Gdy giganci chodzili po Ameryce…
Prezentowane obok zdjęcie stanowi popularny internetowy dowód na to, że zawarte w Biblii relacje o przedpotopowych gigantach mają w sobie ziarno prawdy. Widocznego na fotografii olbrzyma odkryto w 1869 roku w Cardiff w stanie Nowy Jork. I choć był on w rzeczywistości czymś zupełnie innym niż to, za co brały go tłumy odwiedzających, zapoczątkował modę na gigantów i prześciganie się w dowodach. Co ciekawe, do dziś wiele z ówczesnych doniesień traktuje się poważnie, choć okazało się, że Amerykanie w kwestii olbrzymów wykazali się nie tylko dużą naiwnością, ale i talentem do robienia pieniedzy…
Imiona Gideona Emmonsa i Henry'ego Nicholsa nie zapisały się na liście najbardziej zasłużonych archeologów, jednakże odkrycie, jakiego dokonali 16 października 1869 roku przyciągnęło uwagę rzesz ludzi. Kopiąc studnię na farmie Willima „Stuba” Newela w Cardiff (nie tym walijskim a amerykańskim w stanie Nowy York) natrafili oni po metrze kopania na kamień. Gdy oczyścili go z ziemi okazało się, że ma on kształt ludzkiej stopy.
Wkrótce wykopali oni jednak gigantyczną kamienną postać mierzącą 3 m. wzrostu od czubka głowy do palców stóp. Odkrywcy nie wiedzieli jeszcze, że kamienny człowiek był dziełem George'a Hulla z Binghamton, kuzyna właściciela farmy. Wkrótce setki osób gromadziły się, aby zobaczyć cudowne znalezisko. Newell skonstruował nawet specjalny namiot pobierając 25 centów od każdego gościa. Chętnych było tyle, że po dwóch dniach cenę tę podwojono.
Andrew White, pierwszy rektor Cornell University tak opisał swą wizytę na ekspozycji cudownego giganta: „Drogi były pełne wozów z miasta i okolicznych farm. Wszystkie były załadowane pasażerami.” Gigant był rzeczywiście imponujący. „Leżał w swym grobie, zaś przytłumione światło padające na niego ze szczytu namiotu wraz z rękoma wygiętymi jakby w przedśmiertnej szamotaninie sprawiały, że był to bardzo dziwny widok. Na miejscu panowała atmosfera ogromnej powagi. Nikt z obecnych nie podnosił głosu ponad szept.”
White jednakże rozpoznał natychmiast, że olbrzym to falsyfikat. Był to posąg i to nie najlepszej jakości. Mimo to White usłyszał nawet historię o „pastorze jednego z największych kościołów w Syracuse”, który twierdził, że „nie ma nic dziwnego w tym, że człowiek, który widzi tak doskonale zachowaną postać nie może zaprzeczyć swym zmysłom i musi uznać, że faktem jest, iż mamy do czynienia ze skamieniałą ludzką postacią - być może jednym z olbrzymów wspomnianych w Piśmie.”
Kolejny z tajemniczych gigantów pokrewnych olbrzymowi z Cardiff często eksponowany w Internecie jako dowód, że kiedyś zamieszkiwali oni jednak naszą planetę…
White pisał: „Dlatego też, mimo wszelkich naukowych dowodów świadczących o czymś przeciwnym, okaz ten uznany został za skamieniałego gigantycznego człowieka, który stał się znany jako olbrzym z Cardiff”.
Ale rzekome dowody na istnienie gigantów w Ameryce to nic nowego. Jeden z mieszkańców stanu Massachusetts wierzył, że szczątki mastodonta odnalezione niedaleko Albany (również w stanie Nowy Jork) w 1705 roku należą do rasy gigantów, która uległa zagładzie w czasie potopu. Niecały wiek później farmer z Connecticut, Pliny Moody, odkrył znajdujące się na terenie do niego należącym trójpalczaste skamieniałe ślady stóp, które miejscowy pastor uznał za odciski pazurów kruka z Arki Noego, który zmęczony uciął sobie w tym miejscu drzemkę przed powrotem do Arki. Ten sam duchowny stwierdził potem, że znalezione niedaleko kości dinozaurów były „pozostałościami ludzi - gigantów”.
Zainteresowanie skamielinami rozwinął także Thomas Jefferson, który w 1804 roku eksponował nawet w Białym Domu swą kolekcję szczątków wymarłych słoni, wielkich leniwców oraz pozostałości innych zwierząt. Nieco wcześniej udało mu się przekonać przewodniczącego Yale College, Ezrę Stilesa, że szczątki te należały nie do gigantów, a do wymarłych dawno zwierząt.
