Kazus 1
Wiktor K. namiętnie grając w karty popadł w poważne kłopoty finansowe. Potrzebował większej sumy pieniędzy. Z tego powodu zdecydował się rozwiązać swoje problemy dokonując włamania do wypożyczalni kaset video, z której został zwolniony kilka tygodni wcześniej. Widział, że jego były szef zostawia pieniądze w sejfie na zapleczu wypożyczalni do którego jako były pracownik znał szyfr.
Czwartkowej nocy, kiedy Wiktor K. spodziewał się, że w sejfie będzie utarg z całego tygodnia, udał się w okolicę wypożyczalni, mieszczącej się na parterze wielofunkcyjnego budynku biurowego. Ponieważ wypożyczalnia znajdowała się w dość ruchliwym miejscu Wiktor K. postanowił najpierw upewnić się, że nikt go nie dostrzeże. Po kilkugodzinnej obserwacji, około godziny 2 w nocy, gdy ruch pieszych zamarł podszedł do tylnego wejścia. W momencie, gdy wyciągał łom z torby, którą miał ze sobą, usłyszał głosy pijanych młodych ludzi wracających z imprezy z pobliskiej dyskoteki. Żeby nie zostać zauważonym natychmiast schował się w pobliskich krzakach. Po odczekaniu kilkunastu minut i upewnieniu się, że nikogo nie ma ponownie przystąpił do działania. Wyciągnął łom i próbował wyważyć nim drzwi ale ku swojemu zdziwieniu nie miał dość siły ażeby wyłamać zamki i dostać się do środka. Po kilku minutach widząc swoje niepowodzenie zrezygnował z próby dostania się do środka. „Jestem nieudacznikiem. Nie potrafię nawet dostać się do środka. Żaden ze mnie złodziej. Trzeba będzie zrezygnować.”- pomyślał i postanowił, że zdobędzie pieniądze w jakiś inny sposób.
Jednak po kilku dniach, gdy jego wierzyciele karciani zaczęli go naciskać na zwrot długów honorowych Wiktor K. postanowił ponownie podjąć próbę włamania do wypożyczalni. Tym razem postanowił dostać się do niej przez małe okienko od piwnicy. Kolejnego czwartkowej nocy udał się w okolicę wypożyczalni. Upewniwszy się, że jest sam podszedł pod okienko i wybił w nim szybę. Ku swojemu zdziwieniu okienko było otwarte. Dostał się do środka i od razu udał się do pomieszczenia w którym stał sejf. Znając szyfr bez problemu otworzył go i ku swojej złości nie znalazł w nim pieniędzy. Nie wiedział, że wyjątkowo tego dnia jego były szef postanowił zanieść pieniądze do banku w czwartek a nie jak to czynił zwykle w piątek. W sejfie były pustki. Oceń odpowiedzialność karną Wiktora K.
Kazus nr 2
Sebastian C. postanowił zabić Kazimierza K., którego obarczał wyłączną winą za całkowity rozpad jego małżeństwa. To do niego przecież odeszła jego żona Waleria C., kobieta, którą bardzo kochał. Ułożywszy plan realizacji powziętego zamiaru, pojechał najpierw do sąsiedniego miasteczka, by odwiedzić swego brata Floriana C., mieszkającego samotnie oficera WP i wydostać od niego podstępnie broń. Florian C. bardzo się ucieszył z tych odwiedzin i wystawił na stół wódkę. Sebastian C. odmówił jednak picia, zasłaniając się chorobą. Brat pił więc sam, aż zamroczony alkoholem zasnął. Sebastian C. tylko na to czekał. Podszedł do kredensu, wiedząc, że brat przechowuje pistolet w jednej z szuflad. Z pistoletem w torbie wrócił do swej miejscowości i prosto z dworca udał się do mieszkania Kazimierza K. Otworzyła mu jego była żona Waleria C. Wszedł do środka nic jej nie mówiąc, wyciągnął pistolet i skierował go w stronę Kazimierza K. Gdy pociągnął za spust, Waleria C. podbiła mu rękę tak, że chybił. Odepchnął ją z całej siły i ponownie wymierzył. W tym momencie jednak ogarnęło go poczucie bezsensowności tego, co robi i nie strzelił powtórnie, chociaż mógł. Wyszedł z mieszkania Kazimierza K. i oddał się w ręce Policji.
