Jarosław Warylewski
O nadziejach i wątpliwościach związanych z rejestracją przestępców seksualnych
Druga połowa XX wieku to czas, w którym szczególnie intensywnie poszukiwano w USA skutecznych środków ochrony społeczeństwa przed rosnącą falą przestępstw seksualnych. Jednym z tych rozwiązań, które wyszły poza fazę projektów, była obowiązkowa rejestracja prawomocnie skazanych przestępców seksualnych (Sex Offenders Registration). Rejestry takie prowadzone są w wielu innych krajach i wydaje się, że do pewnego stopnia pozwala to na ograniczanie liczby popełnianych przestępstw seksualnych poprzez monitorowanie osób, które choć raz dopuściły się takiego przestępstwa. Prawdopodobieństwo, że popełnią je znowu, sięga bowiem niekiedy 25%[1]. Gromadzone dane ułatwiają też ustalenie sprawcy wtedy, gdy przestępstwo zostanie popełnione. Funkcjonujące w Europie bazy danych profili DNA są również wykorzystywane przy wykrywaniu sprawców przestępstw seksualnych, trudno natomiast mówić o profilaktycznej roli tych baz[2].
Obowiązek rejestracji w stosunku do sprawców niektórych typów czynów zabronionych pojawił się w USA już w latach czterdziestych. W Kalifornii rejestrację przestępców seksualnych rozpoczęto w 1944 r., w Arizonie w 1951 r., a prawo Florydy przewiduje od 1957 r. rejestrację sprawców wszystkich zbrodni. Przed 1984 r. obowiązek rejestracji wprowadzono jeszcze tylko w Newadzie, Ohio i Alabamie. Wydaje się, że dopiero orzeczenia sądowe, które nie uznały tej praktyki za sprzeczną z Ósmą Poprawką do Konstytucji, utorowały drogę obowiązkowi powszechnej rejestracji. Na szczeblu federalnym podstawą obowiązku rejestracji sprawców przestępstw seksualnych jest ustawa z 1994 r. (Crimes Against Children and Sexually Violent Offender Registration Act — The Jacob Wetterling Act)[3]. Osoby podlegające rejestracji są zobowiązane ustawą do aktualizacji swoich danych każdego roku, jeżeli do skazania doszło na podstawie prawa federalnego. Skazani na mocy regulacji stanowych powinni to czynić co kwartał. Obowiązek ten został wprowadzony w 50 stanach (w 24 istniał już przed 1994 r.), ale aktualizację danych przeprowadza się tylko w połowie z nich[4]. Stany, które nie dostosowały swoich regulacji do ustawy z 1994 r., są pozbawiane części funduszy (grantów) federalnych (ok. 10%). W prawie wszystkich stanach prowadzony jest centralny rejestr przestępców seksualnych, na szczeblu lokalnym (hrabstw) funkcjonuje on jedynie w Georgii, Nebrasce i Newadzie. Sprawca po odbyciu kary ma obowiązek zgłosić do rejestru swoje miejsce pobytu (adres zamieszkania) oraz inne dane. Nawet w tych stanach, gdzie istnieje obowiązek zgłaszania zmiany adresu, często informacje te nie są w żaden sposób weryfikowane. Prawdziwe trudności rozpoczynają się wtedy, gdy osoba podlegająca rejestracji udaje się do innego stanu. Zwykle wszelki ślad po niej ginie. Dlatego też w 1996 r. została uchwalona ustawa o nadzorowaniu i identyfikacji przestępców seksualnych (The Pam Lychner Sexual Offender Tracking and Identification Act of 1996). Ustawa pozwala FBI (Federal Bureau of Investigation) na prowadzenie federalnej bazy danych o przestępcach seksualnych. Osoba, której dane podlegają rejestracji, jest zobowiązana poinformować o nowym miejscu zamieszkania w innym stanie w ciągu 10 dni.
