Motto: „Szkoda … , że nie napisał Pan książki dotyczącej projektowania kotłów i nie zamieścił w niej swojej dużej wiedzy przedmiotowej. Myślę, że byłaby to wartościowa pozycja dedykowana do inżynierów i konstruktorów; napisana przez praktyka, a nie teoretyka. Oczywiście z pożytkiem także dla studentów” - naukowiec z IMiUE Politechniki Śląskiej. |
Tarnowskie Góry, 2011.05.15
Instytut Maszyn i Urządzeń Energetycznych Politechniki Śląskiej ul. Konarskiego 22 44-100 Gliwice |
Opowieść o losie polskiej energetyki zgotowanym jej przez jednego agenta SB.
Część 158
O powodach udaremniających poprawę losu polskiej energetyki przemysłowej i ciepłownictwa
Do ich przedstawienia bardzo pomocny okazał się Instytut Maszyn i Urządzeń Energetycznych Politechniki Śląskiej - część siódma.
Wykazanie jak nieprawdziwe było stwierdzenie w 1997 r. przez naukowców z IMiUE, że „obecnie uważa się że kotły narzutowe (czytaj: konstrukcji CBKK) zostały opanowane eksploatacyjnie i dozowniki i narzutniki nie sprawiają kłopotów eksploatacyjnych”,
bowiem przemysł kotłowy - bez udziału inż. J. Kopydłowskiego - pozostał całkowicie bez szans na opanowanie samego narzutu węgla na ruszt - część trzecia.
Ustęp osiemnasty: Okłamując uczestników konferencji, że kotły konstrukcji CBKK zostały opanowane eksploatacyjnie, naukowcy z IMiUE nie powinni przynajmniej jednocześnie wykazywać, że jest to nieprawda stwierdzeniem o nieprawidłowym przebiegu procesu (według nich „technologii”) spalania węgla w palenisku narzutowym konstrukcji tego biura, który według nich cechuje: „wzrost emisji tlenku węgla CO, lokalny brak powietrza i tzw. zimne spalanie.”
a. Wzrokowy objaw „zimnego spalania” przy patrzeniu do paleniska przez przednie drzwiczki może być tylko skutkiem narzucania węgla pod tylną ścianę komory paleniskowej. Swoją niezdolnością do pojmowania dlaczego tak węgla na ruszt narzucać nie można, naukowcy z IMiUE powiększyli jednak tylko o kilku cały tłum nieświadomych już od prawie 40 lat negatywnych skutków takiego pokrywania rusztu węglem, z których przez naukowców została wymieniona tylko część.
Tymczasem, aby aby zdać sobie sprawę, że w taki sposób narzucać węgla nie można, wystarczyłoby już zastanowić się dlaczego według danych amerykańskich z 1953 r. (GPiE, nr 6/1967 r. - poz. 48 Załącznika do części154): Węgiel o idealnym dla paleniska narzutowego rozdrobnieniu powinien składać się w jednej trzeciej części z ziaren od 0 do 6,4 mm, w jednej trzeciej z ziaren od 6,4 do 12,7 mm, w jednej trzeciej z ziaren od 12,7 do 19 mm. Taki wymóg był przecież wyłącznie po to aby węgiel pokrywał ruszt równomierną warstwą na jego długości, dzięki temu, że wyrzucane przez te same łopatki wirnika narzutnika luźne ziarna węgla im większe, to lecą dalej.
Jedynym wytłumaczeniem narzucania węgla w całości pod tylną ścianę komory paleniskowej byłoby rozwiązanie w ten sposób spalania polskiego miału węglowego, który swoim składem ziarnowym daleko odbiega od podanego wyżej. Do wrzucania go dużymi porcjami do tyłu (jak łopatą), skład ziarnowy węgla nie ma przecież żadnego znaczenia. Tyle, że wtedy zdecydowanie należałoby zrezygnować ze spalania węgla przy jego narzucie na ruszt, bo spalanie w palenisku warstwowym vel tradycyjnym dałoby lepszy efekt. Przed taką też alternatywą postawiono użytkowników kotłów z paleniskiem narzutowym wyposażonych w narzutniki węgla z dozownikami z Rys. 144k (część 156), przy których węgla w inny sposób na ruszt narzucać nie można.
b. Węgiel pod tylną ścianę komory paleniskowej nie był narzucany przez cały czas zajmowania się przez CBKK badaniem kotłów z paleniskiem narzutowym (w latach 1968÷1973). Naukowcy z IMiUE mogliby mieć świadomość tego czytając choćby publikacje inż. J. Kopydłowskiego zestawione w Załączniku I do części 154 (GPiE, nr 4/1978 r. - poz. 60; nr 2/1981 r. - poz. 66).
