Co to jest aleksja?
Aleksja to zaburzenie objawiające się częściową lub całkowitą niezdolnością rozumienia słowa pisanego (drukowanego). Osoby na nią cierpiące nie mają zaburzeń wzroku czy słuchu potrafią rozumieć słowa wymawiane. W terminologii angielskiej zaburzenie to czasami jest nazywane word blindness ("ślepota na słowa") lub visual aphasia ("afazja wzrokowa"). W skrajnych przypadkach osoba dotknięta aleksją nie potrafi odczytać słów, które sama zapisała.
Elementy występują w oku ( ich kolejność).
Gałka oczna umieszczona jest w oczodole zbudowanym z kości oraz wyłożonym miękką podściółką tłuszczową zwaną ciałem tłuszczowym oczodołu dzieki czemu gałka oczna zyskuje ochronę na róznego typu urazy. Gałkę oczną poruszana jest przez sześć mięśni ocznych. Dwie pary antagonistycznych mięśni prostych: boczny i przyśrodkowy oraz górny i dolny, obracają gałkę oczną wokół osi pionowej i osi poprzecznej natomiast para mięśni skośnych: dolny i górny, wspomaga ruch. Mięsień skośny górny, przebiegający przez tzw. bloczek kieruje gałkę oczną ku dołowi, odwodzi ją (na zewnątrz) i skręca do wewnątrz (ku nosowi) natomist mięsień skośny dolny obraca gałkę ku górze, na zewnątrz, a skręca ku skroni. Obie gałki oczne dzięki specjalnemu mechanizmowi koordynacji nerwowej są poruszają się w sposób sprzężony ze sobą. Wychodzący z gałki ocznej w jej tylnym biegunie niej nerw wzrokowy przechodzi przez otwór kostny do wnętrza czaszki i dalej do mózgu.
Powierzchnia zewnętrzna gałki ocznej chroniona jest od przodu przez powieki, które podobnie jak oczodół i jego ciało tłuszczowe zabezpieczają gałkę przed urazami mechanicznymi oraz nadmiarem światła. Ruch powiek rozprowadza płyn łzowy po powierzchni rogówki i spojówki, zapewniając oku stałe nawilżanie. Na brzegach powieki górnej i dolnej znajduje się około 100-150 rzęs a do ich mieszków uchodzą gruczoły łojowe Zeissa i gruczoły rzęskowe (potowe) Molla. Rusztowanie powiek stanowią tarczki, zbudowane z tkanki łącznej w których znajdują się gruczoły tarczkowe Meiboma z ujściem przy tylnej krawędzi powieki. Tylna powierzchnia powiek jest pokryta błoną śluzową zwaną spojówką, która dochodząc do podstawy powiek tworzy zachyłki i przechodzi na gałkę oczną, którą okrywa w przedniej części.
W górno - bocznej części oczodołu znajduje się gruczoł łzowy wydzielający łzy mające za zadanie oczyszczać powierzchnię oka z zabrudzeń i nawilżać ją. Łzy zawierają ok. 0,6 % soli kuchennej, wodę oraz substancję przeciwgnilną, zwaną lizozymem. Właściwości łez są różnorakie, przede wszystkim jednak bakteriobójcze. Ponadto zwilżają one przednią powierzchnię oka ułatwiając w ten sposób ślizganie się po niej powiek, a także chronią rogówkę przed wysychaniem. W pobliżu kąta przyśrodkowego (od strony nosa) obu powiek, na ich tylnej krawędzi, znajdują się punkty łzowe (górny i dolny), stanowiące początek kanalików łzowych, przez które odprowadzane są łzy do woreczka łzowego i następnie do nosa.
Gałka oczna jest kształtem zbliżona do kuli o promieniu u około 11 do 12 mm, jej objętość wynosi około 7 cm3 a masa około 7 do 8 g. Wysunięty najbardziej do przodu szczyt gałki ocznej to biegun przedni natomiast odpowiednio na jej tylnej powierzchni leży biegun tylny. Oba bieguny połączone ze sobą tworzą oś gałki. Przednia część powierzchni gałki ocznej jest bardziej wypukła, tylna - nieco spłaszczona. Wnętrze gałki wypełnia bezpostaciowa substancja (ciało szkliste) znajdujące się pod ciśnieniem pozwalającym na utrzymanie kształtu galki, która ooczone jest ono trzema błonami: zewnętrzną włóknistą, środkową naczyniową oraz wewnętrzną zawierającą elementy światłoczułe siatkówką.
