SAGA MUMINKÓW, (Free) Dokumenty, Śmieszne


SAGA MUMINKÓW
Tylko gdy masz już 18 lat

CZĘŚĆ PIERWSZA

Był ciepły i słoneczny dzień. Po niebie płynęły chmury niczym statki po bezwietrznym morzu. Dookoła widać było tylko las i
przecinającą go asfaltową drogę, która jak ostatnia ostoja cywilizacji walczyła z naturą by nie zniknąć pod jej pięknem. W
ciepłym i nieruchomym powietrzu wyraźnie czuć było ostry zapach rozżarzonej nawierzchni. Obok drogi znajdował się głęboki
rów, który odgradzał ją od nieprzebytej gęstwiny. Z rowu na krotka chwile wyłoniły się 3 głowy, uważnie rozglądając się, jakby
w obawie przed niebezpieczeństwem, które czycha na drodze.
- O kurwa, gorąco, co Ryjek? - powiedział Muminek, mokry niczym po przejściu ulewy
- Jak chuj i na dodatek capi tym jebanym asfaltem. Twojemu staremu chyba odjebało, robić to w taki upał?
- Nie mów tak o moim starym ty pierdolcu! - odpowiedział Muminek, patrząc jak kropelki potu spływają po jego
nowej koszulce ADibas.
- Panowie - wtrącił się Włóczykij - Mamy robotę!
- Dobra, Dobra, ale słońce tak jebie, że chyba zaraz kloca na ten jebany asfalt walnę. - Powiedział Muminek -
Koszulka napewno się wypierze - pomyślał.
- Ja pierdolę! - stwierdził Ryjek.
Z ciemnego lasu zaczęła wyłaniać się postać. Sunęła powoli i majestatycznie dzierżąc w prawym ręku kawałek płyty
chodnikowej, w lewym podwójnie chmielone piwo Strong Superstar.
- Kurwa - Krzyknęła - Ale mam kaca!
Włóczykij powoli wychylił głowę i ujrzał tajemniczego przybysza.
- Szef jest - szepnął
Muminek obrócił się i zamachał ręką.
- No teraz jak jeszcze przyszedł stary, to napewno żadna pizda nam się nie wpierdoli.
- Ja pierdolę! - przytaknął Ryjek
Tata Muminka powoli przeszedł przez ulicę uważając by nie wejść w kałuże rozgrzanego asfaltu.
- Ale tu capi tym jebanym asfaltem chopaki - stwierdził siadając.
- No właśnie, czemu tu musimy siedzieć! - wyrwał się Ryjek
- Zamknij ryj albo już go nigdy nie otworzysz pierdolony chuju. - powiedział spokojnie tata Muminka
- Kurwa cicho jakiś chuj jedzie! - uciszył ich Włóczykij.
W oddali pomiędzy wysokimi drzewami jechał Fiat 126p. Wszyscy z obecnych mieli wrażenie, że samochod ściga się ze swoim
cieniem, którego tak samo jak i swojego przeznaczenia nie mógł wyminąć ani przewidzieć. Może zostało ono zapisane dawno
temu przez kogoś o wiele mądrzejszego od nas samych? A może dopiero co się rodziło?
- O kurwa jak on się wlecze, posram się zanim nas minie, pierdolę. - Powiedział Muminek
- Ja pierdolę! - przytaknął Ryjek
- Taky nam starczy kurwa, ze sto chmieli za niego dostaniemy - powiedział tato Muminek
- Szef ma racje - stwierdził Włóczykij
Samochod zbliżał się coraz bardziej, a huk jego silnika stał się prawie tak wyraźny jak brzęczenie much ciągnących do
spoconego Muminka. Tata Muminka powoli wygramolił się z rowu udając, że na kogoś czeka. Gdy Fiat był w odległości 20
metrow, szybkim ruchem wyciągnął kawałek płyty chodnikowej i rzucił nią w kierunku nadjeżdżającego auta. Płyta zbiła przednią
szybę i zawadziła kierowce.
- O Jezuniu! - słychać było z kabiny.
