DOWCIPY O JASIU, dowcipy


DOWCIPY O  JASIU

 

-Tato, pomóż mi, dowiedziałem się, że moja dziewczyna jest w ciąży... 
        - zwraca się syn do ojca.
-Jak nie uważałeś gdy robiłeś, to teraz rób jak uważasz.

 

Od sąsiadów mieszkających nad mieszkaniem Jasia dobiega straszny hałas. Matka Jasia z przerażeniem patrzy na sufit, ale syn ją uspakaja:
- Niech się mama nie boi, to mój kolega Maciek przerabia swoją kolejkę elektryczną na metro!

 

Idzie Jasiu z tatą przez miasto i zobaczył budynek z napisem "Burdel". Pyta taty:
-Tato, co to jest burdel ?
-To takie miejsce, gdzie kupuje się przyjemność - odpowiedział tata.
-A jakie to przyjemności ?
-W swoim czasie się dowiesz.
Jasiu przez całą drogę do domu zastanawiał się co to za przyjemność.
 W domu mówi do taty:
-Tato daj mi na kino, bo mi się nudzi, a będzie fajny film.
Tata dał Jasiowi parę groszy, a Jasiu poszedł do burdelu i mówi do burdel-mamy,
że chce kupić tą przyjemność, co tu sprzedawają.
Burdel-mama nie wiedząc co zrobić z Jasiem, bo był jeszcze za mały przyniosła
mu 3 kawałki chleba z miodem.
Po powrocie Jasiu w domu mówi do taty:
-Już wiem jaką przyjemność sprzedają w burdelu !
Tata zaskoczony pyta Jasia:
-Jasiu! - byłeś w burdelu, i co się stało ?!
-Dwóm dałem rady, a trzecią tylko wylizałem.

 

List z wakacji:
Tutaj jest pięknie, jestem bardzo zadowolony, dużo leżę i odpoczywam.
Bądzcie spokojni i nie martwcie się o mnie.
P.S.
Co to jest epidemia ?

 

Za komuny :
- Jasiu, a co byś chciał na gwiazdkę?
- Jaką, czerwoną? Nasrać !

 

Powiedz mi, Jasiu - pytają małego chłopca - czy twoja matka jest chora, że leży w łóżku?
A Jaś na to:
- Nie, tylko się boi, żeby ojciec łóżka na wódkę nie sprzedał.

 

Rodzice mieli ochotę na seks, ale nie chcieli żeby Małgosia widziała, więc wysłali ją na
balkon i kazali mówić co widzi. Małgosia stoi na
balkonie i opowiada:
- Jedzie pan na rowerze, idzie pani z zakupami, o jakaś dziewczynka stoi na
balkonie, pewnie jej rodzice też się pie*.*olą.

 

Jasiu bawi się kolejką, a tata siedzi w pokoju obok i nagle słyszy jak synek woła:
-Wsiadać, kur.., drzwi zamykać.
Poszedł do Jasia i mówi:
-Jeszcze raz tak powiesz, to dostaniesz karę.
Po czym wrócił do pokoju i za chwilę znowu słyszy:
-Wsiadać, kur.., drzwi zamykać.
Tatuś zamknął Jasia w łazience. Po dłuższym czasie go wypuścił i pozwolił bawić się dalej.
 Jasiu poszedł i za chwilę słychać jego głos z pokoju:
-Wsiadać, kur.., drzwi zamykać, bo przez tego chu.. mamy pół godziny spóźnienia !

 

Na budowie, podczas szkolnej wycieczki, pani mówi do dzieci: 
- Bardzo ważne jest noszenia kasków. Znałam chłopca, który nie nosił kasku. Pewnego dnia spadla mu cegła na głowę i zabiła go na miejscu. Znałam też dziewczynkę, która chodziła w kasku i gdy spadła jej cegła na głowę, uśmiechnęła się i poszła dalej. 
-Ja ją znam- mówi Jasiu- mieszka w naszym bloku. Do tej pory chodzi w kasku i się uśmiecha. 