W większości stanów rejestracji podlega imię, nazwisko i wizerunek (fotografia) przestępcy, jego adres zamieszkania, odciski palców, data urodzenia oraz numer ubezpieczenia społecznego. Informacje te uzupełnia opis popełnionych przestępstw. W niektórych stanach rejestracji podlegają również informacje o miejscu zatrudnienia i numerze rejestracyjnym samochodu. W dziewięciu stanach gromadzi się próbki krwi, pobranej od osoby podlegającej rejestracji. Osoba zwolniona z więzienia musi dopełnić obowiązku rejestracji najczęściej w terminie od 7 do 30 dni (27 stanów). Okres przechowywania danych wynosi co najmniej 10 lat, a w 15 stanach informacje usuwane są dopiero po śmierci danej osoby. Istnieje możliwość usunięcia danych z rejestru i uchylenie obowiązku rejestracji na mocy orzeczenia sądu, który jednak nie działa w tych sprawach z urzędu. Zaniechanie przez zobowiązanego rejestracji lub aktualizacji może skutkować uchyleniem decyzji o warunkowym przedterminowym zwolnieniu z odbywania kary pozbawienia wolności lub orzeczeniem kary pozbawienia wolności do 1 roku albo grzywny do 5 tys. dolarów.
W 1998 r. dwanaście stanów w USA rozpoczęło praktykę publikowania na stronach Internetu danych o przestępcach seksualnych. W dwa lata później informacje te były udostępniane w Internecie przez prawie wszystkie stany. Stopień dostępu do zgromadzonych danych nie jest jednakowy we wszystkich stanach. Ujawnieniu podlega zwykle imię i nazwisko, miejsce zamieszkania oraz fotografia osoby prawomocnie skazanej za przestępstwo seksualne. Praktyka ta ma pełnić funkcje prewencyjne, zabezpieczające potencjalne ofiary przed zaskakującym atakiem ze strony np. sąsiada-dewianta. W niektórych stanach (np. Kalifornia i Nowy Jork) każdy może uzyskać informacje o przestępcach seksualnych telefonicznie. W szesnastu stanach wszystkie zgromadzone dane udostępniane są wyłącznie agencjom rządowym. W Luizjanie skazany za przestępstwo seksualne po dopełnieniu obowiązku rejestracji musi dodatkowo: 1) złożyć w redakcji lokalnej gazety informację o swoim nazwisku, adresie i rodzaju popełnionych przestępstw, 2) przekazać identyczną informację lokalnym władzom oświatowym, 3) wysłać do wszystkich swoich sąsiadów kartę pocztową z takimi danymi (na terenie wiejskim tym, którzy mieszkają w promieniu 1 mili, a w mieście tym, którzy zamieszkują w obrębie trzech przecznic). W Oregonie dopuszcza się nawet oznakowanie mieszkania lub domu, w którym mieszka osoba skazana za przestępstwo seksualne, napisem z ostrzeżeniem: „Uwaga, tu mieszka przestępca seksualny” (Stop, Sex Offender Residence). Społeczności lokalne zwykle stosują też akcję plakatową i ulotkową[5].
Na ujawnianie danych osobowych pozwala tzw. ustawa Megan (Megan's Law), przyjęta w 1996 r.[6]. Do jej uchwalenia doszło po tym, jak 29 lipca 1994 r. w Hamilton Township siedmioletnia Megan Kanka została porwana, zgwałcona i zamordowana przez swojego sąsiada J. Timmendequasa (36 lat), który był już uprzednio dwukrotnie skazany za gwałty na dziewczynkach (5- i 7-letniej). Prawdopodobnie gdyby rodzice Megan mieli świadomość, że w pobliżu mieszka pedofil-recydywista, to mogliby uchronić swoje dziecko przed zboczeńcem. Przedstawiciele społeczności lokalnych zaczęli domagać się takich rozwiązań prawnych, które pozwoliłyby na ujawnianie informacji o tym, że w ich sąsiedztwie mieszka osoba skazana za przestępstwo seksualne. Legislatura stanu Nowy Jork uchwaliła odpowiednią ustawę 25 lipca 1995 r. i zaczęła ona obowiązywać od 21 stycznia 1996 r. Policja Nowego Jorku utworzyła nawet specjalną jednostkę, której wyłącznym zadaniem jest sprawdzanie akt sądowych i policyjnych celem weryfikacji danych znajdujących się w rejestrze przestępców seksualnych. Prezydent Clinton podpisał ustawę pozwalającą włączyć Megan's Law do systemu prawa federalnego w dniu 17 maja 1996 r.
