8597


Homilia na II Niedzielę zwykła ( rok B)

,, Przychodzę, Panie pełnić wolę Twoją” Ps. 40

Ludzka ciekawość czasem prowadzi do dobra.

            Powszechnie się słyszy, że ciekawość jest drogą do piekła. Przecież każdy z nas bywa ciekawy przygód. Dziecko otrzymawszy  zabawkę zwłaszcza ruchomą zaraz ją psuje, by zobaczyć co się w niej porusza. Jest ciekawe wnętrza, ukrytej tajemnicy. Pragnie ją odkryć, rozszyfrować . Ludźmi kieruje ciekawość. Szukają wrażeń, szukają rewelacji, sensacji jak często bywa w naszych polskich mediach, bo prasa lepiej idzie w kioskach, audycje atrakcyjne, lepszy zarobek. Ludzie szukają także przyjaźni, prawdziwego przyjaciela, gdyż często się zdarza ten ,,Poszukiwany” może zadecydować o reszcie życia. Mam nadzieję i mocno ufam, że pod tym względem i w takiej przyjaźni decyduje Opatrzność Boża.

            Z ciekawości wielu poszło za Chrystusem. To On w wielu przypadkach zadecydował o życiu, o powołaniu na całe życie.

Spotkanie z Chrystusem.

            Pozostają nam jeszcze w myśli słowa uczniów Pana Jezusa z dzisiejszej Ewangelii. Ten okrzyk i radość musiał długo trwać , gdy wołali .... ,,znaleźliśmy Mesjasza to znaczy Chrystusa”.  Wróćmy do naszej codzienności. Każdy z nas na swój sposób spotkał Zbawiciela

Jakoś ono się zaczęło. Może w dzieciństwie, dzięki postawie i słowom matki, w jej życiu z Bogiem. Inni odkrywają Boga szukając wiernego Przyjaciela, dla którego warto wszystko już poświęcić. Radujemy się wtedy z całego serca, bo On wniósł w nasze życie prawdziwą radość nadał sens naszym drogom, naszemu poszukiwaniu.

            Dla wielu bywa to spotkanie po latach wewnętrznego buntu, grzechu, a nawet niewiary ,krzyku , że wszystko jest niczym, szkoda wysiłków, czasu. Wszystko kończy się tylko pustką. Następuje wtedy jakiś wstrząs, przetarcie sobie oczu - aż wreszcie - On Chrystus daje nam spokój, pewność, nadzieję. Odtąd już trudno rozstać się z Tym Przyjacielem .  To on i tylko On obdarzył mnie wyznaczonym właśnie dla mnie wezwaniem.

            Co powiedzieć o tych, którzy jeszcze szukają ? jeszcze błądzą ?  Nie wiedzą o Nim, dla pseudo spokoju wolą nie wiedzieć , stąd i nie kochają. Jak więc pójść za kimś, kocha się nie zna, albo nie kocha ?

Przykład Samuela jest dla nas dobrą lekcją.

            Jak opowiada święta księga - Samuel spał w przybytku Pana, nie szukał Go, nie wiedział, że Pan może do wzywać i to właśnie jego ! Pan budzi go ze snu, niemal natarczywie, wielokrotnie. Nauczony przez sługę Helego odpowiada jak posłuszne dziecko : ,, Mów Panie, bo słucha Twój sługa” ( 1Sam.3,19)  Z pewnością obudziła się w nim ciekawość obecności Pana. Jakże często dale się słyszeć we współczesnym świecie orzeczenie ludzi zła, niewiary ....,, Bóg jest daleko... nie widzi, nie słyszy, nie będzie karał.... Mówią, ze boga maja w ręce, albo w grubszym portfelu, w kieszeni - nie w sercu, ani w głowie ! Lepsze to co w ręce, niż to co na dachu.  A przecież Bóg do Samuela woła po imieniu !  wchodzi w jego życie, przemienia je, nadaje mu sens. Łatwo dostrzec  tutaj podany przez Boga, a wyjaśniony przez Helego warunek : trzeba się otworzyć na wołanie Boże, mieć  osobistą odwagę z Nim rozmawiać. Wydaje mi się , że takim Samuelem był kiedyś każdy z nas . Było to najczęściej w dniu I Komunii św., w tzw. Białym Tygodniu. Byliśmy trochę podobni do uczniów idących do Emaus, słuchaliśmy Nauczyciela, serca nasze pałały w nas , a myśmy mieli zakryte oczy.

