Scenariusz inscenizacji pt. ,, O Nowym Roku i Młynarzu Sylwestrze".
napisany na podstawie bajki Lucyny Krzemienieckiej.
Osoby:
Narrator
młynarz Sylwester
matka młynarza
pomocnik- młynarczyk
wdowa Kletowa
Nowy Roczek
Orkiestra
Dokonałam podziału baśni na role.
Sceneria: wnętrze chaty, wnętrze młyna, chata Nowego Roku.
Rekwizyty: worki z mąką ( wypchane gazetami), kożuch i czapka dla młynarza, zielony kabat dla Nowego Roku, woreczek, czarodziejskie słowa na kartkach, czarodziejska różdżka, miska, łyżka drewniana, instrumenty.
Narrator:
Był sobie jeden młynarz, nazywał się Sylwester. Takie samo dobre imię jak Piotr albo Jan. Mieszkał młynarz z matulą przy starym młynie. Rosły był, kudłaty na policzkach czerwieniaty Jedno tylko, że nie używał wcale dobrych słów. Co powiedział jakieś słowo. to jakby kamieniem w kogoś. Rano, gdy go słonko złote promyczkiem swym przez szybkę witało, odmrukiwał:
Młynarz Sylwester: ( ze złością)
Niepotrzebnieś błysnęło
jeszcze by się odpoczęło.
Narrator
Słonko słysząc te słowa, aż się za chmurę chowało,
A w izbie robiło się przykro, jakby kto kamieni narzucał...
Potem kiedy matula stawiała przed młynarzem miskę żuru i pytała łaskawie:
Matka:
- Jak tam żur, syneczku?
Młynarz ( srożył się i odpowiadał:)
Żur taki, lada jaki,
nie ma on żadnego smaku.
Narrator:
I matuli znowu aż łzy nieraz w oczach stawały i lśniły jak rosa...
Potem szedł młynarz do młyna na robotę.
Pracowity był, owszem. Chodził, chodził, worki liczył, worki żyta i pszenicy.
A bywało nieraz - podchodzi do niego młynarczyk pomocnik i powiada:
Młynarczyk
- Pośpiewajmy sobie, młynarzu -gospodarzu, toć nasze piosenki pracy nie obrażą.
Narrator
A młynarz nasępił tylko i odburknął:
Młynarz
- Na nic piosnka zda się, od piosnki a zasię!
Narrator
I biedny młynarczyk smutny musiał bez przyśpiewki cały dzień pracować.
A bywało, przyszła do młyna wdowa Kletowa, co gromadkę dzieci w biednej izbie chowa i prosi:
Wdowa Kletowa
-Młynarzu Sylwestrze, zmielcie żyta worek, zapłacę po niedzieli, niechybi we wtorek.
Narrator
A młynarz na to złym słowem cisnął:
Młynarz
- To przyjdźcie po niedzieli, to się wam wtedy zmieli.
Narrator
Wdowa Kletowa westchnęła, jakby ją kto mieczem ugodził, i podreptała do swej biednej chatki.
Aż ludziska zaczęli stronić od młynarza i jeden z drugim tak sobie powtarzał:
Ludzie
- Od młynarzowego mówienia boli jak od uderzenia.
Narrator
Przykro żyć człowiekowi bez przyjaźni ludzkiej. Toteż i młynarzowi sylwestrowi markociło się wielce.
Aż raz matuli swej tak się użalił:
Młynarz
-Matko, zbrzydła mi już praca, nikt się do mnie nie uśmiechnie, każdy się odwraca...
Narrator
Spojrzała matula na synka łaskawie, pogładziła go czule po głowie, po rękawie i powiada:
Matka
- Żeby cię ten Nowy Roczek odmienił syneńku Sylwestreńku, zaraz by było wszystko inaczej. A mieszka ten Nowy Rok za lasem, za górą, za grudniową wichurą...
Mieszka w domku małym, co jest w nim okienko-zmienko. A to okienko każdemu inne się widzi. Poszedłbyś tam, zapukał. Jeśli się okienko złociście rozświeci, wchodź śmiało do środka, będzie Nowy Roczek dla ciebie łaskaw.
