Pippi idzie do szkoły - scenariusz przedstawienia na podstawie książki "Pippi Pończoszanka" Astrid Lindgren
Osoby:
Tommy
Annika
Pippi Pończoszanka
Pani
Scena I
Tommy:
Jaka szkoda, że Pippi nie chodzi z nami do szkoły. Pomyśl tylko Anniko, jak by nam było razem wesoło.
Annika:
Tak, i to nie tylko w szkole, ale także w drodze do niej i w drodze powrotnej.
Tommy:
A może dałoby się ją jakoś przekonać?
Annika:
Tylko jak?
Tommy:
Razem na pewno cos wymyślimy.
Scena II
Annika:
Pippi, żebyś wiedziała, jak wesoło jest w szkole. Zwariowałabym chyba, gdybym nie mogła chodzić do szkoły.
Tommy:
Wcale nie trzeba tam siedzieć Bóg wie jak długo. Tylko do drugiej. Nie masz pojęcia, jaką mamy dobrą panią.
Annika:
No tak. I ma się ferie na Gwiazdkę i na Wielkanoc, i wakacje letnie.
Pippi:
To jest niesprawiedliwe! To jest absolutnie niesprawiedliwe! I nie mam zamiaru tego dłużej znosić!
Tommy: (zdziwiony)
O czym ty mówisz?
Pippi: (rozżalonym głosem)
Za cztery miesiące jest Gwiazdka i wy wtedy będziecie mieć ferie. A ja co? Żadnych ferii, nawet najmniejszych. Tak być nie może! Od jutra zaczynam chodzić do szkoły.
Tommy i Annika: (klaskają z zachwytu)
Hurra!
Annika:
W takim razie jutro o ósmej będziemy czekać na ciebie przed naszą furtką.
Pippi:
O nie! Tak wcześnie nie mogę wstawać. A zresztą pojadę do szkoły konno.
Scena III
(W szkole, dzieci siedzą w ławkach.)
Pippi: (Wbiega do klasy z hałasem, krzyczy, wywija dużym kapeluszem.)
Hej hop! Czy przychodzę w sam raz na tabliczkę schorzenia?
(siada w ławce)
Pani: (uprzejmie)
Witam cię w szkole, Pippi. Mam nadzieję, że będziesz się tu dobrze czuła i że będziesz się dobrze uczyła.
Pippi:
A tak! I mam nadzieję, że będę miała ferie świąteczne. Dlatego tu przyszłam. Sprawiedliwość przede wszystkim!
Pani:
Może powiesz mi najpierw swoje imię i nazwisko w pełnym brzmieniu, żebym cię mogła zapisać do szkoły.
Pippi:
Nazywam się Pippilotta Viktualia Firanella Złotmonettaa Pończoszanka, córka kapitanaa Efraima Pończochy, z przydomkiem Postrach Morza, obecnie króla murzyńskiego.
Pani:
Ach, tak! A może teraz sprawdzimy trochę twoje wiadomości? Zacznijmy od rachunków! No, Pippi, czy możesz mi powiedzieć, ile to będzie razem 7 i 5? (pisze na tablicy)
Pippi: (ze zdumioną i niezadowoloną miną)
No, jeżeli sama tego nie wiesz, to nie wyobrażaj sobie, że ja ci powiem!
(Dzieci patrzą przerażone)
Pani:
Ależ Pippi! W ten sposób nie wolno odpowiadać w szkole. Gdy zwracasz się do mnie, mów „proszę pani”.
Pippi: (mówi ze skruchą)
Bardzo przepraszam. Nie wiedziałam tego i więcej już tego nie zrobię.
Pani:
Mam nadzieję! A poza tym chcę ci powiedzieć, że 7 i 5 jest 12.
Pippi: (z oburzeniem)
No, proszę! Sama wiedziałaś, więc po co mnie pytasz? Ach, jakaż ze mnie gapa: teraz znowu powiedziałam do ciebie „ty”. Przepraszam! (szczypie się w ucho)
Pani:
No, Pippi, jak myślisz, ile będzie 8 i 4? (pisze na tablicy)
Pippi:
Coś około 67.
Pani:
Ależ nie! 8 i 4 będzie razem 12.
Pippi: (oburzona)
Ejże, tego już za wiele! Sama mówiłaś, że 7 i 5 to 12. Jakiś porządek musi być, nawet w szkole!
Pani:
Chodź Tommy i odpowiedz mi: Jeżeli Lisa ma 7 jabłek, a Axel ma 9 jabłek, to ile jabłek mają razem?
Pippi:
No, odpowiedz Tommy. I możesz od razu odpowiedzieć mi na następujące pytanie: Jeżeli Lisę rozboli brzuch, a Axela jeszcze więcej rozboli brzuch, to czyja to wina i gdzie gwizdnęli jabłka?
