Widziałaś ją? Takich ciuchów już nikt nie nosi.
- No, wiesz, ona nie jest stąd, w końcu to nowa.
- Nowa? Lepiej brzmi obca.
Jezu, tu na ziemi byłeś nam obcym, nikt Cię nie rozumiał. Szczerze mówiąc nie było szans na to, by skończyło się inaczej...
Czuję się samotna. Wcale nie dlatego, że jestem nowa. Po prostu już na wstępie nie dali mi szans, wszystko ustalili zanim cokolwiek się zaczęło. Ale widocznie taki już mój los.
Jezu, my ludzie nie znaleźliśmy dla Ciebie innego prezentu - jedynie krzyż. Nie chcemy się usprawiedliwiać, Ty wszystko wiesz.
- Patrz, taka pobożna i nie wytrzymała! Widziałaś? Słyszałaś? Pierwszy raz uniosła głos. A jednak, wcale nie jest lepsza od nas - świętoszka!
Jezu, to co ludzkie zawsze jest z nami. Niczego nam nie dodaje, ale taż niczego nie ujmuje - tacy jesteśmy. Jednak Twój upadek, to nie upadek człowieczeństwa, to tylko wyczerpane ciało.
Synku mój, zaśnij już, Synku mój odpocząć czas.
Przez cały dzień, gości tłum odwiedzinami zmęczył Cię.
Więc zaśnij już, oczka zmruż, nabierz sił na przyszłość.
Mówią mi, że w życiu Twym, coś wielkiego zdarzy się,
Może będziesz wielkim królem i przyniesiesz wolność nam
Lecz dzisiaj śpij, mocno śpij, nabierz sił na przyszłość.
Synku mój, co oni z Tobą uczynią...
Stacja V - Szymon.
- Wiesz co, trafiliśmy na ten sam temat z historii, może będzie lepiej jeśli razem go przygotujemy? Wiem, że nie masz dużych możliwości, ale razem wypadnie lepiej, rozumiesz.
- Jezu, jesteśmy tacy małoduszni. Ochrzczeni, pobożni i małoduszni.
- Zostawcie, ją! Ile razy można się z kogoś nabijać?! Nie odpowiada ci jej styl, rodzina, gesty, to zostaw ją. Przyjdą ci, którym będzie odpowiadać. Ale na litość Boską nie dobijaj, nie dobijaj!
- Jezu, może kiedyś, raz byłam Weroniką, ale Ty sam wiesz jak się bałam. Wtedy zrozumiałam, że obronić skazanego, tzn. wybrać samotność.
- Słyszałaś o tym, ze jej ojciec jest alkoholikiem? Wprawdzie nie pije, ale jest. Dlatego nie może dostać pracy. Ojciec mi to mówił. I zobacz, dzień w dzień w kościele a tu taki numer.
- Jezu, chroń to, co w nas słabe. Przytul do ziemi nasze osady, nasze opinie, nasze zdziwienie nad cudzym grzechem.
Stacja VIII - One płaczą.
Słyszałaś, ponoć wyśmiał ją przed całą klasą. Nawet popchnął. Boże, przecież jesteśmy już dorosłymi ludźmi, co ona musiała czuć? To jest koszmar!
A co ty na to? ... Nic? w takim razie, może zrobiłaś to samo?
Jezu, jak bardzo chciałabym widzieć jasno swój grzech.
Nie wiesz dlaczego przestała chodzić do szkoły ? Przecież nie szło jej tak źle.
- Nie wiem, ale jedno jest pewne, ona nie chce widzieć nikogo z klasy. Ponoć powiedziała, że wystarczy.
- Jezu, mam w swoim życiorysie takich dobitych ludzi. Wiem, że umiem to robić, jestem prawie perfekcyjna. Zmiłuj się nade mną.
Stacja X - Nagość. ( świadectwo )
Stacja XI - Jezus przybity.
- Przyjmuje historie mojego życia. Nie ma już klasy, pracy, kolegów. Tylko Ty i ja. Wiem, marzyłam, żeby było inaczej, piękniej, ale jest właśnie tak. To mój krzyż. to moje życie. Amen.
Stacja XII - Śmierć Jezusa.
Wszystko ma swój kres, wszystko ma swój koniec. Nie ma powodu, by się smucić. Oprócz miłości nic nie trwa wiecznie każdy krzyż ma swój kres, każde życie ma swój kres, każda samotność ma swój kres.
„Dzięki Ci, Boże mój za ten krzyż...”
Przypatrz się duszo, jak cię Bóg miłuje.
Ten próg trzeba przekroczyć, trzeba powstać i ukazać światu nowego człowieka. A nowy człowiek to ten, który uwierzył, że jest życie i że światłość w ciemności świeci, a ciemność jej nie ogarnia.
|