Jan Chrzciciel, uczniowie  i Szymon. 

            Jan stał z dwoma uczniami, zobaczywszy przechodzącego Pana Jezusa wskazując zawołał : Oto Baranek Boży. Usłyszawszy poszli za nim .... chyba najpierw  z ciekawości, a potem jakby zwabieni pytali o Jego mieszkanie. Poszli, zobaczyli i już pozostali przy Nim. Byli to Jan, Andrzej i Szymon, któremu Pan właśnie wtedy zmienił imię na Piotr czyli Kefas, Skala, Opoka. Tak się wtedy zaczęło !

            Chrystus Baranek Boży, Krew Baranka paschalnego z Księgi Wyjścia i uratowane od zagłady domy wierzących Izralelitów. Być może dopiero pod Krzyżem zrozumieli cała tą tajemnicę wybawienia z niewoli grzechu. Powołanie zaczęło się od zaciekawienia. Potem nieśli swoje zaciekawienie innym. Może chcieli to uczynić, aby wyśmiać, a może kierowani dobrą wolą ?  Chodźcie zobaczcie... znaleźliśmy Mesjasza.

            To spotkanie przemieniło ich życie, odeszli od ojca, od sieci i morza - poszli za Nim. Nie zdawali sobie jeszcze sprawy, co ich czeka ... szeroki świat ... Rzym i męczeństwo. A jednak posłuchali wezwania, pozostali Mu wierni do końca  Mocni Chrystusem i Jego orędziem weszli na wyznaczoną dla nich drogę. Kształtowała się wiara, umacniała miłość, a w sercu rodziła się nadzieja. 

            Trzeba się i dzisiaj nauczyć słuchać cichych słów wzywającego nas Boga, mimo że tak często to wołanie bywa zagłuszane

Pójdźcie za Mną, nie wyście Mnie wybrali, ale ja...

            Jak wiele każdy z nas zawdzięcza swojej  rodzinie, swoim głęboko wierzącym rodzicom, wspaniałym  nauczycielom, kapłanom czy katechetom . Tyle momentów w spotkaniu z nimi zaważyło w naszym życiu. Dlatego dzisiaj jesteśmy ludźmi wiary, mało - jesteśmy świadkami Chrystusa i za Samuelem codziennie powtarzamy może swoimi słowami Mów Panie, bo słucha Twój sługa, chcę pełnić Twoją wolę...  Wiem i zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że łatwo w tym odczytaniu woli Boga o pomyłkę, o zlekceważenie, ale Bóg  woła wielokrotnie, jak Samuela, dopuszcza czas próby, zastanowienia się , różnych naprowadzających doświadczeń życiowych. Służba Bogu odbywa się nie tylko w sutannie, w habicie, w kościele, czy w zakonie. Służą Bogu małżonkowie, nauczyciele, lekarze , wszyscy fachowcy, którzy poszli za głosem  odczytanego powołania.       