Poniższy rysunek przedstawia przekrój oka
1. twardówka
2. soczewka,
3. rogówka
4. komora przednia
5. tęczówka
6. ciało rzęskowe
7. ciało szkliste
8. naczyniówka
9. siatkówka
10. twardówka
11. dołek środkowy
12. nerw wzrokowy
13. plamka ślepa
Błona zewnętrzna
Zewnętrzna, biała, nieprzezroczysta warstwa gałki ocznej, czyli twardówka (sclera) przekształca się u przodu gałki w gładką i lśniącą rogówkę (cornea). Twardówka stanowi około 4/5 powierzchni błony włóknistej i tanowi zewnętrzną ścianę gałki ocznej otaczając jej wnętrze ze wszystkich stron oprócz przedniego odcinka, który jest osłonięty przez rogówkę. Grubość twardówki jest największa w jej części tylnej, gdzie wynosi około 1 do 2 mm. Na granicy między twardówką a rogówką biegnie okrężny kanał zwany zatoką żylną (kanał Schlemma), przez który może odpływać z wnętrza gałki oka wypełniająca ją ciecz wodnista. Barwa twardówki zmienia się z wiekiem . U dzieci jest ona niebieskawa, u dorosłych szarawa , w wieku starczym żółtawa z powodu odkładania się w niej złogów tłuszczu.
Najważniejszą częścią zewnętrznej osłony gałki ocznej jest rogówka (cornea), która stanowi część przednią oka o kształcie bardziej wypukłym. Rogówka stanowi wycinek kuli o promieniu około 7,5 mm. Rogówka zbudowana jest z pięciu warstw: nabłonka, blaszki granicznej przedniej tzw. błony Bowmana, istoty właściwiej, blaszki granicznej tylnej tzw. błony Descemeta oraz najgłębiej położonego śródbłonka. Dzięki budowie jest przezroczysta, nie posiada naczyń krwionośnych, a jej odżywianie, odbywa się z naczyń rąbka rogówki, za pośrednictwem cieczy wodnistej oraz częściowo z łez. Rogówka stanowi pierwszą, główną część układu optycznego oka. Jej siła załamująca światło wynosi 42 dioptrie. Wadliwe załamywanie promieni światła jest główną przyczyną tzw. wady refrakcji, którą trzeba wyrównywać szkłami korekcyjnymi lub zabiegami chirurgicznymi.
Błona naczyniowa
Pod twardówką znajduje się błona naczyniowa zwana również jagodówką. Składa się ona z tęczówki, ciała rzęskowego i naczyniówki.
Naczyniówka (chorioidea) to wielowarstwowa błona zawierająca pigment oraz liczne naczynia krwionośne odżywiające wszystkie struktury gałki ocznej. Ciało rzęskowe (corpus ciliare) ma kształt pierścienia opasującego od wewnątrz gałkę oczną na jej przednim odcinku. Główną częścią ciała rzęskowego jest jest mięsień rzęskowy odpowiedzialny za akomodację oka, który poprzez wiązadła Zinna oddziałuje na soczewkę powodując zmianę jej kształtu.Tęczówka (iris) stanowi przednią część błony naczyniowej w której przebiegają liczne naczynia krwionośne, mięśnie źrenicy oka oraz komórki barwnikowe nadające oczom charakterystyczną barwę, która uzależniona jest od liczby komórek barwnikowych. Tęczówka jest widoczna przez rogówkę jako barwny krążek o średnicy ponad 1 cm mający w środku otwór zwany źrenicą (pupilla) przez który światło wpada do wnętrza oka. Tęczówka kurczy się w jasnym świetle, czego rezultatem - dzięki istnieniu mięśni - zwieracza i rozwieracza, jest mały otwór źrenicy, a co za tym idzie niewielka ilość światła przedostaje się dalej. W ciemności tęczówka rozkurcza się co prowadzi do powiększenia źrenicy, a więc i powierzchni przez którą może wniknąć światło. Tęczówka na swojej powierzchni jest nierówna, posiada liczne promieniste zagłębienia (krypty) oraz okrężne bruzdy. Średnica źrenica zależna od oświetlenia zmienia się w granicach od około 1,5 mm przy jasnym oświetleniu do około 8 mm w ciemności. Reakcja źrenic na światło jest automatyczna i nie podlega naszej woli, naszej kontroli.
