Uwaga, kierowco! Nie musisz już wzywać policji do każdej stłuczki. Ale powinieneś wypełnić dołączony formularz powypadkowy. Wydrukuj go, i zawsze miej w samochodzie.
Czy zastanawiałeś się, co robić w razie stłuczki? Wzywać policję czy nie? Spisywać oświadczenie z drugim kierowcą? Co w nim napisać? Przeczytaj nasz poradnik stłuczkowy, a wszystko będzie jasne.
Zamieszanie ze stłuczkami rozpoczęło się na początku roku przez nowość w przepisach o ubezpieczeniach. Zapisano, że trzeba zawiadamiać policję nawet przy najdrobniejszej kolizji. Policjanci (podobno sami nalegali na taki zapis) załamali ręce. Nie nadążali z obsługą wypadków. Po dwóch miesiącach parlamentarzyści poprawili przepis. Od 9 marca jest po staremu - do niegroźnych kolizji nie musimy wzywać policji. Kiedy więc to robić? Jak to ocenić?
MUSISZ WZYWAĆ
Uwaga! Policja musi być na miejscu, kiedy jest zabity lub ranny. Gdy na pierwszy rzut oka widać obrażenia, ktoś ma złamaną rękę czy nogę, leci mu krew, nie może się ruszać albo - odpukać - jest nieprzytomny, musisz natychmiast wezwać funkcjonariuszy. Gorzej, że czasem nie widać poważnych obrażeń. Np. ktoś ma zawroty głowy, bóle brzucha, które mogą być skutkiem zderzenia. - Warto przyjąć zasadę, że policję wzywamy zawsze wtedy, kiedy też wzywamy karetkę - radzi komisarz Adam Jasiński, specjalista ds. ruchu drogowego z Komendy Głównej Policji.
To ważne! Obowiązkowo wzywasz policję także wtedy, gdy podejrzewasz przestępstwo; gdy wydaje ci się, że drugi uczestnik jest pod wpływem alkoholu lub narkotyków (zatacza się, mówi niewyraźnie), ucieka z miejsca wypadku, nie chce pokazać ci dokumentów albo podejrzewasz, że są one sfałszowane (polisa, dowód rejestracyjny itp.)
MOŻESZ WZYWAĆ
I pamiętaj! Policja nie może odmówić przyjęcia zgłoszenia o stłuczce. Zawsze możesz wezwać policję, nawet jeśli nie ma rannych. Np. powinieneś wezwać radiowóz, gdy nie możesz dogadać się z drugim uczestnikiem kolizji co do winy. Gdy nie jesteś do końca przekonany, jak to naprawdę z tą stłuczką było, też raczej wezwij policję. Inny prozaiczny powód to służbowy samochód. Pracodawca może oczekiwać, że pokażesz mu zaświadczenie z policji, jeśli rozbiłeś firmowe auto. Wzywasz więc wtedy radiowóz, i po sprawie. Powtórzmy! Policja musi zająć się twoim zgłoszeniem, choć to pewnie trochę potrwa (o tym później).
A jeśli od razu nie wezwiesz policji, lecz po paru dniach zmienisz zdanie i zechcesz ją zawiadomić? Nie ma problemu. Możesz w komisariacie zgłosić stłuczkę później - zgodnie z kodeksem wykroczeń masz na to rok. Jednak uwaga! Po tak długim czasie policja może mieć problem z ustaleniem, co się stało na drodze, kiedy doszło do kolizji.
NIE MUSISZ WZYWAĆ
To ważne! Nie musisz wzywać policji, jeśli nikomu nic się nie stało i nie ma obaw, że jesteś świadkiem przestępstwa. Możecie sprawę załatwić z drugim kierowcą między sobą. Co zyskujesz? Przede wszystkim oszczędzasz dużo czasu. W dużych miastach, w godzinach szczytu i przy złej pogodzie na radiowóz czeka się czasem dwie godziny i dłużej. A jeśli dogadasz się ze współuczestnikiem kolizji, możecie załatwić sprawę pierwszych powypadkowych formalności w chwilę. Trzeba spisać specjalne oświadczenie. Uwaga! Nie rozstawaj się bez jego spisania. Co robić po kolei?
