Chronić Polskę przed GMO
Nasz Dziennik, Czwartek, 13 grudnia 2012 (22:15)
Prawo i Sprawiedliwość przygotowało projekt ustawy zakazujący uprawiania w Polsce roślin modyfikowanych genetycznie (GMO) i stosowania ich w paszach i żywności. Opozycja twierdzi, że obecne przepisy łamią Konstytucję.
Główną ideą projektu PiS jest ogłoszenie Polski krajem wolnym od GMO. Dlatego, gdyby Sejm i Senat przegłosowały takie prawo, w naszym kraju zakazane zostałoby wysiewanie nasion roślin modyfikowanych genetycznie, nie można byłoby także stosować ich do produkcji zarówno żywności, jak i pasz dla zwierząt. Ustawa ma - jak przekonują jej autorzy - bronić polskiej wsi, zapewniać produkcję żywności najwyższej jakości, a zasadniczo chodzi o obronę polskiej racji stanu.
Profesor Jan Szyszko, zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, tłumacząc powody przygotowania projektu ustawy o GMO, powiedział, że uwalnianie do środowiska genetycznie modyfikowanych organizmów jest niebezpieczne, gdyż grozi zarówno negatywnymi skutkami biologicznymi, jak i gospodarczymi dla polskiego rolnictwa.
Podkreślił, że koalicja PO - PSL łamie polskie prawo, gdzie zapisano, że mamy być krajem wolnym od GMO.
Profesor Szyszko zaznaczył, że wbrew alarmistycznym prognozom zwolenników roślin modyfikowanych, nie grozi nam głód, jeśli zachowamy tradycyjne metody produkcji rolnej. Tak samo jak złudne jest oczekiwanie, iż GMO zapewni nam tanią żywność, bo przecież teraz nasze rolnictwo jest konkurencyjne.
Jan Szyszko dodał, że nieprawdą jest, iż GMO chroni środowisko, bo obniża się zużycie nawozów sztucznych. Dlatego konieczne jest przygotowanie ustawy-matki w sprawie GMO. Profesor Szyszko żałował, że takiego projektu nie przygotował minister środowiska, ale opozycja.
Wiceprzewodniczący komisji ochrony środowiska podkreślił, że ten projekt ma uchronić nas przed wprowadzeniem GMO tylnymi drzwiami, co umożliwiają ustawy o paszach i nasiennictwie. Pierwsza wydłużyła do końca 2016 roku możliwość stosowania roślin modyfikowanych w paszach, a druga otwiera pole do obrotu materiałem nasiennym GMO. Ustawę o nasiennictwie musi jeszcze podpisać prezydent, aby weszła w życie.
- Prosimy prezydenta, aby to wstrzymać - powiedział Jan Szyszko. Bronisław Komorowski może ustawę podpisać, zawetować lub skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego.
Poseł Jan K. Ardanowski z komisji rolnictwa udowadniał, że zwolennicy roślin modyfikowanych i ich produceni mamią rolników, iż GMO będzie dla nich korzystne z powodów ekonomicznych. Tymczasem jest to ogromne zagrożenie dla rolnictwa.
- Rosną koszty dla rolników, uzależnienie od firm dostarczających nasiona - wyliczał Ardanowski.
Największą szkodą będzie jednak zniszczenie wizerunku polskiej żywności na rynku światowym: jest ona zdrowa, nietoksyczna. To obok ceny atut, jak go nie będzie, nie utrzymamy eksportu. Potencjalni importerzy już pytają, czy mamy w Polsce GMO, bo kupujący takich produktów nie chcą. Dlatego wprowadzenie organizmów modyfikowanych zupełnie się nam nie opłaca.
- Będziemy mieli żywność nędznej jakości, żywność szkodliwą, a do tego bardzo drogą - przestrzegał Jan K. Ardanowski.
Profesor Tadeusz Żarski ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie obawia się, że po roślinach przyjdzie pora także na zwierzęta modyfikowane genetycznie. I protestował przeciwko utożsamianiu GMO np. z krzyżówkami genetycznymi. W tym pierwszym przypadku mamy bowiem do czynienia z wprowadzaniem do rośliny obcego genu, np. zwierzęcego. Profesor zarzucił też instytucjom badającym organizmy modyfikowane stosowanie manipulacji i przekłamań. I podał przykład testów ziemniaka Amflora, który badano na chorych zwierzętach - badania są więc niemiarodajne.
Profesor Krystyna Pawłowicz, prawnik, wskazywała z kolei na to, że koalicja rządowa, forsując GMO, łamie prawo.
- Nie ma odpowiedniego aparatu nadzoru, kto, gdzie, ile takich upraw prowadzi - stwierdziła Pawłowicz. Ponadto dodawanie roślin modyfikowanych do żywności naraża ludzi na udział w eksperymentach medycznych bez ich zgody.
Zdaniem poseł Krystyny Pawłowicz, władza narusza Konsytucję, bo powinniśmy pielęgnować tradycyjne rolnictwo. - Podstawą ustroju rolnego są gospodarstwa rodzinne, a one znikną, jak będzie GMO - mówi prof. Krystyna Pawłowicz. Ponadto Konstytucja nakazuje uwzględniać zdanie społeczeństwa w takich kwestiach, a rząd to ignoruje. Poseł Pawłowicz zapowiedział też, że po zmianie władzy politycy, którzy forsowali GMO, zostaną postawieni przed Trybunałem Stanu.