Według Josiaha Priesta tereny dzisiejszych Stanów Zjednoczonych w starożytności aż roiły się od przedstawicieli starożytnych kultur, takich jak Egipcjanie, Rzymianie, zaginione plemiona Izraela czy… giganci. Cytując fragmenty Pisma Św. im poświęcone zauważa on, że „istnieją tacy, który wyobrażają sobie, że pierwsi mieszkańcy Ziemi, którzy żyli przed potopem, byli znacznie wyżsi niż przedstawiciele naszej rasy są obecnie”. Swe wnioski opiera on na znaleziskach, takich jak to dokonane w stanie Indiana, gdzie natrafiono na „kilka czaszek, kości nóg i miednicy, które jasno wskazywały, że nasi przodkowie byli ludźmi o gigantycznych rozmiarach”. Dziś może się to wydawać śmieszne, jednakże w roku wydania książki Priesta (w 1835 roku) była ona bestsellerem i rozeszła się w 5 edycjach w nakładzie 22.000 kopii.
Poglądy Karola Darwina dotyczące naturalnej selekcji polemizowały wyraźnie z ideami mówiącymi, że gatunki są jakie są od czasów stworzenia. Podkopały także biblijne relacje i wiarę w to, że skamieliny (w tym także resztki olbrzymów) są dowodami na istnienie pokoleń istot przedpotopowych. Ksiązka Darwina ukazała się w listopadzie 1859 roku - niemalże równe 10 lat po odkryciu giganta z Cardiff.
Gigant z Cardiff podnoszony z grobu…
Jego twórca, George Hull, mógł zatem czytać Darwina. W 1866 roku Hull przebywał w Ackley w stanie Iowa doglądając swego interesu. Tam będący ateistą Hull wdał się w ostrą dyskuję z wielebnym Turkiem. Hull mówił potem, że spędził wówczas całą noc na zastanawianiu się „dlaczego ludzie wierzą w te wszystkie niezwykłe biblijne historie dotyczące gigantów i nagle przyszedł mi do głowy pomysł stworzenia kamiennego giganta i przedstawienia go jako skamieniałego człowieka”.
Aby wykonać ten plan należało zachować go w tajemnicy, dlatego Hull postanowił stworzyć posąg z daleka od Nowego Jorku. W stanie Iowa trafił na odpowiedni materiał i wynajął ludzi, którzy wycieli długi na ponad 3 metry kamienny blok, który miał w zamierzeniu stać się pomnikiem Lincolna. Gotowego olbrzyma przetransportowano koleją w okolice Binghamton a następnie w listopadzie 1868 roku do Cardiff. Tam zakopano go, a rok później na jego ślad natrafili Emmons i Nichols wynajęci do pracy przez Newella. Pomysłodawca powstania posągu dowiedział się jednak później, że jego kuzyn przekazał innym informacje o mistyfikacji, stąd też postanowił sprzedać olbrzyma za niemałą sumę. 5 listopada wykopano go i przewieziono do Syracuse, skąd tą niezwykła atrakcję skierowano do Nowego Jorku. Na horyzoncie pojawił się jednak problem w postaci P.T. Barnuma.
Ten mówił: „Jedna rzecz była pewna - był on wielką atrakcją, która przyciągała dziennie setki osób. Pomyślałem, że tak wielka atrakcja powinna być wystawiana w odpowiedni sposób w Nowym Jorku. Z tego też powodu skontaktowałem się z jego odkrywcami i zaproponowałem cenę 50.000 dolarów za olbrzyma z Cardiff.”
Kiedy jednak właściciele olbrzyma nie zgodzili się odsprzedać go Barnumowi, ten zdecydował się wykonać jego kopię. Po odlaniu gipsowej repliki giganta Barnum zdecydował się wystawić ją w nowojorskim muzeum, gdzie według jego słów stanowił on „znaczną atrakcję i przyciągał tłumy gości, kiedy oryginalny gigant wędrował od miasta do miasta w okolicach rzeki Hudson”.
Właściciele „prawdziwego” giganta z Cardiff wytoczyli Barnumowi proces, jednakże nie był to koniec ich problemów. 25 listopada paleontolog z Yale, Othniel C. Marsh stwierdził, że olbrzym ma „jak najbardziej współczesne korzenie” i jest falsyfikatem. „Jestem zdumiony, że naukowcy nie byli w stanie od razu zauważyć niezaprzeczalnych dowodów na to, że nie jest on reliktem przeszłości”. Z racji napiętej sytuacji kilka dni później Hull wyznał całą prawdę w prasie.
Jednakże to nie Hull jako pierwszy wpadł na pomysł stworzenia tak „doskonałej” skamieliny. W 1858 roku w gazecie „Alata California” pojawiła się historia o fikcyjnym niemieckim naukowcu, który po wypiciu tajemniczej substancji… skamieniał. Znacznie bardziej jednak humorystyczne utwory autorstwa Marka Twaina poświęcone skamieniałym ludziom publikowane w 1862 roku.
