I śmiechu było wiele
W tym miejscu wypada panowie i panie
Wyjaśnić dokładnie Wam trzeba
Że nasza kapela ze śpiewem i graniem
Wiadomo - nie spadła nam z nieba
Tradycja rodowa do tego nas zmusza
Ażeby piosenką się dzielić
Tu każdy z chłopaków miał swego Tatusia
Co grywał se w jakiejś kapeli .
I śmiechu było wiele , to nie to panowie co teraz
Przed wojną to były kapele-kapele jak jasna cholera.
Mój Tata ze szwagrem i wujem Eustachym
Uliczną tworzyli kapelę
I była robota i ubaw po pachy
Nie żadne tam - trele morele .
Tatulo na basie , Eustachy na skrzypcach
I koncert był niby marzenie
Publika klaskała a szwagier w tym czasie
Z pukawką opróżniał kieszenie .
A dzisiaj niestety tradycja upadła
Styl bycia tak bardzo się zmienił
Marnego mu słowa nie powie policjant
I nikt dziś fachowca nie ceni
Dziś cała ferajna stanęła na scenie
Chłopaki widzicie - jak róże
I zamiast publice obrabiać kieszenie
Chcemy się przysłużyć kulturze .
83
83