Kierowca stracił panowanie nad kierownicą i rozpędzony samochod z pełnym impetem wpadł do głębokiego rowu lądując na
dachu.
- Zajebać mieszczucha! - krzyknął tata Muminka.
- Skurwiel jest mój, tatko! - Odpowiedział w biegu Muminek
- Czekaj zjebie! - Włóczykij ruszył za nim.
- To już? - Spytał speszony Ryjek
- Rusz dupę cwelu bo ciebie też zajebiemy - powiedział tata Muminek do Ryjka
- Tylko nie porysujcie karoseri chopaki!
- Ja pierdolę! - Krzyknął Ryjek i pobiegł za Muminkiem
Do samochodu dzieliło ich 100 metrów. Kierowca powoli zaczął opuszczać pojazd, a w jego ręku tkwiło coś na kształt pistoletu.
Muminek biegł ile sił w nogach. Nie miał dużo doświadczenia w tych sprawach, ale wiedział z lekcji histori w podstawówce, że
szybki atak jest kluczem do sukcesu.
- Tak jak pieprzony Napoleon chopaki, szybko! - krzyczał podniecony. Jego świeżo uprana koszulka była cała w
kurzu i pocie.
- AAAAAAA!Kurwa!! - krzyczał kierowca
- Nie wiecie z kim zaczynacie, skurwysyny!!!!
- I tak cię zajebiemy! - odpowiedział Muminek
Do samochodu dzieliło go już 40 metrow. W pewnym momencie Włóczykij biegnący cały czas za Muminkiem dostrzegł broń w
ręce kierowcy.
- Muminekkk !! Nie! - krzyknął odpychając Muminka barkiem.
Zrobił salto, którego nauczył się na korespondencyjnym kursie karate i wyciągnął swoją nowo nabytą ruską podróbę 6-cio
strzałowego kolta. Nacisnął spust dwa razy. Pierwsza kula trafiła kierowcę w żołądek wytrącając mu broń z ręki, druga ugodziła
wóz w zbiornik paliwa. Kierowca opadł bez sił, a benzyna zalała jego ciało.
- Starczy Włóczykij! - Krzyknął Muminek
Było już za późno. Włóczykij przymierzył się drugi raz naciskając spust czterokrotnie. Samochod stanął w płomieniach.
- Ja pierdolę!!! - krzyknął Ryjek
Muminek schował się za zwalony znak z napisen "Dolina Muminkow". Po chwili dołączył do niego Włóczykij.
- Ryjek rusz dupę bo to zaraz pierdolnie, kurwa!!! - Krzyknął Muminek
W tym momencie powietrze przeszył ogromny huk wybuchu.
- Ryjek, skurwielu dlaczego? - zajęczał błagalnie Włóczykij widząc ciało Ryjka odrzucone na 5 metrow.
Po chwili przybiegł tata Muminka.
- Co je?
- Gość miał spluwe, a Włoczikij go jak pieprzony Rambo rozwalił kurwa! - pochwalił Włóczykija Muminek
- Co z tym, jak mu tak, no z tym chujem? - spytał tatko
- Wyjebało go, ale żyje - odpowiedział Włóczykij wskazując na podnoszącego się z ziemi Ryjka
- Kurwa, śruba, mam w uchu śrubę - Krzyczał Ryjek
- Zamknij pizde pierdolcu - Krzyknął tata Muminka - Hej te Włocykij skąd ten pistolet masz?
- Tam obok sklepa Migotki Ruscy są, nie ? - powiedział Włóczykij - Pohandlowaliśmy i mi dali.
- Kup jeszcze dwa zakładamy gang - powiedział tatko - A teraz spierdalać bo jak sołtys się dowie to powie, że
znowu turystykę psujem.

 

CZĘŚĆ DRUGA

Na biurku zadzwonił telefon. Zdenerwowana jak diabli mała Mi podniosła słuchawkę. Właśnie kończyła trzecią butelkę wina
"Młot Stefana" i zabierała się do obejrzenia Archiwum X, gdy ktoś jej przeszkodził.
- Co je do kurwy nędzy? - krzyknęła plując do słuchawki. Kropelki wina "Młot" zostawiły wieczny ślad na szarym
plastiku.