W publikacji pod poz. 60 mogliby przeczytać: Optymalnym wynikom pracy paleniska narzutowego kotła typu OR2,5-010 odpowiadało położenie klapy regulacyjnej (czytaj: kierującej strugę węgla na łopatki narzutnika) na rys. 6c, przy prędkości wirnika 260 min-1 (pole kratkowane). Rysunek ten przedstawia sześć różnych pól obrazujących wysokości warstwy węgla pokrywającej pokład rusztowy na jego długości, uzyskane z różnego sposobu narzucania węgla na ruszt. W polu kratkowanym najniższa wysokość tej warstwy znajduje się przy tylnej ścianie komory paleniskowej.
Rys. 7 tej publikacji przedstawia takie pole pokrywania węglem rusztu na jego długości w kotłach sprowadzonych w 1975 r. z USA dla zakładów mięsnych. Wysokość warstwy węgla w połowie długości rusztu jest taka sama jak przy tylnej ścianie komory paleniskowej.
W publikacji pod poz. 66 na Rys. 5 zostały naniesione w celach porównawczych pola narzutu węgla uznane za optymalne w kotle OR2,5-010 i w kotle OR6,5-030 badanym w latach 1969÷1973. W polu dla kotła OR6,5-030 wysokość warstwy węgla z przodu rusztu jest większa niż pod tylną ścianą komory paleniskowej.
O tym, że węgiel nie jest narzucany pod tylną ścianę komory paleniskowej informował już poglądowo Rys. 1 publikacji pod poz. 11, pochodzącej już z 1965 r.
Konieczność rozsiewania węgla równomiernie wzdłuż rusztu dla inż. J. Kopydłowskiego, jako znającego zasadę działania paleniska narzutowego, była od początku tak oczywistą sprawą, że w swoich publikacjach skupiał się wyłącznie na przedstawianiu jak to spowodować. O konsekwencjach narzucania węgla pod tylną ścianę komory paleniskowej w publikacji pod poz. 60 (z 1978 r., czyli 20 lat przed ową konferencją) można w związku z tym przeczytać (wyłącznie jako efekt nieprawidłowego kierowania strugi węgla na łopatki narzutnika): Skompensowanie niedostatecznego cofnięcia strugi węgla względem osi wirnika zwiększeniem jego obrotów (rys. 6a lub b) prowadzi do uderzania ziaren węgla w tylną ścianę paleniska. Głównie z ziaren odbijających się od tej ściany powstaje wówczas warstwa węgla na tylnej części rusztu.
Ze wzrostem obrotów wirnika rośnie pryzma węgla pod tylną ścianą, prowadząc do przestawienia w coraz większym stopniu procesu spalania w narzucie na spalanie w warstwie, z wszystkimi ujemnymi skutkami charakteryzującymi ten proces spalania węgla.
Było to jednak mało powiedziane, ponieważ w rzeczywistości narzucanie węgla pod tylną ścianę komory paleniskowej czyni spalanie węgla w palenisku narzutowym o wiele gorszym niż w dobrze skonstruowanym i eksploatowanym palenisku warstwowym. Głównie z tego powodu, że na przedniej części rusztu ma miejsce owe „zimne spalanie”.
Ustęp dziewiętnasty: Jaka ignorancja panuje w sprawie techniki kotłowej w ogólności, to wykazało to w 1987 r. postępowanie organów ochrony środowiska, w związku z protestem okolicznych mieszkańców przeciwko zasnuwaniu dymem nieba w zachodniej części Gliwic przez komin ówczesnych Zakładów Tworzyw Sztucznych „Erg”.
a. Inż. J. Kopydłowski, zapytany co w związku z tym trzeba zrobić, odpowiedziałby że należy doprowadzić do spadania węgla ciągłą strugą na łopatki wirników narzutników paleniska narzutowego kotła typu OR40-010 postawionego w nowej kotłowni tych zakładów. O przyczynę ogromnego dymienia pytano jednak wtedy wszystkich, tylko nie jego.