 

- Tatusiu co to znaczy paranoja?
- Idź do kuchni i spytaj się siostry, mamy i babci, czy by się oddały, gdyby
jakiś facet dawał im za to 100 dolarów.
Po chwili synek wraca z kuchni.
- Siostra powiedziała, że zrobiła by to bez wahania, mama, że za 200, a babcia
to nawet za 50.
- Widzisz synu, mamy w domu trzy k*rwy, a brakuje nam pieniędzy. I to jest właśnie
paranoja.

 

Pani na poczcie zobaczyła jak Jasiu wrzucał list bez znaczka do Św. Mikołaja.
Jako ze list bez znaczka nie miał szansy dojść nigdzie, więc z koleżankami
stwierdziły, że przeczytają. Jak postanowiły tak zrobiły, no i czytają:
"Drogi Święty Mikołaju,
Piszę do Ciebie ten list, ale pewnie i tak nie dojdzie, bo nie stać mnie nawet na znaczek. Pochodzę z bardzo biednej rodziny i nie stać nas nawet na jedzenie. Ale zawsze marzyłem Św. Mikołaju, żeby dostać pod choinkę narty, łyżwy i kombinezon narciarski, i piszę ten list bo może tym razem stanie się cud i spełnią się moje marzenia..."
Panie z poczty przeczytały, wzruszyły się losem Jasia, i postanowiły zrobić mu
niespodziankę, i kupić mu prezenty pod choinkę. Jak postanowiły, tak zrobiły.
Uzbierały trochę pieniędzy i kupiły Jasiowi narty i łyżwy, ale brakło im pieniędzy
na kombinezon narciarski. Trudno, wysłały Jasiowi taki prezent jaki miały.
Za jakiś czas ta sama pani z poczty patrzy a Jasiu znowu idzie z listem bez znaczka,
do Św. Mikołaja, więc znowu wzięła list i z koleżankami czyta:
"Drogi Święty Mikołaju,
Dziękuję Ci bardzo za wspaniałe prezenty. Dziękuję za narty, łyżwy i ten kombinezon
którego nie dostałem, ale który na pewno wysłałeś. Nie przejmuj się Św. Mikołaju,
to nie twoja wina. Ja wiem, po prostu te k...y z poczty go wzięły..."

 

Przybiega Jasio na stację benzynową z kanistrem:
- Dziesięć litrów benzyny, szybko!
- Co jest? Pali się?
- Tak, moja szkoła. Ale trochę jakby przygasa

 

Jasio krzyczy do ojca:
- Tato barometr spadł!!!
- O ile?
- O jakieś dwa metry...

 

- Mamo! Mamo! - krzyczy Jasiu z podwórka.
Matka wychyla się z okna:
- Czego chcesz pieroński mozolu?!
- Tomek nie chciał uwierzyć ze masz zeza...

 

Przychodzi ucieszony Jasiu do domu, i mówi:
- Mamuś, dostałem piątkę z polskiego!
- Co się tak cieszysz, i tak masz raka.

 

Dzieci miały przynieść do szkoły rożne przedmioty związane z medycyna. Małgosia
przyniosła strzykawkę, Kasia bandaż, a Basia słuchawki.
- A ty co przyniosłeś? - Pyta nauczycielka Jasia.
- Aparat tlenowy!
- Tak...? A skąd go wziąłeś?
- Od dziadka.
- A co na to dziadek?
- Eeeech... cheeee....

 

Dzieci chwalą się w przedszkolu:
- Mój dziadek jest taki stary, że jest cały siwy.
- Mój dziadek jest łysy i nie ma zębów.
Jasio mówi:
- A mój dziadek był taki stary, że tata musiał go zastrzelić.

 

Jasio przychodzi do domu. Mama krzyczy:
- Dlaczego masz takie brudne ręce???
- Bo bawiłem się w piaskownicy!!!
- Ale dlaczego masz czyste palce???
- Bo gwizdałem na psa!!!

 

Tatusiu, dlaczego babcia się trzęsie?
Nie gadaj tyle, tylko zwiększaj napięcie!

 

- Babciu, jak ci smakował cukierek?
- Bardzo dobry.
- Dziwne! Ania go wypluła, pies go wypluł, a tobie smakował...