- Ty mi się tu tak nie chlastaj jebany krasnalu!! Gdzie dostawa? - odezwał się gruby głos
- W twoim dupsku chuju! Stefan ci przecież Fiatem dostarczył, nie , kurwa?
- Nie ma tutaj Stefana pizdo głupia! Jakby był to bym nie dzwonił, co nie kurde?
- Kurwa racja.
W tym momencie do szaroburego i zadymionego pokoju wtoczyła się Buka.
- Buuu! - przywitała się
- Zamknij ryj pizdo, ja tu rozmawiam, kurwa!!! - odpowiedziała Buce mała Mi.
- Masz czas do jutra albo spalimy tą twoją pieprzoną aptekę i twoją kolekcję wibratorów! - odezwał się głos w
słuchawce
Tajemniczy rozmówca rozłączył się. Przez głowę Mi zaczęły szybko przelatywać myśli. Była przerażona. Skąd wiedzieli o jej
kolekcji wibratorów? Kto zajebał herę? Nagle ją olśniło.
- Wiem kurwa! To musiały być te żule Muminki i jebana męda Włóczykij!!
odwróciła się do Buki, która nadal stała speszona w kącie.
- Buka zajmij się tym! - rozkazała Mi - Zajeb te Muminki, nie wiedzą z kim zaczynają!!!
- Buuu! - pożegnała się Buka
- Spierdalaj! - odpowiedziała Mi nie bardzo wiedząc o co chodziło Buce.

* * *

Ognista tarcza słońca przesuwała się powoli ku zachodowi. Pomimo upalnych dni, wieczory robiły się coraz chłodniejsze co
zapowiadało nadejście jesieni. Stygnący asfalt swoim zapachem dodawał wieczorowi magii wyścigow Formuły 1 , a w
połączeniu z chłodem przypominał saneczkarstwo. Dom Muminków, a raczej to co z niego zostało po ostatnim Vodka Party,
znajdował sie przy drodze numer G255, co czyniło go łatwym celem dla kierowcow tirów, którzy brali go za salon masażu
egzotycznego. Włóczykij szybkim krokiem przemierzał ostatnie 5 kilometrow, które dzieliło go od miejsca spotkania. Pod pachą
trzymał pudło kształtu trzech 1,5 litrowych butelek wina Jabol i dwóch ruskich podrób pistoletu Colt. Wkrotce dotarł do domu
Muminków. Zapukał dwa razy.
- To ja Włóczykij otwórzcie! - krzyknął
- Hasło! - odpowiedział głos z wewnątrz
- A chuj ci w dupę! - krzyknął zdenerwowany Włóczykij
- Dobra możesz wchodzić - drzwi lekko się uchyliły, a przez szparę wyjżał Ryjek.
- Ryjek, chuju, wpuść Włóczykija! - dał się słyszeć głos z wewnątrz
Drzwi otworzyły się i stanął w nich tata Muminka.
- Cześć szefie! - powiedział Włóczykij - Przyniosłem trzy Jabole Rocznik'99 i to o co prosiłeś.
- Ino dobrze Włóczykij! - krzyknął uradowany tatko - Wchodz!
- Chopaky Włóczykij wino i pizdolety przyniósł! - krzyknął tatko tak, że słychać było aż w drugiej wsi.
Włóczykij szybkim krokiem pokonał dziurę w podłodze i znalazł sie w pokoju gościnnym. Uważając by nie potknąć się o puste
butelki usiadł przed telewizorem wraz z resztą zgromadzonych. Właśnie leciało "Idz na całość". Wszyscy byli bardzo
podekscytowani.
- Kurwa idz na całość! - Krzyczał Muminek
A Ryjek tylko przytakiwał mówiąc:
- Ja pierdolę!!!
Nagle odezwało się pukanie do drzwi.
- Ja pierwszy! - krzyknął Ryjek i pobiegł otworzyć.
Pukanie rozległo się ponownie. Ryjek otworzył powoli drzwi, a do mieszkania wdarł się niesamówity chłod. To była Buka.