Chociaż rejestracja przestępców seksualnych i możliwość upublicznienia gromadzonych danych stała się w USA faktem i do końca 1999 r. zarejestrowano prawie 330 tys. osób, dyskusja i emocje z tym związane nie ustały. Zwolennicy rejestracji argumentują, że rejestr przestępców seksualnych jest doskonałym narzędziem pozwalającym na wykrycie i ujęcie sprawcy, a poza tym odgrywa niemałą rolę prewencyjną — stwarza swego rodzaju przymus psychologiczny wobec potencjalnego przestępcy. Podkreśla się też, że stworzone zostały warunki do ochrony dzieci przed molestowaniem seksualnym. Nauczyciele, opiekunowie i rodzice znając źródło zagrożeń mogą w odpowiednim czasie podejmować działania zapobiegawcze.
Przeciwnicy rejestracji poddają w wątpliwość tezę o zwiększonym poziomie ochrony społeczności lokalnych przed zachowaniami godzącymi w wolność seksualną. Twierdzą, że stwarzane jest wyłącznie złudne poczucie bezpieczeństwa. Informacje o niektórych przestępcach seksualnych, nawet tych najgroźniejszych, nigdy przecież nie pojawią się w stanowych i federalnych bazach danych. W szczególności dotyczy to tych sprawców, którzy nie zostali ujawnieni, ujęci lub uciekli z zakładu karnego. Znaczna część stanów nie rejestruje też informacji o nieletnich sprawcach przestępstw seksualnych. Ocenia się, że aktualność i kompletność gromadzonych danych waha się od 50 do 75%. Nie bez znaczenie jest też zarzut naruszania praw i wolności obywatelskich. Zbierane dane dostarczają informacji nie tylko o sprawcach, ale i o ofiarach wymuszeń seksualnych. Pogwałcenie intymności i prywatności ofiar samo w sobie jest naganne, a może też prowadzić do ich powtórnego skrzywdzenia. Zauważa się nie bez racji, że rejestracja sprzyja procesowi stygmatyzacji (naznaczania, etykietyzacji). Społeczeństwo przypina sprawcy etykietę, swoistą „łatkę”, co może powodować, że dana osoba będzie zachowywać się zgodnie z „wyznaczoną mu rolą”. Powstający w psychice sprawcy negatywny obraz własnej osoby, wskutek odrzucenia przez społeczeństwo, nie sprzyja procesowi resocjalizacji. Etykieta przestępcy seksualnego może być też wykorzystywana dla racjonalizacji (usprawiedliwiania) następnych przestępstw. Według teorii naznaczania, eskalacja zachowań sprzecznych z prawem jest odpowiedzią na proces stygmatyzacji i stosowanych kar[7]. Na koniec podnoszone są też zarzuty natury ekonomicznej. Koszty ewidencjonowania są ogromne: zaprowadzenie, utrzymywanie i stała aktualizacja baz danych obciążają każdego podatnika.