Przestrzeń zawarta między obwodową częścią rogówki wraz z graniczną częścią twardówki a podstawą tęczówki i graniczącym z tęczówką odcinkiem ciała rzęskowego, nazywana jest kątem przesącza i odgrywa zasadniczą rolę w prawidłowym krążenia cieczy wodnistej wypełniającej gałkę oczną, a tym samym reguluje ciśnienie śródgałkowego.
Błona wewnętrzna
Siatkówka (retina) jest cienką błoną o grubości 0,15 - 0,18 mm a wyściełającą w dwóch trzecich tylną powierzchnię naczyniówki
Tylna część siatkówki zawiera komórki nerwowe i jest światłoczuła natomiast jej część przednia rzęskowa i tęczówkowa, jest niewrażliwa na bodźce świetlne. Siatkówka jest złożonym narządem nerwowym służącym do przetwarzania bodźców świetlnych w bodźce nerwowe i przesyłania ich do ośrodka wzroku znajdującego się w korze mózgowej. Siatkówka składa się z dziesięciu warstw, z których najgłębszą przylegającą do twardówki, jest warstwa komórek barwnikowych pochłaniających padające światła. Kolejną warstwę stanowią komórki wzrokowe pręcikonośne (pręciki, bacilli) i czopkonośne (czopki, coni) będące właściwymi receptorami światła. Pręciki odróżniają światło od ciemności natomiast czopki umożliwiają wyraźne widzenie i rozpoznawanie barw.
W pobliżu tylnego bieguna gałki ocznej znajduje się najważniejszy obszar siatkówki zwany dołkiem środkowym lub plamką żółtą (komórki siatkówki leżące w tym obszarze zawierają żółty barwnik) będący miejscem o największym skupieniu czopków i z tego powodu cechuje się największą wrażliwością na barwy i światło. W dołku środkowym znajdują się wyłącznie czopki, na jego obwodzie występują w niewielkiej liczbie pręciki. Im bliżej skraju siatkówki tym bardziej maleje liczba czopków na jednostkę powierzchni, a rośnie liczba pręcików. Obszar, w którym nerw wzrokowy wychodzi z gałki ocznej pozbawiony jest komórek światłoczułych i stanowi tzw. ślepą plamkę. W tej okolicy znajduje się także miejsce gdzie do wnętrza gałki ocznej wchodzi żyła i tętnica. Ogólna liczba komórek czopkowych wynosi około 7 mln., a pręcikowych około 130 mln. zaś nerw wzrokowy zawiera jedynie około 1,2 mln włókien nerwowych.
Wnętrze gałki ocznej
Wnętrze gałki ocznej wypełnione jest tworami stanowiącymi zasadniczy układ optyczny oka, dzięki któremu na powierzchni siatkówki tworzy się rzeczywisty i pomniejszony obraz obserwowanych przedmiotów, czyli obraz siatkówkowy. Są to: komora przednia, komora tylna, soczewka i ciało szkliste.
Komora przednia gałki ocznej jest zamkniętą przestrzenią znajdującą się między rogówką a tęczówką i przylegającą do źrenicy częścią soczewki. Wypełniona jest cieczą wodnistą (humor aquaeus), bezbarwnym, przezroczystym płynem wytwarzanym przez ciało rzęskowe i tęczówkę.
Komora tylna gałki ocznej jest kolistą przestrzenią między tęczówką a ciałem rzęskowym, ciałem szklistym i soczewką zawierającą również ciecz wodnistą.
Soczewka (lens cristallina) jest ciałem dwuwypukłym zawieszonym w płaszczyźnie czołowej na tzw. wiązadełkach Zinna między tęczówką a ciałem szklistym. Średnica soczewki wynosi około 9 mm a grubość jest zmienna, zależna od napięcia mięśni powodujących akomodację dzięki czemu możemy uzyskać ostry obraz na siatkówce przy różnych odległościach przedmiotów obserwowanych. Przy przedmiotach dalekich soczewka się spłaszcza, przy bliskich - staje się bardziej wypukła. Soczewka jest elastyczna i przezroczysta dla światła jednak z wiekiem zmienia się jej kształt oraz elastyczność. U noworodka jest niemal kulista, następnie ulega spłaszczeniu. Z wiekiem ze względu na stwardnienie soczewki znacznie maleje wielkośc akomodacji. Np. w wieku 5 lat wielkość akomodacji wynosi aż 20 dioptrii, w wieku 20 lat spada do 10 dioptrii, a w wieku 70 lat równa jest zeru. Dlatego też starsi ludzie muszą uzupełniać ten brak akomodacji noszeniem szkieł plusowych do patrzenia z bliska.