 

Na przystanku autobusowym Jasio trąca w nogę starszego pana.
- Czy pan lubi lizaki?
- Nie.
- To proszę go na chwile potrzymać, bo muszę zawiązać sznurowadło.

 

Lekcja religii... Dzieci siedzą cicho... siostra jest ostra... Siostra zakonna się pyta:
- Kochane dzieci co to jest: skacze po drzewach, zbiera orzechy, i ma rude futerko?
Dzieci myślą, myślą... Jasiu się zgłasza:
- Proszę siostry, na 99% jest to wiewiórka, ale zaraz nam siostra powie,
 że to Pan Jezus...

 

Małgosia ma pierwsza miesiączkę, nie wie biedna co się stało i pokazuje Jasiowi swój
problem. Jasiu ogląda z wielkim zainteresowaniem, i rzecze:
- Nie wiem, Małgośka, na mój gust, to Ci jaja urwało.

 

- Tata, kto to jest ta duża pani z marmuru? Tam na pomniku?
- To jest, synku, Dziewica Orleańska.
- A dlaczego Orleańska?
- Bo z Orleanu...
- A dlaczego Dziewica?
- Bo z marmuru...

 

Na lekcji dzieci mówiły jakie znają waluty. Jasiu powiedzial, że zna "razy".
- Nie ma takiej waluty Jasiu - upiera się pani.
- Jest, bo jak siostra wróciła z wycieczki do Turcji, to ojciec ją zapytał ile dała za
ten sweterek, a ona powiedziała, że dwa razy.

 

Elektryk wraca do domu i widzi swojego synka z obwiązanym palcem.
- Co ci jest, Jasiu? Skaleczyłeś się?
- Nie, tylko złapałem pszczołę, a ona nie miała na końcu izolacji.

 

Przychodzi mały Jasiu do apteki i mówi do aptekarza
-Proszę mi dać coś do zapobiegania ciąży!!!
Aptekarz się zdenerwował i ochrzania Jasia:
Po pierwsze - o takim czymś mówi się szeptem, a nie na cały głos,
Po drugie - to nie jest dla dzieci,
Po trzecie - niech ojciec sobie sam przyjdzie,
Po czwarte - są tego różne rozmiary.
Jasiu też się w tym momencie wkurzył, więc mówi:
Po pierwsze - w przedszkolu uczyli mnie, żeby mówić głośno i wyraźnie,
Po drugie - to nie jest "nie dla dzieci", tylko przeciwko dzieciom,
Po trzecie to nie dla ojca, tylko dla mamy,
Po czwarte, mama jedzie do sanatorium i potrzebuje wszystkie rozmiary.
Tatusiu, dlaczego ta gitara nie ma strun? - pyta ojca obdarowany instrumentem synek.
- Jak się nauczysz grać dostaniesz i struny.
- Jasiu - mówi mama przy śniadaniu - zjedz chlebek.
- Ale ja nie lubię chlebka!
- Musisz jeść chlebek, żebyś był duży i silny.
- A po co mam być duży i silny?
- Żebyś mógł pracować i zarabiać na chlebek.
- Ale ja nie lubię chlebka!

 

Pani zadała dzieciom ułożenie zdań z użyciem słowa 'Prawdopodobnie'.
Dzieci napisały historyjki typu: 'idzie zima, prawdopodobnie spadnie
śnieg'. Jasio oczywiście wymyślił coś innego:
- 'Moja starsza siostra bierze lekcje fortepianu. Ostatnio, jak przyszedł do niej
nauczyciel, ona zdjęła majtki, on rozpiął spodnie. Prawdopodobnie nasrali
do fortepianu.'

 

Jasio w szkole strasznie klnął, czym gorszył wszystkich w klasie.
Pewnego razu pani powiedziała, że jeżeli dziewczynki usłyszą jak
Jasio mówi coś 'brzydkiego' to mają wyjść. Jasio wchodzi do klasy i mówi :
- Dziewczyny, tam na górce burdel budują!
Wszystkie dziewczynki wychodzą z klasy.
- Hej, kur*y gdzie lecicie? Dopiero fundamenty stawiają!