Narrator
Posłuchał młynarz matuli. Wziął kożuch, czapkę na uszy i w drogę ruszył.
Przeszedł las i górę, i grudniową wichurę...
Patrzy: stoi domek. Zastukał w okienko, a to mu się złociście rozświeca.
Sylwester
- ,, Będzie Nowy Roczek łaskaw dla mnie"-
Narrator
- myśli Sylwester i do izby wchodzi.
Narrator
Patrzy: pod ścianami worki stoją, prawie jak we młynie, a Nowy Roczek w zielonym świecącym kabacie siedzi w chacie przy workach i worki wiąże, zawiązuj. I bardzo z czegoś się raduje.
Zobaczył Roczek młynarza i pyta:
Roczek
- Kto jesteś?
Narrator
A ten powiada:
Młynarz
- Ja - młynarz Sylwester. Nie lubią mnie ludzie z wioski i mam z tym wiele troski.
Nowy Rok
- W samą porę przyszedłeś: jak cię obdaruję, wnet ci się wszystko odmieni. Widzisz, mam tu w workach dary czarodziejskie dla ludzi, każdy dar radość i wesołość budzi.
Ot, tu na przykład w tym worze, zgadnij, co też być może?
Narrator
Przechyla się Sylwester do worka i zagląda, co też tam takiego?
A tam coś się iskrzy, a tam coś się mieni, a tam coś błyszczy jak liście w jesieni. A tam z tego worka woń płynie różana. Myśli sobie młynarz:
Młynarz
,, Rzecz mi to nie znana".
Narrator
Spojrzał raz i drugi, popatruje znowu.
A Nowy Rok rzecze:
Nowy Rok
- To są piękne słowa. Słowa sprawiedliwe, słowa miłujące, słowa proste, zbożne jak kwiatki na łące. Słowa takie miłe jak konwalie w lesie, słowa, co się od nich uśmiech światem niesie.
Słowa co jaśminem pachną albo różą, zaklęte tu w worku, widzisz, jak ich dużo?
Słowa prosto z serca, a tyś, mój Sylwestrze, słów tych w swoim życiu nie używał jeszcze.
Narrator
I to mówiąc, Nowy Roczek zielonym kabatem świecąc przesypał trochę słów czarodziejskich do małego woreczka i młynarzowi podał.
Nowy Roczek.
- Masz tu słowa czarodziejskie, młynarzu. Idź do domu Noś je zawsze przy sobie. Jak się ktoś do ciebie odezwie, nie mów nic, stuknij tylko zaraz w woreczek, a słowa czarodziejskie zadźwięczą. Słowa, co są miłe wszędzie. Idź i zobaczysz, co będzie.
Narrator
Wrócił młynarz do chaty. Położył się spać. A czarodziejski woreczek na szyi sobie przywiązał.
Wstaje rano, musnęło go słonko złotym promykiem na przywitanie. Już miał się młynarz po swojemu na słońce obruszyć, ale przypomniał sobie Nowego Roczku przestrogi i dwa razy w woreczek stuknął. Aż tu nagle słowa czarodziejskie zadźwięczały pięknie:
Młynarz
Dobrze, że błyszczysz,
słonko kochane.
To zaraz wesół
do pracy wstanę.
Zaraz mi raźniej,
Gdy widzę ciebie.
Jakże nie kochać
słonka na niebie ?
Narrator
Aż się słonko zdziwiło, całą izbę oświeciło i patrzy, co za nowina, że te słowa mówi młynarz.
A młynarz nic, wstał, na ławie siada. Podała matka żur i pyta jak co dzień:
Matka
- Jakże tam żur, syneczku?
Narrator
Już miał młynarz coś odburknąć - ale w woreczek stuknął i słowa czarodziejskie zadźwięczały:
Młynarz
Dobry żurek, matko,
żurek doskonały,
toć go twoje, matko,
ręce gotowały!
Narrator
Matka na te słowa aż w miejscu przystanie.
Matka
- Mój ty Sylwesterku, mojeż ty kochanie! Gotuję jak mogę, toćżeś moim synem. Coś tak w izbie pachnie różą czy jaśminem...
