"... i jedna noc"
Filia przygotowywała kolację.
- Spóźnia się... - z nożem w ręku zawisła nad stołem.
Jej wzrok powędrował za okno. Ostatnie promienie słońce odbijały się w szybie.
- Wszystko w porządku?
Na ten głos odwróciła się gwałtownie. Nie słyszała, kiedy wszedł.
- Tak.
W jego ametystowych oczach ujrzała niepokój.
- Naprawdę - uśmiechnęła się.
Po chwili wahania odpowiedział jej uśmiechem.
- To dobrze.
Zajrzał pod pokrywkę bulgocącego garnka.
- Co na kolację?
Powinna się przyzwyczaić, a jednak...
- Twoje ulubione danie.
- Naprawdę? - odłożył pokrywkę i spojrzał na nią.
Do jego ciągle otwartych oczu także już powinna...
- Możesz wyjąć talerze?
- Jasne.
Kończąc krojenie warzyw przyglądała się, jak kręcił się po kuchni cicho pogwizdując pod nosem.
- Xellos...
- Tak? - przestał gwizdać.
- Nie, nic... - zmieszała się. Wymskło jej się. Dorzuciła pokrojone warzywa do garnka ukrywając rumieniec. Czemu się ona tak denerwuje, przecież nic się nie stało.
Xellos stanął tuż za nią.
- Napewno wszystko w porządku? - zapytał cicho.
- Tak! - uciekła do spiżarni. Ciężko usiadła na skrzyni i się rozpłakała. "Głupia! Głupia! Czemu płaczesz?!" ukryła twarz w dłoniach. Nie chciała, żeby Xellos usłyszał. Tyle miesięcy minęło od kiedy u niej zamieszkał. Ocierając łzy ciężko westchnęła. Przecież sama go zaprosiła. Nie mogła go tak zostawić...
Rozległo się ciche pukanie do drzwi.
- Filia? - rozległ się zaniepokojony głos mazoku.
Tylko, że on nie pamiętał, że nim jest. Gdyby tak było, mógłby się po prostu przed nią teleportować. Powiedziała mu (a właściwie to mu wmówiła), że jest człowiekiem. O dziwo uwierzył, a nawet się ucieszył. Więc dlaczego czuła się teraz tak podle?
Wzięła jeszcze jeden głeboki oddech i w końcu wyszła.
Stał zaniepokojony pod drzwiami.
- Filia?
Z wysiłkiem uśmiechnęła się.
- To co? Jemy?
Uśmiechnął się szeroko.
- Jestem głodny jak wilk!
Skubiąc swoją kolację nie spuszczała wzroku z Xellos'a, który pałaszował swoją porcję.
Kiedy przyszedł do niej tamtego dnia przedstawiał sobą żałosny widok. Postrzępione ubranie i mnóstwo krwi. Zdołał tylko wyszeptać jej imię i stracił przytomność. A kiedy ją odzyskał...
- Nie jesteś głodna?
Przerwał jej rozmyślania głos Xellos'a.
- Coś nie jestem dzisiaj zbyt głodna. Ale widzę, że ty zjadłeś już swoją porcję. Dołożę ci - wstała, wzięła jego talerz i podeszła do garnka.
Marszcząc brwi starała skupić się na wykonywanej czynności, by wspomnienia znowu jej nie dopadły.
- Narąbałem dzisiaj mnóstwo drewna - widocznie on także poczuł, że dobrze byłoby zająć czymś jej myśli. - Teraz powinno nam wystarczyć do końca zimy.
- Acha - postawiła przed nim talerz.
- Jutro zajmę się naprawą dachu szopy - zabrał się za jedzenie.
- Dobrze - usiadła na swoim miejscu.
Oparła głowę na dłoniach. Xellos między jednym kęsem a drugim opowiadał jej dokładnie co będzie robić.
- ...Najpierw zdejmę te połamane dachówki, żeby nie rozbiły mi głowy, gdy zimą będę szedł po opał...
Zima...
Czy nadal będę mieszkać razem?
A co jeśli...
Filii zabiło szybciej serce. "Nie! Nie myśl o tym!" potrząsnęła głową. "Nie myśl o przyszłości! Ciesz się chwilą..." Ale czy naprawdę było czym się cieszyć?
Siedział naprzeciwko niej na wyciągnięcie ręki i paplał o dziurawym dachu. "Takie to do niego nie podobne..." Tylko, że nigdy nie zapytał jaki był wcześniej. A ona jakoś nie chciała mu o tym mówić.