 

Nauczycielka pyta ucznia:
- Jasiu, dlaczego nie byłeś wczoraj w szkole?
- Bo dwa dni temu siedziałem w parku na ławce, a pani przechodziła z koleżanką.
 Za wami szło dwóch facetów, którzy mówili: 'Ja będę rąbał tą z prawej a ty tą
z lewej!'. No i myślałem, że pani nie żyje.

 

- Jasiu, dlaczego wczoraj nie byłeś w szkole?
- Bo musiałem iść z krową do byka.
- A tata nie mógł ?
- Nie, ino byk!

 

Syn kończy osiemnaście lat. Ojciec daje mu w prezencie cygarniczkę stwierdzając,
 że od tego momentu pozwala mu palić.
- Dzięki tato, ale palenie rzuciłem dwa lata temu...

 

- Proszę pani, ja się w pani chyba zakochałem
- mówi dziesięcioletni Jasiu.
- Przykro mi Jasiu, ale ja nie lubię dzieci.
- A kto lubi, będziemy uważali.

 

Jasio w sytuacji intymnej z Małgosią. Pieści ją i pieści, a tu nagle czuje coś
wilgotnego i miękkiego. Pyta się :
- Co ? okresik ?
A na to Małgosia:
- Nie. Rozwolnionko.

 

Przychodzi Małgosia do apteki i mówi:
- Poproszę trzy prezerwatywy.
- Ale przecież ty masz jeszcze mleko pod nosem.
Małgosia rękawem wycierając się pod nosem mówi:
- To nie mleko!

 

Pani w szkole ogłosiła konkurs na najładniejsze zdanie z wyrazem ananas.
 Następnego dnia dzieci przynoszą i czytają swoje zdania, a Jasio siedzi cichutko.
 W końcu pani pyta:
- No Jasiu, a może posłuchamy Twojego zdania ?
Na to Jasio otwiera zeszyt i zaczyna czytać :
- Wczoraj tatuś kupił całą skrzynkę jabłek. Sam je wszystkie zjadł, ananas wypiął dupę.

 

- Tatusiu, dlaczego ty masz białą skórę
, mama również ma białą skórę, a ja mam czarną?
- Synku, ciesz się, że nie szczekasz,
taka była balanga !

 

- Synku, dlaczego płaczesz? Chciałeś okręcik?
Dostałeś okręcik. Czego jeszcze chcesz?
- Morza!!!

 

Było sobie dziecko, ale niestety bez rączek, bez nóżek, bez tułowia, po prostu
 sama głowa. Stoi sobie kiedyś ta głowa na kominku i przychodzi mama i mówi:
- Witaj synku, mam dla ciebie prezent!
- Ku**a, pewnie znowu kapelusz!!

 

Grupa turystów zwiedza ruiny zamku. Wśród nich jest mężczyzna z małym chłopcem.
- Tatusiu, czy to właśnie tu mamusia uczyła się jeździć naszym samochodem?

 

Jaś odmawia wieczorną modlitwę.
- ...I spraw jeszcze Panie Boże, żeby Ankara była stolicą Finlandii.
- Ależ Jasiu, co ty wygadujesz...?
- Bo widzisz mamusiu, ja tak napisałem na klasówce z geografii

 

W pociągu podróżny zwraca się do współpasażerki z przedziału:
- Czy może pani powiedzieć swojemu synkowi, żeby przestał mnie przedrzeźniać?
- Jasiu, przestań zachowywać się jak kretyn!

 

Dwaj chłopcy ślizgają się na zamarzniętym stawie. Młodszy wpadł do przerębli
 i zaczął tonąć. Starszy rzucił się na ratunek i narażając życie uratował kolegę.
Dobiegli dorośli i chwalą go:
- to pewnie twój brat i dlatego tak go dzielnie ratowałeś.
- Nie.
- To pewno twój przyjaciel?
- A skąd.
- No więc, kto to jest?
- A taki jeden, dałem mu pojeździć na swoich łyżwach...