( Według przepisów, jeśli nikomu nic się nie stało, powinno się usunąć samochody z jezdni, żeby nie blokować ruchu, a po drugie, nie doprowadzić do kolejnych stłuczek. ( Zanim to zrobisze, trzeba koniecznie zabezpieczyć miejsce zdarzenia. Postawić trójkąt ostrzegawczy i włączyć światła awaryjne. ( Warto kawałkiem kredy lub cegły (jeśli jest pod ręką) narysować na jezdni ustawienia kół po zderzeniu. ( Idealnie, gdyby ktoś miał przy sobie aparat i zrobił zdjęcia. Po co? Bo jeśli jednak na koniec nie dojdziecie do porozumienia, to niektóre informacje mogą być już nie do odtworzenia. Część firm ubezpieczeniowych oferuje natychmiastowe usługi swoich służb. Przyjeżdżają na miejsce, spisują dane kierowców, robią zdjęcia, szkic i opis zdarzenia. Wystarczy po nich zadzwonić - sprawdź, czy twoja polisa zawiera taką opcję.
TAKI SAM W CAŁEJ UNII
No dobrze. Zgodziliście się z drugim kierowcą co do przebiegu i winy, możecie spisać wspólne oświadczenie. Wydrukuj i wykorzystaj do tego zamieszczony obok formularz
Uwaga! Ten druk opracowała Polska Izba Ubezpieczeń zrzeszająca wszystkich ubezpieczycieli działających w Polsce. - Zarekomendowaliśmy formularz wszystkim zakładom ubezpieczeniowym - mówi Arkadiusz Kurczyński z PIU. To niesłychanie ważne! Jego ogromną zaletą jest, że wygląda identycznie jak jego odpowiednik rozprowadzany w krajach Unii Europejskiej (i kilku państwach spoza UE). Różnią się tylko językiem wiodącym. U nas to polski, we Francji - francuski, w Niemczech - niemiecki itd. Większość krajów (w tym Polska) używa w formularzu także języka angielskiego. Jednak układ graficzny jest dokładnie taki sam w każdym państwie! To oznacza, że jeśli na drodze w spotkają się kierowcy z dwóch różnych państw Europy, to wyjmą z kieszeni identyczne oświadczenia, choć w innych językach. Rozkłożą na masce samochodu i rubryka po rubryce razem wypełniają takie same druki. Po prostu w tych samych miejscach wpisywać będą datę wypadku, świadków, dane kierowców itd.
I ŻYCIE STAJE SIĘ PROSTSZE
Co daje ci nasz formularz? ( Przede wszystkim wygodę! W stresie spowodowanym kolizją kierowcy zapominają o wpisaniu podstawowych danych. I właśnie dlatego potrzebujesz "gotowca". Wypełniając go krok po kroku, zaspokoisz większość oczekiwań ubezpieczyciela. Większość, bo do niektórych informacji zakłady ubezpieczeniowe wolą docierać same. - Ale ten dokument porządkuje informacje, podpowiada nam, co jest ważne - mówi Magdalena Skowerska, dyrektor biura obowiązkowych ubezpieczeń samochodowych w Warcie. ( W ten sposób formularz ułatwia życie ubezpieczycielowi, ale korzyść dla nas jest taka, że dzięki temu szybciej dostaniemy odszkodowanie. Dlatego warto go wypełnić, a następnie jak najszybciej dostarczyć do: swojej firmy ubezpieczeniowej (jeśli byłeś sprawcą) lub ubezpieczyciela drugiego kierowcy (jeśli to on spowodował kolizję).
Uwaga! Najlepiej mieć przy sobie kopię druku (można zrobić ksero), żeby miżeli go obaj uczestnicy kolizji.
ROZSTRZYGANIE WINY
Pamiętaj! Wypełnienie formularza nie jest jednoznaczne z przyznaniem się do winy. Jest tylko zbiorem informacji, na podstawie których wina zostanie rozstrzygnięta. To, że go wypełnisz i razem z drugim uczestnikiem kolizji podpiszecie się na dole, nie oznacza jeszcze, że od ręki dostaniesz odszkodowanie. Nawet to, że policja uzna czyjąś winę i wlepi mandat, wcale nie oznacza, że podobnego zdania będzie zakład ubezpieczeniowy. Ubezpieczalnie mają swoje wewnętrzne procedury przy zgłaszaniu szkody i wypłacaniu odszkodowań. Dlaczego? Bo np. Tobie może się wydawać, że spowodowałeś kolizję, a w rzeczywistości obaj byliście winni. Bo co prawda Ty wjechałeś na czerwonym świetle, ale ten drugi jechał o 30 km/godz. za szybko.
KTO TO SPAMIĘTA?