                   Irwing Haris w książce pt. ,, On mnie dotknął „ opisał historię ludzi, których w bardzo nadzwyczajny sposób Bóg po prostu doświadczył. Bohaterowie opowieści po skończeniu wojny pozostali jeszcze w Niemczech przez jakiś czas. Jeden z nich wspomina swoje przeżycia :,, Czułem się, jakbym pływał w morzu zgnilizny, a najgorsze było to, ze czułem ta zgniliznę w swoim wnętrzu. Pusta, obrzydzenie świata, zagubienie wiary w Boga. Pewnego dnia pisarz i mówca Bruce Larson staje na warcie w zbombardowanym domu, rzuca karabin, opiera się o mur, rzuca  zapalonego papierosa i pada na kolana. Spojrzał na pogodne usiane gwiazdami niebo zaczął się modlić : ,, Panie, jeśli naprawdę jesteś tam i jeśli naprawdę troszczysz się o mnie , zstąp na ziemie i weź w opiekę moje życie ”. Tak się zaczęła przemiana, spotkanie z Bogiem. Odzyskał wolność, przeżył koszmar wojny ... spotkał Jezusa i poszedł za Nim . Zupełnie podobnie , jak dziś w Ewangelii  Jan, Jakub i Piotr. Znaleźli Pana, pytali, gdzie mieszka i pozostali już przy Nim. Po powrocie do rodziny, do Stanów Zjednoczonych opowiadał ludziom, dzielił się przeżyciami, pomagał innym, nawet przechodniom na ulicy odnajdywać Jezusa z Nazaretu, odkrywać jak Samuel działanie Boskiej laski i powołania (za  Ks. Ryszardem Koprem ,, Ku wolności „ s. 179 ).

            Wielu spotkawszy Chrystusa  nie mając jeszcze przekonania, może z ciekawości nosi w sercu pytanie z Ewangelii : ,, Panie, gdzie mieszkasz ?”  Wtedy im i nam każe pójść za sobą, i wszędzie tam, gdzie jest ukryty w potrzebujących ludziach, naszych siostrach i braciach, w cierpiącej matce, sąsiadce, w błąkającym się bezdomnym. Wśród tych ludzi tam jest On , tam Jego mieszkanie. Nie zaznamy spokoju, nawet we śnie jak Samuel, dopóki nie pójdziemy za Nim i nie będziemy pełnili Jego woli .

Mowa Boga trwa nieustannie.

            Jako ludzie wierzący i to przede wszystkim my musimy dorosnąć jak Samuel by jak najwcześniej spotkać się, usłyszeć i  co jest bardzo ważne - zrozumieć Chrystusa, czego On od nas chce, do czego nas wzywa. Nie zapominajmy tu o dwóch przeszkodach, a mianowicie  o glosie ciała i głosie świata. Wiadomo, ze od dziecka ciało wola o chleb, o ubranie, o rozrywki, wygodę, o przyjemność. Po przemyśleniu zrozumiemy, że nawet ciałem  człowiek może wielbić Boga pod warunkiem, ze będzie się kierował, dostosuje je do prawa Bożego.

            Świat zaś ma w sobie bardzo wielką siłę reklamy tysięcy wartości i pseudo wartości. Świat znajduje tyle sposobów nie tylko przez radio, telewizję, gazety, aby mocno i głośno krzyczeć, by odwrócić nasza uwagę od Boga, po prostu nie słuchać, nie liczyć się z Bogiem . Tym potężniejsze ,, decybele” zagłusza bardzo szybko delikatny glos Boga i niestety nie dotrze on przez wiele lat na serca, do umysłu i woli człowieka.

            Co więc zrobić, aby dosłyszeć głos Boga ?  To tak, jak radio czy telewizor - tak nasze serce i umysł, wolę i życie trzeba dobrze dostroić do dobrej słyszalności, wyciszyć wszystko to, za zagłusza. Zastosować  w pewnym sensie ową kulturę słuchania, umiejętność wybrania spośród wielu stacji nadawczych tę właściwą, Bożą !

            Samuelowe wołanie niech stanie się nasza krotka modlitwą :,, Mów, Panie, bo sługa twój słucha” .Bo przecież dopóki ma się Boga przed oczami, dopóty się wie co jest dobre, a co złe. Amen. 



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
8597
8597
8597
8597
8597

więcej podobnych podstron