W dniu 23 lipca 2000 r. angielska gazeta „News of The World” opublikowała zdjęcia i dane personalne 49 osób (imię i nazwisko, wiek, zawód, opis popełnionego przestępstwa seksualnego), które zostały nazwane groźnymi pedofilami. Informacje te zamieszczono również w Internecie, wraz z zapowiedzią kontynuowania akcji. Redakcja dziennika zrobiła to w związku z uprowadzeniem i zabójstwem 8 letniej dziewczynki, Sary Payne, na początku lipca br. Odnalezienie nagich zwłok dziewczynki może wskazywać na seksualny motyw zbrodni. Gazeta podała, że w Anglii żyje ok 110 tys. przestępców-pedofili — jeden na każdą milę kwadratową. Upublicznienie części danych z funkcjonującego od dnia 1 września 1997 r. Krajowego Rejestru Przestępców Seksualnych (Sex Offenders Register), który obejmuje ok. 12 tys. osób, zyskało poparcie opinii publicznej (88% ankietowanych chciałoby wiedzieć, czy w ich sąsiedztwie mieszka pedofil) i niechęć czynników oficjalnych, argumentujących, że posunięcie to może doprowadzić do załamania się systemu resocjalizacji przestępców, którzy zaczną się ukrywać, a w ostateczności skutkować może nawet samosądami. Niestety, przypuszczenia te okazały się prawdziwe. W kilku przypadkach policja musiała ochraniać prawdziwych i domniemanych pedofilów przed atakami rozwścieczonego tłumu. Ranni zostali policjanci, zniszczono mienie niewinnych niczemu osób. W konsekwencji „News of The World” zaprzestał swoich publikacji, a pytanie o korzyści i negatywne skutki upubliczniania danych o przestępcach seksualnych nabrało nowego, dramatycznego wymiaru. Z jednej strony rejestracja przestępców seksualnych i upublicznienie ich danych może się przyczynić do zwiększenia poziomu bezpieczeństwa publicznego, z drugiej zaś strony stanowi naruszenie prawa do prywatności i jest krokiem w stronę społeczeństwa określanego mianem „Big Brother”. Należy mieć nadzieję, że Krajowy Rejestr Karny, który ma zacząć funkcjonować w Polsce od połowy 2001 r. i objąć m.in. dane o osobach prawomocnie skazanych za przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności[8], spełni pokładane w nim nadzieje, a przyjęte rozwiązania pozwolą uniknąć kłopotów, które stały się udziałem innych państw.
[1] Według danych uzyskanych w Kalifornii, dotyczących okresu 15 lat (1973-1988), odsetek recydywistów wśród przestępców seksualnych oscylował wokół 50-60%, z czego tylko ok. 20% przestępstw popełnianych kolejny raz miało charakter seksualny. Najwyższy odsetek (25%) dotyczył tych sprawców, którzy po raz pierwszy zostali skazania za gwałt. Zob. California Department of Justice: Effectiveness of Statuory Requirements for the Registration of Sex Offenders, 1988, a tak¿e R. K. Hanson, R. A. Steffy, R. Gauthier: Long -term recidivism of child molesters, „Journal of Consulting and Clinical Psychology” 1993, vol. 61, s. 646-652.
[2] Zob. P. Wolańska-Nowak, W. Branicki: Baza danych profili DNA — nowe narzędzie dla wymiaru spraiedliwości, „Prokuratura i Prawo” 2000, nr 5, s. 87 i n.
[3] 42 U.S.C., 14071, 1994.
[4] Zob. Washington State Institute for Public Policy: Sex Offender Registration: A Review of State Laws, Washington 1996.
[5] Zob. Washington State Institute for Public Policy: Sex Offender Community Notification: A review of Laws in 32 States, Washington 1996.
[6] H. R. 2137, 104th Cong., 2d Sess. (1996).
[7] Zob. B. Hołyst: Kryminologia, Warszawa 1999, s. 781-784.
[8] Zob. ustawa z dnia 24 maja 2000 r. o Krajowym Rejestrze Karnym, Dz. U. z dnia 21 czerwca 2000 r., Nr 50, poz. 580.