Pani:
Teraz ty Anniko, rozwiąż następujący przykład: Gustaw pojechał z kolegami na wycieczkę szkolną. Miał ze sobą koronę, gdy wyjeżdżał, a pozostało mu 7 ore, gdy wrócił do domu. Ile wydał pieniędzy?
Pippi:
Tak! A ja chciałabym wiedzieć, dlaczego był tak rozrzutny i czy wydał pieniądze na lemoniadę.
Pani:
Teraz, Pippi, zobaczysz coś ciekawego. Widzisz jeża (pokazuje rysunek). A ta literka przed jeżem nazywa się „j”.
Pippi:
Ech, nigdy w to nie uwierzę. Ja uważam, że to wygląda jak zwykła kreska, nad którą mucha zostawiła po sobie kropkę. Ale chciałabym bardzo wiedzieć, co jeż ma wspólnego z muchą.
Pani: (pokazując rysunek)
Popatrz, Pippi. Ta literka nazywa się „w”, piszemy ją na początku wyrazu „wąż”.
Pippi:
Skoro już mowa o wężach, to z pewnością nigdy nie zapomnę dnia, gdy walczyłam z olbrzymim wężem w Indiach. Ten wstrętny wąż miał 14 metrów długości i co dzień zjadał pięciu Hindusów i dwoje małych dzieci na deser, i raz przyszedł i chciał mnie zjeść na deser, i okręcił się wokół mnie - trach! - ale pomyślałam: „Nieraz się bywało w gorszych tarapatach” - i trzasnęłam go po głowie - bum! - wtedy syknął - uiuiuiuiuiuicz! - a ja trzasnęłam go jeszcze raz - bum! - i - bach! - zdechł, ach tak, więc to jest litera „w”, coś podobnego! ...
Pani: (zrezygnowana)
Wyjmijcie papier i kredki. Zajmiecie się teraz rysunkami. Możecie rysować co chcecie.
(Pippi rysuje na podłodze.)
Pani: (niecierpliwie)
Ależ, Pippi. Dlaczego nie rysujesz na papierze?
Pippi:
Zarysowałam już dawno cały papier, a zresztą mój koń nie może się przecież zmieścić na takim świstku. Właśnie teraz rysuję przednie nogi, ale jak dojdę do ogona, to będę chyba musiała wyjechać na korytarz.
Pani:
Jak myślicie, a może zaśpiewamy lepiej jakąś piosenkę?
(Dzieci wstają.)
Pippi:
Zaśpiewajcie coś, a ja sobie przez ten czas trochę odpocznę. Zbyt wiele nauki może zaszkodzić najzdrowszemu.
(do pani) Wiesz co? To jest, chciałam powiedzieć, wiesz co, pani? Bardzo było przyjemnie przyjść i zobaczyć, jak tu u was jest. Nie wydaje mi się jednak, żebym jeszcze kiedyś miała ochotę przyjść do szkoły. Niech już inni mają te ferie świąteczne. O wiele za dużo było mowy o jabłkach i jeżach, i wężach, i o tym wszystkim. Aż mi się w głowie kręci! Chyba się o to nie gniewasz, proszę pani?
Pani:
Owszem, gniewam się, bo nie chcesz się postarać zachowywać tak jak należy.
Pippi: (ze zdumieniem)
Czy ja się źle zachowywałam? Ja przecież wcale o tym nie wiedziałam. (żałośnie)
(Milczy)
Rozumiesz chyba, pani, że jak się ma mamusię, która jest aniołem, i tatusia, który jest królem murzyńskim, i jak się samemu przez całe życie pływało po morzach, to wówczas nie bardzo się wie, jak trzeba zachowywać się w szkole wśród wszystkich tych jabłek i jeży.
Pani:
Rozumiem i nie gniewam się już na ciebie. Myślę, że będziesz mogła wrócić do szkoły, jak trochę wyrośniesz.
Pippi: (radośnie)
Uważam, że jesteś strasznie dobra, proszę pani!
Nie ma to jak szkoły w Argentynie. Gdybyście do takich szkół chodzili! Tam ferie wielkanocne zaczynają się trzy dni po feriach Bożego Narodzenia, a gdy ferie wielkanocne się skończą, to po tych trzech dniach są letnie wakacje. Wakacje letnie kończą się 1 listopada, a potem następuje ciężki okres aż do 11 listopada, kiedy zaczynają się ferie Bożego Narodzenia. Rachunków wcale w szkołach nie ma i jeśli znajdzie się dziecko, które wie, ile jest 7 i 5, musi za karę stać przez cały dzień w kącie.
Hej, żegnajcie dzieciaki! Nie zobaczycie mnie tu w najbliższym czasie!
(Wybiega na koniu.)
Opracowała: Ewa Święcicka ze Szkoły Podstawowej nr 6 w Gnieźnie