Ciało szkliste (corpus vitreum) jest przezroczystą masą o galaretowatej konsystencji składającą się w 99% z wody oraz niewielkiej ilości białka i wypełnia większą część gałki ocznej między soczewką a siatkówką. Ciało szkliste nie zawiera naczyń ani nerwów a jego rola polega na wypełnienie gałki ocznej i zapewnienie właściwego ciśnienia śródgałkowego przez co stabilizuje się kształt gałki ocznej oraz zapewnione jest właściwe przyleganie siatkówki do błony naczyniowej.
Co składa się na kompetencję lingwistyczną
Pojęcie kompetencji językowych pojawia się jako wiedza i umiejętności posługiwania się znakami werbalnymi i pozawerbalnymi, a także jako wiedza i umiejętności przekazywania sobie oraz innym myśli i emocji. Jeśli jednak przyjmiemy, że podstawą interakcji charakteryzującej wielowątkowe procesy edukacyjne jest myślenie oparte na języku werbalnym, to staje się oczywiste, iż o jakości wyrażanych i formowanych komunikatów oraz ich interpretacji i reinterpretacji znaczenia decydują bezpośrednio wrodzone lub nabyte nawyki fonetyczne i prozodyczne, a także umiejętności leksykalne, semantyczne i syntaktyczne. Nie możemy zapominać, że człowiek, a zwłaszcza bardzo młody człowiek, nie istnieje przede wszystkim wobec świata rzeczy, ale wobec świata ludzi i często za pośrednictwem języka spotyka się z rzeczami, a nawet ludźmi. Oznacza to, że najbardziej odpowiedzialnym obszarem kształcenia stają się zintegrowane kompetencje lingwistyczne. Treść, struktura i procedura reprezentacji i komunikacji świata zewnętrznego i wewnętrznego sprawia, że przez kompetencje lingwistyczne powinniśmy rozumieć zdolność do posługiwania się określonymi kodami znaków werbalnych i niewerbalnych w procesie skutecznego (ze względu na cel) lub efektywnego (ze względu na sam proces) przekazywania myśli i uczuć kierujących bądź organizujących oczekiwania odbiorcy i (lub) nadawcy komunikatu.
Bliższe przyjrzenie się tej definicji sprawia, iż musimy zauważyć, że nasz kontakt ze światem nie jest bezpośredni, ale odbywa się przez system znaków. Myśl bowiem, będąca aspektywnym ujęciem rzeczy, ma wartość interpodmiotowego komunikatu, gdy zostanie wyrażona w języku, do tego stopnia, że mamy często do czynienia z pomijaniem przedmiotu myśli i traktowania języka, jakby był samodzielnym i niezależnym bytem. Dlatego tę samą sytuację możemy przedstawić w odrębnych układach słów lub te same słowa mogą reprezentować odmienne sytuacje, a mimo to rozumiemy, o jakiej rzeczywistości mówimy lub piszemy.
Nieustannie tworzymy (zwłaszcza w żywej mowie) nowe zbiory znaków i ich nowe znaczenia. Istnieje bowiem możliwość tworzenia nieskończonego ciągu zdań wyrażających "to samo", chociaż w różnych układach wyrazów i zdań, jak i wyrażających "różne" w tych samych układach znaków. Jest tak dlatego że każdy znak-słowo ma obok szaty graficznej lub dźwiękowej swój niepowtarzalny sens istnienia, którego znaczenie ujawnia się bezpośrednio lub w kontekście, sprawiając, iż niezależnie od upływu czasu "to słowo" oznacza "tylko to", czyli jego ogólną istotę istnienia. A im głębszy sens, tym dłuższy żywot znaku trwającego nieustannie mimo relatywnych kontekstów, zmienionego brzmienia czy zmienionej formy graficznej. Największym niebezpieczeństwem dla jego istnienia jest tzw. "radosna twórczość" człowieka dzieląca jego pierwotne, w miarę jednolite znaczenie na skwantyfikowane jednostki sensu.