Wytłumaczeniem było, że od roku jest na emeryturze (w wieku 53 lat), co jednak wcale nie przeszkodziło w przesłuchaniu go następnie w tej sprawie przez Prokuraturę Rejonową w Gliwicach. W prokuraturze powiedział jednak tylko, że jedno urządzenie kotła nie działa prawidłowo i aktualnie otrzymał zlecenie do spowodowania aby tak się stało.
Przedmiotem zlecenia (umowa) z 15 lipca 1987 r. otrzymanego z BPPTi F „PROERG” było wyłącznie: „Udoskonalenie systemu podawania paliwa do kotła typu OR40-010 pracującego w ZTS „Erg” w Gliwicach.”
Wywiązaniem się z tego zlecenia faktycznie było wykonanie dokumentacji dozowników węgla (z Rys.144g - część 156) w rozwiązaniu jak rok wcześniej dla kotła WRp46 w Wałbrzychu, do zastąpienia nimi dozowników z Rys. 144k produkcji ZUK -Stąporków, takich samych w jakie oryginalnie wyposażono ów kocioł w Wałbrzychu oraz wszystkie pozostałe kotły typoszeregów ORp i WRp, poza kilkoma wyposażonymi w dozowniki z Rys.111l.
W sprawie dozowników z Rys. 144k zezłomowanych rok wcześniej w Wałbrzychu (1986 r.), ówczesny dyrektor naczelny WPEC stwierdził: „Zastosowane dozowniki, oparte o konstrukcję odżużlacza zgrzebłowego, powodowały nierównomierne dozowanie opału na wirujące łopatki narzutników, a w konsekwencji ich arytmiczną pracę. Ponadto jego funkcjonowanie przy bardzo wilgotnym węglu nie było skuteczne - opał miał tendencję do przemieszczania się w dwóch kierunkach, blokowania, a w konsekwencji niszczenia mechanizmów. W trakcie drugiej fazy rozruchu w sezonie grzewczym 1984/1985 stwierdzono ... 18 awarii dozowników .”
Natomiast w sprawie dozowników z Rys. 144g którymi je zastąpiono stwierdził, że: Wadliwy dozownik zgrzebłowy zastąpiono pochyłym dozownikiem w rozwiązaniu zbliżonym do rusztu, ..., co spowodowało kształtowanie jednolitej ciągłej strugi podawanego opału. Wprowadzono nowy element - rozdrabniacz - o działaniu przypominającym frezowanie. Przy użyciu gęstej linii bolców, umieszczonych na powierzchni walca, obracającego się z prędkością proporcjonalną do prędkości narzutników (czytaj: nie narzutników, lecz dozowników), rozdrabnia się zbitą, częściowo sprasowaną masę opału na równą, rozproszoną strugę, równomiernie spadającą na łopatki narzutnika. Pozornie prosty zabieg konstrukcyjny spowodował radykalną poprawę układu: wyeliminowano drgania narzutników, wywołane nierównomiernym podawaniem miału, a także oblepianie łopatek narzutników przez spadający w dużych porcjach wilgotny opał.” Najważniejszym jednak, co zostało pominięte w opisie tego dozownika, było umożliwienie prawidłowego pokrywania rusztu węglem, bez narzucania go pod tylną ścianę komory paleniskowej.
Trwające ponad rok zasnuwanie nieba wokół kotłowni dymem ustało wyłącznie dzięki wyregulowaniu na koniec 1987 r. przez inż. J. Kopydłowskiego narzutu węgla na ruszt w taki sposób, aby nie był on rzucany pod tylną ścianę komory paleniskowej.
Ta regulacja stała się jednak możliwa dopiero po przywróceniu w kotle dozowników węgla skonstruowanych przez niego w 1976 r. i sprawdzonych już w 1978 r. w zmodernizowanym kotle WLM2,5-2 w Cieszynie, z usprawnioną w trakcie tej modernizacji konstrukcją samego łańcucha zgrzebłowego oraz uzupełnionego w rozdrabniacz, z jednoczesnym wprawieniem w wahadłowy ruch klapy kierującej strugę węgla z dozownika na łopatki narzutnika.
