Buria cofnęła się do głębi domu.
-Ona tu idzie! -Pisnęła zlękniona. -Musimy uciekać!
-Jak? -Spytała Psotka, a Bilon rzucił propozycję:
-Może oknem?
Wyskoczył na parapet, zaraz wrócił z wystraszoną miną.
-Cofam to. Jesteśmy na piętrze. -Westchnął. Łatka szepnęła:
-Wbiegnijmy do innego pomieszczenia.
Wbiegli do miejsca, w którym stały nieliczne stoliki. Ściany miały na sobie resztki zielonej farby.
-Zeskoczmy na dół, tą dziurą! - Buria wskazała na wielką szparę w podłodze.
-Idę do was! -Usłyszeli suczkę, która najwyraźniej była już blisko.
Psotka w popłochu rzuciła się do dziury. Potem usłyszeli tylko pisk koteczki i huk.
Puszek spojrzał ze strachem na Klementynę.
-Rób coś, uciekaj! -Rzuciła tamta.
Kociak zaczął biegać po pokoju. Sonia skrzywiła się.
Sonia: Mały, nie denerwuj mnie!
Puszek przystanął przy rogu. Sonia skoczyła na niego.
Klementyna: NIE!
Buria włożyła łeb do dziury. Na dole stała Psotka szczerząc zęby.
-Panikara ze mnie, na szczęście upadek wcale nie bolał, spadłam na materac! -Powiedziała wesoło. -Chodźcie tu!
Buria i Bilon szybko skoczyli. Gdy Łatka już miała taki zamiar, usłyszała krzyk. Zobaczyła, że na dole zjawiła się suczka.
-Już po was, maluchy! -Wyszczerzyła zęby groźnie.
"Co robić co robić"? Myślała Łatka. "Trzeba działać" -Postanowiła i ruszyła biegiem na dół po schodach.
Suczka podchodziła już do Burii. Łatka zobaczywszy to szybko skoczyła na przeciwniczkę.
-Uciekajcie, ja ją zatrzymam! -Zawołała do reszty.Widząc zwątpienie kociaków, warknęła:
-Ja nie żartuję, ruchy!
Gdy kociaki wybiegły z budynku, Łatka zeskoczyła z psa i pobiegła za nimi. Lecz strażniczka Krzemieniówki nie miała zamiaru odpuścić.
Gdy Łatka zobaczyła, że suczka za nimi biegnie, przyspieszyła. Nagle pisnęła. Przed nimi jechał pociąg. Ślepa uliczka!
Suczka dobiegła do maluchów. W tym momencie z krzaków wyskoczył jakiś kocur. Szybkim ruchem zasłonił kociaki i spojrzał psu w oczy.
-Nie radzę ci zaatakować, Malia!
Malia westchnęła i uciekła. Kocur odwrócił się. Psotka, nieufna jak zawsze odezwała się:
-Czego pan chce?
-Nie bójcie się. -Powiedział kocur łagodnie. -Znam waszą matkę i wuja-uśmiechnął się.- Jestem Miko i dużo czasu poświęciłem, by was odnaleźć! Możecie mnie zaprowadzić do rodziców?
Bilon chciał się odezwać, ale wyprzedziła go Psotka:
-Ale pan idzie przodem!- Mruknęła-Nie ufam obcym!
Puszek pisnął. Sonia patrzyła na niego spod brązowawych oczu, obserwując go uważnie.
-Jesteś ładnym kocurkiem, nie bój się mnie.
Klementyna nie wytrzymała.
-Gonisz koty całymi dniami, i chcesz powiedzieć że jego nie skrzywdzisz?! -Zdenerwowała się.
Sonia warknęła.
-Cicho, Klema! Nie znasz mnie!
Puszek wstał. Sonia uśmiechnęła się do niego.
-Jak widzę na dworze jakiegoś kota, to chcąc czy nie chcąc biegnę za nim. To mój instynkt. -Wyjaśniła. -Ale małemu kociakowi nie zrobię krzywdy. Jak się nazywasz, mały?
-Puszek... A ty to Sonia?
-Tak.
Klementyna spoglądała na nich znudzona. Już liczyła na jakąś rozrywkę, a tu nic! :
-I co teraz zrobisz, Sonia? -Spytała, nie kryjąc znudzenia.
-Zaopiekuję się nim. -Rzekła. -Kocham takie malce.
Klementyna odwróciła się i zaczęła grzebać w swojej misce. Puszek przestał czuć strach do Sonii.
-A teraz choć do kuchni, może coś przekąsisz? -Zaproponowała suczka, a Puszek uśmiechnął się.
-Chętnie!