Co jeśli nie masz przy sobie naszego formularza, a chcesz dogadać się z kierowcą i spisać oświadczenie? Możesz to zrobić na zwykłej kartce papieru. Musisz jednak podać w nim kilka istotnych informacji - datę, godzinę i miejsce kolizji. Dokładne dane osobowe uczestników i właścicieli samochodów (jeśli kierujący nie jest właścicielem auta) oraz numery polis ubezpieczeniowych i nazwę ubezpieczycieli. Następnie dane ewentualnych świadków. Najlepiej by było, żeby podpisali się pod oświadczeniem. Wreszcie dokładny opis zdarzenia razem ze szkicem. Skomplikowane? No właśnie. Kto to wszystko spamięta, kiedy w stresie będzie rozpaczać nad swoim rozbitym autem? I właśnie dlatego warto ze sobą wozić nasz formularz, który dołączyliśmy dzisiaj do "Gazety". A jeśli już go wykorzystasz - czego z całego serca Ci nie życzymy - poproś o kolejny formularz swojego ubezpieczyciela. Pamiętaj! Zawsze powinieneś mieć ten formularz ze sobą w samochodzie!
JAK WYPEŁNIAĆ?
Ty i drugi kierowca możecie wypełnić dwa egzemplarze (warto mieć kopię naszego formularza, żeby każdy uczestnik miał swój). Zawsze jednak miej w samochodzie przynajmniej jeden druk, dla siebie. Najważniejsze jest, żeby obaj uczestnicy kolizji złożyli na dole formularza swoje podpisy. To bardzo ważne! Jeśli brakuje choć jednego podpisu, możesz wypełniony formularz wyrzucić do kosza.
Pamiętaj! Porównaj dane wpisane do formularza przez uczestnika kolizji z jego dokumentami. W tej sytuacji nie obowiązuje ustawa o ochronie danych osobowych. Kierowca nie musi dawać ci swojego prawa jazdy, polisy i dowodu rejestracyjnego do ręki, ale ma ci je pokazać... choćby przez szybę. Jeśli nie chce tego zrobić, to pewnie coś ukrywa. Co wówczas - patrz początek naszego poradnika, czyli wzywaj policję.
Natomiast nie powinieneś przejmować się tym, że podpisujesz się pod czyimiś danymi, a nie jesteś ich pewien. Twój podpis na formularzu potwierdza tylko opis zdarzenia i twoje dane. Za to, że ktoś wprowadził cię błąd, np. co do numeru prawa jazdy, nie ponosisz żadnej odpowiedzialności.
Prześledźmy teraz krok po kroku, jak uporać się z formularzem. ( Pierwsze wątpliwości możecie mieć w punkcie 2. druku: Czym różni się kraj od miejsca zdarzenia? To drugie jest precyzyjniejsze, ale ubezpieczyciele radzą, żeby wpisać sam kraj. I to wystarczy. ( O co chodzi w punkcie 4., kiedy pytają nas o straty materialne? Np. o uszkodzony płotek lub słup, w który wjechałeś, albo przenośny komputer, który wiozłeś w bagażniku. ( W punkcie 7., jeśli nie mamy przyczepy, po prostu zostawiamy puste pole. ( W punkcie 10. (symboliczny, mały rysunek pojazdu) nie zaznaczamy wszystkich uszkodzeń, lecz jedynie miejsce, w które uderzył drugi pojazd. ( W punkcie 11. jest mało miejsca, więc zmieścisz tylko najważniejsze i najlepiej widoczne uszkodzenia. Nie przejmuj się, jeśli jest ich więcej, a nie masz miejsca, żeby je odnotować. Wszystkie uszkodzenia i tak będzie badać inspektor ubezpieczeniowy. ( Uwaga! Punkt 12. jest najistotniejszy w całym formularzu. Tu właśnie jest podpowiedź dla zakładu ubezpieczeniowego, jak doszło do kolizji. To kilkanaście szczegółowych pytań, na które odpowiadasz krzyżykiem w kratce. Na koniec wpisz na dole liczbę zaznaczonych kratek. Dzięki temu nikt nie będzie mógł zakreślić po tobie innych pól. ( Punkt 13. - większy rysunek. Zanim zaczniesz rysować, warto zrobić wstępny szkic na brudno i skonsultować się z kierowcą, z którym się zderzyłeś, czy podobnie widzicie przedstawioną sytuację. Nanoszenie poprawek na rysunek tylko go zagmatwa. ( Punkt 14. Tu możesz wpisać wszystko, co związane z kolizją, na co nie było miejsca wyżej, np. że padał deszcz i jezdnia była mokra albo ktoś oślepił cię długimi światłami.
http://auto.gazeta.pl/auto/1,48316,1981681.html