 

Skończył się rok szkolny. Spotykają się dwaj koledzy.
- I jak u ciebie?
- Ojciec mnie zlał dwa razy.
- Dlaczego dwa razy ?
- Pierwszy raz jak mu pokazałem świadectwo
ukończenia ósmej klasy a drugi jak się zorientował, że to jego stare świadectwo.

 

Jasio, który wychował się w mieście pojechał na wieś:
- Tato, czy klacz to jest żona konia?
- Tak.
- A ogier to mąż?
- Tak.
- A źrebięta to ich dzieci?
- Tak.
- Czy na tej wsi nie ma żadnego konia, który nazywałby się koń ?

 

Moja mama jeździ samochodem jak piorun!
- Tak szybko?
- Nie, tak często wali w drzewa.

 

Syn do ojca:
- Tato, słyszałem ze twój ojciec był nienormalny...
- Chyba twój !

 

W przedszkolu pani pokazuje dzieciom obrazek
i pyta się Jasia co na nim widzi.
- Ogrodnik szczyna trawę.
- Ależ Jasiu. Nie mówi się szczyna trawę tylko
ścina trawę poza tym poprawniej jest kosi trawę.
Siadaj!
Po chwili kolega Jasia krzyczy:
- Proszę pani! Jasiu kosi pod ławkę !

 

W czasie zjazdu absolwentów stary profesor pyta dawnego ucznia:
- A, ty Jasiu, ile masz dzieci ?
- Ośmioro ! - odpowiada z duma były uczeń.
- No, tak - mruczy nauczyciel - W klasie tez nigdy nie uważałeś.

 

- To jest prawdziwy raj - zauważa matka podczas pikniku za miastem.
- To prawda - odzywa się synek - obok w krzakach widziałem nawet Adama i Ewę !

 

Mały Jasio pyta mamy:
- Mamo, po co ty się malujesz?
- Żeby ładnie wyglądać.
- A kiedy to zacznie działać?

 

- Aniu, czy temu chłopcu, z którym dziś byłaś na randce, cały czas mówiłaś:
"nie", tak jak ci kazałam ?
- Tak, mamusiu !
- A co on ci proponował ?
- Na przykład pytał:
"Czy nie przeszkadza ci, ze cię tu dotknę ?",
"Czy nie przeszkadza ci, ze tu włożę paluszek ?"...

 

Nauczycielka zadała dzieciom wypracowanie pt. "Co mój tata robi po pracy?".
Pisze Jaś, syn milicjanta.
"Tato po pracy zawsze bierze gazetę i idzie do ubikacji. Chyba będzie srać,
bo czytać przecież nie umie..."

 

Dzwoni Małgosia do Jasia i mówi :
- Mam dla ciebie niespodziankę Jasiu.
- Tak powiedz szybko co to.
- Wiesz jestem w ciąży.
- Bip bip bip nie ma takiego numeru, bip bip bip nie ma takiego numeru.

 

Pani na lekcji rysunków zadała temat do rysowania "Lenin w Polsce". Dzieci
rysowały Lenina w Poronienie, Lenina przemawiającego do Górali, Lenina na
wycieczce w Tatry itp. Jasia rysunek był inny i przedstawiał przód namiotu, z
którego wystawały dwie rozłożone nogi damskie przykryte z góry dwoma nogami
męskimi. Pani nauczycielka była wielce zgorszona takim rysunkiem ale po chwili
refleksji zapytała:
- Jasiu, ta pani na dole to zapewne Nadieżda Krupska?
- Tak proszę pani, powiedział Jasiu.
- Zatem ten pan na górze to na pewno Lenin?
- Nie proszę pani, to nie Lenin a Feliks Dzierżyński.
- Jak to Jasiu, a gdzie Lenin?
- Lenin w Polsce proszę pani, czyż nie taki był temat rysunku?