Jednak interakcje międzyludzkie nie opierają się jedynie na wymianie znaków werbalnych, ale także na wymianie znaków-sygnałów (węchowych, akustycznych, ruchowych, mimicznych) i są na ogół wrodzone, czyli określone impulsy wywołują określone reakcje. Znak-sygnał wyraża zawsze jakiś stan dziejący się hic et nunc, u człowieka pojawia się on, zanim jest w stanie sformować werbalnie swoją reakcję. W jakiejś mierze sygnały te pozostają nieoznaczone, co jeszcze nie przesądza, że pozbawione w ogóle znaczenia. Znak-sygnał może funkcjonować bez kontekstu, gdyż znaczy tylko to, co jednostkowe i konkretne. Na przykład z zachowania niewerbalnego określonej jednostki możemy odczuć i zrozumieć, jaki ból rzeczywiście jej dokucza, podczas gdy słowa dają tylko ogólne pojęcie o fakcie cierpienia.
Noworodek na widok matki w pierwszym etapie sygnalizuje swoją radość uśmiechem i energicznym wymachiwaniem kończynami, w następnym, gdy zaczyna antycypować coraz więcej przyjemności związanych z tym zdarzeniem, nie tylko sygnalizuje, ale próbuje użyć pierwszego fonemu (np. mruczenie) na oznaczenie tego bardzo sympatycznego obiektu. Jeśli tylko matka wzmocni go w artykulacji spółgłoski m, a potem doda samogłoskę a, to tym samym rozpocznie jego edukację kompetencji lingwistycznych. Język stanowi więc od samego początku istnienia każdego człowieka jego osobiste wyzwanie wynalazcze zarówno w zakresie reprezentacji świata, jak i komunikacji. Każdy bowiem znak-sygnał użyty na wyrażenie jakiegoś sensu jednostkowego staje się powoli jakimś znakiem-słowem na wyrażenie znaków podobnych. Znak-sygnał wyraża jakiś stan dziejący się, czyli to wszystko, co jest bezpojęciową treścią samego bytu i nie daje się ująć za pomocą słów. W jakiejś mierze byt zawsze pozostaje nieoznaczony przez słowa, jest, można powiedzieć, w tym zakresie "bez znaczenia".
O ile znak słowny jest związany nie tylko z myślą o rzeczy, ale również z innymi słowami, to znak-sygnał istnieje bez tego kontekstu. Możemy co prawda stworzyć na jego bazie nowy znak-słowo, lecz możemy go komunikować tylko w odniesieniu do tu i teraz, przynajmniej do czasu, gdy zdobędzie interpodmiotowy consens bycia. Zawsze jednak istnieje możliwość przeniesienia większego akcentu na jego materiał źródłowy (przedmiot treści znaczonych) lub jego ujęcie symboliczne (podmiot treści znaczonych). Jeżeli granice naszego języka byłyby granicami naszej świadomości, to musielibyśmy stanąć przed zasadniczym problemem, jak jest możliwe rozszerzanie tych granic, jeśli bez przekroczenia jednej nie możemy przekroczyć drugiej; jak jest możliwe komunikowanie sobie i innym tego, co niezwerbalizowane; jak jest możliwe ukazywanie tego, co przeczuwamy.
Dlatego obok znaków-słów komunikujących nasze myśli o obserwowanych rzeczach i zdarzeniach oraz znaków-sygnałów relacjonujących nasz obecny stan emocjonalny istnieją znaki (lub układ znaków), które nie mają ani odpowiednika w rzeczywistości zmysłowej "tu i teraz", ani w rzeczywistości emocjonalnej "tu i teraz". Jest to dziedzina znaków-obrazów wychodzących poza aktualność bytu. Znaki te nazywamy symbolami. I cokolwiek na ten temat sądzimy, stanowią one integralny element kultury człowieka. Chociaż daremnie by szukać ich desygnatów - działają na naszą wyobraźnię, wzbudzają nasze uczucia, zmuszają do wykroczenia poza teraźniejszość.
