nie była pismem lokalnym. Nakład liczył 120 tys. i "bezzwrotowo" rozchodził się na terenie całego kraju. "PP"promowała region północnej Polski. Była pismem ilustrowanym. Przyczyn likwidacji "PP" było kilka ...ale najistotniejsze było to, że upadł ustrój, który stworzył "PP".
Dr Feliks Walichnowski jest socjologiem, nauczycielem akademickim i publicystą. Urodził się w Warszawie i zaraz po wojnie jako ochotnik przyjechał do Olsztyna. W 1971 r. doktoryzował się w SGGW. Jest autorem wielu wydawnictw z zakresu socjotechniki medialnej i historii województwa warmińsko-mazurskiego.Od niedawna pisze również wiersze. W 2005 r. został wyróżniony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Wszystkich zainteresowanych tematem mediów i cenzury z okresu PRL-u oraz miłosników i czytelników "Panoramy Północy". Biblioteka Miejska posiada archiwalne numery "Panoramy Północy"
SERDECZNIE ZAPRASZAMY NA SPOTKANIE - WSTĘP WOLNY !!!
Barbara Szymańska
O ofiarnej kadrze, dumnym społeczeństwie i wagonie masła rozmawiamy z Feliksem Walichnowskim, redaktorem naczelnym "Panoramy Północy" - ogólnopolskiego tygodnika ilustrowanego wydawanego w Olsztynie w latach 1957-1982.
W sierpniu mija 50 lat od powstania "Panoramy Północy". Mimo, że od zakończenia działalności magazynu upłynęło ćwierć wieku, wciąż się o nim słyszy. Skąd ta długotrwała pamięć i popularność?
- Bo było to czasopismo wyjątkowe w życiu kulturalnym Olsztyna. Założone na fali odnowy politycznej października 1956 roku, w zasadzie przez dwie rodziny, z pominięciem ówczesnej monopolistycznej instytucji wydawniczej RSW "Prasa", wsparte przez nowopowstałe w Olsztynie Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne "Pojezierze". "Panorama..." od początku wyraźnie określiła swój profil tematyczny i teren działania dziennikarskiego.
Czyli?
- "Panoramę..." kolportowano na terenie całej Polski, ale ściśle przestrzegano doboru tematów dotyczących ziem północnych (od Świnoujścia po Białowieżę). Połowę powierzchni drukowanej przeznaczano na fotografie. Takie założenia wymagały zjednania współpracowników redakcji, przeważnie specjalistów z różnych dziedzin, umiejących pisać i fotografować w wersji magazynowej i dla różnorodnych czytelników. W Polsce wówczas interesowano się szczególnie terenami położonymi na Podlasiu, Warmii, Mazurach, Powiślu i nad Bałtykiem. W 1957 roku były one mało znane ogółowi. Łamy "Panoramy Północy" były dogodnym miejscem na promocję tych terenów w zakresie historii, kultury, turystyki, nowoczesnej gospodarki, szczególnie morskiej i rolniczej. Przy tym tygodnik był silnie związany z czytelnikami poprzez liczne konkursy i tzw. poradnictwo społecznie użyteczne. Wówczas nie było internetu ani natłoku kolorowych folderów i to właśnie "Panorama..." z pewnością przyczyniła się do spopularyzowania piękna ziem północnych i związanej z tym turystyki.
Trudno było w Olsztynie redagować ogólnopolski tygodnik zajmujący się problematyką tak rozległego terenu?
- Bardzo trudno. Dlatego obok nielicznej ofiarnej kadry pracowników etatowych słowa uznania należą się również licznym współpracownikom, którzy w ciągu ćwierćwiecza zapełniali łamy tygodnika tekstami i fotografiami. Duże zasługi posiadają także pracownicy warszawskiego oddziału "PP", do których należało przede wszystkim czuwanie przy procesie druku.
Co Panu jako redaktorowi naczelnemu sprawiło największą satysfakcję?
- Cykl "Szli na zachód osadnicy", opisujący kiedy i kto przybył na Ziemie Zachodnie i Północne w latach 1945-48, jak te ziemie zaludniono, odbudowano, zagospodarowano i zintegrowano. Jak zrealizował się wielkiej wagi fenomen socjologiczny, i że z to prawdziwy powód do dumy dla całego społeczeństwa. Tę tematykę uwieczniono wynikami konkursu na plakat "XXX lat PRL", na który napłynęło setki propozycji od osób w różnym wieku, ukazujących, że pionierzy ziem północnych i zachodnich są dumni ze swych dokonań i zasługują na szacunek.
Czy 50-lecie "PP" uświetnią jakieś uroczystości?
- W centrum Polski, w Mazowieckiej Wyższej Szkole Humanistyczno-Pedagogicznej w Łowiczu zorganizowano wystawę i odczyt na temat ogólnopolskiego znaczenia tygodnika. MOK w Olsztynie urządził spotkanie przy kawiarnianych stolikach z sympatykami. W Bibliotece Publicznej w Stegnie w przez całe lato można zapoznać się z dokumentacją dotyczącą historycznego znaczenia "Panoramy...", a wkrótce będą wystawy i spotkania w Mrągowie i Elblągu.
Na koniec poproszę o anegdotkę z życia "Panoramy..."
- Zanim objąłem w maju 1972 roku kierownictwo "Panoramy...", przy stoliku w Domu Środowisk Twórczych dowiedziałem się, że mój poprzednik Tadeusz Jędruszak, w okresie braku masła w Olsztynie (wówczas towaru deficytowego) załatwił telefoniczne w Warszawie dostawę wagonu tego produktu do miasta nad Łyną. Ani znakomity organizator i założyciel "PP", Henryk Święcicki, ani ja nie możemy się pochwalić takimi wpływami w Warszawie jak Jędruszak. My byliśmy związani z naszym zawodem i terenem, na którym przyszło nam działać. Henrykowi - dwanaście lat, a mi - dziewięć.
"Panorama Północy" miała nakład 120 tys. egz. i rozchodziła się bezzwrotowo. Z powodu limitowania papieru "Ruch" dzielił nakład w stosunku do wielkości województw. I tak w woj. olsztyńskim rozprowadzano "na pniu" tylko 8 proc. każdego wydania, a najwięcej nakładu trafiało do Katowic, Warszawy, Krakowa, Poznania. Publikowane tematy przeważnie pochodziły z woj. olsztyńskiego (23%), Trójmiasta i okolic (20%), woj. szczecińskiego (15%) i koszalińskiego (blisko 10%).
foto: Szymon Liszewski, "Nasz Olsztyniak"
rozmawiał Szymon Liszewski