 

- Tato, mam specjalną pracę domową do napisania. Czy mogę zadać ci pytanie?
- Oczywiście, o co chodzi?
-Co to jest polityka?
- Jak by ci to powiedzieć... Wyjaśnię na przykładzie naszego domu. Ja zarabiam
pieniądze, więc będę nazywał się "Kapitalizm". Twoja matka administruje tymi
 pieniędzmi, dlatego nazwiemy ją "Rząd". Jako że opiekujemy się tobą i dbamy o
 twoje potrzeby, nazwiemy ciebie "Narodem". Nasza pomoc domowa będzie
 "klasą robotniczą", a twój malutki braciszek będzie "przyszłością".
Czy teraz rozumiesz?
- Nie jestem pewien, tato. Muszę to jeszcze przemyśleć.
Tej samej nocy, zbudzony płaczem swojego młodszego brata, poszedł zobaczyć,
 co się stało. Stwierdziwszy, że braciszek narobił w pieluszki, udał się do pokoju
rodziców. Jednak nie chciał budzić śpiącej mamy, więc poszedł do pokojówki.
Pod drzwiami stwierdził, że tato jest z nią razem w łóżku. Zapukał więc, ale oni
zdawali się jego pukania nie słyszeć. Nie pozostało mu nic innego jak tylko wrócić
 do swojego pokoju i położyć się spać.
Rano, przy śniadaniu, relacjonuje swoje spostrzeżenia.
- Tato, myślę, że rozumiem już co to jest polityka.
- Dobrze, synu. Czy możesz opisać mi ją własnymi słowami?
- Kiedy KAPITALIZM uciskał KLASĘ ROBOTNICZĄ, RZĄD spał, NARÓD był kompletnie
 ignorowany, a PRZYSZŁOŚĆ była pełna g.....!!!

 

Nie śmiejcie się z obozów koncentracyjnych!
- Dlaczego?
- Bo tam zginął mój dziadek.
- Hitlerowcy go zamordowali?
- Nie spadł z wieżyczki wartowniczej.

 

- Ciociu, czy wetknęłabyś nos w gniazdo szerszeni?
- Ależ Kaziu, co ci przychodzi do głowy?
- Bo mamusia mówiła, że ty wszędzie wtykasz nos!

 

Mama Krzysia przeziębiła się.
- Niech pani wypije kieliszek wódki przed snem, na rozgrzanie. Na pewno pomoże
 - poradziła jej życzliwa sąsiadka.
Układając Krzysia do snu, mama jak zwykle pocałowała go. Krzyś na to:
- Mamo, dlaczego wzięłaś perfumy taty?

 

Zdenerwowana kobieta biega po plaży z synkiem, aż w końcu zwraca się do dziecka:
- Teraz przypomnij sobie w którym miejscu byłeś, gdy zacząłeś zakopywać tatusia.

 

Jaś mówi do Małgosi:
- Małgosiu, mogła byś wejść na drabinę i zerwać to jabłko na samej górze?
- Dobrze, Jasiu, nie ma sprawy.
Małgosia wchodzi po drabinie, a Jaś się jej gapi pod spódnicę. Małgosia
opowiedziała o tym mamie.
- Dziecko! Przecież Jaś chciał tylko zobaczyć twoje majteczki.
Po jakimś czasie Małgosia znów opowiada mamie o podobnym zdarzeniu.
- Dziecko! Przecież ci już mówiłam, teraz też Jaś chciał tylko zobaczyć
 twoje majteczki...
- Tym razem nie byłam taka głupia i zdjęłam!

 

- Którego z dzieci dziadek albo ktoś z rodziny był w jakiejś organizacji
w czasie II Wojny Światowej?
- Mój dziadek był w AK - mówi Jasiu.
- Bardzo się z tego cieszę - chwali go nauczycielka - a teraz powiedz
dzieciom co to było AK.
- Auswith Kommando!!!

 

- Dlaczego nie wstajesz? - pyta Jasia w autobusie starsza pani i spogląda na niego karcąco.
- Już ja dobrze panią znam! Ja wstanę, a pani zajmie mi miejsce.

 

Jasio pyta pilota: Jak pan to robi, że dobrze trzyma pan kurs?
- Widzisz światełko na lewym skrzydle?
- Widzę.
- A na prawym?
- Też widzę.
- To ja lecę pośrodku.