Taki stan sprawia, iż musimy dokładniej się przyjrzeć nie tylko temu, co potencjalne w języku, lecz także, a może przede wszystkim, temu, co aktualne. Pierwszym aktem komunikacji interpersonalnej jest płacz noworodka, objawiającego światu swoje niezadowolenie ze zmiany komfortowej sytuacji, jaką była bezpieczna i przyjemna nisza w ciele matki. Ta specyficzna fonacja jest zarazem pierwszym zrozumiałym znakiem-sygnałem, kolejny pojawi się, gdy zadowolone ze swego psychofizycznego stanu, uśmiechnie się do swoich opiekunów. Drugim aktem tej komunikacji będzie moment, gdy wypowie - nawiązujący do konkretnej sytuacji (przykrej lub przyjemnej) - fonem. Trzecim zaś ważnym aktem będzie nazwanie sytuacji, rzeczy czy osoby. Dopiero artykulacja różnych fonemów i posługiwanie się określonym wachlarzem nazw pozwoli zaktualizować pełny akt komunikacji werbalnej. W rzeczywistości nawet trudno sobie wyobrazić, jak wiele musi się człowiek nauczyć, by mógł się porozumieć za pomocą znaków-słów. A jak się wydaje, owo przejście ze znaków-sygnałów do znaków-słów wymaga nabycia wielu istotnych kompetencji.
Tak naprawdę, aby posłużyć się wypowiedzianymi słowami, trzeba nie tylko dysponować wrodzonymi zdolnościami ekspresji i rozumienia niektórych sygnałów, ale przede wszystkim odpowiednim aparatem mowy artykułującej określoną liczbę fonemów. Jeśli przyjmiemy, że na kilka tysięcy różnych języków świata przypada zaledwie około stu fonemów, to świadczy to wyraźnie o programie genetycznym ludzkiej komunikacji, którego aktualizację nazywamy kompetencją fonetyczną. Możemy więc zrozumieć, dlaczego Japończycy mogą się nauczyć języka polskiego, a nasi rodacy japońskiego.
Źródłem tej potencji jest bowiem fakt, iż liczba fonemów we wszystkich językach jest stała, zmienia się jedynie częstotliwość ich używania. Tak, jak z siedmiu dźwięków (plus półtony) gamy durowej lub molowej możemy ułożyć nieskończoną liczbę sekwencji melodycznych, a z siedmiu podstawowych kolorów tak wiele różnorodnych barw, tak samo ze stosunkowo większej liczby fonemów możemy ułożyć nieskończoną liczbę znaków werbalnych. Wrodzony program kierujący rozwojem fonemów nie rozwija się jednak w próżni, ale w interakcji z otoczeniem. Dlatego kompetencja fonetyczna w rozwoju filogenetycznym i ontogenetycznym pojawia się w związku z najczęściej słyszanymi dźwiękami najbliższego otoczenia, w tym sygnałami i mową innych ludzi.
Już więc w pierwszych latach życia dziecka w jego sieciach neuronowych mózgu utrwalają się specyficzne cechy danego języka (najczęściej powtarzające się fonemy, ich określony rytm i akcent). Nie dziwi więc, że pierwsze lata decydują o fundamencie naszego języka towarzyszącego nam całe życie. Dlatego zbyt późne uczenie się drugiego języka będzie napotykało nieredukowalną barierę nawyków fonetycznych. Im później uczymy się drugiego języka, tym większy jest próg specyficznej fonetyki do pokonania. Dlatego bardzo wczesne lub nawet równoległe uczenie się drugiego języka automatycznie poszerza możliwości artykulacyjne, a tym samym znacznie ułatwia posługiwanie się szerokim wachlarzem fonemów.
Kompetencja leksykalna to umiejętność posługiwania się określonym słownikiem. Na ogół nie jest doceniana, gdy posługujemy się jednym językiem, a staje jako poważny problem w momencie podjęcia nauki drugiego języka. To właśnie w tym momencie uświadamiamy sobie, iż liczba słów warunkuje skuteczne porozumienie się osób wyrosłych na gruncie odmiennych języków (oczywiście w powiązaniu z kompetencją fonetyczną). Rozwinięta kompetencja leksykalna sprawia, że nawet mało gramatyczna wypowiedź pozwala zrozumieć intencje jej nadawcy. Powszechnie utarło się, że właśnie poziom tej kompetencji świadczy o wykształceniu i pozycji kulturalnej danej jednostki. Dlatego niektóre osoby wkuwają na pamięć słownik wyrazów obcych (nie zastanawiając się nad wieloznacznością wyrazów), by popisywać się kompetencją pozorną, która najczęściej się ujawnia w chwili nieodpowiedniego użycia danego słowa w różnych kontekstach.