Te dwa wynalazki zrewolucjonizowały światową technikę spalania węgla przy jego narzucie na ruszt, jako zastosowane po raz pierwszy w 1981 r. do modernizacji kotłów typu WLM2,5, w związku z którą naukowiec z IMiUE na początku 1989 r. napisał o inż. J. Kopydłowskim, że jest to „konstruktor mający za sobą udane modernizacje kotłów WLM2,5” (część 157, str. 4, na dole).
b. Jednak z powodu wyłącznego wyposażenia kotła w dozowniki z Rys. 144k debilnej konstrukcji CBKK, ocena w 1987 r. skutków tego była następująca:
Trybuna Robotnicza (1987.09.29): „ … skandaliczną wręcz niespodzianką było złe niewydolne funkcjonowanie urządzeń ochronnych (czytaj: odpylaczy spalin), zupełnie nieprzystających do projektowanego kotła. … Nikt … z projektantów i „ERG”-u nie pomyślał, czy w świetle obowiązującej już od 1980 roku nowej „Ustawy o ochronie środowiska”, nowa ciepłownia będzie w stanie sprostać jej wymogom?
Wczoraj w Urzędzie Miejskim w Gliwicach odbyła się rozprawa karno - administracyjna przeciwko Zakładom Tworzyw Sztucznych „ERG” za przekroczenie wielkości dopuszczalnych emisji zanieczyszczeń w nowo budowanej kotłowni. … Jasno powiedziano, iż żadna modernizacja kotłów, ani korekta urządzeń ochronnych nie przyniesie zamierzonych skutków. Błąd tego przedsięwzięcia tkwi w projekcie. Ciekawe tylko, dlaczego nadal najbardziej zainteresowani czyli winowajcy (biura projektowe) i gospodarz nieszczęsnej kotłowni - „ERG” łamią sobie głowę łudzą się, iż uda im się coś niecoś w tej kotłowni poprawić, ulepszyć. To prawda, pieniądze zostały wydane nie tylko na dwa, ale na cztery podobne kotły i niepasujące do nich urządzenia ochronne. Ale to nie powód, by dalsze miliony wyrzucać błoto, zatruwając życie innym.
Trybuna Robotnicza (1987.11.02): „... cena popełnionego błędu, związanego z lokalizacją, wadliwym projektem i wykonawstwem kotłowni „ERG” nadal idzie w górę. I to tylko dlatego, ze główny projektant tej inwestycji - „PROERG” - podjął działania, które nazwać można w świetle przedstawionych przez to Biuro Projektowe wyjaśnień, pseudo eksperymentami robionymi kosztem głównego zainteresowanego, czyli ZTS „ERG”, środowiska i mieszkańców Gliwic.
Konkretnie! W oparciu o nowe rozwiązania projektowe PROERG-u wykonywane są obecnie zmodernizowane elementy wadliwych kotłów (czytaj: dozowniki węgla z Rys. 144g), które mają poprawić warunki ich eksploatacji Mają być one zamontowane na pierwszym z kotłów jeszcze w grudniu br., natomiast zainstalowanie ewentualnych, nowych urządzeń odpylających, które okazały się nieprzystosowane do konstrukcji kotłów, uzależnia się od potwierdzenia zamówień na ich dostawy. …
Ale nie to jest jeszcze w tym przedsięwzięciu najgorsze. Otóż jego autorzy, czyli projektanci oraz główni zainteresowani, czyli ZTS „ERG” zakładają bowiem taką oto ewentualność: [o ile zabiegi modernizacyjne nie powiodą się i nie uzyska się dobrych rezultatów ani w procesie spalania, ani w ochronie środowiska - kotły zostaną przebudowane na tradycyjne !!!] I zaczną pracować w styczniu 1989 r.”
Dziennik Zachodni (1987.10.10): „ … oddana do eksploatacji w końcu ubiegłego roku, rzekomo najnowocześniejsza kotłownia, już od pierwszych dni pracy okazała się prymitywną, kopcącą ponad miarę, zatruwająca powietrze i legitymującą się bardzo niską sprawnością. Według jednych ekspertów aż 72 procent paliwa pozostaje niewykorzystane, a według niektórych „tylko” 56 procent gazów i pyłów wychodzących z paleniska stanowią substancje palne, niestety bezużytecznie trwonione i serwowane wprost płucom mieszkańców miasta. ...
Autorem projektu kotła był wybitny twórca inż. Jerzy Kopydłowski, ale na rozprawę nie przybył, ponieważ przed rokiem przeszedł na emeryturę (czytaj: w wieku 53 lat, będąc z początkiem 1982 r. zwolnionym z BPPTiF „PROERG”).