- Buuuu! - powiedziała
- Ja pierdolę! - krzyknął Ryjek próbując zamknąć drzwi.
Było już za poźno. Podmuch zamroził zawiasy. Nie miał innego wyjścia. Po ostatniej akcji nauczył się, że trzeba być na wszystko
przygotowanym. Doskonale pamiętał wybuch samochodu i śrubę tkwiącą do dzisiaj w jego uchu. Szybko sięgnął do kieszeni i
wyciągnął podręczną wiertarkę na baterie. Tyle ryzykował kradnąc ją ze sklepu, nareszcie się na coś przyda! - Tym razem będę
pierwszy! - powtarzał sobie. Szybkim ruchem schylił się i zaczął wiercić prawe kolano Buki.
- Co robisz chuju? - krzyknął tatko - To nasza sąsiadka!!
- Ja pierdolę! - krzyknął speszony Ryjek i uciekł wyrywając wiertło z kolana Buki.
- Co cię do nas sprowadza? - spytał uprzejmie tatko
- Buuuu! - odpowiedziała Buka
- Co kurwa, Mi chce nas zajebać? - spytał zdziwiony tata Muminka
- Buuu! - potwierdziła Buka
- Chopaky idziem, mamy sprawę do załatwienia!
- Co się stało? - spytał Włóczykij
- Mała Mi chce nas wykończyć, kurwa - odpowiedział tatko
- Bierzcie Jabole!
- Użyjemy ich jak koktaili Mołotowa, tatko? - spytał zaciekawiony Muminek
- Nie wypijemy! - odpowiedział tata Muminek
Ruszyli w drogę do apteki małej Mi, a że mieli tam, aż kilometr postanowili przenocować po drodze. Noc była zimna i ciemna.
- Kto zapierdolił Jabole? - Nagle krzyknął tatko - Ryjek chuju i tak cie zajebię!!!
- To nie ja! - odpowiedział Ryjek uciekając w przeciwną stronę.
Rankiem dotarli do apteki. Zmęczeni i trzeźwi, ledwo trzymali się na nogach. W odległości 50 metrow od nich czaił się
skacowany Ryjek.
- Dobra chopaky wchodzim do apteki jakby nigdy nic, no i wiecie tak jak na Polsacie w Ojcu chrzestnym, nie? -
powiedział tatko, gdy zatrzymali się przed apteką. - Włóczykij dawaj gnaty!
Włóczykij dał każdemu po pistolecie i sam zaczaił się pod drzwiami.
- Roger, wchodzim - krzynął tatko
Wszyscy ruszyli do biegu jak sparzeni. Pierwszy wskoczył Włóczykij ze swoim sześciostrzałowcem. Dwoma strzałami położył
gigantyczną tubę pasty Collgate, a reszte magazynku zużył na zbicie okien. Tatko i Muminek zastrzelili trzy lampy i jeden fotel.
- Co jest kurwa, nie strzela! - krzyknął zdenerwowany Muminek
- Naboje się skończyły - odpowiedział mu tatko. Apteka była pusta.
- AAA! Kurwa głupie Muminy i co teraz? - usłyszeli za plecami
Pierwszy odwrócił sie Włóczykij. Chciał zastosować cios karate, ale swoje szanse ocenił na zerowe. Przed nim stała mała Mi z o
wiele większym karabinem.
- Myśleliście, że mie wyrolujecie z interesa, kurwa co?
- O czym ona mówi? - pomyślał Muminek
Tata Muminka rzucił broń, wiedział, że jest już za poźno. Nagle za plecami Mi ukazała się owłosiona postać. Ryjek szybko
wyciągną wiertarkę i zaatakował Mi od tyłu wiercąć jej dziurę w kolanie.
- AAAA!! Jebany chuju, moje rajstopy - krzyknęła Mi i upadła.
Ułamek sekundy zadecydował o tym, że Włóczykij przypomniał sobie swoje korespondencyjne lekcje karate. Wyskoczył do
góry, zrobił salto i w powietrzu przeładował broń.