Kazus nr 3
Józef G. postanowił zabić swojego sąsiada Franciszka D., z którym wiódł od lat zaciekły spór o miedzę. Dla dodania sobie odwagi wypił wieczorem „ćwiartkę” wódki i około godziny 22 zakradł się z siekierą w dłoni do obejścia Franciszka D. Zastał go leżącego w łóżku na wznak z zamkniętymi oczami. Nie zastanawiając się wiele, Józef G. zamachnął się siekierą i zadał Franciszkowi D. dwa silne ciosy w głowę. Nagle jednak zreflektował się i przerażony tym, co zrobił, pobiegł do domu sołtysa, gdzie był telefon, wezwać pogotowie ratunkowe. Pogotowie przyjechało po około 15 minutach. Lekarz stwierdził zgon Franciszka D. i zawiadomił Policję. Zwłoki denata poddane zostały szczegółowemu badaniu w instytucie medycyny sądowej, gdzie ponad wszelką wątpliwość stwierdzono, że Franciszek D. zmarł na zawał serca nie później niż o godzinie 18 krytycznego dnia. W czasie rozprawy sądowej prokurator oskarżający Józefa G. zapytał biegłego, czy ciosy zadane przez oskarżonego byłyby śmiertelne, gdyby ofiara nie zmarła kilka godzin wcześniej, czy też dałoby się Franciszka D. uratować po wezwaniu pogotowia przez sprawcę. Biegły odpowiedział, że wedle wszelkiego prawdopodobieństwa ciosy siekierą w głowę zadane zwłokom Franciszka D. spowodowałyby natychmiastowy zgon, gdyby denat w chwili tego ataku żył, tj. nie doznał wcześniej ataku serca.
Kazus 4
16 - letni Piotr G. mieszkał w niewielkiej wsi. W dniu swoich urodzin postanowił przyjechać do Krakowa. Spacerując w pobliżu kawiarni „Europejska” zauważył leżącą na ulicy kartę płatniczą. Podniósł ją. Nigdy jeszcze nie posługiwał się takim przedmiotem. Wiedział jedynie, że należy go wsunąć do szczeliny specjalnego urządzenia, wmurowanego w ścianę budynku. Tak też postanowił zrobić. Po włożeniu karty do bankomatu, urządzenie wyświetliło komunikat proszący o podanie kodu PIN. „Co jest! Gdzie są moje pieniądze” - zdenerwował się Piotr G. i kilka razy w całej siły kopnął bankomat. Ku jego jednak zdumieniu, nie wypłacił on żadnych pieniędzy. Zaistniałą sytuację zauważyli policjanci, którzy zatrzymali Piotra G.
Kazus 5
16 - letni Piotr G. mieszkał w niewielkiej wsi. W dniu swoich urodzin postanowił przyjechać do Krakowa. Spacerując w pobliżu kawiarni „Europejska” zauważył leżącą na ulicy kartę płatniczą. Podniósł ją. Nigdy jeszcze nie posługiwał się takim przedmiotem. Wiedział jedynie, że należy go wsunąć do szczeliny specjalnego urządzenia, wmurowanego w ścianę budynku. Tak też postanowił zrobić. Po włożeniu karty do bankomatu, urządzenie wyświetliło komunikat proszący o podanie kodu PIN. „Co jest! Gdzie są moje pieniądze” - zdenerwował się Piotr G. i kilka razy w całej siły kopnął bankomat. Ku jego jednak zdumieniu, nie wypłacił on żadnych pieniędzy. Zaistniałą sytuację zauważyli policjanci, którzy zatrzymali Piotra G.
Kazus 6
Józefowi K. znudził się jego stary telefon komórkowy, który nie dość, że był już dość starym modelem do jeszcze był mocno zdezelowany. Marzył mu się nowy model Motoroli, który widział w reklamie telewizyjnej. „Właśnie taką będę miał! Żadną inną!” - powiedział sobie w myśli. Dlatego też postanowił zapolować. Wiedział, że w uczniowie pobliskiego liceum nie będą stawiali mu oporu, gdy przy użyciu siły poprosi ich o telefon. Następnego dnia popołudniu udał się do parku obok liceum i podchodząc do pierwszego napotkanego ucznia, chwyciwszy go za ubranie, zażądał oddania telefonu. Ku jego rozczarowaniu uczeń ten nie miał takiego modelu komórki jaki Józef K. sobie wymarzył. Zdegustowany i zdenerwowany ażeby poprawić sobie humor uderzył kilka razy w twarz chłopca, łamiąc mu nos. Następnie odszedł nie zabierając komórki.
Oceń odpowiedzialność karną Józefa K.