Uczestniczący w rozprawie Józef Mędrek, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej, złożył oficjalny wniosek o wszczęcie dochodzenia przez Prokuraturę Rejonową, ponieważ wydanie na budowę kilkuset milionów złotych było oczywistym marnotrawstwem, a w rezultacie przyniosło tylko zagrożenie ludzkiemu zdrowiu i wątpliwej wartości obiekt ciepłowniczy.
Zdaniem specjalistów z „Energopomiaru” konieczna jest całkowita przebudowa paleniska (czytaj: na palenisko warstwowe) i urządzeń ochronnych istniejącego kotła, jak również trzech pozostałych (które niebawem mogą być uruchomione, stwarzając podobne kłopoty, ale w zwielokrotnionej skali).” Patrz także części 48 i 49.
c. Jako epilog całej sprawy wywołanej zastosowaniem w kotle OR40-010 obecnej kotłowni SFW ENERGIA dozowników węgla z Rys. 144k, konstrukcji Centralnego Biura Konstrukcji Kotłów, służących do „zimnego spalania” węgla w palenisku narzutowym, pozostaje artykuł z Dziennika Zachodniego z 25 listopada 1989 r., pt. „Czy kominy muszą dymić”:
„Technicznym skandalem nazywali wszyscy przed dwoma laty nowo uruchomioną ciepłownię (czytaj: kotłownię przemysłową) Zakładów Tworzyw Sztucznych „Erg” w Gliwicach. … Przedstawiciele jednostki projektującej ową kopcącą kotłownię, tzn. Biuro Projektów Przemysłu Tworzyw i Farb „Proerg”, obecni w końcu września (czytaj: 1987 r.) na rozprawie administracyjnej uważali, że nie popełnili żadnego błędu w projektowaniu (czytaj: i to akurat była prawda).
Natomiast skwapliwie podali nazwisko konstruktora prototypowego kotła OR40-010 z paleniskiem narzutowym, … . Przemilczeli fakt, że już wcześniej zlecili wspomnianemu autorowi … aby usunął przyczyny złej pracy całości … .
Razem koszty poprawek i przeróbek wyniosły 2 mln złotych i obiekt zaczął niebawem nie tylko funkcjonować jak należy, lecz także stał się energooszczędny i dziś w dyrekcji ZTS „Erg” panuje nieledwie euforia. Pod adresem twórcy kotła OR40 padają same komplementy, wzmocnione rozważaniem na ile by można ograniczyć marnotrawstwo węgla w całym kraju, gdyby wszędzie zastąpić obecnie używane kotły tym nowym.”
========================================================================
Objawy w postaci dymu, jaki daje sadza zawarta w spalinach powstająca w wyniku spalania z niedostatkiem powietrza, w kotłach rusztowych mogą powstać z różnych powodów. Takim powodem, nawet w przypadku najdoskonalszej w świecie polskiej konstrukcji paleniska narzutowego, także będzie narzucanie węgla pod tylną ścianę komory paleniskowej, czego jednak w tym palenisku można zapobiec wyregulowując prawidłowo narzut węgla na ruszt. Tego jednak nie można dokonać w kotle wyposażonym w debilną konstrukcję dozowników węgla z Rys. 144k - część 156.
Użytkownikom z kotłami typoszeregów ORp i WRp pozostawało więc do wyboru to, co zostało ujęte w klamry pod pkt b w ustępie 19. Wymienić w nich dozowniki węgla z Rys. 144k na dozowniki z Rys. 144g, lub palenisko narzutowe zastąpić warstwowym. Inż. J. Kopydłowskiemu taka wymiana dozowników znana jest jednak tylko w przypadku Wałbrzycha i Gliwic. Natomiast na jego pytanie dlaczego palenisko narzutowe zastąpiono warstwowym, odpowiedź użytkowników tych kotłów była zawsze taka sama: ponieważ kotły dymiły.