- Giń skrzacie - krzyknął i wystrzelił 6 razy
Potężne ruskie podróby kul dum - dum przebiły czerwony dres małej Mi. Zdawało się, że czas stanął w miejscu. Pierwszy z
osłupienia wyrwał sie tata Muminka.
- Brać tyle spirytu ile się da i spierdalamy! - rozkazał


CZĘŚĆ TRZECIA

Delikatna mgiełka przykryła Dolinę Muminków. Panujące ciemności przebijały już tylko światła reflektorów tirów i samochodów osobowych pędzących za wschodnią granicę. Nad drogą szybkiego ruchu nieopodal przejścia granicznego stał majestatyczny dom muminków otoczony kamiennym płotem. Z komina wydobywał się delikatny dymek, a przez dziury w ścianach przedostawały się promienie światła. Wewnątrz dookoła małej lampy naftowej siedziało pięć postaci. Odkąd Ryjek rozwalił po pijanemu telewizor myśląc, że atakują go indianie, a nieznośne władze doliny odcięły gaz i prąd za pędzenie spirytusu, naszym przyjaciołom pozostało jedynie jedzenie sfermentowanych owoców oraz dzwonienie do TV Marketu i zamawianie wszystkiego co się dało.
- Znowu jedzie spalonym asfaltem - stwierdziła mama Muminka.
- Dawaj jeszcze gruchę - wybełkotał włóczykij
- Dam ci ja jabłko - Odpowiedział tata Muminka
- Ja.. - próbował odezwać się Ryjek
- Dobry to rocznik - zauważył tata
- Wiedziałem, że te owoce w sadzie się na coś przydadzą, kurde nie? Nie trzeba było ich zbierać! - wtrącił się Muminek
- Ja... Ja.... - wciąż próbował odezwać się Ryjek
- Zamknij pizde chuju bo ci ją kurde szmato wywecuje - odpowiedział mu tatko. Lubił pokazywać jaki z niego mucho, szczególnie w obecności Mamy Muminka.
- Ale z mego męża to prawdziwy chop, nie Muminek?
- Taaaa, mamcia
- Jak tak dalej pójdzie to niedługo będziesz miał braciszka.
Tymczasem Ryjek posłusznie uciszył się pomimo, że jego 10 zmysł, który był zaraz po kopaniu i wyczuwaniu zdechłej myszy na kilometr, podpowiadał mu, że coś się święci. Wiedział, że musi ich ostrzec, że zbliża się niebezpieczeństwo, niestety tatko muminka był bosem. To on rozdawał kase na alkohol i w razie potrzeby oddawał butelki do skupu. Tak samo jak ten facet z ojca chrzestnego decydował o życiu i śmierci, o tym czy będą pili jabola czy wysoko procentowe piwo. Ryjek był tylko podwładnym, pionkiem w wysokoprocentowej grze. Z głębokich rozmyślań wyrwał go brzęk telefonu, który zaraz po wodzie był ich jedyną wygodą. Powoli, nieufnie podniósł słuchawkę. Rozległ się miły damski głos.
- Płaci pan kartą, czy gotówką?
- Eeeee.... ja... ja - odpowiedział zaszokowany Ryjek.
Rozglądał się gorączkowo dookoła, pudełko mówi, to jednak nie jest tylko podpórka pod nogi. Nie wiedział co robić.
- Tatko, jak kurde jeszcze nam nie odcięli telefonu! - uradował się Muminek
- To dlatego bo mamcia pracuje w centrali - wyjaśnił tatko
- Zamówił pan odkurzacz. Płaci pan gotówką czy kartą? - Głos ze słuchawki wciąż domagał się odpowiedzi.
- Ja pierdole... - wyszeptał przerażony Ryjek
- Hej patrzcie ten pierdolec odebrał telefon, HAHAHAha - mówił zataczający się włóczykij.
- Chuju nie dotykaj bo zepsujesz! - krzyknął tatko.
- HAhahaha, ja pogadam - zbliżył się przeżarty sfermentowanymi jabłkami muminek.
Szybkim ruchem wyrwał słuchawkę Ryjkowi i wybełkotał:
- Haahaaalllo?
- Dzień dobry, zamówiliście państwo odkurzacz. Płacicie kartą czy gotówką? - odezwała się miła telefonistka.