Osiągnięcie wysokiego poziomu tej kompetencji to niestety proces żmudny i wielowątkowy, a musi się on zacząć bardzo wcześnie od częstego opowiadania i czytania bajek, zainteresowania określoną lekturą oraz różnych prób opisu rzeczywistości spostrzeganej z użyciem nowego słownika. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że poziom tej kompetencji jest wprost proporcjonalny do liczby zasłyszanych opisów, opowiadań i przeczytanych książek. A zamiast wkuwania słowników bardziej odpowiednie jest tutaj uczestniczenie w żywym dialogu, rozmowie czy dyskusji. Nie mówiąc już o stosowaniu specjalnych technik podnoszących poziom tej kompetencji, takich jak np. kalambur wyrazowy czy zbiorowa improwizacja werbalna. Poszukiwanie nowych słów dla wyrażenia swoich myśli łączy się ściśle z odkrywaniem nowych znaczeń tego samego słowa oraz nowych słów dla tego samego desygnatu. W związku z tym pojawia się tu już inna kompetencja.
Rozwój kompetencji leksykalnej ściśle jest więc związany z rozwojem kompetencji semantycznej, czyli umiejętnością używania słów zgodnie z ich znaczeniem, w określonych kontekstach. Niestety mówiąc lub pisząc, używamy czasami słowa, którego znaczenia sobie w pełni nie uświadamiamy. Robimy to jednak w przeświadczeniu, że odbiorca naszego idiolektycznego* słownika znaczeń dysponuje tym samym słownikiem. Trudność w nabywaniu tej kompetencji polega właśnie na tym, że nie ma absolutnie zamkniętych i jednoznacznych kryteriów semantycznych. A niejednoznaczność wynika nie tylko z nieznajomości szczegółów desygnatu, jaki bowiem desygnat przypisać słowom nic, wszystko, nigdy itd. A nawet tam, gdzie wyraźnie łączymy określone słowo z określonym desygnatem, np. woda, (abstrahuję tutaj od różnic H2O związanych z odmienną jonizacją tlenu), nie wiemy, czy chodzi o wodę mineralną, czy o wodę kolońską po goleniu, czy o ciężką wodę nieodzowną w produkcji bomby atomowej. Wszystko to sprawia, że obiektywne znaczenie słowa jest raczej kierunkiem, celem, a nie faktem i funkcjonuje zależnie od naszej wiedzy i wyobraźni, jaką przypisujemy temu, co znaczone.
Mówiąc prościej, kompetencja semantyczna oznacza sytuację, w której staramy się używać słów na miarę naszej wiedzy o tym, co one mogą znaczyć. Chociaż zdarza się, że ostatecznie wyjaśnia to kontekst, to jednak brak znajomości desygnatu np. wody ciężkiej spowoduje, że nikt nie wyrwie nas ze swego idiolektycznego kręgu, a przekroczenie tego kręgu oznacza wyjaśnienie i zrozumienie nowego desygnatu tego samego słowa. W sytuacji, gdy posługujemy się określonym słowem ze świadomością jego semantycznych ograniczeń, to przynajmniej wiemy, czego nie wiemy, natomiast świadomość braku tych ograniczeń, sprawia, że nawet nie wiemy, czego nie wiemy. Dlatego w nauczaniu tej kompetencji nie możemy się kierować starożytnym przeświadczeniem o jednorodności znaczonego desygnatu, nie mówiąc już o jego jednostkowym obiektywnym uchwyceniu. W związku z tym powinno się znaleźć miejsce na obiektywny kierunek poszukiwań i subiektywną drogę jego aktualizacji.
Z powyższego wynika, że nie same słowa czynią dany komunikat zrozumiałym i oczywistym, są bowiem wypowiedziane w jakimś kontekście, który charakteryzuje określone uporządkowanie. Umiejętność łączenia słów w ciągi zdaniowe nazywamy kompetencją syntaktyczną. Kompetencja ta pozwala mówiącemu czy piszącemu stosować się do odpowiednich zasad gramatyki i pisowni. W dużym skrócie można powiedzieć, iż pozwala ona (w kreowaniu różnych komunikatów) umiejętnie łączyć w uporządkowane struktury liniowe dwóch kategorii znaków werbalnych. Mianowicie kategorii niosącej znaczenie, która określa rzeczy, osoby, zdarzenia czy procesy (rzeczowniki, czasowniki) i kategorii funkcyjnej wyróżniającej różne relacje między nimi (spójniki, przyimki, partykuły).