Załącznik I (-) Jerzy Kopydłowski
Do wiadomości: 1. Raciborska Fabryka Kotłów „RAFAKO” ul. Łąkowa 31; 47-300 Racibórz 2. Sędziszowska Fabryka Kotłów „SEFAKO” ul. Przemysłowa 9; 28-340 Sędziszów 3. Fabryka Palenisk Mechanicznych ul. Towarowa 11; 43-190 Mikołów 4. Zakłady Urządzeń Kotłowych „Stąporków” ul. Górnicza 3; 26-220 Stąporków 5. Krajowa Agencja Poszanowania Energii ul. Mokotowska 35; 00-560 Warszawa 6. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska ul. Powstańców 41 a; 40-024 Katowice W wiadomej sprawie: 1. JM Rektor Akademii Górniczo-Hutniczej 2. JM Rektor Politechniki Białostockiej 3. JM Rektor Politechniki Częstochowskiej 4. JM Rektor Politechniki Gliwickiej |
7. Ciepłownictwo Ogrzewnictwo Wentylacja ul. Czackiego 3/5; 00-043 Warszawa 8. Energetyka, Redakcja; ul. Jordana 25; 40-952 Katowice 9. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów 00-583 Warszawa; Aleje Ujazdowskie 1/3 10. Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie; ul. Eligijna 59; 02-787 Warszawa
Także kilkudziesięciu PT Użytkowników kotłów z polskim lub krajowym paleniskiem narzutowym i mających te kotły na stanie oraz kilkuset innych.
5. JM Rektor Politechniki Krakowskiej 6. JM Rektor Politechniki Łódzkiej 7. JM. Rektor Politechniki Poznańskiej 8. JM Rektor Politechniki Warszawskiej 9. JM. Rektor Politechniki Wrocławskiej.
|
||
|
Każdego kto może uzupełnić treść opowieści lub ma uwagi do niej uprasza się o podzielenie się nimi, z gwarancją załączenia ich do kolejnej części opowieści dla zapoznania z nimi wszystkich otrzymujących ją. Uwaga do treści mgr inż. Andrzeja Chrzana, jako szefa Marketingu Zakładów Urządzeń Kotłowych „Stąporków”: „Swoista” gloryfikacja własnych rozwiązań polegająca na krytyce tego co ktoś wcześniej zaprojektował, dla mnie jako byłego projektanta, a obecnie Szefa Marketingu ZUK „Stąporków” S.A. zupełnie niezrozumiałe i w pewnych fragmentach otrzymywanych pism wręcz obraźliwe. Zastanawiam się … - dalej jak w części 156.
|
Najbardziej kuriozalnym dowodem na to jest przedstawiony treścią Załącznika I do części 51, bo pochodzący od konstruktora tych kotłów.
Dużo do myślenia naukowcom z IMiUE powinna była dać także treść publikacji pod poz. 78 w części 154, z tytułem zaczynającym się od słów: Jak usprawnić narzucanie węgla na ruszt … .” W sprawie spadania na łopatki narzutnika dużych porcji węgla można w tej publikacji przeczytać: W narzutniku skonstruowanym tak, aby można było wrzucać taką ilość węgla przez kilkanaście sekund, wyrzucenie jednorazowej dużej porcji udaje się tylko przy nadaniu jego łopatkom bardzo dużej prędkości obrotowej. Rzucają one jednak wtedy węgiel z dużą siłą w tylną ścianę komory paleniskowej., … . Wrzucany w ten sposób węgiel … uniemożliwia właściwe pokrycie nim rusztu … .
W Biuletynie Informacyjnym nr 10/1987 r. Centralnego Ośrodka Informacji Budownictwa, str. 71-74.
Aby tak się stało, wystarczyłoby jeszcze przy przystąpieniu w 1985 r. do rozruchu kotłów OR40-010 dozownik (wykonany przez ZUK -Stąporków w 1981 r.) tylko uzupełnić o rozdrabniacz oraz krzywkę z popychaczem wprawiające w ruch wahadłową klapę; wymieniając jednocześnie nieudolnie wykonany łańcuch zgrzebłowy na łańcuch w rozwiązaniu powstałym zaraz po modernizacji kotła w Cieszynie, jednak niezastosowanym w dozownikach wyprodukowanych w 1981 r. wskutek warcholstwa personelu technicznego ZUK-Stąporków; wprowadzone wtedy zmiany kosztowałyby przysłowiowe grosze.
Czytając trzeba mieć świadomość, że sama emisja pyłu z kotła (z powodów wymagających oddzielnego przedstawienia) była na ten czas znikoma. Także, że zadaniem urządzeń odpylających spaliny z kotłów nie jest wychwytywanie zawartej w nich sadzy, dającej wtedy efekt czarnego dymu z komina. Przede wszystkim z tego powodu, że współczesna technika kotłowa nie przewiduje obecności sadzy w spalinach - poza szczątkową.
5