- Hej, chopaki lala chce odkurzyć! Mała a ty z TV Marketu?
- Tak prosze pana. Ja w sprawie pana odkurzacza - w jej głosie dało się odczuć zdenerwowanie.
- Nie znam pana odkurzacza, eee.. wypijesz ze mno pifko? - flirtował z telefonistką
Muminek miał w tym wprawę. Zamówił ten sam odkurzacz dziesięć razy i nigdy jeszcze nie zapłacił, raz nawet wytargował zniżkę i krajalnicę do sera. To właśnie dzięki jego buisnessowemu sprytowi starczało czasem na piwo. Teraz chciał posunąć się dalej - poderwać telefonistkę.
- Ja w sprawie odkurzacza ...
- Zapłacę przy odbiorze, eee... masz czas dziś wieczorem? - zapytał Tata słuchał w skupieniu.
- Mój syn to jest chop, ma łep na karku nie kurde? - krzyknął tatko zajadając się robaczywymi śliwkami.
- Znowu zajebiem listonosza i będzie odkurzacz! Ale wiecie chopaki tym razem będzie nawet lala do sprzątania, co mamcia?
Tymczasem w centrali TV Marketu działy się niecodzienne rzeczy.
- Pani Helo niech go pani przetrzyma, już namierzamy, jeszcze chwilka - krzyknął Stacho.
Był operatorem dźwigu, ale w wolnych chwilach dorabiał jako agent TV Marketu - podziemnej organizacji przemycającej kokainę w odkurzaczach za wschodnią granicę, w skrócie POPKWOZWG. Tym razem mieli przewagę. Zatrudnili najlepszych specjalistów z Warszawy. Wreszcie po dwóch dniach bezustannego nasłuchu zadzwonił.
- Ja z tivi marketu... - wciąż powtarzała pani Hela.
- Hej mała pokaż cyca! - flirtował Muminek.
Tymczasem srebrny, opancerzony polonez podtoczył się pod punkt dowodzenia. Stacho błyskawicznie założył płacz, schował komóre i wybiegł na ulicę. Otworzyła się szyba i odezwał się głos:
- Hasło!
- Lód topnieje w zimie - nie zastanawiając się odpowiedział Stacho
- 1234567 próba mikrofonu, tramatatamatam - odpowiedział człowiek w polonezie.
- się ma agent 10,5 - Przywitał się Stachu.
- Co w trawie piszczy? - spytał szyfrem agent.
- Kurwa mówcie po polsku - odezwał się drugi agent.
- Namierzyliśmy chuja co kradnie odkurzacze. Polecenie przyszło z góry. Macie mu dostarczyć odkurzacz, a potem zlikwidować. To ma być nauczka. Nikt nie kradnie odkurzaczy z TV-Marketu! - Wytłumaczył Stachu.
- Kurde to lepsze niż zbieranie znaczków - odpowiedział nieznanym szyfrem agent 10,5.
Srebrny polonez oddalił się majestatycznie zostawiając Stacha sam na sam z panią Helą, która właśnie kończyła rozmowę.
- Ja z TV-Shopu.... odkurzacz tam gdzie zwykle?
- Taaaa, mała - Muminek poczuł się jak ktoś.
Hela odłożyła słuchawkę, żal jej było Muminka.
- Taki fajny chop, gdyby tylko nie moja praca... - pomyślała.
Niestety od dziecka praca na polu nauczyła ją być lojalną. Kto podjada nawóz ten musi zostać ukarany! Cieszyła się na myśl, że Muminek nie będzie długo cierpiał. Agenci TV-Marketu byli najlepsi.



CZĘŚĆ CZWARTA

Nad las muminków zaszły niezbyt ciekawe chmurki. Wiatr leko czesał trawkę nad szemrzącym strumykiem. Minęły już najlepsze godziny popołudnia. Poddenerwowany Tata muminka doczołgał się do domu. Trzasnął drzwiami, cisnął kapelusz.
- Muminek, jutro z rana jedziemy na stolice.
- Po huja?
- No, na wycieczke, tempaku!
