Niezwykły dzień Eustachego N.
Niefortunny żartowniś, Eustachy Napiórkowski, który od trzech lat był zubożałym dzierżawcą gruntów, drżał z przerażenia na myśl o zbliżającym się terminie spłaty długoterminowej pożyczki. Udając się na spotkanie z inżynierem architektem budowlanym, włożył jaskrawożółty sweter. Opracowany projekt budowli stanowił przykład ambicji architektonicznych. Miał stanąć obok budynków przeznaczonych do wyburzenia. Rzetelnie uporządkowana przestrzeń na makiecie stanowiła nie najgorszy rezultat ponaddwuipółletniej pracy. Nieprzebaczalnym błędem byłoby nieuwzględnienie w projekcie terenów rekreacyjnych. Rozkojarzony inżynier sugerował niepodważalną perfekcję. Eustachy niechętnie wdawał się w jałowe dyskusje, uważając je za intelektualne błahostki.
Nasz bohater, rozentuzjazmowany spotkaniem w pracowni architekta, postanowił w drodze powrotnej do domu odwiedzić przyjaciela, który mieszkał w pobliżu centrum multimedialnego. Hipolit był typem melancholijnego hipochondryka o skłonnościach do wyolbrzymiania hipotetycznych zagrożeń. Eustachy pamięta do dziś żale i złorzeczenia przyjaciela w czasie wysokogórskiej wspinaczki, gdy wszechogarniające znużenie doskwierało bardziej niż prażące bezlitośnie słońce.
Plany Eustachego pokrzyżował odbywający się instruktażowy kurs przedstawicieli handlowych. Hipolit, jak się okazało, był jego inicjatorem. Instrukcja dla użytkowników zapowiadała przekonującą argumentację oraz prezentację trendów we współczesnej sztuce użytkowej. Rzeczywistość przyniosła rozczarowanie: chaos zamiast przekonującego wywodu, nieuzasadniony pośpiech w miejsce rzeczowej rozprawy.
Zniechęcony Eustachy powrócił w domowe pielesze, obejrzał krótkometrażowy film znanego reżysera, a następnie zasnął w łożu odziedziczonym po babce- wnuczce napoleońskiego generała. W objęciach Morfeusza znalazł ukojenie po przeżyciach niezwykłego dnia.