Olbrzym z Cardiff jednak nie umarł i dał życie dziesiątkom podobnych historii, które tworzone były najczęściej w celu zbijania kapitału na biletach. Jednym z podobnych eksponatów był „The Solid Muldoon” odnaleziony niedaleko Beulah (stan Colorado) w 1876 roku. Także na ten okaz zwrócił swą uwagę Barnum, jednakże po bliższym zapoznaniu się z historią odnajdziemy w niej tych samych bohaterów, bowiem twórcą olbrzyma w tym przypadku był również George Hull. Gigant powstał tym razem z mieszaniny pyłu, gipsu, kości i mięsa. Ciekawym dodatkiem do tego olbrzyma był ogon, co było ukłonem twórców w kierunku darwinizmu.
Skamieniali olbrzymi pojawiali się jeszcze w Ameryce co jakiś czas, jednak z czasem przyciągali coraz mniejszą widownie. Gdy jednak wydawało się, że zainteresowanie wygasa, ktoś znowu je rozpalił przyciągając większą publikę i czyniąc historie o gigantach bardziej wiarygodnymi niż kiedykolwiek. Wiązało się to z odkryciem skamieniałego człowieka w Fort Benton w Montanie w 1899 roku. Miejscowe gazety tak rozwodziły się na temat jego doskonałego stanu, iż przyznawały nawet, że „osoby, które znały denata za życia z pewnością rozpoznałyby go i teraz”. Wkrótce jednak okazało się, że człowieka tego… zidentyfikowano. Zwłoki należały do irlandzkiego bohatera amerykańskiej wojny, gen. Thomasa Meaghera, którego burzliwe życie zakończyło się upadkiem do wód Missouri z pokładu parowca.
„Genrał Meagher” skierował się z Chicago do Nowego Jorku, jednakże od okresu, gdy triumfy święcił gigant z Cardiff wiele uległo zmianie. Choć twierdzono, że w przypadku generała „prześwietlenie udowodniło, że jest to prawdziwy skamieniały człowiek” rosnący sceptycyzm i przepełniony rynek sprawiły, że mało kto interesował się podobnymi znaleziskami. Spadała też ich cena - z 50.000 dolarów, które chciał dać Barnum za giganta z Cardiff spadła ona do 1000 dolarów za okaz znaleziony w okolicach Fresno.
Usunięty w cień stodoły, gdzie go przechowywano, olbrzym z Cardiff pojawił się raz jeszcze w 1901 roku na Wystawie Panamerykańskiej w Buffalo, jednakże nie wywołał zbyt wiele emocji. W 1947 roku nabyło go Muzeum Rolnictwa w Cooperstown, gdzie do dziś wystawiany jest w warunkach przypominających te z 1869.
Enigmatyczne znaleziska skamieniałych gigantów potwierdzać miały biblijne historie o olbrzymach, takich jak Goliat.
Skąd jednak powodzenie całej afery ze skamielinami? Wiara w gigantów i poszukiwanie dowodów na ich istnienie to długa historia. Andrew White, który widział tłumy gromadzące się przy olbrzymie z Cardiff pisał: „Wydawało się, że niemożliwe, że wśród tłumu pojawić się może choć cień wątpliwości, bowiem przyjęli oni, że jest to skamieniały olbrzym”. Pojawiła się tam, jak zauważa White, „radość z wiary”, która była wzmacniana przez „szczególnie amerykański przesąd mówiący, że o prawdziwości danego wierzenia decyduje liczba ludzi, którzy je akceptują”.
Ken Feder, autor książki „Frauds, Myths and Mysteries” („Oszuswa, Mity i Tajemnice” dodaje: „Najbardziej oczywiste wyjaśnienie mówi, że olbrzym z Cardiff potwierdzał biblijne historie o olbrzymach”. Kolejna możliwość, jak mówi, podobna jest do dzisiejszej tendencji do kupowania brukowców. Ludzie niekoniecznie w coś uwierzą, ale zapłacą niewielką sumę za coś, co uważają za interesujące. Feder przywołuje tu swą własną obserwację, jakiej świadkiem był w miejscu, gdzie obecnie eksponuje się olbrzyma. „W środku namiotu znajduje się olbrzym, zaś na zewnątrz tabliczka, która nazywa go największym oszustwem świata. Wewnątrz znajduje się także wystawa poświęcona całej historii. Pewnego razu olbrzyma odwiedziła pewna para. Kiedy wychodzili, żona zwróciła się do męża pytając, czy olbrzym jest prawdziwy. „Zapewne tak” - odpowiedział.”