- Nie pierdol mi tu! Do tych jebanych mieszczuchów? Na jakąś zasraną wycieczke!?
- Jeb sie! Stefan ma znajomych nad wisłą, a zresztą jak nie pojade to obije mi ryja. Więc stul pysk i słuchaj! Skocz no G-S'u i kup mi dwa razy to co zwykle, żeby na droge było...
- Zgrzewke winka i karton extra mocnych?
- No kurwa przecie mówie! Masz tu 6.50 i przynieś mi reszty. Ruchy!
Muminek niezwłocznie udał się przez mroczny las w kierunku wsi. Po dłuuugim spacerku dotarł do G-S'u, ostatniej ostoji kapitalizmu. Zdemolowany i wielokrotnie rabowany skepik stał w pełnym blasku obok zwęglonych zgliszcz wojewódzkiej remizy.
- Eeeemmm, to biedzie tak, wezme cztery "Uśmiechy PRL'u" za 3.60, do tego trzy pożeczkowe "Sny Sołtysa" oraz pake "Klubowych", albo nie, lepiej da pani niebieskie "Gromy" bez filtra. Na kreche oczywiście.
- Dzie mi z tom krehom? Ja cie gnoju, na utrzymanie ni bierem!
- Jak na kreche mówie, to kurwa jebana, na kreche! Bo jak nie to ociec przyjdzie z kolegami i inaczej pogadamy!
- ...czymaj i spadaj! I żebyś mi smarkaczu tom kase zwrócił!
- Taaa... jasne! ;) - uśmiał się Muminek
Wracając do domu jak zwykle nie mógł się oprzeć urokom kapslowanych butelek pożeczkowego "Snu Sołtysa", co wydatnie przeszkodziło mu w znalezieniu drogi powrotnej. Butelki otworzył po ludzku: urombał szyjki, ale widać, że w sposób wprawny - nie uronił ani kropelki wytrawnego napoju. Minutkę później spontanicznie wygenerowane pożeczkowe fraktale mieniły się dookoła drogi... póki nie zgasło mu światło. Dało się usłyszeć tępe uderzenie o nieorany grunt pośród leniwego śpiewu leśnych ptaszków.
I tak leżał, a słoneczko leniwie osunęło się za horyzont, zabłysnął księżyc. Mijały godzinki, a nocna mgiełka poczęła się obracać w poranną rosę.
Pierwsze promyki słońca ogrzały kwiatki, krzaczki i cielsko muminka w nich skrytego no i oczywiście ogrzały brunatny asfalt na drodze G255 do Falenicy. Siaty z zakupami już nie było, na ręku pozostał tylko miedziany odcisk "Rolexxa", butów też by nie miał, gdyby nosił.
Niewzruszony Muminek podsumował sytuację puszczeniem nadzwyczaj artystycznego pawia, tworząc tym sposobem konstelację dużego bełta. Jeszcze tylko zaleczył kaca przypalając sobie zielsko od Paszczaka i już w milszym nastroju mógł udać się do domciu. Na miejscu zastał starego z naszykowanymi "kartonami podróżnymi" i włóczykija wypełniającego futerał na skrzypce paczkami szlifowanej amunicji do ruskiej podróby kolta na kule dum-dum.
- Gdzieś ty sie opierdalał? - zapytał zyirytowany tata Muminka.
- Co ty se w huja lecisz? Chyba G-S'ie byłem, co nie?
- Całą noc? Gdzie prowiant?
- No co kurwa, było zamknięte! - Muminek miał błyskotliwą wymówkę.
- Debilu! Wykazuj ruchy, bo jak sie spóźnimy na pekaesa to Stefan zrobi mi obrzezanie piłą łańcuchową! Bierz toboły i to jazda!
Muminek nie zabardzo był w stanie złapać któregoś z włochatych kartonów przelatujących obok niego... Po chwili skupienia wytężył swoje smysły, obudził w sobie instynkt myśliwego i szybkim ruchem ujął w żelazny uścisk jeden z kartonów przypominający Ryjka.
- Ja pierdole! - zdenerwował się Ryjek.