 

Pani w szkole do Jasia:
- Jasiu, twoje zachowanie jest skandaliczne! Jutro przyprowadzisz ojca do szkoły!
Jasio na to (spokojnie):
- Ja nie mam ojca.
- A co mu się stało? - pyta zdziwiona nauczycielka.
- Walec go przejechał.
- No to niech przyjdzie matka.
- Matkę też przejechał walec.
- A dziadka masz? - powiedziała z odrobiną zwątpienia.
- Nie.
- Jego też przejechał walec?! - pytanie wykazywało nieomal zdumienie.
- Tak.
- A babcię?
- Też.
- Ale chyba masz jakiegoś wujka czy jakąś ciocię którzy uniknęli tej strasznej śmierci? - zapytała pełna zwątpienia.
- Nie. - głos Jasia był tak samo spokojny jak na początku - Wszystkich przejechał walec.
- Biedny Jasiu! Co ty teraz zrobisz? - zaczęła się użalać nad nim nauczycielka.
- Nic - odparł rezolutny Jasio. - Będę dalej jeździł walcem.

 

Idzie Jasio z tatusiem przez park, nagle zobaczyli na krzewie dużą pajęczynę, w niej szamoczącą się biedronkę i zbliżającego się do niej pająka. Jasio pyta:
- Tatusiu, co tam się dzieje?
Tatuś odpowiada:
- Widzisz synu; pająk je biedronkę!
A na to Jasio:
- A co to jest "dronka"?

 

- Karolinko, czemu płaczesz?
- Aaaa, bo wujek spadł z drabiny i połamał szafkę i stłukł lustro....
- I co, żal Ci wujka? Stało się mu coś?
- Nieeee, ale mój brat to widział, a ja nieeeeeee.....

 

- Mamo, dziś na lekcji pan od matematyki pochwalił mnie!
- To bardzo ładnie, a co powiedział?
- Że wszyscy jesteśmy idiotami, a ja - największym!

 

U dentysty mama prosi synka:
- A teraz bądź grzeczny i powiedz ładnie "aaa", żeby pan doktor mógł wyjąc palce z twojej buzi.

 

Dzieci chwalą się w przedszkolu:
- Mój dziadek jest taki stary, że jest cały siwy.
- Mój dziadek jest łysy i nie ma zębów.
Jasio mówi:
- A mój dziadek był taki stary, że tata musiał go zastrzelić.

 

Nauczycielka w klasie kichnęła i Jasiu krzyknał:
- Na szczęście!
- Dziękuję Jasiu, ale nie mówi się "na szczęście' tylko 'na zdrowie".
Na to Jasiu:
- Na szczęście się pani ryło nie rozerwało..

 

- Synku, dlaczego płaczesz? Chciałeś okręcik? Dostałeś okręcik. Czego jeszcze chcesz?
- Morza!!!

 

- Tatusiu, dlaczego ty w moim dzienniczku podpisujesz oceny niedostateczne trzema krzyżykami?
- Bo nie chce aby nauczyciel pomyślał, że normalny człowiek może być ojcem takiego cymbała.

 

Pani mówi do dzieci.
- Proszę ułożyć zdanie, aby występował w nim dwa razy wyraz "pięknie" wszystkie dzieci ułożyły podobne zdania w stylu:
"Dzisiaj jest piękny dzień, bo pięknie świeci słońce."
W końcu pani dochodzi do Jasia.
- No to może teraz Jasiu przeczyta nam swoje zdanie.
Na to Jasiu.
- Moja siostra wróciła do domu i mówi: "tato, jestem w ciąży", na co mój stary odrzekł, "pięknie, k**wa, pięknie".

 

- Małgosiu rozkracz się.
- Kraaa, kraaa, kraaa!

 

Na budowie, podczas szkolnej wycieczki:
- Bardzo ważne jest noszenia kasków. Znałam chłopca, który nie nosił kasku. Pewnego dnia spadla mu cegła na głowę i zabiła go na miejscu. Znałam też dziewczynkę, która chodziła w kasku i gdy spadła jej cegła na głowę, uśmiechnęła się i poszła dalej.
- Ja ją znam. Mieszka w naszym bloku. Do tej pory chodzi w kasku i się uśmiecha.