Narrator
A młynarz nic. Spieszy do młyna do roboty. Wybiega mu na spotkanie młynarczyk pomocnik i prosi jak co dzień:
Młynarczyk
- Młynarzu - gospodarzu, pośpiewajmy sobie we młynie!
Narrator
A młynarz w woreczek czarodziejski stuknął i słowa miłe zabrzmiały:
Młynarz
- Zaśpiewajmy oba radzi, toć piosenka nic nie wadzi.
Narrator
I młynarz z młynarczykiem zaśpiewał basem, aż się rozległo we wsi pod lasem:
Młynarz z młynarczykiem
Płynie rzeczka, płynie,
wodą się przelewa,
a w tym starym młynie
młynarz rzeczce śpiewa.
Tyżeś sobie rzeczka ,
płyńże przez koryto,
a jam sobie młynarz,
mam we młynie żyto!
Narrator
Miele zboże młynarz, miele i młynarczyk, wyśpiewują obaj, ile głosu starczy.
Patrzą, aż tu wdowa Kletowa z woreczkiem zboża do młyna spieszy.
Zobaczył ją młynarz i już w woreczek czarodziejski nie puka. Sam biegnie do wdowy
Niby dusza szczera, sam słów miłosiernych wprost z serca dobiera:
Młynarz
- Ja wam, moja biedna wdowo, sam już zmielę to i owo.
Już nie myślcie o zapłacie, wiem, że bieda u was w chacie!
Narrator
Wdowa od tych słów aż na worku przysiadła. I śmieje się i powtarza:
Wdowa
- Odmieniło nam młynarza - czarodziejska jakaś siła na dobrego przemieniła!
Dziś najlepszy to z młynarzy. Niech cię Pan Bóg zdrowiem darzy!
Narrator
Zmienił się młynarz i, jak to się zdarza, zmienili się we wsi ludzie dla młynarza.
Wpierw go polubili, potem pokochali, dziś już pod niebiosa cała wieś go chwali.
A młynarz we młynie wesół sobie śpiewa, bo go przyjaźń ludzka do pracy zagrzewa.
A kiedy dzień imienin nastąpił - Sylwestra - przyszła pod młyn stary wioskowa orkiestra.
Przyszli ci i tamci, winszowali szczerze, trudno to opisać na zwykłym papierze.
Orkiestra
Poczciwy młynarzu,
kochany Sylwestrze,
żyj nam tu we młynie
sto lat długich jeszcze!
Narrator
Młynarz zobaczywszy, że przyszła gromada, wyszedł przed próg młyna i tak powiada:
Młynarz
- Chodźcież, ludzie, do mej chaty, czy kto biedny, czy bogaty. Jest miód stary, są kołacze, ten posiedzi, ten poskacze. Przy mej chacie młyn turkocze, będziem witać Nowy Roczek! O północy dziś przychodzi, bo mu się tak właśnie godzi.
Narrator
Na te słowa prosto z duszy raźno się gromada ruszy. Ci już tańczą, ci już siedzą, ci miód piją, tamci jedzą! I od ucha gra orkiestra, jak to zwykle na Sylwestra.
Na te tany, na ochocze, przyszedł także Nowy Roczek.
Patrzy, gdzież ten smutny młynarz?
Aż tu młynarz, tęga mina , wesolutko tak zawoła:
Młynarz
- Nowy Roczku, chodź do koła, składam ci ja pokłon niski, bądźże łaskaw dla nas wszystkich!
Narrator
Natańczył się Nowy Roczek - aż wreszcie, kiedy wszyscy posnęli, wziął czarodziejski woreczek z pięknymi słowami, otworzył go i powiedział:
Nowy Roczek
- Lećcie, słowa czarodziejskie, na te ciche drogi wiejskie! Na te pola zadumane, lećcież, moje wy kochane! Słowa dobre, miłosierne, bądźcież całej wiosce wierne!
Narrator
I poleciały słowa, jak im Nowy Roczek kazał. A stało się to bez żadnej szkody dla młynarza. Bo już ich się nauczy, dobrze ich pamiętał i używał ich wesół i co dzień, i w święta.