Jak wcześniej zauważyłem, mówienie niegramatyczne może być wprawdzie zrozumiałe (co często się zdarza między przedstawicielami różnych języków), jednak wymaga o wiele większej koncentracji uwagi, wolniejszego mówienia oraz niewerbalnej gestykulacji. Stosując analogię do kompetencji muzycznych, można powiedzieć, że jest to wykonywanie melodii bez zwracania uwagi na rytm, jej adresat może się domyślać, co jest grane lub śpiewane, lecz nie jest to największe przeżycie estetyczne. Tak samo jak męczy brak poczucia rytmu w wykonywaniu muzyki, tak samo męczy brak kompetencji syntaktycznej w nadawaniu komunikatów.
Odpowiednia forma łączenia słów, nawet najbardziej poprawna, może uśpić każdego rozmówcę, jeśli nie zmienialibyśmy intonacji głosu czy też jego natężenia oraz napięcia, i właśnie owa zdolność nazywa się kompetencją prozodyczną. Za pomocą tej umiejętności wyrażamy nie tyle treść poszczególnych słów czy zdań, ile sens pewnej całości, a także nasz stosunek emocjonalny do niej. Człowiek pozbawiony tej kompetencji mówi z jednakową mocą, na jednej wysokości głosu. Mówiąc metaforycznie, można to porównać do muzyki pozbawionej nie tylko melodii, ale i natężenia dźwięków, czyli w istocie trzeba byłoby się zastanowić, czy to coś stanowiłoby jeszcze muzykę. Słowa wypowiedziane na jednej wysokości dźwięku, z jednakowym natężeniem utrudniają zrozumienie niektórych komunikatów.
W każdym komunikacie zdrowego człowieka nieodłącznym elementem jest mniejsza czy większa ekspresja słowna. Czasami to samo słowo lub to samo zdanie wypowiedziane z inną intonacją, z innym natężeniem może oznaczać zupełnie coś innego, np. pytanie staje się rozkazem. Celowe zawieszenie wypowiedzi lub silne zaakcentowanie bardziej przyciąga uwagę niż spokojny potok słów. Ogromnym wzmocnieniem tej kompetencji jest także gest i mimika twarzy. Bywa niejednokrotnie tak, że tylko intonacja głosu lub towarzyszące jej sygnały niewerbalne świadczą o prawdziwym sensie wypowiedzi.
Można chyba powiedzieć, że dowolnie możemy operować jedynie samymi słowami, a nie własnymi emocjami. Człowiek może powiedzieć, co chce, ale nie powinien oszukiwać własnych emocji. Natomiast jeśli to robi, to niewątpliwie jest bardzo dobrym aktorem. Pytanie tylko, ilu aktorów potrzebujemy. Wartość tej kompetencji wynika przede wszystkim z faktu, że jest o wiele wcześniejsza niż kompetencje leksykalne, semantyczne czy syntaktyczne, pojawia się bowiem wraz z pierwszymi fonemami, gdy dziecko, płacząc lub gaworząc, przekazuje opiekunom swój stan ciała i ducha. Jej wyjątkowość wynika także z tego, że odwołuje się do prawej półkuli mózgowej i wraz z pozostałymi kompetencjami stanowi o integralnym rozwoju i kształceniu człowieka.
Co to są jednostki słownikowe
co to są złudzenia posybilne hamowanie wsteczne wydaje nam się że wynik meczu jest 3,2 a my oświadczyk
co to za rodzaj myślenia - myślenie typu S
było coś z teorii Treismannale, chodziło o główne założenia
co to jest złudzenie powietrzne
bardzo dużo było z części widzenie barw z jaśkowskiego np. o tym że człowiek nie
rozróżnia czerwonego i niebieskiego i jakie to jest zaburzenie
było o tym co to jest pamięć ultrakrótkotrwała
pamięć dowolna
trochę o rodzajach myślenia, ale głównie były to pytania z repetytorium
stadia Piageta - w którym stadium dziecko potrafi identyfikować kształt i kolor przedmiotów jednocześnie