 

Pani poleciła dzieciom napisać wypracowanie na temat "Matka jest tylko jedna". Następnego dnia pani pyta dzieci:
- Aniu??
- Najbardziej kochamy nasza mamę, bo Matka jest tylko jedna..
- Bardzo ładnie..
W końcu przyszła kolej na Jasia, więc czyta:
"Wieczorem, gdy ojciec z matką do stołu zasiedli, krzyknęli na Małgosię by z lodówki przyniosła trzy flaszki wyborowej. Małgosia poszła do lodówki i krzyknęła:
- Matka! Jest tylko jedna!'"

 

- Mamusiu, byłem jedynym uczniem, który umiał odpowiedzieć pani na pytanie - chwali się Jaś.
- Wspaniale! A o co pani pytała?
- Kto stłukł szybę na korytarzu....

 

- Mamo, z mego listu do św.Mikołaja wykreśl kolejkę elektryczną,a wpisz łyżwy.
- A co, nie chcesz już pociągu?
- Chcę, ale jeden już znalazłem w waszej szafie

 

Pani w szkole ogłosiła bal przebierańców. Dzieci się poprzebierały i przyszły.
Pani pyta: - Małgosiu. Za kogo się przebrałaś?
- A za księżniczkę.
- Śliczne przebrano.
Pani pyta następne dziecko: - Tadeuszu, a za kogo ty się przebrałeś?
- A za Zorro.
- Śliczne przebranko.
Pani podeszła do Jasia, a Jaś przyszedł wymalowany czerwoną szminką i z ustami pełnymi majonezu:
- Jasiu, a ty za co się przebrałeś?
Jasiu na to ścisnął dłońmi buzie i odpowiedział:
- Za wrzód.

 

- Jasiu, dlaczego zjadłeś ciasto przeznaczone dla Kasi?
- Bo ja nie wierzę w przeznaczenie.

 

Jasiu dorwał się do Małgosi na parkowej ławeczce ,posuwa ją .W pewnym momencie mały Jasia wysunął się ze szparki i wpadł do otworu po sęku
Małgosia mówi do Jasia:
- Jasiu walisz w dechę
Jasio odpowiada posapując
- Wiem, niezły ze mnie jebaka co!

 

Jasio dostał misia, rozpruł mu brzuszek, a w uszka wbił agrafki.
- Jasiu - Mówi mama - Miś będzie płakał nie będzie, wydłubałem mu oczy.

 

Przychodzi Jaś do sklepu i mówi:
- Jak mi pani nie sprzeda piwa to powiem policji że mi je pani sprzedała.

 

Pani od języka polskiego jest bardzo przejęta. Jej lekcji przyszli posłuchać wizytator wraz z dyrektorem. Usiedli w ostatniej ławce. Pani napisała kredą na tablicy zdanie. Kreda upadła jej na podłogę, więc schyliła się, żeby ją podnieść.
- No, które z was przeczyta, może ty, Heniu - zwróciła się do siedzącego w przedostatniej ławce chłopca. 
- Ale ma dupę! - sylabizuje Heniu. 
- Siadaj, źle, dwója. 
- Jak nie umiesz czytać, to nie podpowiadaj - mówi z gniewem Henio, odwracając się do wizytatora.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DOWCIPY O JASIU
Dowcipy o Jasiu
Dowcipy o Jasiu
Dowcip i ironia w utworach Pilcha
SZCZYTY, DOWCIPY1
KOBIECY REWANŻ ZA WSZYSTKIE SZOWINISTYCZNE KAWAŁY O BLONDYNKACH, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
SMSY NA DZIENDOBRY, DOWCIPY
o xiężach, DOWCIPY
Kolejny dowcip
dowcipy o blondynkach
Dowcipy o szefie, dowcipy
KOBIETY, DOWCIPY
dowcipy szkoleniowe, Humor, teksty
dowcipy kościelne
nauczyciele, DOWCIPY1
dowcip studencki, DOWCIPY
różne08, DOWCIPY
o policjantach, DOWCIPY
pytania i odpowiedzi1, DOWCIPY

więcej podobnych podstron