A on się zmienił... Nie prosiła oto. Nie wmawiała mu, że jest dobry. Więc dlaczego się zmienił? Co się takiego wydarzyło, że tak się stało?
Czyżby tęskniła za dawnym mazoku? Nie, tylko...
- Pozmywam.
Drgnęła na jego głos.
- Nie trzeba, ja to zrobię. A ty lepiej idź się umyć, bo cały obsypany jesteś wiórami - strzepała ze śmiechem kilka wiórków z jego włosów.
- Dzięki - w jego ametystowych oczach ujrzała...
Wypchnęła go z kuchni. A kiedy drzwi się za nim zamknęły, przycisnęła rękę do serca. Jak głośno ono biło. Przestraszyła się tego co zobaczyła w jego oczach.
- To niemożliwe... niemożliwe... - wyszeptała.
Usłyszała jego krzyk.
Szklanka wypadła jej z dłoni rozbijając się na tysiące kawałeczków. Z duszą na ramieniu wybiegła z kuchni...
Znalazła go w łazience. Ciężko dysząc trzymał się za głowę.
- Xellos? - delikatnie położyła mu rękę na ramieniu. - Wszystko w porządku?
- Tak...
Ostatnio coraz częściej miał te potworne napady bólu głowy. Czyżby pamięć miała mu wkrótce wrócić?
- Napewno?
Tym razem to w jej oczach był niepokój. Podniósł głowę i zajrzał jej w oczy.
- Nie martw się... - wyciągnął rękę i pogładził ją po policzku.
Odskoczyła.
- Przepraszam... - Xellos spuścił głowę.
- Nnnie... To ja przepraszam - pomogła mu wstać. Zarzuciła mu rękę na swoją szyję i zaprowadziła do pokoju.
Kładąc go na łóżku dopiero teraz zauważyła, że miał na sobie tylko ręcznik. Zarumieniła się.
- Odpocznij - szybko okryła go kołdrą i podążyła do drzwi.
- Filia...
Odwróciła się w progu. Siedział na łóżku. W jego ametystowych oczach odbijały się promienie księżyca. Znów ujrzała w nich...
- Zostań ze mną... - jego szept wdarł się do jej serca. - Proszę...
W pokoju panowały jeszcze szarości, gdy Xellos otworzył oczy.
Podniósł ręce do głowy. Odnosił wrażenie, że zaraz mu pęknie. Wziął kilka głębokich oddechów i ponownie otworzył oczy. Nad łóżkiem coś delikatnie błysnęło.
- Dzwoneczki Filii...
"Filii?" poderwał się. Rozejrzał się po pokoju.
- Co ja robię w pokoju Filii?
Zamknął oczy.
Ostatnie co pamiętał to ciężka, ale zwycięska walka. Miał mnóstwo ran i...
Usłyszał szmer z boku. Odwrócił się gwałtownie i go zatkało.
Obok niego leżała Filia. Grzywka zasłaniała jej twarz, a spod osuniętej kołdry wystawało jej nagie ramię.
Bezwiednie wyciągnął rękę i dotknął jej ramienia. Na jego dotyk Filia cichutko zamruczała i przytuliła się do niego.
Filia...
Gdy jej rozgrzane nagie ciało przywarło do niego, wróciły wspomnienia ostatnich miesięcy, a wraz z nimi przybył strach...
On, Wielki Generał, bał się.
Czego?
Tego kim się stał... i że... mu się to podobało...
Tak nie powinno się stać, ale... żałował, że wróciła mu pamięć.
Zamknął oczy i wtulił twarz w jej włosy.
- Filia...
Obudziła się wraz z pierwszymi promieniami słońca, ale jeszcze nie otwierała oczu. Jego serce biło równo i powoli, więc jeszcze spał.
Czy ona naprawdę to zrobiła?
Dlaczego?
Czy z powodu tego co dostrzegła w jego oczach?
Nie...
Ona też tego pragnęła. Od dawna...
Zmienił się rytm bicia serca Xellos'a. Obudził się?
Podniosła głowę i jej wzrok napotkał jego wzrok.
- Xell... - położył jej palec na ustach.
Jego wzrok przewiercał ją na wylot. Docierał do najgłębszych zakątków jej serca. Chciała spuścić oczy, ale jej na to nie pozwolił.
- Fi... - zanurzył w jej włosach rękę i przyciągnął do siebie. - Fi... - uśmiechnął się łagodnie.
Odwzajemniła jego uśmiech.
Nieważne czy kiedyś odzyska pamięć. Teraz należał tylko do niej...
koniec
story wrote by Aurorka (2.4.2004) (titonosek@interia.pl)
1