STAN POGODY
Znów drobny spór, barometr zjeżdża w dół
|
STAN POGODY
Znów drobny spór, barometr zjeżdża w dół
|
Dni wiosenne - Grzegorz Turnau
Ach, motylki już fruwają,
dni wiosenne przybywają,
rybki w stawie się pluskają
plim i plum i plim i plum
Turkaweczka w lesie grucha,
brzęczy pszczółka,
bzyka mucha.
Kumka żaba i ropucha
kum, kum, kum, kum
Wystrzeliły kwiatów pąki.
Ćwirlą pliszki i skowronki.
Wiosna dzwoni w leśne dzwonki
din, din, din, din.
Świat się śmieje
razem z Misiem,
pachną kwiatki, łąk strojnisie,
i chrabąszcze zleciały się
z prawie wszystkich świata stron.
Z traw wyjrzały już pierwiosnki,
w gaju śpiewa
wdzięczne piosnki
muzykalny i beztroski,
muzykalny słowik - zuch
Aż z radości krowa grucha,
ryczy pszczoła, kumka mucha,
a Puchatek w słońcu pucha,
puch, puch, puch!
Wiosna - Skaldowie
Wiosna - cieplejszy wieje wiatr
Wiosna - znów nam ubyło lat
Wiosna, wiosna w koło, rozkwitły bzy
Śpiewa skowronek nad nami
Drzewa strzeliły pąkami
Wszystko kwitnie w koło, i ja, i Ty
Ktoś na niebie owce wypasa, hej
Popatrz zakwitł już Twój parasol, hej
Nawet w bramie pan Walenty stróż
Puszcza wiosną pierwsze pędy już
Portret dziadzia rankiem wyszedł z ram
I na spacer poszedł sobie sam
Nie przeszkadza tytuł, wiek i płeć
By zieloną wiosnę w głowie mieć
Wiosna - cieplejszy wieje wiatr
Wiosna - znów nam ubyło lat
Wiosna, wiosna w koło, rozkwitły bzy
Śpiewa skowronek nad nami
Drzewa strzeliły pąkami
Wszystko kwitnie w koło, i ja, i Ty
Ktoś na niebie owce wypasa, hej
Popatrz zakwitł już Twój parasol, hej
Nawet w bramie pan Walenty stróż
Puszcza wiosną pierwsze pędy już
Portret dziadzia rankiem wyszedł z ram
I na spacer poszedł sobie sam
Nie przeszkadza tytuł, wiek i płeć
By zieloną wiosnę w głowie mieć
Chodź pomaluj mój świat
Piszesz mi w liście, że kiedy pada,
kiedy nasturcje na deszczu mokną,
Siadasz przy stole, wyjmujesz farby
i kolorowe otwierasz okno.
Trawy i drzewa są takie szare,
barwę popiołu przybrały nieba.
W ciszy tak cicho, szepce zegarek
o czasie, co mi go nie potrzeba.
Więc chodź, pomaluj mój świat
na żółto i na niebiesko,
Niech na niebie stanie tęcza
malowana twoją kredką.
Więc chodź, pomaluj mi życie,
niech świat mój się zarumieni,
Niech mi zalśni w_pełnym słońcu,
kolorami całej ziemi.
Za siódmą górą, za siódmą rzeką,
swoje sny zamieniasz na pejzaże.
Kiedy się wlecze wyblakłe słońce,
oświetla ludzkie wybladłe twarze.
Więc chodź, pomaluj mój świat
na żółto i na niebiesko,
Niech na niebie stanie tęcza
malowana twoją kredką.
Więc chodź, pomaluj mi życie,
niech świat mój się zarumieni,
Niech mi zalśni w_pełnym słońcu,
kolorami całej ziemi.
Więc chodź, pomaluj mój świat
na żółto i na niebiesko,
Niech na niebie stanie tęcza
malowana twoją kredką.
Więc chodź, pomaluj mi życie,
niech świat mój się zarumieni,
Niech mi zalśni w_pełnym słońcu,
kolorami całej ziemi.
SAMA NATURA
1. Bosą stopą błądzisz na łące tajemnic
Odgrodzić się tęczą od brudu i od zła
Kąpać w stawach czarujących wód,
Oddać słońcu pszczeli złoty miód.
2. Gdzieś w fontannach morza zostawić marzenia.
Ukoić promienie, malować je w snach.
Niech ramiona marmurowe twe
Nie drżą, bo utopia budzi gniew.
Ref.
Wędrujemy wstęgą malachitu morza
Ranne słońce budzi nowy dzień.
Zapamięta nas czerwona zorza,
Gwiazdy spadną gdy, gdy odgoni sen.
3. Wciąż kosztować słodkich owoców natury,
malować dach świata w księżycową biel.
Znaleźć w błogiej zieloności traw,
Zagubiony, zdrowy, nowy świat.
Ref.
Wędrujemy wstęgą malachitu morza ... (2 x)
Ranne słońce budzi nowy dzień.
Wykorzystaj szansy nowej treść,
Aby światu czynną pomoc nieść.
Ref. Wędrujemy wstęgą malachitu morza... (2x)
Ciagle pada! Asfalt ulic jest dzis sliski jak brzuch ryby,
Mokre niebo się opuszcza coraz niżej,
żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie. A ja?
A ja chodzę desperacko i na przekór wszystkim moknę,
Patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople,
patrza na mnie rozpłaszczone twarze w oknie, to nic.
Ciagle pada! Ludzie biegna, bo się bardzo boja deszczu,
Stoja w bramie, ledwie się w tej bramie mieszczac,
ludzie skacza przez kałuże na swej drodze. A ja?
A ja chodzę, nie przejmujac się ulewa ani spieszac,
Czujac jak mi krople deszczu usta pieszcza,
ze złożonym parasolem idę pieszo, o tak!
Ciagle pada, alejkami już strumienie wody płyna,
Jakas para się okryła peleryna,
przygladajac się jak mokna bzy w ogrodzie. A ja?
A ja chodzę w strugach wody, ale z czołem podniesionym,
Żadna siła mnie nie zmusza i nie goni,
idę niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni, o tak.
Ciagle pada, nagle ogniem otworzyły się niebiosa,
Potem zaczał deszcz ulewny siec z ukosa,
liscie klonu się zatrzęsły w wielkiej trwodze. A ja?
A ja chodzę i niestraszna mi wichura ni ulewa,
Ani piorun, który trafił obok drzewa,
słucham wiatru, który wciaż inaczej spiewa.
Ciagle pada, nagle ogniem otworzyły się niebiosa...
który wciaż inaczej spiewa. A ja?
A ja chodzę desperacko i na przekór...
patrza na mnie rozpłaszczone twarze w oknie, to nic.