ks. Marek Dziewiecki
Dobry pasterz i duszpasterze
Święta Wielkanocne odsłaniają nam niezwykłą miłość Stwórcy do człowieka. Bóg osobiście przyszedł na tę ziemię, by pomóc nam zrozumieć naszą tajemnicę i uczyć nas dojrzale kochać. Chrystus odsłonił do końca Bożą prawdę o człowieku i Bożą miłość do człowieka. W swej wyobraźni miłości znalazł sposób na to, by pozostać z nami w Eucharystii nawet wtedy, gdy najpierw wystawimy Jego miłość na najwyższą próbę i przybijemy Go do krzyża, a po Jego zmartwychwstaniu będziemy Go potrzebować i szukać. Wyrazem tej samej wyobraźni Bożej miłości jest ustanowienie Kościoła i powołanie uczniów. Chrystus wiedział, że ci, którzy chcą Go naśladować, potrzebują wsparcia ze strony wspólnoty wierzących oraz ze strony kapłanów — swoich szczególnych świadków. Bez takiego wsparcia można trwać w złu, ale trudno czynić dobro i trwać w świętości. Trudno także dlatego, że współczesny świat respektuje wszystkie religie, a do chrześcijaństwa odnosi się z jawną wrogością. Polityczni i ideologiczni władcy tego świata zdają sobie sprawę z tego, że chrześcijaństwo uczy odważnie myśleć i mądrze kochać i że właśnie dlatego trudno jest uczniami Chrystusa manipulować, albo liczyć na ich naiwność czy bezradność.
Skoro Bóg zrobił tak niewyobrażalnie wiele, byśmy poznali Jego prawdę o człowieku i Jego miłość do człowieka, to znaczy, że było to dla nas konieczne. Odchodząc od Bożej prawdy i miłości, możemy zbudować jedynie cywilizację śmierci. Każdy z nas potrafi tak bardzo oszukiwać samego siebie, że z tego powodu umrze. Przykładem są ci alkoholicy i narkomani, którzy nałogowo oszukują siebie nawet w obliczu bezpośredniego zagrożenia życia. Im bardziej ktoś odchodzi od Boga i błądzi, tym bardziej manipuluje myśleniem i boi się prawdy o sobie. To nie przypadek, że w dyktaturze ludzie boją się mówić o tym, co myślą, a w „nowoczesnych demokracjach” boją się myśleć o sobie i własnym postępowaniu. Stają się ofiarami ideologicznych fikcji i mitów o istnieniu łatwego szczęścia i o tym, że każdy ma własną „prawdę”.
Ucieczka od Bożej prawdy oznacza powtarzanie dramatu grzechu pierworodnego i wchodzenie na drogę śmierci. Równie dramatyczne konsekwencje powoduje ucieczka od Bożej miłości, albo godzenie się na jej imitacje. Przykładem są tak zwane „wolne związki”, czyli związki niewierne i niepłodne, oparte na „miłości”, która niczego nie wymaga i która właśnie dlatego przynosi bolesne rozczarowania i pustkę. W konsekwencji ucieczki od Bożej miłości szerzy się najgroźniejsza choroba, jaka może dotknąć człowieka, czyli obojętność na własny los. Tam, gdzie brakuje Bożej miłości, tam codzienne życie staje się nieznośnym ciężarem i formą agonii.
To właśnie po to, by ratować nas przed cywilizacją śmierci, która jest owocem odrzucenia Bożej prawdy i miłości, Dobry Pasterz posyła nam duszpasterzy, czyli swoich świadków. Dzięki ich słowu i posłudze Bóg przypomina nam tę prawdę, że bez Jego obecności i łaski nie poradzimy sobie z życiem doczesnym i nie osiągniemy zbawienia oraz że Jego przykazania są dla nas wyróżnieniem i zaszczytem. To przecież zaszczyt i wyróżnienie, gdy niczego i nikogo nie stawiam w miejsce Boga, gdy nie krzywdzę moich bliskich, gdy nie zabijam, nie cudzołożę, nie kradnę i nie kłamię oraz gdy kocham Boga i człowieka. Kapłani pomagają nam uczyć się nie tylko myśleć, jak Chrystus, ale też kochać tak, jak On. Przypominają nam, że Bóg kocha nas miłością nieodwołalną, a jednocześnie mądrą i wychowującą, czyli dostosowaną do naszych zachowań. Taką właśnie miłością mamy obejmować samych siebie i innych ludzi, począwszy od naszych najbliższych w kręgu rodziny.
Jakże wielka jest obecnie potrzeba kapłanów — wiernych, odważnych i czytelnych świadków Bożej miłości i prawdy. Kapłaństwo to - obok małżeństwa i rodziny — powołanie, które zawsze pozostanie aktualne! Istnieje ścisła więź między tymi dwoma powołaniami. To przecież z rodzin wyrastają nowi kapłani, a po święceniach są posyłani właśnie do rodzin, aby wspierać małżonków, dzieci i młodzież w drodze do świętości i zbawienia.
W Orędziu na tegoroczny XLI Światowy Dzień Modlitw o Powołania Jan Paweł II napisał: „«Proście więc Pana żniwa, aby posłał robotników na żniwo swoje» (Łk 10, 2). Z tych słów, które Jezus kieruje do Apostołów, wypływa troska, jaką Dobry Pasterz ciągle okazuje swoim owcom. On czyni wszystko, by one <miały życie i by miały je w obfitości> (J 10, 10). Po swoim zmartwychwstaniu Pan powierzy uczniom odpowiedzialność za kontynuowanie Jego misji, aby Ewangelia była przekazywana ludziom wszystkich czasów.” W naszych rodzinach, parafiach i grupach formacyjnych módlmy się w tych dniach z żarliwością i nadzieją o nowe i święte powołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego. Piotr naszych czasów przypomina, że „szczególną wartość ma modlitwa połączona z ofiarą i z cierpieniem. Tak wielu chorych ze wszystkich stron świata łączy swoje cierpienia z krzyżem Jezusa, aby wypraszać nowe i święte powołania! Oni towarzyszą duchowo również mnie w posłudze Piotrowej, którą Bóg mi powierzył i mają nieoceniony — choć zwykle ukryty - wkład na rzecz głoszenia Ewangelii.”