- No co ty se robisz? Pojebało cie? ...Dobra, nieważne, spierdalaj! - zareagował Tatko
I cała ferajna mniej lub bardziej zgrabnie udała się na przystanek PKSu. Po trzech kwadransach z nadjeżdzającej chmury spalin oleju grzewczego wyłonił się rdzawy 'Autosan' i leniwie osiadł w asfalcie przed przystankiem. Kierowca zarządał kolosalnej sumy trzynastu złotych za przejazd.
- No Rychu! Przyjacielu, daj spokój! Chyba nie pozbawisz starego kumpla połowy zasiłku za jakieśtam bileciki!
- Pozbawie.
- Tyle razem wypiliśmy, a ty przeciwko mnie?
- Nie pierdol bałwanie, żeś mi cały bimber opendzlował! Kasa albo wyjazd!
- No dobra. Ryjek, zapłać panu...
- Ja pierdole! - ryjek przeliczył ostatnie moniaki.
Autobus ruszył ze zgrzytem zapiaszczonej skrzyni biegów. Gdy robili 400.000 kilometr od ostatniego przeglądu generalnego, dało się czuć te emocje, to podniecenie muminków przed spotkaniem z metropolią. Od centrum europy dzieliły ich tylko dwie przesiadki! Podróż dla muminków była udana. Muminek znalazł gumę do żucia pod siedzeniem, a Tatko z Włóczykijem okantowali pasażerów w pokera na 7 zł 16 gr! Na tylnych siedzeniach ulokowało się kilku Bułgarów. Włóczykij dosiadł się do nich, żeby zrobić im pilota po kieszeniach. No, ale jak mieli śledzika, i śledzik miał w czym pływać... Tata muminka był niezwykle zadowolony, gdyż gustował w spirytusach. Nim sie spostrzegli wykończyli zapas fioletowej wódki z samowaru, obalili przemycane flaszki z etykietką "Woda Źródlana Extra Mocna", a ryjek wrąbał ostatnie Borygo i rezerwową Wyborową.
- Panowie! Ale kiwa tą łodzią! - Wybełkotał jeden z Bułgarów.
- W rzeczy samej! Pojebuje nami jak stara dziwka! Przepraszam na moment, ide zajebać kapitanowi tej pierdolonej łajby... - odpowiedział Tata muminka
- E! Zaśpiewamy e, piosenkie! - zaproproponował muminek.
- Jej! Szanty! - ucieszył sie Ryjek. I wszyscy zaczeli śpiewać "Ej, mumina nikt nie wydyma...". Tata muminka odkrył w sobie dryg do tańca. Wyjebał kilka bagaży przez okno, żeby było gdzie tańczyć. Muminek zrobił sobie spódniczke z proporczyków kierowcy...



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ZODIAKI, (Free) Dokumenty, Śmieszne
Typy kobiet, (Free) Dokumenty, Śmieszne
GÓWNA, (Free) Dokumenty, Śmieszne
Opisy na gg, (Free) Dokumenty, Śmieszne
NIESAMOWITE PRZYGODY KUBUSIA PUCHATKA, (Free) Dokumenty, Śmieszne
ATAK, (Free) Dokumenty, Śmieszne
TEKSTY DLA CUDZOZIEMCÓW, dokumenty, śmieszne teksty
Równouprawnienie, śmieszne dokumenty, SMIESZNE hihi
Wirus, śmieszne dokumenty, SMIESZNE hihi
instrukcja - Jak korzystać z bankomatu, śmieszne dokumenty, SMIESZNE hihi
o szefie, dokumenty, śmieszne teksty
Drodzy Pracownicy, śmieszne dokumenty, SMIESZNE hihi
Ze szkoły użytkownika szkoły, dokumenty, śmieszne teksty
Test psychologiczny, śmieszne dokumenty, SMIESZNE hihi
Super pionowe obrazki do GG, pokazy slajdów i różne dokumenty śmieszne
Z humorem, śmieszne dokumenty, SMIESZNE hihi
Z okazji DNIA KOBIET, Dokumenty, śmieszne, zyczenia urodziny imieniny rocznice

więcej podobnych podstron