Naprotechnologia skuteczniejsza niż in vitro
Przeciętny wskaźnik skuteczności naprotechnologii dla małżeństw, które bezskutecznie starały się do tej pory o dziecko, wynosi 50 proc. Wskaźnik ten spada do 20-30 proc. w przypadku par, które przeszły kilka nieudanych prób zapłodnienia in vitro, natomiast wzrasta do 80 proc. w przypadku par, które doświadczyły nawykowych poronień. Nowa metoda leczy bezpłodność i z powodzeniem zastępuje - w pewnych granicach - in vitro.
„Naprotechnology - wyzwania medyczne i etyczne we współczesnej ginekologii” - Konferencja o naprotechnologii przyciągnęła uwagę środowiska medycznego. Zorganizował ją UKSW w Warszawie.
Główny prelegent Dr Phil Boyle zapoznał uczestników konferencji z historią nowego kierunku w medycynie.
Naprotechnologię po raz pierwszy zastosowano w Instytucie Naukowym im. Papieża Pawła VI z siedzibą w Omaha amerykańskim stanie Nebraska. Inspiracją dla jej twórcy prof. Thomasa Hilgersa była encyklika Humanae Vitae, w której "zobaczył w `Humanae vitae' zaproszenie do zgłębiania bogactwa ludzkiej miłości, a nie nakazy i zakazy stanowione arbitralnie".
Naprotechnologia (od ang. NaProTechnology - Natural Procreative Technology, Naturalna Technologia Rozrodcza) jest pierwszą nauką dotyczącą zdrowia kobiet, która wiąże planowanie rodziny z monitorowaniem i utrzymaniem płodności kobiet. Opiera się przede wszystkim bardziej na trosce o płodność niż jedynie na kontrolowaniu płodności, zarówno przy planowaniu rodziny jak i w obszarze ginekologicznym.
Przez ostatnie 10 lat z opieki i doradztwa prowadzonej przez Boyle`a kliniki leczenia niepłodności w irlandzkim Galway skorzystało ok. 3 tys. par. Lekarz poprowadził te pary do pomyślnego poczęcia, a następnie urodzenia dzieci - mimo często wieloletniej niepłodności, nawykowych poronień czy wcześniejszych bezskutecznych prób zajścia w ciążę metodą in vitro. Dzięki naprotechnologii urodziło się w do tej pory 800 dzieci, w tym troje polskich.
W całej Europie pracuje już 23 lekarzy wyszkolonych w naprotechnologii: 14 z nich to lekarze rodzinni, 9 to ginekolodzy. Ponadto jest także 75 instruktorów z uprawnieniami stosowania metod naturalnego planowania rodziny. 1 kwietnia w Niemczech zostanie otwarta pierwsza w tym kraju klinika naprotechnologiczna.
„Parom, które do mnie przychodzą, mówię, że mają od 5 do nawet 90 proc. szans na zajście w ciążę. W indywidualnym przypadku jest to jednak zawsze albo 0 proc. albo 100 proc. - albo dojdzie do poczęcia, albo nie” - sprecyzował lekarz. Dodał, że „modli się o to, by to właśnie Polska stała się światełkiem naprotechnologii na świecie”.
„Naprotechnologia daje nam prawdziwą opiekę medyczną w zakresie leczenia prokreacyjnego i ginekologicznego w miejsce kłamstwa, które jest promowane przez ideologię planowanego rodzicielstwa” - powiedział Boyle. Dodał, że we współczesnej medycynie dominuje przekonanie o niepłodności jako chorobie. „Nie można jej jednak zwalczać, ani się jej bać. Niepłodność i płodność to zwyczajne aspekty naszego zdrowia, które należy zrozumieć i szanować” - argumentował.
Boyle poinformował, że brytyjskie badania niepłodności wskazują, iż 84 proc. par poczyna pierwsze dziecko po roku starań. Z tych, którym się nie udało, 50 proc. poczyna dziecko w drugim roku. Naprotechnologia widzi to inaczej: my mówimy parom, że niepłodność jest problemem zanim jeszcze zaczną się starać o poczęcie. Potrafimy im powiedzieć, jaką mają na nie szansę - stwierdził.
Para, która zdecyduje się na naprotechnologię w leczeniu niepłodności, musi spotkać się z instruktorem, który nauczy małżonków obserwacji i prawidłowego wypełniania kart Modelu Creightona, które potem zinterpretuje lekarz. „Namawiam do ich wypełniania zwłaszcza mężczyzn, aby dać do zrozumienia, że poczęcie ma być ich wspólnym dziełem, i że tylko razem mogą być płodni” - podkreślił dr Boyle.